- Opowiadanie: Expugnis - I powiedziane jest...

I powiedziane jest...

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

I powiedziane jest...

"I powiedziane jest: nie będziesz kąsał brata ni siostry swojej, ani żadnego człowieka który ich jest…" Zakazany Almanach (Apokryf)

 

Siedzieli w dziurze. Mimo, że mieli wspaniałą posiadłość tuż za miastem. Było zimno, ciemno i mokro, ale i tak byli zadowoleni z polowania. Dawno nie mieli krwi prawdziwego wampira, słodka i lepka, lekko za młoda, ale jednak prosto z wampira. Było ich trzech, trzech wspaniałych jak siebie nazywali. Jedno co ich łączyło to uwielbienie czerwonej posoki, szczególnie wampirzej. Podawali sobie odurzone ciało wampira podlotka, jak fajkę pokoju i napawali się tą iście królewską ucztą.

 

Przywódca bandy, najstarszy z nich, beknął wdzięcznie i przemówił donośnie:

 

– Mimo wszystko, młodzi też nieźle smakują.

– Jeszcze jestem głodny. Ten tu – potrząsnął już suchą skórą jak workiem – może i smaczny acz niesycący był. – skomentował drugi, dłubiąc sobie w zębach z lekkim niezadowoleniem.

– Słyszałem, że ten nieszczęśnik, mimo iż młody, miał paru ludzi w swoim mieszkaniu. Możemy się ewentualnie pokwapić do nich i wziąć ich na dokładkę. – dodał trzeci gruby jak pień sędziwego drzewa.

Ta informacja wszystkich poderwała na nogi i po kilku sekundach został już tylko kurz i puste, suche zwłoki dwudziestoletniego chłopaka.

xxx

– Pana nie ma. A już świta. – Zauważył najstarszy "stażem" mężczyzna z rzędem blizn na na ramieniu.

– Może nie wróci? – Spytała z nadzieją młoda dziewczyna. – Może już nie zdążył?

– Nie gadaj głupstw! – Powiedział ostatni z więzionych, mężczyzna w wieku średnim, najbardziej podporządkowany woli "pana" – Jak możesz tak mówić o naszym dobrym panie! Pan nigdy nas nie zostawi i będzie o nas dbał jak zawsze.

 

Cała trójka blada ze śladami wgryzień na różnych częściach ciała. Trzymani pod kluczem z ilością jedzenia, która wystarczy najwyżej na tydzień. Ich "mistrz" zawsze ich zaopatrywał w to co było niezbędne do przeżycia, ubrania do tego się nie zaliczały. Stali wynędzniali i patrzyli w pierwsze blaski słońca.

Nikt się niczego nie spodziewał.

Dziewczyna usłyszała dźwięk z kuchni. Pomyślała, że jednak pan wrócił, jakimś sposobem zdążył przed porankiem. Weszła do kuchni, zobaczyła postać przyobleczoną w czerń, stojącą przy otwartej lodówce. Druga postać szperała w szufladach.

– Przepraszam, mogę w czymś…

– Pomóc? – poczuła oddech i żelazny uchwyt grubych rąk. – Możesz nam bardzo pomóc, wyrywając się trochę, walcząc i krzycząc jak opętana. Lubimy jak zdobycz jest trudna.

 

Dziewczyna jak na zawołanie, zaczęła wrzeszczeć jak oszalała. Dwóch pozostałych wampirów już sprawdzało resztę mieszkania i nagle zapadła ciemność. Wszystkie rolety zostały zaciągnięte, żeby nawet promyk nie przeszkadzał w uczcie. Drugi wampir wrócił po chwili ze starszym jegomościem, w momencie gdy dziewczyna z bladej zmieniała się w białą i wyschniętą. Gruby wampir chłeptał łapczywie, mimo że niewiele już zostało płynu w nagich zwłokach.

 

– Gdzie szef? – rzucił ten co trzymał starca.

– Mynymy… – Wzruszył ramionami gruby.

– No cóż, trzeba zaczynać bez niego. – Drugi wampir wbił kły w szyję dziadka.

– Nigdy… mnie… nie… posiądziecie w pełni… – Wydukał jeszcze starzec – Należę… do… – Zwisł nagi w zębach wampira.

Gruby wypluł całkowicie wysuszone ciało dziewczyny i poklepał się po brzuchu.

– O taaaak! Dobry podwieczorek. A może podranek? Gdzie jest ten szef? Zaczynam się niepokoić…

Długi na metr srebrny szpikulec wyłonił się z piersi nagiego emeryta, który nawet się nie poruszył, ale wampir który go trzymał na zębach zrobił się błyskawicznie bledszy. Wytrzeszczył oczy, rozwarł szczęki i wypuścił na ziemię chude truchło, popatrzył w dół, na drąg czystego srebra wystającego z jego piersi.

– Nie… dobrze… – Szepnął słabo i zapłonął.

Płonął, wrzeszcząc przeraźliwie, krzyk który mógł być podobny tylko do wrzawy miliona nieznośnych dzieci. Wampir w ogniu wpadł na lodówkę, odbił się wciąż wystającą z okolic klatki iglicą od blatu przy lodówce i biegł na oślep, prosto na swojego dużego druha. Puszysty spanikował i rzucił się w stronę okna, prosto w nieśmiałe promienie słońca. Dało się słyszeć tylko rubaszny rechot zwycięstwa, a zaraz potem, okropny wrzask zrozumienia błędu. Po płonącym wampirze została tylko kupka popiołu i srebrna szpila leżąca tuż obok.

 

– A w Almanachu napisali:"…albowiem od srebra zginą ci, którzy zatracą się w pragnieniu krwi…" – Wyrecytował spokojnie mężczyzna opierając się o futrynę i oglądając swoje dzieło. Podszedł do lodówki, otworzył i wyciągnął sobie zimne jabłko. Odgryzł ponad połowę, po czym się zastanawiał chwilkę, jakby o czymś zapomniał. Sięgnął po nóż i wyrył sobie obok rzędu kresek na ramieniu trzy kolejne linie.

Koniec

Komentarze

"Dziewczyna, albo ze znużenia, albo z obojętności, zaczęła wrzeszczeć jak oszalała"
Nie umiem sobie tego wyobrazić. Wrzeszczeć można ze strachu lub bólu ale ze znużenia?

Po za tym tekst czyta się nieźle, minus to ściana tekstu zmniejszająca chęć do czytania, powtorzenia, drobne błędy. Warto popracować nad tekstem.

Ziom, podziel ten tekst, niech on ma akpity i niech wygląda jak trzeba, bo się gubiłem czytając, prócz tego, na początku za dużo "krwi" jako wyrazu, i jest trochę powtórek, trochę to skrzeczy, ale nic, czego nie można wybaczyć, powaznych błędów nie znalazłem, oprócz tego, na co wczesniej kolega zwrócił uwagę, krzyk ze znużenie wydaje się conajmniej dziwny.
Generalnie fajne, lepsze niż poprzedni. Takie to patrialchalne, słuchajcie księgi, albowiem jak nie posłuchacie to was zabijemy:P

Dołącze się do poprzednika: wprowadź akapity i wydziel dialogi, bo jak na to spojrzałem pierwszy raz, do czytania nie skłaniało.

popielatą i wyschniętą - nie jestem pewien, czy rozumiem intencje autora. Czy dziewczyna zrobiła się jasna?

Czy oni wypijają ze swoich ofiar także organy wewnętrzne, czy je wyjadają? Bo ja zrozumiałem, że wypijają, a to już trudne do wyobrażenia sobie. A pusta skóra po wyssaniu samej krwi to nie zostanie przecie.

Ogólnie, do korekty i słownika synonimów, bo powtórzeń dużo. No i pomysł też raczej nieoryginalny, w ogóle nieciekawy tak jakby.

Bez oceny.


Nowa Fantastyka