- Opowiadanie: jeroh - Oh, It's So Cold and Gloomy Day in the Borneo Lowland Rain Forest

Oh, It's So Cold and Gloomy Day in the Borneo Lowland Rain Forest

Oceny

Oh, It's So Cold and Gloomy Day in the Borneo Lowland Rain Forest

Now, it’s so cold and gloomy day,

Oh, tell me why all hominidae

Suffer this pain, why must they pay

For Homo sapiens ancestral sin

In the Borneo lowland rain forest.

 

Wiersz napisany przez zafascynowanego językami Homo sapiens odległego potomka orangutana z Borneo

 

 

A był on orangutanem i mieszkał na Borneo.

I znów otrząsał się ze snu zmarznięty – albowiem wstawał razem z zimnym dniem po zimniejszej jeszcze nocy.

Teraz spytajcie, skąd zimny dzień na Borneo.

Dobrze, skoro pytacie… Otóż dwadzieścia lat wcześniej niebo nad planetą przecięły setki rakiet z głowicami jądrowymi – ludzie po raz kolejny zabawili się w wojnę światową i totalną. Dlatego trwała właśnie zima nuklearna, przez co nawet na Borneo bywało zimno jak skurwysyn. Niektóre orangutany zaciskały jednak szczękające zęby i dawały sobie radę.

Bolały go chyba wszystkie stawy. Żadne obdarzone duszą stworzenie nie powinno budzić się w takich okolicznościach, nawet jeżeli ciężko zgrzeszyło. Stary samiec zawsze jednak czuł, że Wszechmogący nie powołał świata do istnienia dla przyjemności stworzeń.

Samiec wygrzebał się ze stosu liści, wypełzł z szałasu, nie robiąc hałasu. Stał w środku lasu.

Zobaczył samicę.

A był on orangutanem, samica zaś też jakimś małpem. No dobra, małpem tego samego gatunku. Nie róbmy aż takiego zboka z naszego bohatera.

Nasz bohater pomyślał. Niepotrzebnie, ale jednak. Jego myśli mknęły i mkły, były trochę jak przebłysk wiosny jeszcze przed ekwinokcjum.

Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, myślał 'ngutan, nie ma na tobie skazy. Nie wiedział, skąd mu się wzięła w głowie ta przyjaciółka jego, w końcu orangutany nie czytują Biblii, nic nie czytują. Może to samicy owej widok przebudził w nim szympansa, co stuka – i tak to wystukał był on w swym łbie tenże poemat kongenialny, orangutan jeden. Przyjaciółka moja, dziewoja-sekwoja. Jesteś jak stado antylop o zachodzie luny księżycem zwanej, bo i tenże tenż księżyc pełny jak piersi twoje, warownie zbudowany.

A był on orangutanem i miał dupę porośniętą rzadkim, rudym włosiem. Za to całkiem zgrabną, co podobało się samicom.

I nagle był koniec. Rozpalony i rozpędzony samiec zorientował się zbyt późno, że sto słów już dawno przekroczone zostało, bezwładnością przeleciał ten górno-dolny limes drabelny, przeleciał go razem z samicą. Cóż, trudno oczekiwać od orangutana, żeby się pohamował. A przecież drabble to nie penis, nie staje się bardziej penisem, to znaczy drabble’em, kiedy robi się dłuższy. Wręcz przeciwnie – im dłuższy, tym bardziej przestaje być sobą.

Drabble urósł mu więc zbyt pokaźny, lecz przymknąwszy oko na ów drobny niedostatek formalny, przyznać trzeba – przyznajcie! – że małpi tekst olśniewał z goła. Nie, nie zgoła. Właśnie z goła. Lśnił bowiem oślepliwie niczym dupa jakowaś orangutania, goła może nie zgoła, ale zawsze.

A był on orangutanem i mieszkał na zimnym Borneo, lecz tyłek optymistycznie wypinał ku wschodzącemu słońcu.

Koniec

Komentarze

Może to i trochę proste, a może wręcz prostackie, ale (cholercia!) rozbawiło mnie!

A to nie łatwa sztuka.

 

Rozrywka trochę na poziomie mało ambitnego, kabaretowego skeczu, ale co zrobić, mi się podobało!

 

Pozdrawiam serdecznie!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Mam jak Nazgul i to z samego rana. Zła jestem tylko, że poezja po angielsku, ale cóż, widać wykształcony to orangutan był, skoro poezja po angielsku, a drabble nie drabble po polsku angry

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Całkiem niezłe;) i takie dziko zwierzęce… Nie sposób wyzbyć się pierwotnych instynktów, tak jak nie sposób się przy tym tekście nie uśmiechnąć ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

“Czarny kot mi przebiegł drogę

Boże, co za pech.

Wyrwę z kociej dupy, nogę

niech biega na – trzech”

Ponieważ dzisiaj spotkałem czarnego kota na drodze, jestem w depresji i nie mogę obiektywnie skomentować tego utworu. Pozdrawiam zasmucony.

Ryszardi, spluń trzy razy przez lewe ramię i po sprawie ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Wiele było tekstów o “resecie cywilizacji”, ale takiego sobie nie przypominam.

Co za opowiadanie:) Chyba nie podejmę się skomentowania, bo nie wiem jak to “coś” rozgryźć.

Pozdrawiam

Mastiff

Anonimie, dlaczego napisałeś, że to drabble, skoro to nie jest drabble?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Już na tej stronie jest nadmiar drabbli

a ten utworek, fajny jak diabli.

Po tej lekturze, już nie wiem zgoła

czy iść do knajpy, czy do kościoła.

Buuuu haa haaa haaaaa haaaa trzymajcie mnie we dwóch bo jeden nie da rady! chciałabym skomentować ten tekst, ale zabrakło mi słów w arsenale. Po przeczytaniu powyższego czuję się, jakby mnie ktoś kopnął w dupę, albo nie, jakby ktoś usiadł mi na twarzy i się spierdział, ohydne, ale mimo to nie możesz przestać się śmiać. Pozdrawiam.

Fajnie, jeżeli komuś poprawiło humor. Jeśli kogoś zmieszało i nie wie, co napisać – też rozumiem ;-)

Dziękuję wszystkim za komentarze. Ryszardowi za dowciapne wierszyki.

“Rozrywka trochę na poziomie mało ambitnego, kabaretowego skeczu“ – a wiesz, Nazgulu, to chyba nie przypadek. W nastrój odpowiedni do napisania tego szorta wprowadził mnie wierszyk Gałczyńskiego o strasznym kapitanie Papawaju, co to “tłukł Murzynów” (na miał) i dusił żonę jak python (”czarny python, australijski gad”). Wierszyk ten nieraz pojawiał się w kabaretach, i to w wersji śpiewanej.

Zauważyć wszelako należy, że mój orangutan jest od Papawaja znacznie mniej barbarzyński.

Regulatorzy, dla picu i żeby dyżurni nie czuli się zobowiązani do komentowania ;-)

Szort nie jest chyba aż tak długi, żeby czytelnik poszukujący czegoś bardzo krótkiego poczuł się oszukany.  

S. Leiss, to nie miało być szczególnie ohydne. Refleksyjno-rubaszne, ale bez przesady. Naprawdę aż tak?

W każdym razie cieszę się, że Cię rozśmieszyło, bo to o uśmiech jednak głównie chodziło :-)

 

Proszę, bemik, specjalnie dla Ciebie:

Tytuł szorta: Ach, jest taki zimny i ponury dzień w lesie deszczowym na Borneo

Motto:

Spójrz, jest tak zimny, ponury dzień,

Ach powiedz, czemu wszystkie hominidy

Cierpią ten ból, czemu muszą płacić

Za grzech pierworodny homo sapiens

W nizinnym lesie deszczowym na Borneo.

Wiersz został (zostanie) napisany przez odległego potomka bohatera drab… znaczy szorta. Ten przedstawiciel postorangutanów jest (będzie) zdolnym paleolingwistą i poetą-amatorem.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Samiec wygrzebał się ze stosu liści, wypełzł z szałasu, nie robiąc hałasu. Stał w środku lasu. –No, aż tak :-D

Czuję się zaszczycona i dziękuję jak nie wiem co za tłumaczenie. Zawsze mi głupio, gdy się o to dopraszam, ale ja angielski znam tylko ze słyszenia i z domyślania się.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

S. Leiss ;-) Aż tak ohydne, aj ment :-) Ale w sumie rzeczywiście, jak jakiś brzydki wąż, niczym czarny python oślizgły wygląda nasz ‘ngutan w tym fragmencie ;-) Z drugiej strony węże nie stoją, chociaż niektóre… Dobra nie brnę. A skoro wąż boa może trzymać oburącz róg bawoli, to pewnie i python może stać obunóż.

Bemik, drobiazg doprawdy :-) Wiele osób nie zna, i nie musi znać, angielskiego. Ludzie znają za to nieraz inne, trudniejsze języki. Szczerze – specjalnie tak zatytułowałem, utytłałem ten tekścik (to polski portal! – zagrzmią co poniektórzy), żeby kontrowersyją uwagę przyciągnąć ;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Drabble, jak drabble, ale z tym tagiem MIŁOŚĆ, toś przesadził ;)

Zabawne, takie akuratne na koniec weekendu :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

A mnie jakoś nie rozbawiło. Ot, tekścik przyszłego literata o dupczeniu…

Babska logika rządzi!

Ależ to przecież science fiction… Pozdrawiam zdumiony.

Emelkali :-) MIŁOŚĆ dlatego, że nie ma tagu ROMANS ;-)

Finklo, ale dupczenie jednak nie jest podane wprost i szczegółowo, muszę to zaznaczyć, żeby Twój komentarz nie odstraszył czytelników pruderyjnych (no co, mogą być tu tacy) ;P

To by mnie dopiero zaskoczyło, gdyby szort rozbawił wszystkich ;-)

Oczywiście, że science fiction, potwierdzam, Ryszard ma rację!

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tak, można uznać, że to SF. Tak, dupczenie nie wprost. Mimo to nie zachwyciło. Bywa i tak, nie przejmuj się, Anonimie. Jedna maruda nie czyni żadnej pory roku.

Babska logika rządzi!

Niech nasze panie

to nie rozzłości:

Można podupczyć

i bez miłości.

Pozdrawiam.

Można, Ryszardzie, owszem, tak da się.

Lecz dla potomstwa albo za kasę.

Babska logika rządzi!

A dla przyjemności? ;-)

Dla przyjemności

to inna bajka:

Do tego służy

nam – cichodajka.

Przepraszam autora za śmiecenie.

Tam zaraz cichodajka ;-) 

Ryszardzie! żona! żona służy do tego! :-D 

Ten małpi tekst i mnie olśnił „z goła”. W głowie bąbelkuje mi po nim tak, jak kiedyś po krwiożerczych amorkach, „małych, opasłych skurwysynach”, które strzelały do wszystkich, dranie parszywe. Na szczęście w omawianym przypadku orangutan nie zdążył zastrzelić ze swego drabbla orangutanicy o warownych piersiach. A właściwie, to szkoda, że nie zdążył.  Duża szkoda!

Haha :D Zabawne :)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Ubawiłem się :-) Narratorem świadomym, tyłkiem optymistycznie wypiętym na zimnym Borneo, warownymi piersiami, zwykłą amoralnością zwierzęcej chuci w kontraście z potrzebami “wysokimi” ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Amorki Porka są rzeczywiście jedyne w swoim rodzaju.

Dzięki, dziewczyny :-)

Dzięki, Sajko :-)

Za podzielenie się wrażeniami dziękuję wszystkim raz jeszcze.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Lubię eksperymenty. To chyba taki eksperyment? Jeżeli nie – to jakaś psychotyczna wizja. Generalnie, coś INNEGO jednak to jest. Pisałeś chyba po kilku skrętach, a ja – po przeczytaniu – czułem się tak, jak po wciągnięciu torebki dobrego towaru, podczas seansu “Planety Małp”.

Gęba mi się śmieje po przeczytaniu tego czegoś, choć nadal nie wiem dokładnie dlaczego. ;)

Jerohu, łamiesz schematy!

Sorry, taki mamy klimat.

Ooo… anonimowy autor się obnażył i okazuje się, że wcale nie taki z niego orangutan;) bardziej chyba łowiecka jakaś;) Toś nas, jerohu, zrobił… nie powiem w co… (bo Seth tu jest) ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

O, to dziwne było.

Ponieważ ostatnio rzadko czytuję drable, a anonimowe drable jeszcze rzadziej o ile w ogóle, to i ten oszukiwany, mimo że przemykał mi przed oczami, zignorowałam.

Ale teraz przeczytałam i stwierdzam to, co w pierwszym zdaniu. Ale takie dziwne to ja właściwie lubię. :)

…w łosia? ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Kurde, a ja stawiałem na UthModara lub jahusza… Niezłe zaskoczenie :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

"…w łosia? " – może nie do końca w łosia, ale na pewno w coś czterokopytnego ;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

…w zmutowanego bobra?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

To się, Rybciu, zastanów, czy stawiałeś w końcu na UthModara, Jahusza, czy zmutowanego bobra. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Ujawniłem się i mam za swoje – dowiaduję się, że jestem obnażającą się, palącą skręty łowiecką! Żeby łowcem albo łowcą, hunterem potężnym a strasznym, no, to by mi się jeszcze mogło podobać.

Ambroziaku, eksperyment, nie eksperyment, po prostu tekścik napisany dla jaj.

Dziwny – chyba tak. Fajnie, że (właściwie) takie lubisz, Ocho :-)

Sethraelu, jeżeli komuś coś złamałem, to przepraszam :>

Wiwi, Fishu, niezależnie od tego, czy zaskoczenie wasze jest czterokopytne czy jakieś inne – przyznać muszę, że cieszy mnie ono, napełnia me serce radością nikczemną :>

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Z dupą czerwoną jak oko Saurona w libacji dzień trzeci z kolei, to mnie się zawsze pawiany kojarzyły. Orangutan, małpa ruda, generalnie też poniekąd mieści się w schemacie, z tym jednak zastrzeżeniem, że wyblakła czerwień jego tyłka dziwnym sposobem ciągnie się aż po czubek nosa.

Tekst świetny, spełnia swoje zadanie – rozbawić, rozbroić i zaintrygować (drabble na 3k znaków – WTF?) – doskonale. A w połączeniu z wszystkimi komentarzami powyżej – wulgarną Fifi, piękną i nad wyraz prawdziwą poezją Ryszarda, kocimi wiatrami, Ambroziekiem i jego stuffem, rozczarowaną Emi, zmutowaną bobrą łowiecką i w ogóle i w ogóle – zapewnia rozrywkę co najmniej na poziomie “Kabaretowej Dówjki”, czy jak się tam teraz nazywają te kabarety w tv.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu Burzy, ta "wulgarna" to, że niby ja czy fifi..finkla? ;P

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Taaa, ciekawe pytanie. ;-)

Babska logika rządzi!

Za tego “cieniaska” – FOCH! I nie odpowiem, o!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

No już dobrze, nie fosz się ;) niefortunne określenie poprawione;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Dziękuję za komentarz, Cieniu. Piękne podsumowanie. Zrobienie z dwóch koleżanek jednej hybrydy – ajaj, jaki to był piękny zabieg kompresyjny! Po co pisać o tym, co każda z osobna, kiedy można o dwóch naraz; po co wyliczać, szukać siermiężnych ukonkretnień, skoro wystarczą cztery znaki. Ha! Jestem pod wrażeniem streszczeniowej wirtuozerii kolegi.

drabble na 3k znaków – WTF?

Znaki znakami, ale ciekawostka: nie licząc motta, ten tekst ma równo czterysta słów. Forma jego jest zatem bardziej drablowata, niżby mogło się zdawać na pierwszy rzut oka. To ośmiodribel, czterodrabel, dwudroubel i jednoonsam. Czyli ostatni całkowity wyraz pewnego malejącego drablociągu geometrycznego. Ciągu niebanalnego, dodam się ośmielić. Ośmielę się dodać.

UWAGA! Osoby o słabych nerwach proszę, żeby nie czytały dalej.

Jako się pisło – bez motta czterysta. Natomiast po uwzględnieniu motta tekst mój orangutaniczny ma czterysta czterdzieści i cztery słowa (jeśli “it’s” policzyć jako dwa). Fakt ten niewątpliwie przydaje memu czterodrablowi mocy profetycznej. Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, tylko tyle, że ziszczenie się atomowo-orangutaniej wizji należy uznać za wysoce prawdopodobne. Właściwie to pewne.

Przepraszam, jeśli ktoś ze strachu nie będzie mógł zasnąć, ale ostrzegałem.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

I jak jej tu teraz powiedzieć, że “burzowy cieniasek” był rozbrajający i zabawny – skrob, skrob – i że mi go normalnie żal?

Jeroh poniekąd ma rację, zwłaszcza, że obie pokazałyście nam się tutaj jako niezłe zió… z bardzo interesującej strony, chciałem powiedzieć (jako komentatorki, rzecz oczywista). Mam jednak poważny dylemat decyzyjny, odnośnie tego, czy aby obaj z Wielce Szanownym Autorem nie popełniamy ciężkiego grzechu względem Was, Drogie Panie, gdyż, jak powszechnie wiadomo, jesteście całym pięknem tego świata, więc wszelkie próby ingerencji, mające na celu zmniejszenie, wypaczenie i ograniczenie tego piękna, wydają mi się praktyką ze wszech miar bluźnierczą.

Jedynie słuszny wniosek zdaje się brzmieć zatem tak, że będziecie musiały rozwiązać ten dylemat same, i to w sposób jak najbardziej zgodny z obyczajem i uświęcony tradycją – w basenie z kisielem. Zwyciężczyni bierze wszystko.

Boję się tylko, że może stać się to zarzewiem konfliktu, który z kolei stanie się inspiracją dla pewnego nietuzinkowego poety z Borneo.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Fakt ten niewątpliwie przydaje memu czterodrablowi mocy profetycznej.

Leżę i kwiczę :-D Ósmy synu ósmego syna… :-D

 

A jak pada hasło “basen z kisielem” – to ja zorganizuję drinki z palemkami… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie wiem co na to druga zainteresowana (a raczej wmanewrowana), ale myślę, że obejdzie się bez kisielu ;) jestem w stanie bez walki odstąpić ten zacny tytuł Finkli ;) a wy drodzy panowie będziecie musieli obejść się smakiem ;P Edit: Ale drinka chętnie się napijemy… oczywiście za twoje zdrowie, Nazgulu:) edit: tzn.Psychofishu;) – co za dziwaczne przejęzyczenie ;P

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

“Zwyciężczyni bierze wszystko”. Ładne zdanie. I jakie uniwersalne. Pasuje do wszystkiego devil.

...always look on the bright side of life ; )

Eeee, ja też wolę drinka z palemką od tytułu “wulgarnej”. No doprawdy… Gdzie się podziała “inteligentna”, “błyskotliwa”, niechby chociaż “czepliwa” i “upierdliwa”?

Babska logika rządzi!

Ech, Finklo, tutaj Użytkowniczek o wspomnianych przez Ciebie przymiotach jak na lekarstwo (choć zdarzają się i bardzo przyjemne wyjątki ; ) Idzie nowe, Moja Droga: nowa fantastyka erotyka : )

...always look on the bright side of life ; )

Fifi, rozczarowałyście mnie/całą licznie zebraną męską publikę.

 

Gdzie się podziała “inteligentna”, “błyskotliwa”, niechby chociaż “czepliwa” i “upierdliwa”?

No przecież to taki standardzik w Twoim wydaniu, Finklo, więc nie wymaga dodatkowych komentarzy. Za to gram pieprzu w Twoim komentarzu to już nieomal sensacyja.

 

Jeroh zorganizował imprezę, Fishu załatwił alkohol (i palemki), ja dbam o stronę rozrywkową, żebyśmy nie siedzieli jak babcie swoich wnuków na Kółku Różańcowym, a toasty i tak za zdrowie Nazgula… Kurna, temu to się powodzi.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, no chyba nie powinieneś mieć cienia wątpliwości, że za twoje zdrowie również wypijemy;) a nawet może kisiel zjemy na twoją cześć, żeby nie poszedł na zmarnowanie, skoro żeś nagotował cały basen;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

O kurczę, i te drinki chcecie zagryzać kisielkiem? Ojjj, ostra impra się szykuje…

Babska logika rządzi!

He he finklo, a słyszałaś o studenckim turbokisielu? :) To kisiel przyrządzony na bazie wina lub wódki. Ja co prawda nie próbowałam, ale niektórzy sobie chwalą ten miks ;) podobno nieźle klepie… Podobnie zresztą jak żelkowe "pijane misie", ale to już zupełnie inna bajka:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Nie, jedyna po studencku egzotyczna potrawa, którą kojarzę, to glut. Przyrządzany podczas górskich rajdów, w kociołku nad ogniskiem – do kiślowatej brei wrzuca się różne słodycze; co tam ludzie mają – herbatniki, czekoladę… Ale nigdy tego nie próbowałam.

 

Edit: A, o misiach słyszałam. Ale nie jadłam ani nie piłam.

Babska logika rządzi!

No, coraz bardziej mi się ta impreza podoba.

Kisielu jest dużo, Rybka też pewnie nie zawiedzie, jeśli chodzi o dostawę parasolek, więc podejrzewam, że prędzej braknie nam ludzi, których zdrowie warto by przepić, niż alkoholu.

O glucie i turbokisielu pierwsze słyszę, ale za to polecam Kociołek Panoramiksa – zasada ta sama, ale zamiast słodyczy wlewa się wszystko, co ma więcej procentów niż Earl Grey (choć są też i gotowe przepisy). Oczywiście należy bardzo uważać, żeby nie wpaść do takiego kociołka. Misie też jadłem. Względnie piłem. Bardzo fajna sprawa. Tylko ciężko się przestawić mentalnie. Niby wiesz, że to alkohol, ale patrzysz na takiego żelka i nie możesz się oprzeć wrażeniu, że będzie pyszny. Więc, koniec końców, niespodzianka jest i tak.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

To fakt, pijane misie są niepozorne, ale swoje robią;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Znowu się spóźniłem na własną imprezę. Na szczęście widzę, że i tak ładnie się rozkręciła, a to wszystko dzięki Cieniowi i Psycho :-) No i też oczywiście dzięki Fifi :>

Czyli co, dziewczyny, rozumiem, że wolicie w turbokisielu :>

Ciekawe, dlaczego nikt się nie przyzna, że ssał lub pała żądzą possania pijanego misia ;-) Misie się ssie się! A zarówno Finkla, jak i Cień tylko by misie jedli i pili.

Można też nasączać melony. Melony wszystko wchłoną. Trzeba jednak z nimi uważać, bo wchodzą gładziutko, a potem potrafią znienacka dać nielichego kopa. Nieostrożny amator wódczanych melonów może skończyć nawet na ostrym dyżurze. Tak w każdym razie słyszałem.

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ja polecam wisienki z nalewki. Pyszne i zdradliwe. Kiedyś zjadłam cały słoiczek…

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dobra, tu zgłoszenia komentarza nie kumam blush

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Pewnei na komórce sobie samemu przy edycji kliknąłem?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie… to ja niechcący wcisnęłam… ;/

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

A tam niechcący. Przyznaj się, że to był sprytny plan zwabienia Dj’a na imprezę. Jest Dj, jest muzyka. Jest muzyka, jest dobrze. A po wisienkach będzie jeszcze lepiej.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jadłem, jadłem ciacho z galaretą nasączoną! Jak dziewuchy na roku to zrobiły, że galareta się ścieła – nie wiem. Ale z drugiej strony, nie chcę. Efekt się liczył! ;-)

 

Komu palemkę?

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Plan się powiódł po stokroć, dj zwabiony

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

No to chyba jesteśmy już w komplecie;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

To ja poproszę palemkę, sztuk trzy. No, może cztery. A komu kisielu? Dobry taki, nieśmigany (niestety).

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Teraz rozumiem – mocno musiałem tłumić śmiech, czytając to zacne opko laugh

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

:-)

Zaszczyconym – słynny DJ Jajko u mnie na imprezie. Wiwi zwabicielka ;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

;)

...always look on the bright side of life ; )

No, to jak DJ zwabiony, impreza się kręci, jest szansa, że będzie dobrze.

 

Nawiązując luźno do opowiadania: “Jest szansa wy…ć szympansa” ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Cholera, Sajko, przepraszam – zupełnie zapomniałem, że tak lubisz szympansy. No ale może tym razem zadowolisz się makakiem? Tuż obok sprzedają je w zoologicznym (całodobowy). Jeśli jednak bardzo Ci zależy, możemy pojechać na Pragę i spróbować uprowadzić jednego albo dwa szympansy z ZOO.

;-)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Oj tam, oj tam. Jeszcze dwie kolejki (tak, poproszę. Dla mnie z palemką) i wystarczy “ta małpa w czerwonym”.

Babska logika rządzi!

Małpa w czerwonym się nada, ale po trzynastym drinku, Jeroh, pakujemy sieci, nakładamy korkowe kapelusze i – na Pragę, na safari!  ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A jak pójdzie gładko? To i całe stadko :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nowa Fantastyka