- Opowiadanie: Agiks - Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień III

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień III

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tajemnicze przebudzenia Misato - Dzień III

Pokój Misato w domu państwa Agashi

 

Nasza bohaterka, brutalnie obudzona przez matkę walącą w drzwi, otwiera zaspane oczka i z niedowierzaniem stwierdza, że jest we własnym łóżku, na dodatek sama.

Jestem u siebie!

Misa-chan zrywa się radosna z posłania i zaczyna codzienne przygotowania do wyjścia do szkoły.

– Jesteś radosna niczym skowronek – zauważyła rodzicielka przyglądając się sceptycznie swojej córce. – Coś się stało?

– Ach… – Rozmarzyła się Misa-chan. – Nawet nie masz pojęcia, jaka jestem szczęśliwa.

Saiki mnie pocałował…

To będzie piękny dzień!

Agashi dotarła do szkoły w tak dobrym humorze, że nawet Black Lady nie zrobiła na niej wrażenia (jakie zwykle robi na biednych uczniach). W czasie lekcji dziewczyna wykazywała się niezwykłą aktywnością, co zaowocowało totalnym zdziwieniem wszystkich nauczycieli oraz uczniów z jej klasy. Wyczyny Misato na W-Fie wprawiły w zachwyt męską część, dziewczęta zastanawiały się natomiast, co w nią wstąpiło.

Kiedy zajęcia dobiegły końca Misa-chan szybko się ulotniła. Chciała jak najprędzej wrócić do domu i zadzwonić do Saikiego.

– Dzień dobry, panno Agashi. – Usłyszała nagle za sobą znajomy, ciepły męski głos. Na jego dźwięk dziewczyna przystanęła i okręciła się w miejscu.

– Tanaka? – zdziwiła się Misato, jakby zobaczyła jakieś nadzwyczajne zjawisko. Pierwszy raz spotkała chłopaka „w cywilu”.

– Hej. – Uśmiechnął się luzacko i zawiesił na jej ramieniu. – Chciałem z tobą szczerze porozmawiać

A żeby go… Postanowił wreszcie przyznać, że na mnie leci?

– Dobra, możesz mnie odprowadzić, jeżeli chcesz – rzuciła Agashi.

Nagle dobiegł ją krzyk kilku chłopców „Tam jest!”, więc podjęła szybką decyzję – chwyciła kolegę za rękę i pognała co sił na przystanek autobusowy.

– Misato… Co się stało?! – wystękał zaskoczony Tanaka.

– Nic takiego… Po prostu kilku chłopaków zachwyciło się dzisiaj moją osobą.

Wciągnęła biedaka do pierwszego autobusu, który nadjechał i odetchnęła z wielką ulgą, kiedy zamknęły się za nimi drzwi i pojazd ruszył.

– Słuchaj, to nie jest najlepsze miejsce na taką rozmowę… ale muszę za pół godziny być z powrotem na uczelni… – Podrapał się barman po głowie i wbił w nią niepewne spojrzenie.

Hę…? Tanaka studentem? Nigdy bym nie pomyślała.

– Kilka dni temu rozmawiałem z pewnym chłopakiem – zaczął tłumaczyć Tanaka. – Powiedział, że jest twoim bliskim kolegą… Najpierw gadał coś bez sensu, a później poprosił mnie, żebym uważał na ciebie i na to, co ci robi Saiki Hanamura. Zdaje się, że chłopak coś wie na jego temat.

Misato zasmuciły te słowa, poczuła w sercu ukłucie.

Morisato wtrąca nos w nie swoje sprawy… Co on sobie myśli? Saiki mnie lubi, a ja lubię jego.

– I to jest ta ważna sprawa? – burknęła Misa-chan. – Niepotrzebnie się fatygowałeś. To, jak się zachowuję wobec Saikiego, to moja sprawa. Nie życzę sobie, żebyś się do tego wtrącał.

Nagle kierowca nacisnął mocno na hamulec i Misato wpadła z impetem prosto w ramiona Tanaki.

– Ależ ty jesteś głupiutka – wyszeptał chłopak ciepło, przyciskając ją bardziej do siebie. Zatopił palce w jej włosach i przeciągnął delikatnie dłonią po głowie. – Przecież doskonale wiesz, dlaczego się o ciebie martwię.

Dziwne… Nagle poczułam ciepło, a przecież zawsze traktowałam go, jak zwykłego kumpla i w duchu się z niego nabijałam, bo wiedziałam, że mu się podobam…

Autobus dojeżdżał właśnie do jakiegoś przystanku, więc Misato w akcie desperacji rzuciła się do drzwi i wyskoczyła z pojazdu, a odjeżdżającemu i totalnie zamurowanemu Tanace pomachała ręką na pożegnanie.

Dlaczego…?

Tanaka jest moim kolegą i wolę, żeby tak zostało… Dopóki chłopak nie powie na głos, co do ciebie czuje sprawa jest prostsza.

Jestem głupiutka, to prawda. Wierzyłam, że kiedy mi to powie, to mnie to nie ruszy. Przecież wiem od dawna, że coś do mnie czuje.

 

Misa-chan wróciła do domu zdołowana. Przeszła obojętnie obok kuchni, mimo że mama zrobiła jej ulubione ciasto, które czekało na nią na talerzyku. Zamknęła drzwi do swojego pokoju, zrezygnowana rzuciła torbę na podłogę i oparła się o nie plecami.

– Misato! – Mama zapukała do jej pokoju.

– Czego? – odpowiedziała znudzonym głosem Misa-chan.

Mama chwyciła za klamkę i spróbowała otworzyć drzwi, jednak nie dała rady, więc natarła na nie z mocą i popchnęła córkę do przodu. Agashi wylądowała na pysku (że się tak wyrażę), a mama wkroczyła do pokoju córki i zdziwiła się jej widokiem.

– Co ty wyprawiasz? Śpisz na podłodze?

Ałałała!

Mój cholerny nos… Pewnie złamany.

Będę musiała robić operację plastyczną w tak młodym wieku!

Misa-chan zerwała się energicznie na równe nogi i z pasją (czytaj: totalną wściekłością) spojrzała na matkę.

– Oszalałaś?! – wybuchła.– Popchnęłaś mnie razem z drzwiami!

– Och, naprawdę? – Zmieszała się lekko pani Agashi. – Wybacz skarbie… Myślałam, że coś je po prostu blokuje.

Coś? Dobre sobie.

– Chciała pani czegoś ode mnie? – spytała dziewczyna lodowatym głosem zakładając ręce na piersi i obdarzając rodzicielkę pogardliwym spojrzeniem.

– Och, moje dziecko. – Rozczuliła się matka. Chwyciła biedną Misato i czule przytuliła (to znaczy ścisnęła ją tak, że biedaczka nie była w stanie oddychać). – Martwię się o ciebie… Tak obojętnie przeszłaś obok swojego ulubionego ciasta.

Pani Agashi puściła córkę i zaczęła gładzić ją po włosach.

Morderczyni! To już drugi zamach w ciągu minuty.

Misa-chan, z trudem wciągając powietrze, dochodziła przez chwilę do siebie. Wreszcie, gdy jako tako odzyskała umiejętność swobodnego oddychania, odezwała się ponuro.

– Myślisz, że ciasta mi teraz w głowie? Ja mam poważne problemy egzystencjalne, przechodzę kryzys wieku dorastania, a na dodatek jakiś maniak się do mnie przyczepił.

– Nie za późno z tym kryzysem? – przemówiła matka, jakby nie zwracając uwagi na resztę problemów. – Wiesz… Niedługo czekają cię egzaminy. Zamiast przechodzić kryzysy i balangować mogłabyś, na przykład, zacząć się bardziej intensywnie uczyć.

– Czy ty mnie słuchasz?! – zdenerwowała się Agashi. – Ostatnio w moim życiu dzieją się dziwne rzeczy, rzeczy, których nie rozumiem, a ty jak zwykle wyjeżdżasz z tekstem o nauce!

Mama spojrzała na dziewczynę pytająco.

– Ostatnio zachowujesz się bardzo dziwnie – stwierdziła oburzona. – Odzywasz się do mnie bezczelnie, wracasz nad ranem, nie wiadomo skąd. Masz szczęście, że z kursu przygotowawczego jesteś najlepsza w grupie…

Co takiego? Niespodzianka goni niespodziankę…

– Przyszły wyniki twojego ostatniego egzaminu – kontynuowała pani Agashi. – Dostałaś dziewięćdziesiąt osiem i siedemdziesiąt pięć setnych, najlepiej ze wszystkich. Mam jednak nadzieję, że to nie chwilowe oświecenie i następny egzamin pójdzie ci równie dobrze.

Mama odwróciła się na pięcie i opuściła pokój córki, a Misa-chan stała jak wryta i próbowała zrozumieć to, co właśnie usłyszała.

Jaki znowu egzamin? Ja nic nie pamiętam… To chyba jakaś gigantyczna pomyłka…

Dziewczyna wolno ruszyła do kuchni, w której mama robiła dla niej herbatkę do ciasteczka.

– Naprawdę dostałam tak dużo? – spytała niepewnie Misato, siadając za stołem kuchennym i przysuwając sobie ciasto.

– Sama się zdziwiłam – oświadczyła rodzicielka. – Ale to prawda. Jeżeli utrzymasz taki poziom, to kto wie? Może wyślemy cię na studia do Europy. Już od jakiegoś czasu o tym myślałam.

– No nie wiem – zamyśliła się Misa-chan. – Może po prostu miałam szczęście?

– Lepiej dla ciebie, żeby to było coś więcej niż tylko szczęście. – Spojrzała surowo rodzicielka.

Kiedy Misato skonsumowała ciasto i zapiła je herbatą, poczuła się o tyle lepiej, że zdecydowała się na telefon do Saikiego.

– Cieszę się, że zadzwoniłaś. – Brzmiał jego głos w słuchawce. – Bałem się, że zmienisz zdanie.

– Nie no, co ty. – Rozpływała się dziewczyna. – Dlaczego miałabym je zmienić?

Hanamura roześmiał się perliście.

– Może spotkalibyśmy się dzisiaj? – zaproponował niewinnym głosikiem. – Wiem gdzie chodzisz na kurs… Nie masz nic przeciwko?

– Ależ skąd! – uradowała się Misa-chan.

– To świetnie… Będę na ciebie czekał.

Saiki odłożył słuchawkę, a nasza bohaterka padła na łóżko tuląc telefon.

Jestem umówiona na randkę z Saikim…

Och, to chyba jakiś sen.

Dziewczyna w świetnym humorze udała się na kurs, na którym szybko rozprawiła się z testem, stwierdzając, że jest banalnie prosty. Na piętnaście minut przed końcem źle się poczuła, więc poszła do toalety.

Co się dzieje…? Zaraz chyba pęknie mi czaszka.

Misato przemyła twarz zimną wodą, ale to nic nie dało, więc wsadziła głowę pod kran i odkręciła mocno kurek, puszczając większy strumień wody.

Uch! Co jest grane?

A akurat dzisiaj umówiłam się na moją wymarzoną… randkę…

Agashi osunęła się nieprzytomna na podłogę.

Koniec

Komentarze

Dodam jedynie, że może przydałoby się zrobić akapit, najlepiej przed zdaniem Misa-chan wróciła do domu zdołowana. W poprzednich odcinkach też by się przydały.
Chodzi o komfort czytelnika. Taka pauza w ścianie tekstu dobrze działa i wspomaga orientowanie się w przebiegu wydarzeń, zwłaszcza, że przy przejściu do kolejnej sceny akapit jest w sumie naturalnym rozwiązaniem.

Ech, ja to staram się we wszystkich tekstach robić wcięcia w nowych akapitach, ale na tej stronie się nie da... Wszystko wyrównuje do lewej.

Nowa Fantastyka