- Opowiadanie: tojestniewazne - Wielki Atraktor albo kiedy będę umierał

Wielki Atraktor albo kiedy będę umierał

Oceny

Wielki Atraktor albo kiedy będę umierał

Stoję wreszcie w centrum całego Wszechświata i oglądam moje nieuniknione królestwo. Pod butem mam czarne dziury, gwiazdy neutronowe i kwazary. Posiadam masę tryliona galaktyk. Pożeram najtwardsze promieniowanie gamma, zatrzymuję neutrina, zawracam fotony. Panuję.

 

Nie ma mowy o śmierci cieplnej, nie ma przyszłości w nieskończonej entropii. Jestem pożeraczem światów, najmniejszym z władców całej rzeczywistości. Wszystkich jedenastu wymiarów, wszystkich kwarków, bran, strun i superstrun. Wszystkiego, co ktokolwiek kiedykolwiek zdążył i jeszcze zdąży odkryć, powiedzieć, pomyśleć o naturze rzeczywistości, choćby to była nieprawda.

 

W całkiem skończonym czasie zostanę zupełnie sam.

 

Koniec

Komentarze

dzień dobry

Nie poruszyło mnie ani nie zaskoczyło.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Na mnie też nie zadziałało. Jeśli boi się samotności, to niech przejdzie na dietę.

Babska logika rządzi!

Przeczytałam i zastanowiwszy się przez moment nad losem bohatera, pomyślałam, że chyba nie będę o tym myślała.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mi się podobało. Może to kwestia języka? Z niewytłumaczalnych względów podobało mi się. :)

Ciekawa koncepcja: samotność wszechbytu. Tylko… czy taki wszechorganiający umysł potrzebuje towarzystwa? Przykładamy do tego naszą miarę – miarę ludzi, u których ewolucja wytworzyła instynkt stadny, a w konsekwencji – stosunki spoleczne.

Widać, że tekst bardzo dobry, skoro inspiruje do dyskusji.

Dobrze usłyszeć więcej niż tylko krytyczne uwagi :) 

To tylko szybka wprawka, właściwie notatka na temat konceptu, zapis wizji, która zresztą bardzo się zmieniła podczas pisania. Być może idea do wykorzystania w przyszłości.

Wielki Atraktor jest konkretną, istniejącą strukturą we Wszechświecie – skupiskiem gromad galaktyk o masie około 10^46 kg (5 kwadrylionów mas Słońca) – obszarem, który bardzo mocno przyciąga otaczającą go materię. Wyobraziłem sobie, że ta masa jest już teraz wystarczająca, żeby za biliony lat pochłonął całą materię Wszechświata, tak wielka, że nie oprą się mu nawet inne wymiary postulowane w niektórych teoriach dotyczących natury czasoprzestrzeni.

Plus personifikacja.

Ale on nie jest jeszcze “wszechbytem”. On się nim staje. A do tego staje się wszechbytem bez rozmiarów, bo koncentracja tak wielkiej masy zamienia go w wielką (w sensie masy) osobiliwość grawitacyjną, która jest tylko bezwymiarowym punktem czasoprzestrzeni. A, i nie może przestać jeść – grawitacja nie jest kwestią woli. 

Ciekawy pomysł.

Bardzo fajne wykonanie, ciekawa tematyka, ale to chyba po prostu nie jest temat na drabbla. Może i daje sporo możliwości, ale w takiej formie faktycznie ani nie zdąży zainteresować, ani zaskoczyć.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki: to był chyba dla mnie sposób na zapisanie pewnego pomysłu albo jakiejś krótkiej wizji. Myślę, że jeszcze kiedyś z tego skorzystam i trochę rozwinę temat. Zresztą piszę teraz dłuższe opowiadanie, które trochę nawiązuje do tego wątku. Wkrótce pojawi się w poczekalni.

Nowa Fantastyka