- Opowiadanie: Agiks - Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień IV

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień IV

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień IV

Misato leży na bliżej nieokreślonej kanapie w czyimś salonie.

 

– Hej! – Podchodzi do niej ładna, ale poważnie wyglądająca, brunetka o długich włosach upiętych w koński ogon. Ubrana jest w mundurek innego liceum niż to, do którego uczęszcza nasza bohaterka. Pochyla się nad Agashi i puka ją w głowę.

– Mamo – odzywa się przez półsen Misa-chan – czemu mnie budzisz? Dzisiaj niedziela…

– Laska, wstawaj! – zirytowała się nieznajoma.

Agashi powoli dochodzi do siebie. Toczy nieprzytomnym wzrokiem po otaczającej ją rzeczywistości, gdy nagle spostrzega dziewczynę. Ta macha do niej uśmiechnięta. Misato podrywa się automatycznie do góry. Wtedy przeszywa ją straszny ból.

Jasny gwint!!!

– Co ci jest? Chyba mi tu nie zemdlejesz, co? – odezwała się sucho dziewczyna.

Misa-chan odrobinę zrezygnowana wbiła wzrok w brunetkę. Nawet nie chciała myśleć, co tutaj robi.

– Przepraszam… – odezwała się nieśmiało. – Kim ty jesteś?

– Yuki – odparła dziewczyna. – Konse Yuki… A ty?

– Agashi Misato – przedstawiła się Misa-chan grzecznie, wstała i skłoniła się.

Jej twarz wydaje mi się skądś znajoma.

Hmmm…

– No dobra, Misato – uśmiechnęła się dziewczyna i wzięła w rękę plecak – odprowadzę cię, bo na mnie już pora. Mam kilka spraw w szkole.

Dziewczyny dotarły na przystanek autobusowy, a Misato stwierdziła, że do domu ma stąd jedynie dziesięć minut marszu.

– Nic ci nie jest? – zagadnęła nagle nowa znajoma. – Kiedy cię wczoraj znalazłam… wyglądałaś nieciekawie.

– Hm? – zainteresowała się Misato.

– Biłaś się z kimś?

Agashi zamyśliła się na chwilę, ale jak zwykle w takich przypadkach nic nie pamiętała.

– Nie wiem – wymamrotała wreszcie Misa-chan. – Ostatnio często mam zaniki pamięci i nie pamiętam, co robiłam poprzedniego wieczora.

– Ach… Może uderzyłaś się w głowę?

– Może… A gdzie mnie znalazłaś?

– W okolicy klubu High Light. Około pierwszej w nocy – zakomunikowała panna Konse. – Leżałaś nieprzytomna pod ścianą, więc zabrałam cię do siebie. Nie mogłam przecież zostawić nieprzytomnego człowieka na ulicy i wrócić spokojnie do domu… Prawda?

– Jestem ci bardzo wdzięczna. Gdyby nie twoja dobroć, pewnie wyglądałabym o wiele gorzej. – Westchnęła Agashi ponuro.

– To możliwe – zastanowiła się dziewczyna.

Dziewczęta doszły do skrzyżowania i pożegnały się.

Misato jeszcze raz bardzo podziękowała pannie Konse i udała się spacerkiem do domu. Po drodze zastanawiała się, co się z nią działo poprzedniego wieczoru i jaki kit wcisnąć matce odnośnie swojego stanu.

…Ech, nie ważne, co powiem. Pewnie uziemi mnie na następne dwadzieścia lat.

Agashi pełna najgorszych myśli wkroczyła do domu.

– Mamo, wróciłam!

Misato zdjęła kurtkę i buty, włożyła kapcie i podeszła do lustra, żeby dokładnie się przyjrzeć swojej zmasakrowanej twarzy. Lewe oko okalał spory siniak, który miał barwę dojrzałej śliwki. Dolną wargę natomiast zdobił nieduży strupek. Dziewczyna wyglądała, jakby poprzedniego wieczora uczestniczyła w walce bokserskiej.

No to pięknie… Jak ja się mam ludziom pokazać w takim stanie? Dobrze, że dzisiaj sobota, może do poniedziałku trochę zejdzie.

Misa-chan oceniała straty, gdy nagle dotarły do niej pewne niepokojące fakty:

 

Po pierwsze – nikt się na nią jeszcze nie rzucił z wrzaskiem; po drugie – dom był naprawdę cichy i spokojny, zdawało się, że nikogo w nim nie ma.

Dziewczyna zaniepokojona tym odkryciem przebiegła cały dom w poszukiwaniu rodzicielki lub ewentualnie brata nieroba, ale zamiast nich znalazła jedynie karteczkę na szafce obok swojego łóżka napisaną przez matkę. „Ojciec zabrał mnie na mały wypad do Europy. Taiki ma forsę. Całuję, Mama.” Z drżącym sercem Agashi usiadła na swoim łóżku. Kropla po kropli spłynęły jej z oczu łzy.

Tata tutaj był… Straciłam okazję, żeby się z nim zobaczyć, do tego oberwałam po gębie i nawet nie mam pojęcia, w imię czego to wszystko. Nie cierpię mojego przeklętego życia!

Misato na dobre zalała się łzami, gdy nagle jej rozpacz przerwał dzwonek do drzwi. Automatycznie poderwała się z łóżka, przetarła oczy i niepewnym krokiem ruszyła sprawdzić, kto przyszedł. Zerknąwszy przez judasza odetchnęła z ulgą i otworzyła.

– Heja! – powitała ją radośnie Totomo i nagle mina jej zrzedła. – O, kurde! Co ci się stało? – Wskazała palcem na twarz Misy-chan.

– Nic, pobili mnie… – Westchnęła Agashi poirytowana. – Właź wreszcie zamiast się gapić – ponagliła koleżankę otwierając szerzej i robiąc jej miejsce w przejściu. – Nigdy nie widziałaś człowieka z rozkwaszoną gębą?

Wolałabym, żeby zamiast niej przyszedł tutaj Saiki… Swoją drogą to ciekawe, co się z nim wczoraj stało? Pewnie się wkurzył i o kolejnej randce mogę sobie już tylko pomarzyć.

– Co ci jest? – zagadnęła Haneda, przerywając monolog wewnętrzny naszej bohaterki. – Wydajesz się smutna.

– Ech… Za dużo by gadać. Tak tylko sobie myślę, że Saiki pewnie mnie skreślił. – Totomo spojrzała na nią zaciekawiona. – …No widzisz, wczoraj byłam z nim umówiona, zaraz po zajęciach dodatkowych, ale zanim do niego dotarłam straciłam przytomność… I od tego momentu nie wiem, co się ze mną dalej działo.

– … – Hane-chan zastygła w niemym osłupieniu. – Jak to, nie wiesz? Musiałaś chyba jakoś dotrzeć do domu…

Misato pokręciła przecząco głową.

– W tym cały problem… Nie nocowałam w domu. Jakaś dziewczyna wzięła mnie do siebie. A najlepsze jest to, że znalazła mnie pod High Lightem.

– Ale, jakim cudem? – Haneda wyglądała na zupełnie zdezorientowaną. – A może ty lunatykujesz?

Chciałabym… Chociaż to by mi nie pomogło. Wiem, że kluczem jest Morisato.

– Słuchaj, sprawa jest jeszcze bardziej beznadziejna niż byś mogła przypuszczać, ale… I tak byś mi nie uwierzyła, gdybym ci powiedziała, co się ze mną ostatnio dzieje.

– Och, daj spokój, Misato. Przecież widzę, że ci to ciąży na wątrobie. Kto wie, może ci jakoś pomo…

Ding, Dong! Odezwał się nagle dzwonek do drzwi.

Cholera! Ciekawe kogo tym razem przyniosło?

Misa-chan zerwała się i ekspresowo dopadła drzwi, przed którymi stał nie kto inny, jak:

Tanaka?! Co on tu do jasnej cholery robi?

– Kto to?! – Wypadła z pokoju Haneda. – Uuu… Ale cię wryło! Czyżby to Saiki?

DING, DONG! Zniecierpliwił się barman.

– Misato! Słyszałem cię, otwieraj!

Kurczę…Co robić? Jak mnie tak zobaczy, to zacznie świrować!

– Hane! – wyrzuciła z siebie zaciskając kurczowo dłonie na ramionach Totomo. – Otwórz mu i spław go… Powiedz, że źle się czuję… Błagam.

Dziewczyna kiwnęła głową, a Agashi ulotniła się do pokoju.

Haneda otworzyła drzwi, gdy tylko jej koleżanka zniknęła z widoku i uraczyła Tanakę promiennym uśmiechem, który mógłby spokojnie rozpuścić cukierki.

– Cześć – odezwała się do zdziwionego jej widokiem chłopaka. – Ach! Pamiętam cię… Jesteś barmanem w High Light.

– Eee, zgadza się. Tanaka Ikeru – przedstawił się młodzian, nadal zmieszany. – A ty jesteś…?

– Totomo Haneda. – Uśmiechnęła się znowu dziewczyna. – Kumpela Misy-chan, byłam z nią niedawno w klubie.

– Ach, tak… Przypominam sobie – skłamał barman, który na ogół miał świetną pamięć do twarzy, ale zawodziła ona zawsze w przypadku koleżanek panny Agashi. – A tak w ogóle… Misato jest w domu, prawda?

Haneda nachyliła się w jego stronę konspiracyjnie i odezwała się poważnym szeptem.

– Niestety, obawiam się, że dzisiaj jej nie zobaczysz… Źle się czuje i wygląda, jakby ją ktoś pobił… Khem! Jest w dość podłym nastroju. – Położyła mu dłoń na ramieniu i zaczęła lekko odpychać. – Wpadnij kiedy indziej… Albo lepiej, ona wpadnie do ciebie. Przykro mi.

Haneda miała właśnie zamknąć drzwi, kiedy barman chwycił je i, mimo oporu stawianego przez dziewczynę, wprosił się do środka

– Nie możesz! – Złapała go Totomo za rękę w ostatnim akcie desperacji. – Po pierwsze, to nie ładnie włazić do kogoś do domu bez zaproszenia, a po drugie… Naprawdę nie powinieneś do niej iść…

Tanaka spojrzał jej w oczy zimnym wzrokiem, po czym w ułamku sekundy przywarł ustami do jej ust i w ten sposób doprowadził do kapitulacji dzielnej strażniczki.

Misato tymczasem straciła resztki cierpliwości, więc postanowiła wyjrzeć i sprawdzić czy natrętny gość już sobie poszedł. Cichuteńko podeszła do drzwi i bezszmerowo je uchyliła. Pech chciał, że młodzieniec akurat zamierzał się dostać do tego właśnie pokoju. Tanaka spojrzał prosto w oko Misy-chan, to zdrowe na całe szczęście. Na jego widok Agashi naparła z całej siły na drzwi i zaczęła się gorączkowo zastanawiać nad sposobem uniknięcia spotkania z barmanem.

– Misato – odezwał się poirytowany Tanaka – skończ się wygłupiać i wpuść mnie. Ja naprawdę nie mam zamiaru dać się stąd wywalić. Wyłaź albo użyję siły.

Szlag by to! Ale się uparł…

No dobra, dajemy nura pod kołdrę.

– Dobra, wchodź, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Jak cię zarażę, to nie zwalaj winy na mnie.

Ikeru poprawił, co było do poprawienia w jego wyglądzie i zdecydowanym ruchem nacisnął klamkę.

– Co ty wyprawiasz, mała? – Skrzywił się chłopak i przewrócił oczyma. – Cieszę się, że jesteś taka uważna i martwisz się o moje zdrowie, ale ja jednak wolałbym porozmawiać z tobą twarzą w twarz.

Misato w odpowiedzi energicznie pokręciła głową i jeszcze mocniej zaciągnęła kołdrę.

– Misato. – Tanaka usiadł na skraju łóżka i sięgnął ręką w stronę dziewczyny. – W ten sposób możesz się udusić.

– Proszę cię… Ikeru – zaskamlała Agashi błagalnie. – Zostaw mnie… Po prostu powiedz, po co przyszedłeś.

Barman przygryzł wargę i zrezygnowany położył się na łóżku.

– He, he… W sumie wybrałaś nienajgorsze miejsce na pogawędkę – zażartował chłopak i rozejrzał się po pokoju. – Gdybym był taki jak Saiki, to pewnie właśnie w tym momencie bym cię obłapiał… No, a ty byś się tak nie wygłupiała, tylko mnie do tego zachęcała.

Grrrr! Zabić, zadźgać, zaszlachtować!

…Nie dam mu się sprowokować!!!

Niech tylko moja twarz wydobrzeje, a się z tobą rozprawię, panie Tanaka.

– Nic nie mówisz? – mruknął Tanaka i podniósł się z powrotem do pozycji siedzącej. – Cóż… Może w takim razie ja ci coś zdradzę…? Tak à propos Hanamury… Ktoś mu wczoraj porządnie obił mordkę.

– Co takiego?! – Na tę wieść Misato zupełnie straciła panowanie nad sobą.

– Mi-sa-to… – Ikeru zamurowało, a Agashi troszkę za późno się zreflektowała.

Chciała z powrotem przykryć się kołdrą, ale nie zdążyła. Tanaka chwycił za pościel i zdarł ją z niej, po czym złapał twarz naszej bohaterki i obejrzał ją dokładnie.

– Kto ci to zrobił? – Chłopak wbił w nią surowy wzrok, przed którym ona uciekła.

– A czy to ważne? – burknęła obojętnie Agashi.

Barman westchnął, zbliżył dłoń do jej ust i delikatnie przeciągnął po nich kciukiem, zatrzymując go przy niewielkiej ranie. Serce Agashi zamarło, ale zaraz wróciła jej przytomność umysłu i wyrwała się Tanace.

Co on do cholery wyprawia? Wie przecież, że nie jestem zainteresowana.

– Skończ odstawiać te swoje fochy i zaprowadź mnie do kuchni… – rzucił z irytacją i wstał z łóżka. – Trzeba zrobić na to okład i sprawdzić, co z twoją koleżanką.

– … A tak właściwie, to w jaki sposób ją unieszkodliwiłeś? – zainteresowała się Misa-chan.

– A czy to ważne… skarbie? – Uśmiechnął się tajemniczo chłopak.

Haneda siedziała w salonie i oglądała TV. Misato spojrzała na nią w przelocie i posłała jej mordercze spojrzenie. Po chwili dziewczyna czmychnęła do domu.

Agashi podała Tanace wszystkie produkty, o które poprosił i patrzyła, jak on pitrasi to wszystko na małym ogniu. Uwijał się przy tym bardzo sprawnie, mieszając bez zastanowienia różne składniki.

– Słuchaj, a jak to właściwie było z Saikim? – odezwała się wreszcie nasza bohaterka.

– Dokładnie to ja nie wiem – odparł barman nie patrząc w jej stronę. – Ktoś go przyniósł do klubu całego w siniakach i z rozkrwawionym nosem.

Misato z przerażenia uniosła dłoń do ust.

– Ale… Kto mógł…? Rozmawiałeś z nim o tym?

– Taa… Jakiś gościu napadł na niego, gdy czekał na ciebie pod szkołą przygotowawczą… – Chłopak zdjął rondel z ognia, napuścił zimnej wody do umywalki i wstawił naczynie, aby roztwór szybciej się ostudził. – Saiki stwierdził, że tamtemu chodziło o ciebie, ale nie chciał mi powtórzyć, co takiego mu powiedział.

Misato bębniła palcami po blacie, zastanawiając się nad pewną ewentualnością.

– Powiedział ci, jak ten gościu wyglądał? – wyrzuciła z siebie w końcu.

– Uhm… Blondyn, krótkie włosy i… – Zamyślił się Tanaka, a Misato przeczuwała najgorsze. – Sai-chan stwierdził, że był odrobinę do ciebie podobny.

Agashi załamana opadła głową na blat.

Morisato! Tego już za wiele… Czego ten świr chce ode mnie?

Nawet bije moich znajomych.

– Wiesz… o kogo chodzi? – Dziewczyna smutno pokiwała głową. – Zastanawiam się czy to nie był przypa…

– Tak! – przerwała mu Misa-chan. – Nazywa się Morisato i nie mam bladego pojęcia, o co mu chodzi… Przyczepił się do mnie. Przez niego wokół mnie… Ze mną dzieją się dziwne rzeczy. – Agashi zaczęły spływać z oczu łzy. – Ja go nawet dotąd nie spotkałam. Jest jak jakiś fantom, który mnie prześladuje… Nie rozumiem tego…

Ikeru zbliżył się do niej i delikatnie objął.

– Spokojnie, Misato. – Pogładził ją czule po głowie. – Jakoś to załatwimy, ale najpierw powiedz mi, jakie konkretnie dziwne rzeczy cię spotykają.

Boże… Tak bym chciała w końcu komuś o tym powiedzieć. Ale kto mi uwierzy?

Nie chcę, żeby Ikeru pomyślał, że jestem dziwadłem. Bardzo go lubię.

Agashi pokiwała przecząco głową.

– Dlaczego nie? Czego się boisz, mała? Chyba wiesz, że możesz mi zaufać?

– Nie chodzi o to, że ci nie ufam… Po prostu to są takie rzeczy, że samej trudno mi nie pomyśleć, że coś jest ze mną nie tak, a co dopiero opowiedzieć o tym komuś.

– W porządku, jak chcesz. – Skapitulował Tanaka. – A tak już z innej beczki… Chciałem cię prosić o przysługę. – Tanaka wyjął z umywalki rondel, przecedził płyn do miseczki, a resztę zmieszał z cytryną. – Mógłbym tutaj przenocować? Zjechała się do nas cała rodzinka na dwudziestą piątą rocznicę ślubu rodziców i… nie mam gdzie spać.

Misa-chan patrzyła na barmana lekko zdziwiona, z czego on wyciągnął wniosek, że nic z tego.

– W porządku… rozumiem. W sumie czego się mogłem spodziewać, ty przecież…

– Żaden problem. – Ocknęła się dziewczyna. – Mamuśka jest właśnie w trakcie wycieczki po Europie, a brat… Chyba nie ma zamiaru wracać na noc.

Misato wyszczerzyła ząbki i Tanaka odpowiedział jej tym samym.

– Dobra, a teraz zrobię ci maseczkę. Będziesz musiała grzecznie poleżeć jakieś pół godzinki, później, jak minie kolejna godzina, będę ci dawał okłady piętnastominutowe. A jutro będziesz tak śliczna, jak zawsze – wyrecytował Ikeru stanowczym głosem.

– Tak jest, panie doktorze Tanaka!

Koniec

Komentarze

Lub ie azjatyckie klimaty. Czar egzotyki działa. ;)

Cieszę się i zapraszam do czytania dalszych części :)

Nowa Fantastyka