
Daleko stąd, na skraju kniej,
leżała wioska Strupek
i, jak to w bajce, w wiosce tej
wioskowy mieszkał głupek.
Na imię miał rzecz jasna Jaś,
pozbawion był rodzeństwa
a zamiast grzecznie gęsi paść,
wyprawiał bezeceństwa.
Miejscowym strasznie dawał w kość,
więc wyciągnęli wnioski;
uznawszy, że już mają dość,
wygnali typa z wioski.
Poszedł doń stary, mądry dziad -
lokalny autorytet;
– Posłuchaj – rzecze – mądrych rad,
przyniosą ci pożytek.
Ruszaj przed siebie, wędruj, idź
hen, na sam kraniec świata
a szczęście i spełnione sny
odnajdziesz za trzy lata.
Żelazny kostur ujmij w dłoń,
weź chleb kamienny w sakwy,
beczułkę smoły, jakąś broń,
i może ze dwie dratwy.
Spojrzał na dziada Jasio ów
i skrzywił się bezwiednie:
– Czyś aby na umyśle zdrów,
że pleciesz takie brednie?
Toż oczywistym jest od lat,
że to nie smoła szkodzi!
Pokiwał głową stary dziad
i westchnął w duchu: młodzi…
Zamarła wieś czekała, drżąc:
czy pójdzie, czy zostanie?
Zaś głupi Jasio, z cicha klnąc,
rozpoczął pakowanie.
Pół doby później gotów był
opuścić progi chaty;
gdy wieś ujrzała jego tył,
rozległy się wiwaty.
I powędrował głupi Jaś,
nie wiedząc dokąd zmierza,
aż, gdy miał ze zmęczenia paść,
napotkał był rycerza.
Siedział na szlaku, dzierżąc broń,
cokolwiek pordzewiałą,
opodal pasł się chudy koń,
więc Jasio podszedł śmiało.
– Historię mi opowiedz swą,
o, zacny mój rycerzu,
albo o damach, które drżą
o strasznym myśląc zwierzu.
„Minęły dawno czasy, gdy
w jaskini czyhał potwór zły,
więc teraz włóczę się po lasach
i ciągle myli mi się trasa."
Tak odrzekł rycerz patrząc nań
i się roześmiał szczerze:
– Czyżby ci brakło pięknych pań?
Ot, jurne z ciebie zwierzę!
Słowo po słowie, wyszło im,
że stąd o kilka dzionków
ogromna góra stoi i
szkłem połyskuje w słonku.
Na górze zaś królewna śpi -
urody wielkiej panna,
a góry strzeże jaszczur zły,
co zionie ogniem z ran(n)a.
Bitewny szał ogarnął ich
więc raźno w bój ruszyli;
tak minął dzień, dwa, potem trzy
i już na miejscu byli.
Pomińmy smoka dzieje złe,
dość rzec, że go zarżnęli;
oto już Jasio wspina się
do swej królewny celi.
Ubabran krwią podchodzi doń,
po walce przemęczony
i śpiącą pannę w białą skroń
całuje zalękniony.
– Ach, mój wybawco! – piszczy ta,
oczęta otwierając
i jak nie wrzaśnie – AAA!
na powrót odpływając.
Z historii morał płynie ten:
Nieprzemyślane akcje
najczęściej wywołują dość
kretyńskie sytuacje.
Bo oto stoi biedny Jaś,
zeźlony tą recepcją:
– Za jakie grzechy, kurwa mać,
Królewna z narkolepsją?!?!?!
fajne. całkiem spoko. Dj Jajko powie pewnie, że bez morału :) ale moim zdaniem i tak fajne. 5.
Dzieki :) już i morał jest.
OK, do konkursu. :)
Dobre
5
Pięć ode mnie, fajna rymowanka.
Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.
Całkiem fajne, miejscami na 6, ale końcówka chyba nie wytrzymała stylistycznie.
Bradzo fajnie potarktowana bajka o królewnie i połączenie z biedny Jasiem :D
Ode mnie piątka :)
Ode mnei 4/6, troszkę to nieskładne, ale z pomysłem :)
"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066
:)
Sympatyczny wierszyk, nieoczekiwane zakończenie.
Babska logika rządzi!