- Opowiadanie: leszekm - GANDALF versus PREDATOR

GANDALF versus PREDATOR

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

GANDALF versus PREDATOR

w związku z ukazaniem się w kinach filmu "Predators" nadszedł czas na opowiadania koniunkturalne

 

 

 

Predator wylądował w lasach Gondoru, które już po powierzchownych oględzinach uznał za doskonałe miejsce na dwudniowe rave party. Z ochotą rzucił się w wir przygotowań.

 

Uwarzył piętnaście litrów pierwszorzędnego ponczu z lipy, a także drugie tyle popularnego "jarzebiąka" – zacieru spirytusowego na bazie świeżo ściętych owoców jarzębiny. Nakupił też krakersików w kształcie zwierzątek a także precelków. Nastawił swój zestaw audio na ful zicher, a zestaw głośników 5.1 porozstawiał w dogodnych miejscach. Wreszcie zabrał się do najbardziej czasochłonnej części organizacyjnej: marketingu.

 

Tuziny własnoręcznie zdobionych plakatów obcy porozwieszał na drzewach okolicznych lasów, w rynkach okolicznych miast, wiosek i miasteczek. Potem kupił sobie skittelsy i czekał.

 

Gandalf, który akurat szedł przez jakąś tam wioskę, zauważył plakat Predatora, i miał nawet ochotę wybrać się na rave party, bowiem lubił dobry tribal i hardcore, miał też w domu dużą kolekcję oldskulowego jungle, ostatecznie jednak zdecydował się zostać w domu, urżnąć się browarami i pooglądać Prison Break'a.

 

Gdy Predatorowi skończyły się skittelsy okazało się jasne, żę liczba uczestników rave party brzmi jak wyrok: zero, nikt nie przyszedł, wszyscy olali wysiłki obcego w sposób gigantyczny.

 

A tak chciał się zaprzyjaźnić! Tak wiele dobrych słów słyszał o tutejszej społeczności! Był realistą, ale po cichu liczył na spotkanie towarzyszy z którymi mógłby nawiązać więź podobną do tej jaką charakteryzują się bohaterowie "Przyjaciół". Wyobrażał siebie jako Rossa, i marzył o godzinach spędzanych w kawiarni na wzór Central Perk.

 

Tymczasem taki spotkał go zawód! Taka śmierć marzeń i hańba!

 

Poncz z lipy gnił w słońcu, gdy Predator zdecydował się wypowiedzieć śródziemiu wojnę.

 

Gandalf jedząc stare zozole oglądał ostatni odcinek drugiej serii Prison Break, gdy wtem usłyszał dźwięk oznaczający otrzymanie wiadomości na gadu-gadu. Zminimalizował bestplayera, wyciągnał nowego zozola ze schowanej w brodzie torby, a potem włączył gg. Przypuszczał, że to napisały do niego jakieś buce w rodzaju dawnych znajomych z drużyny pierścienia. Przelotnie zastanowił się, którym z byłych kompanych gardzi najbardziej.

 

Okazało się, że to jednak pisał Sauron. Gandalf zdziwił się, bowiem dotąd nawet nie mieli się na liście. Enigmatyczny opis gg Saurona "no to zonk :/" szybko stał się przejrzysty, gdy tylko pan ciemności opowiedział o dewastacjach jakich dokonuje Predator na bezbronnych Mordorskich wioskach. Rozmawiali długo, nie tylko o zagrożeniu ze strony obcego najeźdźcy. Ostatecznie dialog zakończył się sukcesem: Gandalf i Sauron zawiązali półoficjalny pakt wojenny, a także dodali się do znajomych na fotce.pl.

 

Na konferencję mającą za cel wypracowanie oficjalnej strategii walki z kosmicznym najeźdzcą przybyli także między innymi Saruman, Teoden, Balrog i Beata Kozidrak. Wszyscy byli zgodni: siły dobra i zła muszą zjednoczyć się aby być w stanie choćby nawiązać walkę z kosmicznym najeźdzcą. Ramię w ramie we wspólnym celu walczyć zobowiązały drzewce i potwory, nazgule i dźwiękowcy Beaty Kozidrak, słowem: cały magiczny świat śródziemia i okolic.

 

Wielkim nieobecnym konferencji był Aragorn. Dostał oficjalne zaproszenie, jednak ostatnio założył kapelę grającą covery piosenek Linkin Parku i nie miał czasu na nic poza próbami i słuchaniem Linkin Parku.

 

Tymczasem Predator dzięki zaawansowanej kosmicznej technologii odnosił kolejne zwycięstwa. Rozbijał armie. Podbijał terytoria. Zdobył Shire, a wszystkie tamtejsze hobbity zagonił do niewolniczej pracy w śliwowym sadzie znajdującym się na terenie jego kosmicznego statku. Podbił podziemne osady uruk-hai, i wszystkie tamtejsze stwory zagonił do niewolniczej pracy w oficjalnej orkiestrze strażackiej jego statku.

 

W przełęczy Bazad-Duun Predator rozbił wojska dowodzone przez samego Gandalfa, mimo wielkiego poświęcenia rohirrimów i oświetleniowców Beaty Kozidrak. Niedługo potem poległa Czarna Brama Mordoru i Czarna Wieża. Sauron wycofał resztki wojska do Minas Tirith. Podobnie ostatnie elfy, potwory bagienne i nieumarli. Wszyscy gromadzili się w białym mieście, ostatnim bastionie nie podbitym przez Predatora.

 

Sauron i Gandalf postanowili odbyć z Predatorem rozmowy pokojowe. Predator zgodził się ich wysłuchać. Przyjął ich na swoim statku honorowo: orkiestrą strażacką oraz wielką misą śliw.

 

Sauron i Gandalf obiecali, że jeśli on jeszcze raz zorganizuje rave party to teraz wszyscy przyjdą. Znali także marzenie Predatora odnośnie życia tak jak Friendsi, więc Sauron zaproponował, że z chęcią będzie dla Predatora Joeym, Gandalf natomiast zapewnił, że imponuje mu Chandler, i gotów jest nawet dla celów upodobnienia się zgolić brodę. Zobowiązali się także zbudować w miejsce Helmowego Jaru kawiarnię inspirowaną Central Perkiem.

 

Predator był jednak obrażalski i nie zgodził się na nic. Wyczuwał fałsz i strach w intencjach śródziemian. Pogonił ich kijem, przy aplauzie dobrze czujących się w roli orkiestry strażackiej uruk-hai.

 

Zbliżała się ostateczna potyczka. W Minas Tirith zgromadzono wszystkich którzy byli w stanie walczyć. Sam Sauron i Gandalf mieli dowodzić obroną. Wszystkim obrońcom po za mieczem i zbroją wydawano także paczkę Jeżyków, które miały podbudowywać morale.

 

Jednak nie wiadomo po ile paczek Jeżyków musieli by dostawać wojacy, by mieć choćby szczyptę optymizmu: Predator podbił całe śródziemie w kilka tygodni, dlaczego miałby więc nie zdobyć teraz Białego Miasta.

 

Wielu, gdy tylko otrzymało swoją paczkę Jeżyków, uciekało z miasta zabarykadować się gdzieś w górskich grotach.

 

W oczach nawet najodważniejszych i najbardziej napchanych Jeżykami czaił się strach.

 

W dniu boju niebo było przejrzyste, powietrze czyste, pogoda bezwietrzna jak wnętrze kondensatora. Ciszę przed bitwą zakłócały tylko ciche, melodyjne dźwięki coverów Linkin Parku które bezustannie dobiegały z piwnicy w której próby urządzał Aragorn. Przy charakterystycznej solówce z "Numb" Predator ruszył do walki. Szybko zgiełk bitewny zagłuszył jednoosobową kapelę Aragorna.

 

Predator w ciagu kilku godzin pojmał i związał wszystkich w Minas Tirith. Pokonanych czekała niewolniczapraca w śliwowych sadach lub w szybko rozrastającej się orkiestrze strażackiej. Kobiety łkały, mężczyźni siedzieli smutno, panowała ogólna bezradność. Jedynie dźwiękowcy Beaty Kozidrak podżegali jeszcze do buntu, jednak bez odzewu.

 

Predator w ciągu kilku godzin pojmał i związał w Minas Tirith wszystkich po za nie biorącym udziału w batalii Aragornie. Wszedł do jego piwnicy i oniemiał.

 

Nie słuchał od dawna Linkin Parku, jednak gra Aragorna przywołała wiele wspomnień związanych z tą muzyką: to przy Linkin Parku pierwszy raz przeszedł GTA Vice City, to przy Linkin Parku pierwszy raz obejrzał "Przyjaciół". Aragorn widząc szczere zainteresowanie Predatora, zapronował mu grę na basie. Predator zgodził się ochoczo. Razem odegrali wszystkie piosenki z debiutanckiej "Hybrid Theory".

 

Predator zaprzyjaźnił z Aragornem. Przerzucił się z elektronicznej muzyki i fascynacji ravem na Linkin Park i Limp Bizkit. Oczywiście uwolnił także wszystkim w Minas Tirith i oddał prawowitym właścicielom śródziemie. Wszyscy bliżej się poznali i już po kilku tygodniach najeźdźca z kosmosu miał wśród znajomych na fotce i Saurona, i Gandalfa, i Sarumana,i Balroga i oświetleniowców Beaty Kozidrak. Często grywał w dwuosobowej kapeli z Aragornem, przed nimi występowała orkiestra strażacka. Zapanowała radość, pokój i koniunktura na śliwy.

Koniec

Komentarze

Jakość, jak można by się spodziewać, gdy wiadomo o co chodzi w tekście, a chodzi o żarty, nie jest najlepsza. No, ale nie na jakości miało to polegaći. Gorzej, że tekst też mnie nie rozbawił.

smutno mi z tego powodu

Lubię humor oparty na odniesieniach popkulturowych, lubię humor głupawkowy. I Predatora. Wydaje się więc, że należę do targetu tej historyjki, ale coś nie zagrało. Ciężko tu znaleźć żart, który autentycznie bawi. Wygląda to jak bezpośredni zapis wytworów dzikiej wyobraźni, a nie przemyślany tekst humorystyczny.

Oprócz tego, nawala nieco interpunkcja. Nazwy własne miejsc i narodów, nawet fikcyjne, piszę sie z dużej, a wiec "Śródziemie", "Rohrrimowie", "Nazgule" itp. Aha, i jeszcze wydaje się że masz problem ze słowem "poza" - we wszystkich przypadkach w tekście jest zapisane "po za", co jest oczywiście błędem.

dzieki za komentarze i uwagi.

tekst nie miał być polską odpowiedzią na hamleta, nie myślałem też nad nim tydzień, stąd literówki itp.
 przede wszystkim chciałem zobaczyć jak przyjęta zostanie proza opartej praktycznie tylko na mash-upie, więc każdy koment jest dla mnie drogocenny.

PS: któż nie lubi predatora.

Predator jest za mało predatorowy, Gandalf - za mało gandalfowy. Szekspirowski Hamlet to oczywiście literatura innego kalibru i innego rodzaju literackiego. Mimo to nawet w banalnej historii pulp fiction trzeba zadbać o detale. Dlaczego? Bo to świadczy o szacunku do czytelnika.

1)jeśli chcesz oryginalnego predatora to obejrzyj predatora, jeśli chcesz oryginalnego gandalfa przeczytaj lord of the rings. to jest parodia, a parodia to przede wszystkim przerysowanie głównych bohaterów. czynić z tego zarzut to jak zarzucać filmowi kung-fu brak elementów melodramatycznych.

2)pulp fiction to nie jest banalna historia, pulp fiction to hamlet lat 90 tych. jeśli ten tekst w jakikolwiek sposób skojarzył Ci się z pulp fiction to jest to komplement wagi ciężkiej, ale myślę, że raczej na wyrost, niemniej jednak dziękuję.

3) o szacunku do czytelnika nie świadczą literówki czy pomyłki w przecinkach (lub ich brak), o szacunku do czytelnika świadczy szacunek do czytelnika.

pozdrawiam, leszek

Czemuż, ach czemuż, cny autorze, nie przyłożyłeś się do opowiadania wystarczająco, żyby zęby nie zgrzytały czytelnikom podczas czytania? Oświetleniowcy Beaty Kozidrak byliby doprawdy zniesmaczeni. Mnie się ten typ humoru podoba, i tylko te błędy!... Ach, te błęęędyyy!!

„1)jeśli chcesz oryginalnego predatora to obejrzyj predatora, jeśli chcesz oryginalnego gandalfa przeczytaj lord of the rings. to jest parodia, a parodia to przede wszystkim przerysowanie głównych bohaterów. czynić z tego zarzut to jak zarzucać filmowi kung-fu brak elementów melodramatycznych."
Zarzut dotyczy tego, że w tej parodii trudno rozpoznać przerysowane cechy obu tytułowych postaci.

„2)pulp fiction to nie jest banalna historia, pulp fiction to hamlet lat 90 tych. jeśli ten tekst w jakikolwiek sposób skojarzył Ci się z pulp fiction to jest to komplement wagi ciężkiej, ale myślę, że raczej na wyrost, niemniej jednak dziękuję."
Gdyby chodziło o tytuł filmu, zaznaczyłbym to wielkimi literkami. Chodzi o rodzaj literatury, do którego nazwa pulp fiction się odnosi.

„3) o szacunku do czytelnika nie świadczą literówki czy pomyłki w przecinkach (lub ich brak), o szacunku do czytelnika świadczy szacunek do czytelnika." (podkreślenie własne E.)

Możesz sprecyzować?

„pozdrawiam, Leszek"

Pozdrawiam :)

@niezgoda.b Ślicznie to ujęłaś ;)

1) przerysowanie bądź całkowita wymiana cech tak by uzyskać postać tak czy inaczej komiczną - efekt często wykorzystywany w amerykańskich kreskówkach takich jak family guy, american dad, a moze przede wszystkim w robot chicken

2) nie znołem;) ale chętnie o literaturze pulp fiction poczytam, zapowiada się inspirująco

3) nie ma czego precyzować, szacunek do czytelnika to szacunek do czytelnika.

niezgoda.b: :)

jeszcze raz dzieki za poświęcony opowiadaniu czas.

Z siostrą zaśmiewaliśmy się do łez... naprawdę dobre

Aragorn i Linkin Park rządzą

No jakże to przecinki nie świadczą o szacunku dla mnie? Obawiam się, że swiadczą. Następnym razem nie będę równie miła.

Oprócz szacunku dla czytelnika można brać pod uwagę szacunek dla języka oraz dla siebie, czyli dbałość o wizerunek, czyli pytanie: co o mnie pomyślą?
Odpowiedz sobie sam, co ludzie umiejący poprawnie pisać mogą pomyśleć o takim pisaniu.

AdamKB: zadałem sobie pytanie które zaproponowałeś, i odpowiedź mnie przeraziła. od trzech dni nie wychodze z pokoju, myśląc nieustannie co ludzie powiedzą na moją literówkę w słowie "precelki". straciłem szacunek do siebie po pomyłce interpunkcyjnej w ostatnim akapicie. boję się spojrzeć w lustro, boję się każdego cienia, to straszne! zrobiłem razem z siedem rażących błędów w jakimś tam tekście, nie wiem jak będę mógł z tym żyć, chyba trzeba się powiesić

:(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

ludzie wyluzujcie trochę, zachowujecie się jakby ważyły się tu sprawy dobra i zła (albo przyjemność sprawia wam pouczanie)

Nie sprawia nam, czyli mi oraz do mnie podobnym, przyjemności pouczanie. Przyjemność sprawia nam czytanie "czystych" tekstów. Wskazanie pomyłek, błędów itp, ma z założenia służyć Tobie. Ale, jak widać po ironicznym potragizowaniu i tragicznym poironizowaniu, myśl taka umknęła Twojej uwadze.
To wszystko na temat.

Poza tym przełożenie jest proste: jeśli sam nie dbasz o prezentacje swojego tekstu, to i czytelnika nie skłaniasz do dbania o ten tekst. Skoro czytelnik ma przed sobą tekst napisany na pół gwizdka, to może chętniej sięgnie po coś, co jest bardziej zadbane i dopieszczone? Nikt nie lubi się męczyć, jak musi odcyfrowywać coś, co jest usiane błędami.

Nowa Fantastyka