
Fragment opowieści, która rozgrywa się na teranie kilku państw. Opisuje relacje małżonków o długim stażu, poświęcających się swoim obowiązkom.
Fragment opowieści, która rozgrywa się na teranie kilku państw. Opisuje relacje małżonków o długim stażu, poświęcających się swoim obowiązkom.
Porcelanowa dłoń, która zdawała się być przezroczysta i delikatna, jakby utkana z pajęczyny nici, nie ważyła nic w rękach Vincenta który ją gładził. Złote fale okalały bladą i chudą twarz księżnej Seleny leżącej w łóżku pod grubą warstwą pierzyny. Mąż siedział przy jej boku ze spuszczoną głową w zupełnej ciszy, pogrążony w myślach. Niczym posąg z ciężarem swojego istnienia na swych barkach z litej skały. Albowiem posąg przetrwa swego ojca a jego łzy płynąć już nie mogą, oślepione oczy po takiej stracie nie zauważą młota zmierzającego strącić zapomnianą rzeźbę z piedestału. Tak samo Vincent nie zauważył sługi u swego boku, który wszedł przed chwilą do sypialni.
-Kapitanie.– Słowa te zerwały go na równe nogi, przyłożył palec do ust, nakazując przybyłemu zachować ciszę
-Przepraszam– Sługa ukorzył się nisko przed Vincentem, zza którego wydobyło się ciche
-To nic kochanie– Kapitan obrócił się w stronę żony równie szybko jak wstał.
-Wstałaś moja najdroższa.– Pochylił się nad nią składając delikatny pocałunek. Zimna dłoń Seleny pogładziła jego policzek a blade usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
-Kochanie to dziś?
-Tak, właśnie czekałem na..– kapitan obrócił się w stronę sługi lecz anemiczna dłoń pogładziła kapitański zarost.
-Znów nie zmrużyłeś oka. – przerwała mu zapatrzona– Jechać możemy ale obiecać mi musisz że odpoczniesz w moim powozie. Vincent uśmiechnął się co było rzadkim widokiem, ujął dłoń swojej ukochanej całując ją równie delikatnie jak poprzednio.
-Oczywiście, zrobię to z przyjemnością. Sługa lekko odchrząknął
– Powóz do stolicy gotów wraz z lekami, jak pan kazał.
Złotowłosa podnosząc się nieco z łoża, uśmiechnęła się po raz kolejny.
-Dziś jest dobry dzień na podróż– oznajmiła na co sługa skinął głową i wnet przystawił do łóżka wózek dla schorowanej Sleny która dzięki wsparciu swego męża usiadła w nim mogąc tym samym opuścić sypialnie. Od dawna nie było dnia w którym czułaby się na siłach chodzić sama. Powóz jej był większy przystosowany do tego aby w podróży było jej jak najwygodniej. Vincent usiadł u jej boku gdy ruszyli w stronę Reialen.
-Podróż przed nami długa i nużąca, może posłuchałbyś mego śpiewu kochany?
Ten pogładził jej dłoń.
-Twój głos koi mą duszę, lecz nie męczmy cię niepotrzebnie. Stwierdził Vincent w tej samej chwili gdy ukochana zaczęła nucić jak za dawnych lat. Nim się obejrzał zmógł go sen, a żona głaskała jego kruczoczarne włosy. Jej zmęczone wzrok spoglądał na niego. Jego twarz z ostrymi rysami wydawała się podczas snu spokojna, jakby odnalazł spokój. Slena pogładziła go po bliźnie na skroni,c czuła spokój patrząc na odpoczywającego męża, na którego twarzy zbyt często widywała zmęczenie. Pomimo że zmierzali do miejsca które ją niezwykle męczyło, żeby nie mówić, niepokoiło.
Stolica nie sprzyjała jej samopoczuciu. Zgiełk oraz duża liczba spotkań męczyła ją. Odkąd zachorowała wolała spokój jaki oferował Zamek Vincenta. Jednak widziała że duże poczucie obowiązku każe Vincentowi uczestniczyć w sprawach zakonu i państwa. Odkąd go zna, widziała że napędzało go to do działania, a nawet sprawiała że ona sama widywała jego prawdziwy uśmiech który nie mógł się przebić przez strapione jej chorobą, kapitańskie serce.
Uśmiech nie wymuszony jej obecnością. Dobrze wiedziała gdy ją oszukiwał, ten pusty wzrok i kamienna twarz odkąd pierwszy raz jej ciało odmówiło posłuszeństwa. Towarzyszył mu gdy próbował ją zwodzić.
Oczywiście bywały chwile w których, jak to określała , w Vincenta wstępował demon. Zły, załamany, roztrzęsiony wręcz niebezpieczny dla otoczenia. Czego jednak nie okazywał bezpośrednio przy niej. Znała go tyle lat że wiedziała iż to obowiązki powodują jego frustrację. W ten słoneczny i przyjemny dzień patrząc na pola i lasy, które malowały krajobraz wschodnich ziem Etherenu. Miała obawy i czym było bliżej końca podróży, nasilały się one powodując u niej zawroty głowy. Zakasłała najciszej jak potrafiła jednak zbudziła tym swojego męża.
-Co się dzieje?– Zapytał Przebudzając się.
-Nic kochany, spałeś– uśmiechnęła się Selena zakrywając usta dłonią.
Gdy oprzytomniał dostrzegł krople krwi na jej szacie.
-Ty krwawisz? – Zapytał odchylając jej dłoń która czerwienią okryta, pobladła w jego oczach.
-To nic, zaraz mi przejdzie.– Odparła opierając głowę o siedzenie.
-Stać!- Krzyknął Vincet swym niskim, szeleszczącym głosem. Powóz zatrzymał się chwilę potem, a drzwi powozu zostały otwarte.
-Wody! Lekarza!- Zawołał, do służby.
-To moja wina, nie powinienem cię brać w tak daleką podróż.– Zaczął Vincent wyciągając chustkę. Zmoczył jej róg w wodzie by przetrzeć czoło żony.
-Już mi lepiej, nie chcę lekarza.– Odparła wycierając dłonie. Jej mąż gestem dłoni odprawił uczonego który czekał już w progu ze szkatułką medykamentów.
Gdy jej ukochany wycierał czerwone palmy krwi, złapała go za dłoń i zapytała.
-Kochanie powiedz, Czy ja nie jestem dla ciebie ciężarem?
Ten tylko skrzywił usta i zmarszczył brwi.
-Przepraszam, nie miało to tak zabrzmieć.
-Nie jesteś.– wtrącił się między jej słowa. -Przyjdą dobre dni moja ukochana, ja tego dopilnuje.– Dodał bez smutku czy radości, ale ze skupieniem na twarzy.
Haru, przykro mi to pisać, ale jest bardzo źle. Gdyby tekst był odrobinę dłuższy, nie przeczytałabym go. Popełniłeś chyba wszystkie możliwe błędy:
ortograficzne np. słóżba – służba, obiazązki – obowiązki i niestety jest tego całkiem sporo
zły zapis dialogów np. -Nie jesteś.– wtrącił się miedzy jej słowa. Powinno być: – Nie jesteś– wtrącił się miedzy jej słowa.
gramatyczne np. Zaczął Vincent wycągając chustkę zmoczyła jej róg w wodzie. Vincent zaczął, ona dokończyła?
wielokropek ma trzy, a nie dwie kropki -Tak, właśnie czekałem na..
brakujące przecinki np. nie ważyła nic w rękach Vincenta przecinek który ją gładził.
brakujące spacje (powinny być po obu stronach znaku) np. - spacja Podróż przed nami długa i nużąca
Tak na dobrą sprawę można się przyczepić do każdego zdania. Próbowałeś oddać nastrój chwili, ale żeby to wyszło, trzeba mieć już opanowane podstawowe sprawy. Wyrażanie uczuć słowem to już “wyższa szkoła jazdy”. Musisz dużo czytać, zwracając uwagę na technikalia, a nie tylko na akcję.
"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.
Haru, skoro, jak sam piszesz w przedmowie, Osowiały rycerz jest tylko częścią większej opowieści, bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na FRAGMENT.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
I to wszystko?
Nie rozumiem Twojego pytania, Haru.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Cóż, strona techniczna nie jest Twoją najlepszą stroną. Nawet ja zauważam liczne błędy, a to już coś znaczy ;) Bemik dobrze prawi.
Pozwolę jednak skupić się nieco na samej treści, abstrahując od kwestii technicznych (co miejscami nie jest wcale takie łatwe). Dość ciekawie oddałeś sytuację rycerza i jego białogłowej, udało mi się wczuć w klimat, smutny i chłodny. Jednak byłbym ciekaw, jak wyglądało owo “wstępowanie demona w Vincenta”. Jak się wtedy zachowywał? Jak ustosunkowywała się do tego jego ukochana? Czy hamowała go już samą obecnością, czy robiła coś konkretnego?
http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D
W takim razie to wszystko. dziękuję za poświęcony czas i zainteresowanie.
Haru, Twój tekst prezentuje się fatalnie a powyższy fragment, niestety, nie zachęcił mnie do poznania dalszych losów kapitana Vincenta i jego żony.
Zgadzam się ze wszystkim, co napisała Bemik, a od siebie dodaję łapankę. Wskazałam tylko niektóre błędy, bo gdybym chciała poprawić wszystko, musiałabym zająć każdym zdaniem.
Mam nadzieję, że z czasem, kiedy poprawisz warsztat, będziesz pisać coraz lepiej.
Porcelanowa dłoń, która zdawała się być przezroczysta i delikatna, jakby utkana z pajęczyny nici… – Trudno mi sobie wyobrazić dłoń jednocześnie porcelanową i jakby utkaną z pajęczyny.
…księżnej Seleny leżącej w łóżku pod grubą warstwą pierzyny. – Pierzyna jest gruba z definicji.
Wystarczy: …księżnej Seleny leżącej w łóżku pod pierzyną.
…nie zauważą młota zmierzającego strącić zapomnianą rzeźbę z piedestału. – Pewnie miało być: …nie zauważą młota, zamierzającego strącić zapomnianą rzeźbę z piedestału.
-Kapitanie.– Słowa zerwały go na równe nogi, przyłożył palec do ust nakazując mu zachować ciszę – Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Brak spacji przed półpauzą. Brak kropki na końcu zdania.
Słowa nikogo nie zrywają, ale można zerwać się, słysząc słowa.
Ze zdania wynika, że to palcowi, przyłożonemu do ust, nakazano zachować ciszę.
Proponuję: – Kapitanie. – Słysząc to, zerwał się na równe nogi i przyłożył palec do ust, nakazując przybyłemu zachować ciszę.
Źle zapisujesz dialogi. Pewnie przyda się ten wątek: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550
-Przepraszam– Sługa ukorzył się nisko przed Vincentem… – Pewnie miało być: – Przepraszam. – Sługa ukłonił się nisko przed Vincentem…
Sprawdź w słowniku, co znaczy ukorzyć się.
Kapitan obrócił się w stronę swojej żony równie szybko jak wstał. – Zbędny zaimek. Wiemy, że to jego żona.
-Wstałaś moja najdroższa.– pochylił się nad nią… – Księżna nie wstała, nadal jest w łóżku.
Proponuję: – Obudziłaś się, moja najdroższa. – Pochylił się nad nią…
…blade usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechy. – Literówka.
-Tak, właśnie czekałem na.. – – Tak, właśnie czekałem na…
Wielokropek ma zawsze trzy kropki.
– Powóz do stolicy gotów jak pan kazał wraz z lekami. – Zrozumiałam, że to pan i leki kazali przygotować powóz.
Proponuję: – Powóz do stolicy gotów, jak pan kazał, zapakowano też leki.
…przystawił do łóżka wózek dla schorowanej Sleny która dzięki wsparciu swego męża usiadła w nim mogąc tym samym opuścić sypialnie. – Raczej: …przystawił do łóżka wózek dla schorowanej Seleny, która dzięki pomocy męża usiadła w nim, mogąc tym samym opuścić sypialnię.
Sprawdź znaczenie słowa wsparcie.
-Twój głos koi mą duszę lecz nie męczmy Cię niepotrzebnie. – – Twój głos koi mą duszę, lecz nie męczmy cię niepotrzebnie.
Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.
…głaskała jego kruczo czarne włosy. – …głaskała jego kruczoczarne włosy.
…w tej samej chwili gdy jego ukochana zaczęła nucić jak za dawnych lat. Nim się obejrzał zmógł go sen, a jego żona głaskała jego kruczo czarne włosy. Jej zmęczone wzrok spoglądał na niego. Jego twarz z ostrymi rysami udawała się podczas snu spokojna, jakby odnalazł spokój. Slena pogładziła go po bliźnie… – Przykład nadmiaru zaimków, w większości zbędnych.
Slena pogładziła go po bliźnie na skroni,c czuła spokój patrząc ba odpoczywającego męża… – Literówki.
Zgiełk oraz duża liczba spotkań męczyła ją. – Piszesz o dwóch czynnikach: zgiełku i spotkaniach.
Proponuję: Zgiełk oraz liczne spotkania, męczyły ją.
Odkąd zachorowała wolała spokój jaki oferował Zamek Vincenta. – Odkąd zachorowała wolała spokój, który oferował zamek Vincenta.
Odkąd go zna, widziała że napędzało go to do działania, a nawet sprawiała że… – Raczej: Od kiedy go znała, widziała że to napędza go do działania, a nawet sprawia, że…
Odkąd rozpoczyna poprzednie zdanie.
…w Vincenta wstąpywał demon. – …w Vincenta wstępował demon.
Znała go tyle lat że wiedziała iż to jego obowiązki powodują jego frustrację. – Zbędne zaimki.
Proponuję: Znali się tyle lat, że wiedziała, iż to obowiązki powodują frustrację.
-Co sie dzieje?– Zapytał przebudzając się. – Powtarzasz informację podaną w poprzednim zdaniu. Wystarczy: – Co się dzieje? – Zapytał.
Krzyknął Vincet swym niskim, szeleszczącym głosem. – Czy Vincent mógł krzyknąć cudzym głosem?
Powóz zatrzymał sie chwilę potem, a otworzył drzwi powozu. – Niezrozumiałe zdanie z literówką i powtórzeniem.
…nie powinienem cie brać w tak daleką podróż. – Literówka.
Zaczął Vincent wyciągając chustkę zmoczyła jej róg w wodzie. – Literówka. Czy wyciągając chustkę, moczył ją?
Proponuje: Zaczął Vincent i wyciągnąwszy chustkę, zmoczył jej róg w wodzie.
-Już mi lepiej, nie chce lekarza. – Literówka.
…czekał już w progu z szkatułką medykamentów. – …czekał już w progu, ze szkatułką medykamentów.
-Kochanie powiedz, Czy ja nie jestem dla ciebie ciężarem? – Dlaczego po przecinku jest wielka litera?
…wtrącił się miedzy jej słowa. – Literówka.
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.