- Opowiadanie: Wicked G - Pustka, człowieku, pustka

Pustka, człowieku, pustka

“Miej wyj***ne, a będzie ci dane.” – przysłowie uliczne

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Pustka, człowieku, pustka

 Terraformacje, sfery Dysona, inkluzje ultymatywne. Napędy Hawkinga, nadprzestrzeń, postludzie. Rozwijaj się, rozważaj problemy zbyt szybkiego rozwoju. Walcz ze sztuczną inteligencją i obcymi. A przede wszystkim bój się.

Ten, kto zsyłał sny Saulowi, był chyba przesadnie sentymentalny. Strach to relikt, przeżytek. Nie ma już czego się lękać, a już na pewno nie rzeczywistości à la space opera. I nie chodzi o to, że wszystko runęło i został sam bezład. Tak po prostu wyszło.

Istota obudziła się, leżała przez chwilę w bezruchu, przetarła oczy i wstała. Cisnęła śpiwór w róg otulonej przez piasek ruiny, po czym wyszła na zewnątrz i rozłożyła cztery kończyny wyrastające z pleców, niby wachlarze ze skóry.

Ktoś mógłby pomyśleć, że Saul szykuje się do lotu. Taka umiejętność byłaby ciekawa. Kiedyś jej uzyskanie nie stanowiło problemu, ba, robiono to na wiele sposobów. Ale on o to nie dbał, podobnie jak o wiele innych rzeczy.

Krocząc powoli, dotarł do wielkiego zalewu. Usiadł w wodzie i spojrzał na słońce. Głód i pragnienie już mu nie dokuczały. Albo raczej: nie towarzyszyły. Można było je spokojnie ignorować. Tylko po co, skoro zaspokojenie potrzeb nie wymagało prawie żadnego wysiłku?

Saul wyszedł z zalanej dziury w ziemi, pozostałości po dawnej kopalni kwarcu, i wrócił do swojego schronienia. Istniały lepsze miejsca do życia, ale nie widział sensu w szukaniu ich. Czy to, że będzie mieszkał w opuszczonym wieżowcu zamiast w starym magazynie, uczyni jakąś różnicę?

Wziął do ręki kawałek pręta i zaczął skrobać nim po betonowej ścianie, wydrapując kolejne elementy geometrycznego wzoru. Tworzenie artystycznego dzieła rozpoczął jakiś czas temu i nie wiedział, czy kiedykolwiek je skończy. Lecz to bez znaczenia.

Indyferentyzm. W nim właśnie konstytuowało się szczęście Saula. Podobnie jak szczęście wielu umarłych, którzy przeżyli swój czas, nie posiadając celu. Ani dzieci, bo po co? Maszynom też nie chciało ich się płodzić za ludzi. Dlatego tak tu pusto.

Wyścig szczurów skończył się dawno temu. Każdy robił co mu się żywnie podobało, i nie przejmował się, jeśli nie wyszło. Nadeszła Era Braku Sensu, którą przetrwali nieliczni, ci bardziej przystosowani.

Choćby jak Saul. Kiedyś modnie określano ich genetically modified human beings. Stworzył go kiedyś jakiś naukowiec. Nie dlatego, że chciał przyczynić się do rozwoju nauki czy mieć kogoś do kochania. Po prostu miał taki kaprys.

– Witaj. Ładne graffiti.

Saul odwrócił się i zauważył kogoś wyglądającego na młodego mężczyznę o długich, brązowych włosach. Nie mógł natomiast stwierdzić, kim albo czym nieznajomy przybysz był naprawdę.

– Dziękuję. Jak się nazywasz?

– Blaid, a właściwie FZR Mark III, numer sto dwadzieścia osiem.

– A zatem android. Co cię tu sprowadza?

– Szukam towarzystwa. Dawno nie spotkałem inteligentnego organizmu żywego.

– W tych czasach trudno spotkać jakikolwiek myślący byt.

– Może to i lepiej? Dzięki temu bardziej doceniamy inne istoty. Ile czasu ci zostało?

– Mam sześćdziesiąt lat, a zaplanowano mnie na około sto dwadzieścia.

– Zazdroszczę. Ja mam energii jeszcze na trzysta. Ale nie przejmuję się tym. Nuda mi nie dokucza. Tobie zresztą też. – Blaid wskazał na dzieło Saula, pokrywające już prawie połowę długości ściany magazynu.

– Pracuję nad tym od dwóch tygodni. Poza tym obserwuję ptaki, pływam w zalanym wyrobisku, czytam stare książki. I jakoś to leci.

– Wiadomo. Osobiście zajmuję się hodowaniem zwierząt. Mam farmę kilkaset kilometrów stąd. Chcesz ją zobaczyć? To nie zajmie dużo czasu, potrafię latać, choć ty pewnie również.

– Nie, to nie skrzydła, tylko organy do fotosyntezy. Z przyjemnością wybiorę się do ciebie. Graffiti przecież mi nie ucieknie. A nawet jeśli, to co z tego? Mogę zrobić nowe.

Podróż rzeczywiście była krótka. Na miejsce przybyli w mgnieniu oka. Drewniana stodoła stała na obrzeżach któregoś upadłego megalopolis. Wylądowali na łące pokrytej ciemnozieloną trawą. Blaid spojrzał na pole ziemniaków, które własnoręcznie zasadził. Ktoś powyrywał większość roślin i pozbawił je bulw. Robot wszedł do stodoły, a GMHB podążyła za nim. Na ziemi było sporo krwi. Jedna ze świń Blaida zniknęła.

– To mogli być cudzożywni ludzie – powiedział Saul. – Pewnie szukali jedzenia. Im trudniej przezwyciężyć głód.

– Nieważne. Równie dobrze nie musieli mieć powodu. Jest mi to obojętne. Posiadam jeszcze inne świnie, a w razie czego zajmę się czymś innym.

Obaj przez chwilę milczeli, po czym Saul znowu się odezwał.

– Wiesz, czasami zastanawiam się, czy świadomość nie jest tworem zaplanowanym na samozniszczenie. Daje przewagę nad pozostałymi organizmami, ale gdy jest już mocno rozwinięta, zaczyna kwestionować wszystko, negując nawet tak podstawową czynność jak rozmnażanie. Gatunek wymiera i koło się zamyka. Wasz przypadek jest trochę inny. Zostaliście stworzeni, by być mądrzejszymi i sprawniejszymi od ludzi, iść dalej, skakać wyżej, pchać mocniej. Lecz i wy zaczęliście pytać: Po co? A teraz tkwimy na tej planecie, wypełniając nasz czas bezsensownymi zajęciami w oczekiwaniu na koniec.

– Każda czynność jest z góry skazana na bezsens. Kto się rozmnaża, kiedyś i tak wymrze. Co jest dobre, zawsze może być lepsze.

– Tak czy inaczej, wcale mi to nie przeszkadza – wyznał Saul.

– Z tym się zgodzę. Brak celu to pustka, człowieku. Przyjemna pustka, w której unosimy się swobodnie…

Koniec

Komentarze

Hmmm, taki jakiś… nie wiadomo o czym ten tekst. Ot, ktoś spotkał kogoś, pogadali, przelecieli się, zobaczyli coś, nie przejęli się…

Jak na krótki szorcik, masz dużo drobnych usterek; jakieś literówki, inne potknięcia.

Artystyczne dzieło rozpoczął tworzyć jakiś czas temu

IMO, albo zaczął tworzyć, albo rozpoczął tworzenie.

Blaid spojrzał na pole ziemniaków, które własnoręcznie zaorał i zasadził.

Ziemniaki zaorał a potem zasadził? To chyba nie jest standardowa procedura. ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo rzadko zdarza mi się przeczytać tekst i nie umieć nic o nim powiedzieć, a tak, niestety, jest właśnie tym razem. :-(

 

Saul od­wró­cił się i za­uwa­żył kogoś wy­glą­da­ją­ce­go na mło­de­go męż­czy­znę w dłu­gich, brą­zo­wych wło­sach. – Jak mężczyźnie udało się wejść do długich włosów? ;-)

 

Ale nie przej­mu­je się tym. – Literówka.

 

Daję prze­wa­gę nad po­zo­sta­ły­mi or­ga­ni­zma­mi, ale gdy jest już mocno roz­wi­nię­ta, za­czy­na kwe­stio­no­wać wszyst­ko… – Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za przeczytanie, błędy poprawiłem.

Tekst w zamierzeniu miał być dziwny, żeby nie powiedzieć – bez sensu :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Niby zrozumiałem.

Graffiti z definicji raczej się maluje, niż się skrobie prętem w betonie. Ale ja tam się nie znam.

 

edit: no dobra, można skrobać.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dziwnymi meandrami szlaków neuronowych przyszło mi skojarzenie tytułu z Przestrzeni! Przestrzeni! Chyba też na tym kończą się dobre strony tekstu.

 

Terraformacje, sfery Dysona, inkluzje ultymatywne.[-],[+] napędy Hawkinga, nadprzestrzeń, postludzie. – wymieniasz czy nie wymieniasz wszystkiego po kolei? a jeśli tak, to po cholerę kropka?

Powoli krocząc – krocząc powoli zdecydowanie lepiej pasuje do reszty narracji

Tworzenie artystyczne dzieła – patrzę, czytam, czytam powtórnie i jestem na to zdanie za mało bystry, albo do zdanie czy pseudozdanie jest zbyt cwane i skrywa przede mną swoje znaczenie

Maszynom też nie chciało ich się płodzić za ludzi. – nieszczęśliwe wyrażenie, też trzeba się wgłębiać, że to chodzi o “w zastępstwie”; do tego maszyny “chciało się” i “nie chciało” brzmi absurdalnie…

chciał przyczynić się do rozwoju nauki,[-] czy mieć kogoś do kochania

kogoś wyglądającego na młodego mężczyznę o długich – czyli tak: Saul odwraca się, patrzy i widzi kogoś, kto przechyla się przez ramę okienną i przez to okno wygląda na kogoś na podwórku, a ten ktoś na podwórku jest młodym mężczyzną o długich…

około – android wyrażający się nieprecyzyjnie w liczbach :) to godzi w wiarygodność postaci

 

Era Braku Sensu to chyba kluczowe dla tekstu wyrażenie. Klucz interpretacyjny. Lepiej, gdyby był w pierwszym zdaniu, a może i w tytule. Zadziałałby jak ostrzeżenie. Jeśli przekaz bezsensowny to chociaż mógłby być solidnie napisany – nie wyszło tym razem.

Przeczytałem, ale nie rozumiem o co chodzi w tym tekście. Że miał być dziwny, ok. Ale dziwność, a brak ładu i składu to jednak dwie różne rzeczy. 

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Wydaje mi się, że zrozumiałem co chciałeś przekazać tym szortem. Ukazałeś bezcelowość istnienia, jednak zabrakło mocnego akcentu. Czegoś co utkwiło by w pamięci. 

Chciałem napisać, że nie zrozumiałem, ale jeśli miało być bez sensu, to już nie ważne.

Poszukiwanie sensu istnienia to temat nie nowy. Jeżeli głębiej się zastanowimy, to już teraz możemy dojść do podobnych wniosków, jak autor.

– Po co żyjemy? Jaki sens ma istnienie jednostki, grupy, społeczeństwa, ludzkości? Do czego w istocie zmierzamy?

Takie filozoficzne pytania ludzkość zadaje sobie od początku zaistnienia człowieczej świadomości. Nic nowego. Pozdrawiam.

Dziękuję za wszystkim za przeczytanie.

Tekst miał być refleksją na temat tego, co by było gdyby nagle nikomu nie chciało się już o nic zabiegać. Temat już był wałkowany wiele razy, jak wspomniał Ryszard, no i wyszło trochę słabo,  rzeczywiście mogłem postarać się o coś bardziej mocniejszego niż zjedzone ziemniaki :D Następnym razem będzie lepiej.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Rozumiem, co chciałeś przekazać, a nawet pozwolę sobie nie zgodzić się – myślę, że świadomość zawsze będzie do czegoś dążyć. Choćby celem miałoby być samo przetrwanie. Gdy “wielkie rzeczy” przestają się liczyć, gdy nie ma już czego poszukiwać, albo odkrywać, sens znajdzie się w najprostszych sprawach. Ot, choćby hodowaniu świnek, czy też skrobaniu grafitti.

Belhaj ma rację z tym “mocnym akcentem”. Tekst nie robi należytego wrażenia, bo jest po prostu zbyt krótki, by udźwignąć istotę problemu. Czasami pobieżny szkic nie wystarczy, zamiast zakreślać i skłaniać do myślenia, spłyca treść. Zwłaszcza, że również formą starałeś się oddać apatyczną nijakość bezcelowej egzystencji. W efekcie, jak napisała Finkla, mamy scenkę o dwóch facetach, którzy beznamiętnie sobie pogadali i tyle.

Z technikaliów – wydaje mi się (choć na biologii nie znam sie najlepiej), że organy do fotosyntezy na plecach, choćby były nie wiem jak wydajne i rozwijały się w spore skrzydła, nie zapewniłyby “samożywności” ludzkiemu organizmowi. Czy tam, niemal ludzkiemu. Nawet niespecjalnie ruchawe roślinki, na samej fotosyntezie daleko nie zajadą i muszą pobierać składniki mineralne…

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Dzięki za przeczytanie, thargone!

Szort rzeczywiście może wydawać się zbyt pobieżny jak na taki temat. Kiedyś może spróbuję się w szerszym ujęciu. Co do fotosyntezy – to bardziej fiction niż science, choć naukowcy mogli “podkręcić” mechanizm fotosyntezy tak, żeby wystarczało dla człowieka. A składniki mineralne można pobierać z wody.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Muszę przyznać, że obrazotwórczy tekst, jako scenka. I chyba tyle. ;-)

Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Spotkali się i pogadali, może nie ma w tym wielkiej filozofii, ale trochę małej chyba udało ci się przemycić. Było parę ciekawych rzeczy zarysowanych w tle.

Jeszcze raz dzięki! Mała filozofia też bywa fajna :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Niby o braku celu w życiu, braku sensu w szukaniu takiegoż, ale android sadzi ziemniaki i hoduje świnie. Czy tylko ja widzę w tym jakąś sprzeczność?

Z nudów robi się różne rzeczy, a android nie zapatrywał się na rolnictwo jak na powołanie, bardziej uważał je za wypełniacz czasu :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Jeśli było tu jakieś przesłanie, to ominęło mnie szerokim łukiem. Niezbyt ciekawe scenki.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Tak czy inaczej dzięki za przeczytanie :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka