- Opowiadanie: FoloinStephanus - Nie-cierpię-piątków!

Nie-cierpię-piątków!

Musiałem.

Należę do (przerażającej) mniejszości, która nie lubi piątków, a uwielbia poniedziałki.

To nie  dlatego, że mam w poniedziałki wolne – pracuję wtedy,  jak większość.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Nie-cierpię-piątków!

– Piątek, piąteczek, piątunio – zaśpiewała Agata nad bigosem z suszonych uszu. Miała na sobie niebieską, zwiewną sukienkę, nie pasującą do pory roku. 

– Zgiń, przepadnij! Wolę poniedziałki – burknął Franciszek. Mimo piątkowego humoru uśmiechnął się, patrząc na kuszące kołysanie bioder swej czarownicy. 

Długo nie mógł tak bezkarnie spoglądać. Agata ponagliła go, grożąc chochlą. Chciała skończyć bigos jeszcze przed październikowym nowiem.

Franciszek odwrócił się na pięcie, wziął topór i poszedł do lasu rąbać łapki zagubionych imprezowiczów.

 

Koniec

Komentarze

Nie bardzo zrozumiałam tego szorcika.

To znaczy rozumiem, że warzą kapustkę, że potrzebne są łapki, mogą być i imprezowiczów, bo od razu jest dodatek alkoholu,a to wydatnie polepsza smak bigosu. Ale… po co to wszystko? 

A tak jak Agata śpiewa moja córka po powrocie w piątek z pracy.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rozumiem, że w piątki bywasz sfrustrowany, ale żeby aż tak! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dlatego nie lubię bigosu… Bleh! :D

bemik – po co bigos?  to tylko smaczne tło do piątkowej sytuacji :) Taki wycinek z mojej codzienności (ostatnio robili u mnie w domu bigos :))

regulatorzy – kto wie, jakby tak każdy się osłuchał z pijackimi ariami, umcasami i niewybrednymi wiązankami przekleństw, jakie ja mam zaszczyt słuchać, co piątek… (a tu jeszcze zajezdnia tramwajowa, szpital, straż pożarna i cztery szkoły oddalone nie więcej niż o dwieście metrów i w pracy gwarno, jak w ulu) Kto wie, jak by ludzie znosili piątki. 

dafne – ja lubię, ja uwielbiam :D

 

F.S

Stephanusie, przesyłam wyrazy współczucia, szczere i z głębi serca płynące.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję. Jesteś pierwszą osobą, która się nie śmieje z mojego położenia… 

Całe szczęście mam poczucie humoru (i zatyczki do uszu, tudzież słuchawki z muzyką – wyobraź sobie “Pod papugami” przerywane różnymi rodzaju “urwałymi papierami” :)). Całe szczęście, bo inaczej osobiście bym się wybrał na ozorki i uszka. 

F.S

A gdzie tu fantastyka? Te biodra czarownicy mnie nie ruszyły.

To bigos się gotuje na uszach? Może lepiej przerób to na barszczyk z uszkami? Można jeszcze jakoś zimne nóżki wkomponować.

Babska logika rządzi!

Ech… biodra miały poruszyć Franciszka :P a bigos rzeczywiście na suszonych uszach (ani uszkach, ani uchach), w dodatku robiony przed nowiem – bigos jak się patrzy będzie, kiedy doda się odrąbane łapki imprezowiczów. Jeszcze lepszy byłby warzony w piątek trzynastego, ale akurat trzynasty przypada w tym miesiącu we wtorek. To taki stary przepis…

Finklo wiem, że wszystko dosłownie bierzesz, więc wybaczam :)

F.S

Niby to bez większego sensu, niby proste, ale prawdę mówiąc się uśmiechnąłem :) Nie z powodu ostrego dowcipu zawartego w tekście. Tak jakoś… po prostu :D

"To boli - kiedyś blisko, teraz sobie obcy ludzie..."

Jaki dowcip? Szczera prawda :D

Żarty żartami, ale dzięki Astrze za odwiedziny i przeczytanie. 

F.S

Rozbawiło mnie. Fantastyki faktycznie tu nie ma, ale przyjemne tak sobie o, do przeczytania.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Przykro mi ale nie zrozumiałem.

gnoomie – dobrze, że Cię rozbawiło :) Fantastyka – zależy jak spojrzeć, ale nie ma, co się na siłę doszukiwać.

belhaj – nie napiszę, że mi przykro – trudno, nie zrozumiałeś, to nic. Przecież bić nie będę :)  Mimo wszystko dzięki za przeczytanie. Zastanawia mnie tylko, czego nie zrozumiałeś. 

F.S

Ja z kolei nie cierpię niedziel. Zwłaszcza w niedziele. I to bynajmniej nie dlatego, że zawsze udaje im się wziąć człowieka z zaskoczenia po sobotniej nocy.

 

Tekst, pomijając to, że wydaje się zupełnie pozbawiony celowości i puenty (bez przedmowy byłby już zupełnie jednym wielkim “WTF?”), napisany jest całkiem w porządku. I nie miałem problemu z brakiem fantastyki.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu – dziękuję. Celem jest pokazanie światu naszej potę… a nie, czekaj, nie ten fragment. Cieszę się, że się spodobało.

F.S

Napisane w porządku (chociaż to niecałe dziesięć linijek ;p). Tekst jakoś tak specjalnie ani ziębi, ani grzeje. 

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Elenar – dzięki za przeczytanie. 

F.S

Tekst raczej nie zapadnie mi w pamięć. Ale ja jestem nieobiektywny, bo mainstreamowo nie cierpię poniedziałków. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Haha, pomyślałam, że masz małe dzieci. :) Mnie się zdarza czasem czekać do poniedziałku z utęsknieniem… Koleżanka mieszka w zagłębiu imprezowym i też niespecjalnie lubi weekendy. Scenka za krótka, żeby sprawić znaczącą przyjemność. ;)

Dzieci nie mam, ale w piątki wszystko, co żyje daje o sobie znać w bardzo głośny sposób.

Dziękuję za przeczytanie, kłaniam się. 

F.S

Foloinie, mam nadzieję, że nie kręcisz się po mieście z siekierą? ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Nie, nie! Tylko nadal nie lubię piątków :)

F.S

Bardzo fajny trochę poszerzony  stuwyrazowiec. W sumie jest to taka makabryczna humoreska, napisana sprawnie, a końcówka – zaskakująca. Początek jest zwodniczy, chociaż zupełnie realistyczny. I bardzo dobrze, bo ostatnie zdanie, odkrywające tajemnicę,  co nieco wprawia w osłupienie.

Trochę w środkowej partii tekstu łamie się rytm opowieści i chyba należałoby te zdania dopracować. Ale końcowy efekt – znakomity.

Zastanowiłbym się nad wykasowaniem tego tekstu, rozszerzeniem w miniaturę i wysłaniem do “Szortalu”. Podejrzewam, że chętnie opublikowaliby bardziej rozbudowaną opowieść. Ukazałaby się potem w “Szortalu na Wynos”. Ale to już decyzja Foloina. 

Pozdrówka.

Rogerze, dzięki za tak obszerny komentarz. Co do “Szortalu” się zastanowię, ale w sumie czemu nie

:)

F.S

Nowa Fantastyka