- Opowiadanie: RogerRedeye - Wyspa

Wyspa

Krótką opowieść “Wyspa" w marcu 2014 r. opublikował "Szortal", a następnie opowiadanie ukazało się w sieciowym miesięczniku literackim "Szortal na wynos" z kwietnia 2014 r.

Bardzo ciekawe,  pięknie edytowane i prężnie rozwijające się wydawnictwo...

Przykro mi, ale w oznacznikach tekstu, barbarzyńsko zwanych “tagami” nadal brakuje określenia “humoreska” jako gatunku literackiego. Jest bezpłciowy “humor”, ale to absolutnie nie to samo…

Wielka szkoda, ale – cóż począć…

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Wyspa

 

W milczeniu patrzyli sobie w oczy.

– W końcu mnie odnalazłeś… Zajęło to trochę czasu. – Siedzący na głazie przybysz przerwał ciszę. Założył nogę na nogę. Z piasku wydobył kamyk, obejrzał dokładnie i cisnął do oceanu. – Wspaniały, przez nikogo nieodwiedzany zakątek – ciągnął z uśmiechem. – Istny raj. Pewnie jesteś bardzo szczęśliwy.

Przybój wielkich fal szumiał jednostajnie. Kilka mew spacerowało po złocistym strandzie, jakby czegoś szukając. 

– Mówisz po angielsku… Świetnie! – Dawny rozbitek, od kilku lat mieszkaniec wyspy, dostrzegł, że nieznany człowiek ma szare oczy. Migotało w nich coś, co wyglądało na rozbawienie. – Chłopie, skąd się tu wziąłeś? 

W umyśle wyspiarza kłębiło się mrowie pytań, ale przede wszystkim czuł radość. Parę dni temu dostrzegł na plaży odcisk bosej stopy, na pewno nie swojej. Wreszcie ktoś się zjawił , a teraz go spotkał.

Sądził, że powrót do cywilizowanego świata jest kwestią kilku dni.

– Po angielsku i w wielu innych językach… – Kolejny odłamek skały poleciał w stronę wody. Przybysz pokiwał głową. – Tydzień temu zobaczyłeś odcisk mojej nogi na brzegu. Długo trwało – ciągnął – zanim mnie wytropiłeś. A ja czekałem tutaj i nigdzie się nie ruszałem.

Rozbitek uśmiechnął się. Dobrze jeszcze pamiętał zaskoczenie widokiem śladu na mokrym piachu. I gorączkowe przeszukiwanie wszystkich zakamarków niewielkiej wysepki.

Bezowocne.

– Teraz nosisz sandały – zauważył – a właściwie klapki. Wyglądają na dość wygodne i nowe. Chyba niedawno je kupiłeś.

Zaskoczenie mijało. Już spokojniej oceniał wygląd niespodziewanego gościa: wymyślnie skrojone szorty, koszulka z dziwnym wizerunkiem, długie, kręcone włosy i rudawe wąsy. Obfite baki, sięgające prawie do przystrzyżonej w klin bródki.

Nie wiedział, co powiedzieć. Chciał przekazać wszystko, co mu się przydarzyło, ale już nawet nie pamiętał, kiedy jego jacht niespodziewanie rozbił się o rafę przy nieuwidocznionej na mapie wysepce mórz karaibskich, usianej palmami, do tej pory nieznanej.

Długie lata czekał na ratunek, a teraz nagle zrozumiał, że nie wie, co powiedzieć. Uznał, że ważne jest tylko jedno pytanie : skąd ten facet tutaj się wziął?

Nigdzie nie dostrzegł zakotwiczonego statku, łodzi albo unoszącego się na falach hydroplanu.  

Przybysz go ubiegł.  

– Nie wyremontowałeś jachtu? – Palec wskazał dwa maszty, sterczące kilkaset metrów dalej. – Nie dziwię się: nie mogłeś tego zrobić. Ale wreszcie zbudowałeś nieźle wyposażoną tratwę, wykorzystując ocalałe narzędzia i części. Oglądałem ją. Sporo pracy: niepotrzebnej, bo nigdzie nie dopłyniesz. Nie mogłeś jednak o tym wiedzieć.  

W głosie zabrzmiała niezachwiana pewność siebie.

– Czemu? – Nagle rozbitek poczuł złość. Rozmowa przebiegała dziwnie: nie takiej się spodziewał. – Powiedz lepiej, jak się tu, do diaska, znalazłeś? Katastrofa samolotowa? Gdzie się ukrywałeś i po co? Tę wysepkę dawno już zbadałem – oprócz nas nie ma tu nikogo. A ty zjawiasz się, nie wiadomo jak i jeszcze wyglądasz niczym facet z reklamy! 

Przybysz przeciągnął dłonią po wąsach. 

– Rzeczywiście, oprócz nas nie ma nikogo… – Westchnął. – Bo z całego świata zostało tylko nas dwóch: ty i ja. No i wszechogarniający kulę ziemską ocean. Nie istnieją kontynenty i miasta. Nie istnieje też żaden człowiek – oprócz ciebie.

Nagle mewy, donośnie piszcząc, zerwały się do lotu.

– Wyjaśnię, co się wydarzyło – kontynuował mocniejszym głosem. – Po prostu przekroczyliście miarę, wiec unicestwiłem to, co kiedyś stworzyłem. Miałem was dość. Ale – rozmyśliłem się… W pewnej chwili zrozumiałem, że Bóg bez ludzi tak naprawdę nie istnieje. Wiesz, poczułem się samotny… Może nawet tak jak ty.  

Teraz rozbitek dostrzegł, że obraz na pięknie wyprasowanej koszulce przedstawia kogoś wyglądającego na anioła, dzierżącego w dłoni płomienisty miecz. 

– Jesteś…? – zapytał z wahaniem.

– Jestem – odpowiedź padła natychmiast. – Przybrałem taką formę, bo nie chciałem cię przestraszyć.

Siedząca na kamieniu postać rozłożyła szeroko ręce, jakby przygotowywała się do jakiejś pracy.

– Dlaczego właśnie ja? – mieszkaniec wyspy zadał pierwsze pytanie, jakie przyszło mu na myśl. – Byłem okazjonalnym żeglarzem – samotnikiem, jakich wielu. Taka zabawa… W ogóle jestem agentem ubezpieczeniowym i nazywam się Adam Smith.

– Przypadek… – W szarych oczach przybysza znowu zamigotało rozbawienie. – Umknąłeś mojej uwadze, więc stałeś się ostatnim żyjącym człowiekiem. A ponadto – masz na imię Adam. Ponowne tworzenie świata zajmuje jednak – kontynuował z namysłem – lekko licząc, kilka dni. Boskich dni… Nawet dla mnie jest męczącą pracą. A tak mam jeden kłopot z głowy: nie muszę nikogo lepić z gliny. Za chwilę uśpię cię, wyjmę żebro, i z niego stworzę kobietę. Nie bój się, odrośnie, a ty po przebudzeniu niczego nie będziesz już pamiętał. Rozumiesz chyba, że ona stanie się Ewą, a ty – pierwszym człowiekiem.  

Rozejrzał się uważnie.

– Jabłonie zastąpię palmami kokosowymi – rzucił lekkim tonem. – Ale jedno jest pewne: stworzę wam tutaj raj. Z czego powstanie drzewo wiadomości złego i dobrego… Jeszcze się zastanowię.

 

24 stycznia 2014 r. Roger Redeye

 

Ilustracja: Michał Wywiórski (Gorstkin) “Brzeg morski z urwiskiem (Brzeg morza)”

Źródło ilustracji: http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wywiorski/Wywiorski_2.htm

Koniec

Komentarze

Ciekawe i skojarzenia przypływały… falami. :)

Wpierw pomyślałem o “Lostach”, po chwili (oczywiście) Aronofsky z półki z komiksami zamachał.

Dobre.

 

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

, też mi się ta krótka opowieść podoba… Dość często piszę mniej ponure historie, ale wszystkie krótkie. No i nie publikuję ich na tym portalu.

Podobała mi się twoja “Czarna kawka” z drugiego numeru magazynu “Histeria”. No i bardzo ciekawa ilustracja. Opublikujesz ten tekst tutaj?

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdrówka.

Rogerze, całkiem sympatyczne opowiadanko. Trochę szkoda, że obrabiające stary temat, i w mało odkrywczy sposób, ale to się najlepiej widzi w tekstach innych – nigdy u siebie, prawda? Przynajmniej ja tak mam.

Drobne elementy dodane przez Ciebie do znanej historii (jak nawiązanie do “(Niezwykłych) przypadków Robinsona Crusoe”) sprawiają jednak, że czytało mi się… może bez zachwytu, ale z przyjemnością.

Przy Twoim warsztacie pisarskim – pewnie było to zamierzone, ale jednak źle mi zabrzmiało “z piasku wyjął kamyk”. Narzuca się, co oczywiste, “podniósł”.

– świadomie nawiązałem do Defoe… Zwłaszcza, jeśli idzie od odcisk stopy. Tak przy okazji chciałem trochę zmylić czytelniczy trop.

Ciekawe – Koik80 znalazł zupełnie inne odniesienia w tym tekście… Zdarza się, i to często.

Przybysz mógł wyjąć kamyk, jeżeli był wgłębiony/zagłębiony w piachu – ale na tym nie zamierzałem się specjalnie rozwodzić…

Milo, ze tekst się podobał. Zajrzyj moze do “Bramy…” – ale to o wiele bardziej krwawe opowiadanie. No i dłuższe. Też takie lubię pisać. 

Pozdrówko.

 

 

Niezły tekst. Ja napisałbym – z piasku wygrzebał kamyk. Pozdrowienia.

Nie jestem pewien, co miał Koik na myśli pisząc o komiksach, ale “Źródło” Aronofsky’ego – jak najbardziej z “Wyspą” może się skojarzyć. Dzięki za rekomendację! Pewnie zajrzę i, zniechęcony objętością, zemknę. Długich niestety nie czytam:(

Berylu, znowu? Teraz dopiero zauważyłem ten zapis w moim pierwszym komentarzu. Niczego się nie nauczyłeś po doświadczeniach z “Tremem i obrazem”? Paradne. Znowu wlazłeś w mój komentarz i wypisujesz jakieś pouczenia. Wypraszam sobie.

Doskonale wiem, co pisze się w przedmowach i czynię to często. W komentarzu do tekstu ustosunkowałem się do tego, ze w zestawieniu określników do tekstu, barbarzyńsko zwanych “tagami”, nie ma jednego z podstawowych gatunków literackich – humoreski. Znacznie wcześniej zglaszałem taka pilna potrzebę. 

Proszę niezwłocznie usunąć ten zapis.

Beznadzieja.

Może i jest to mało odkrywczy tekst, ale za to świetnie napisany. I chyba to się liczy. Widać nawiązanie do prozy Dafoe. Lekki, dobry i interesujący tekst.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

@Roger – histeryczna “kawka” jest dla nich (dla Histerii) i z całym moim wsparciem tam pozostanie :)

Z Robinsonem skojarzenia sobie darowałem :)

@Tintin – Noego (Aronofskiego) to ja z komiksów znam, póki co :) Film kuknę; z czasem… :)

Czasu mało, niestety – jak u Tintina

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Mam słabość do motywu bezludnej wyspy, trzeba się nieźle napocić, żeby historia o niej mi się nie spodobała. Ta spodobała mi się bardzo, interesujące i ładnie napisane.

Tekst może rzeczywiście mało odkrywczy, ale bez przesady. Czytało się w porządku, ale ostatnia część dialogu zatarła dobre wrażenie. Mam wrażenie, że przydługie rozważania nad stworzeniem nowego świata rozmyły efekt wywołany ujawnieniem tożsamości przybysza. Moim zdaniem byłoby z korzyścią dla tekstu, gdybyś skończył wcześniej. Twoich uwag co do moich uwag nawet nie będę komentował, dostałeś wiadomość prywatną, odczytaj.

 

EDIT: Koiku, zalinkuj mi prywatnie tę histerię – nie słyszałem jeszcze o miejscu, chętnie kuknę ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ryszardzie – wyjął, podniósł, wygrzebał – rożne czasowniki o różnych zakresach znaczeniowych… “Wygrzebal” ma nieco inne znaczenie. Przybysz nie grzebał w piachu…

Dzięki za przeczytanie.

Pozdrówko.

przeczytałem wiadomość, choć chce mi się spać. Jutro zajmę sie tym tematem w “HP”. Dopisanie “humoreski’ zgłaszałem już dawno. Proszę uważniej czytać komentarze! W “HP” Jest jakiś wątek w sprawie moderatorów, chyba nawet dwa. Zdaje się, ze przedstawię wniosek o usunięcie cię z funkcji moderatora. Zasłużenie.

Nie do przyjęcia jest kolejna próba pouczania, dopisywania czegoś tam do komentarza odautorskiego, i to merytorycznego i zmieniania jego treści. Z lekcji wcześniejszej nie wyciągnąłeś wniosków, a takiego wchodzenia z butami w komentarze nie można dalej tolerować.

Beznadzieja.  

Motywy raczej stare, ale czyta się przyjemnie. Ja też przy kamyku pomyślałam o wygrzebywaniu, wyjęcie zazgrzytało, ale wola Autora. Czy przed boską interwencją na wyspie bezludnej rosły jabłonie? Co za odwrócenie schematów. ;-)

Babska logika rządzi!

Rogerze, powtarzam to, co napisałem w wiadomości: wszelkie uwagi co do rzekomych nieprawidłowości z mojej strony masz prawo zgłaszać bezpośrednio do dj, natomiast wykłócanie się w wątku jest wbrew regulaminowi, o który sam prosiłeś. Zważ zatem, że kolejne posty w tym temacie to będzie najzwyczajniej w świecie łamanie owego regulaminu.

Nie wiem czemu wpisy moderatorskie w Twoim komentarzu tak Ci przeszkadzają – to normalna praktyka w Internecie, zatem Twoje oburzanie się jest co najmniej dziwne i wydaje mi się, że to kolejny sposób na prowokację – dj oceni. Treści Twojego komentarza nie zmieniłem, dodałem jedynie jedno zdanie od siebie pod nim, nie kłam zatem, że to zrobiłem.

Komentarz był daleki od merytorycznego – jak wskazałem w prywatnej wiadomości, od sprawy tagów jest cały osobny temat w hyde parku, a przywoływanie tutaj rzeczy, która nie znalazła tam akceptacji jest nie na miejscu. W dodatku to kolejny raz, kiedy uznajesz za stosowne skomentować swój świeżo dodany tekst – zauważyłem zatem, że od takich rzeczy jest notka odautorska i to tam należy je wpisywać. Po to właśnie powstała, by takim rzeczom, jak pierwszy komentarz autora zapobiegać.

Rozważ też zrezygnowanie z takiego tonu komentarzy, jak powyżej.

Dzięki za uwagę, a teraz nalegam, żeby powrócić do komentowania tekstu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Zygfryd89 – specjalnie nie pociłem się. Właściwie w ogóle się nie pociłem. „Wyspa” powstała bardzo szybko, chyba w dwa dni. Miło, że opowiadanie tak podobało się. Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Mkmorgoth – jak tak piszę. I tak należy pisać. Mało odkrywczy? No, nie wiem… Podobnie napisana jest „Brama – opowieść o Aaronie Wintersie”, tekst publikowany w „Esensji” i w miesięczniku literackim „Herbasencja”. Ukaże się także w antologii opowiadań w formie e-książki. Niestety, zdaje się, ze wielu członkom Loży NF ta w sumie krwawa opowieść nie przypadła do gustu. Wielka szkoda, ze nie raczyli napisać pod tym tekstem swoich komentarzy.

Dzięki za przeczytanie.

Tintinie – a to błąd. Niektóre długie teksty są naprawdę interesujące. Jeżeli człowiek nie czyta długich tekstów, nie będzie ich pisał.  

Finklo – zdaje się, ze to była wyspa z drzewami kokosowymi, choć samej wyspy specjalnie nie opisywałem… Tekst nie mógł przekroczyć pięciu tysięcy znaków. Przybysz rozejrzał się, no i je dostrzegł. A Ewa w raju zjadła jabłko, naturalnie zerwane z jabłoni, przynajmniej tak twierdzi Księga Rodzaju. Wygodniś z tego przybysza, nieprawdaż? A tak w ogóle – czyżbyś nie znała Księgi Rodzaju? Nieprawdopodobna historia…

Uporządkowałem sprawę komentarza przenosząc go do opisu.

Proponuję zakończyć temat a na przyszłość trzymać się zasady: tekst w tekście, uwagi w notce, komentarze do tekstu w komentarzach.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Rogerze – znam, czytałam. I nie przypominam sobie jabłka. Raczej “owoc z drzewa” i “owoc z drzewa”, bez precyzowania. Za to chyba figowiec się tam znalazł.

No, jeśli palmy zastąpią jabłonie w roli drzewa zakazanego, to Adam i Ewa będą mieli przerąbane. Żeby na wyspie bezludnej nie można było jeść kokosów… Ja trzniam taki raj! ;-)

Babska logika rządzi!

Dj Jajko, dobrze wiedzieć, kto zlikwidował mój pierwszy komentarz, dotyczący istotnych kłopotów z treściowymi oznacznikami do tego tekstu i przy okazji usunął zapis beryla w tym komentarzu. Całe szczęście, ze zdążyłem skopiować ten komentarz w całości.

A ja proponuję trzymać się zasady nieingerowania w komentarze autorskie i ich nieusuwania, niezmieniania przedmowy, jeżeli przedmowa nie narusza regulaminu i dobrych obyczajów. Proszę  mi wskazać zapis regulaminu albo zasad,  mówiący o tym, ze autor nie może pierwszy skomentować swojego tekstu,  zaraz po publikacji. Proszę mi wskazać zapis, mówiący o tym, ze autor, mający kłopoty z treściowym oznaczeniem tekstu, musi o tym pisać w przedmowie, a nie może pisać w komentarzu.

Nie istnieją takie zapisy.

Oczywiście, ze sporządzę wniosek o pozbawienie beryla funkcji moderatora – i mam do tego prawo, bo jego działalność oceniam jako szkodliwą. Mam prawo do takiej oceny, bo każdy podlega ocenie, moderatorzy też.

Sporządzenie wniosku zajmie jednak nieco czasu…

Pozdrówko.

Rogerze, zamiast drążyć temat proponuję, żebyś skupił się na tym, co tu jest najważniejsze – na pisaniu dobrych opowiadań, co Ci doskonale wychodzi, zamiast na prowokowaniu, co wychodzi Ci jeszcze lepiej. Jesteś chyba jedyna osobą przy opowiadaniach której są takie zamieszania.

Masz wyjątkowy talent to stworzenia atmosfery do przyczepienia się, dzięki temu Ty się możesz przyczepić do przyczepiania.

 

Komentarz – usunąłem i uporządkowałem, bo tez zgadzam się, że to lepsze miejsce na takie uwagi – jest wątek o tagowaniu, przypomnę.

 

Co do zasad – czy naprawdę mam stworzyć zasady tak szczegółowe, jak na niektórych forach, gdzie moderatorzy edytują, poprawiają, łączą wpisy, żeby zachować ustalony porządek na portalu i za zamieszczenie opowiadania bez przywitania się w wątku “hello” można dostać bana a “właściciele portalu mają prawo do jednostronnego decydowania o zawartości portalu”? Nie widzę takiej potrzeby i mam nadzieję, że taka nie powstanie.

 

Teraz słowo do obu Was: Drogi Rogerze, drogi Berylu – nie rozumiem genezy Waszych utarczek ale proszę, żebyście byli roztropni. Rogerze – nie twórz atmosfery, Berylu – nie dawaj się wciągać w atmosferę. Tym bardziej, jeśli obaj macie swoje uzasadnione racje, które bywają sprzeczne – ot, paradoks.

 

Tyle ode mnie – i na poważnie proszę o koniec tematu – do ew. kontynuacji zapraszam via mail/priv.

dj

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Napisanie sprawnie, ale zakończenie mi jakoś nie podpasowało. Bóg odniósł na mnie wrażenie takiego szczeniaka, że hej :P Wiem, humoreska, ale jakoś jego wytłumaczenie zbyt sztucznie brzmiało.

Chociaż pomysł w sumie fajny. I na Dafoe początkowo dałam się nabrać.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Parę dni temu dostrzegł odcisk bosej stopy na plaży, na pewno nie swojej. – jasne, że plaża nie była jego:-)

kiedy jego jacht nagle rozbił się o rafę przy nieuwidocznionej na mapie wysepce – do tej pory nieznanej. – rozbił się nagle – nagle chyba zbędne, bo nie wydaje mi się, żeby rozbijał sie powoli.

Teraz rozbitek dostrzegł, ze obraz na pięknie – że

To że sprawnie napisane, nie ulega wątpliwości, ale mnie jakoś nie przypadło do gustu.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Koiku80 – zastanawiam się nad publikowaniem na tym portalu mojego opowiadania „Bunkier’ z drugiego numeru „Histerii”. Coś mi się wydaje, że na portalu  „Fantasyka.pl” nie ma za bardzo klimatu dla opowiadań grozy… Przemyślę jeszcze.

Finklo – parę postów wyżej masz wyraźną dyrektywę, że pod tekstem rozmawiamy o tekście. Chyba słuszną, choć pisanie o kłoptach w oznakowywaniu tekstu jest niesłuszne. No i przy innych opowiadaniach pisanie komentarzy o wszystkim i niczym zdarza się bardzo często i nie wywołuje żadnej reakcji. Bardzo dobrze, że znasz Księgę Rodzaju.

Tenszo – oczekiwałaś poważnej opowieści? Hmm… Piszę różne. Ciekawe jest jednak coś  innego – „Wyspa” jest bardzo odmiennie odczytywana. Naturalnie, cieszy mnie ta możliwość wielorakiego interpretowania tekstu i odnajdowania w nim bardzo różnych tropów. To dobrze świadczy o tym jednak krótkim tekście. Bardzo dobrze, ze dałaś się nabrać na mylny trop – chciałem osiągnąć taki efekt.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Dj Jajko – odpowiem osobno, odrębnym komentarzem. Nie ma innego wyjścia, bo z tego komentarza wyjdzie krótka opowieść. Oczywiście, później pewnie te komentarze połączysz.  

Pozdrówka.  

Rogerze, nie oczekiwałam nic, a nic poważnego. Przeczytałam wstęp przecie. Ale to, że coś ma być komedią, nie znaczy, że każda nietrafiona/sztuczna scena musi się podobać, bo to przecież komedia.

Ostatnio czytałam opowiadanie humorystyczne, które w sumie było mega głupie. Tak głupie, że bolało w głowę. Może efekt zamierzony, ale mi się zwyczajnie nie podobało.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Przeczytałem “Bunkier”, Rogerze i jestem pod dużym wrażeniem. Taką grozę bardzo lubię i myślę, że znajdzie się dla niej miejsce na portalu.

Polecam, w każdym bądź razie. Kawał dobrej literatury, świetna narracja, a i kibice piłki nożnej coś dla siebie znajdą… ;)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Bemik, dlaczegóź niby nie „swojej”? Oczywiście, ze „swojej” nie odnosi się do plaży. Bo wtedy trzeba byłoby użyć zaimka „jego”… Jego plaży, prawda? „Swojej” odnosi się do odcisku stopy. Dostrzegł odcisk na pewno nie swojej stopy. A zaimki odmieniają się przez przypadki, nieprawdaż?  Cały czas zastanawiałem się nad czymś innym – „swojej” czy „swój”, na końcu tego zdania? Tekst, jak to jest na „Szortalu”, po przyjęciu podlegał korekcie. I zostało swojej, bo „swój” przecież odmienia się przez przypadki.

A dlaczego niby rozbicie jachtu zawsze następuje nagle? Wcale tak być nie musi, a historia katastrof morskich zna bardzo liczne tego przykłady. Strzeliłaś kulą w plot… Jednak rzeczywiście, „nagle” może być trochę mylące, więc zmieniłem na „niespodziewanie”. Literówka poprawiona.

No cóż, każdy czytelnik inaczej odbiera sprawnie albo tez bardzo sprawnie napisany tekst. Dzięki za przeczytanie.

Tenszo – de gustibus non disputandum est…

Koiku80 – dzięki. Jeżeli tak sądzisz…

Pozdrówka.

Rogerze, oczywiście że masz rację z odmianą swojej i jego, ja tylko zauważyłam, że brzmi to dla mnie nieco dziwnie i odrobinę śmiesznie.

Rzeczywiście, nie wszystkie katastrofy wydarzają sie nagle, ale tu był czasownik “rozbił się”, co sugeruje prędkość. Niespodziewanie też mi nie pasuje, bo nikt się raczej nie spodziewa katastrof. Ja bym wywaliła i nagle, i niespodziewanie.

Ale to oczywiście Twój tekst i będzie tak, jak Ty zechcesz, tym bardziej że nie są to błędy, a tylko mnie zazgrzytało.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

rzykro mi to napisać, ale chyba trochę marudzisz. Jeśli wiatr znosi jacht albo łódź na skalisty brzeg, to wcześniej czy później jacht albo łódź rozbije się, ale to rozbicie, ta katastrofa nie nastąpi ani nagle, ani niespodziewanie. Nagle albo niespodziewanie rozbicie nastąpiłoby , gdyby jacht albo łódź trafiły na rafę czy skałę w morzu, niewidoczną dla załogi – albo samotnego żeglarza. Wtedy tak – rozbicie następuje niespodziewania. I nagle…

Podobnie jest z tym zdaniem ze “swojej” – po prostu, nie napisałem prostego zdania oznajmującego. Jednakże każdemu może coś nie odpowiadać, bo każdy lubi odpowiadający mu styl prowadzenia narracji. Prawo czytelnika.

Dobra, piszę odpowiedź dla dj Jajko, a potem wniosek w sprawie beryla.

Pozdrówko.

Rogerze, już czterokrotnie (w tym trzykrotnie w tym wątku) zostałeś upomniany, by tematu nie ciągnąć, a ewentualne dalsze uwagi przesłać dj prywatnie. Ostrzegam, że dalsze łamanie zasad może skutkować nawet usuwaniem Twoich komentarzy, które te zasady łamać będą – dlatego proponuję głęboko się zastanowić nad tym, czy chcesz odpisać dj w tym temacie.

EDIT: Aha, to samo dotyczy również odpisywania mi na tą wiadomość.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ach, drogi Antoni, bez Ciebie nudno byłoby na stronie. Opublikuj, proszę “Bunkier”. Pozdrowienia.

nie mam pojęcia, czy byłoby nudno, czy nie. Zresztą, specjalnie mnie to nie interesuje. Gdyby nie to, ze moderator beryl dokonał wpisu w moim pierwszym komentarzu, pewnie byłoby trochę komentarzy, trochę odpowiedzi, może kilka głosów za biblioteką – i tyle. 

Ciekawy jestem, czy jeżeli odpowiem dj Jajko i ten komentarz zostanie usunięty, ktoś zaznaczy, ze usunięty został…  

Pozdrówko.

Jakoś ostatnio nie potrafię się rozpisać, komentując tekst… Mam nadzieję, że się nie będzie Ci przeszkadzało, Rogerze, krótkie: bardzo przyjemny szorcik!

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Melu , mi to absolutnie nie przeszkadza… Ciekawe jednak, ze odbiór tekstu jest zróżnicowany, jeśli idzie o ocenę jego tonacji – i to nie tylko tutaj. W każdym razie – dobrze, że się podobał. Taki miał być.

Dzięki za komentarz.

Pozdróweczko.

Ryszardzie, jeśli chcesz przeczytać “Bunkier”, kliknij sobie hasło: magazyn histeria – facebook. Oczywiście, e-zin do ściągnięcia za darmo.

Rogerze,

Wybacz, chyba za mocne słowo użyłem “mało odkrywcze”. Po prostu, tego typu historie są wszechobecne w literaturze, co nie znaczy, że są złe. Podobają mi się, a to że się powtarzają świadczy tylko o tym, iż warto o tym pisać. Twoja opowieść również mi się spodobała i wciąż podoba.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dj Jajko – odpowiem osobno, odrębnym komentarzem. Nie ma innego wyjścia, bo z tego komentarza wyjdzie krótka opowieść. Oczywiście, później pewnie te komentarze połączysz.

Rogerze – coś wspominałem na temat tworzenia subtelnej atmosfery do prowokowania – to jest właśnie piękny przykład delikatnej szpiluni, która ześlizguje się po skorupce, krzywdy nie czyniąc.

Jeśli masz coś do powiedzenia w dyskusji na temat opowiadania – nie krępujcie się.

Jeśli masz coś do dodania w temacie zasad i uwag do pracy moderatorów to poproszę na priv.

Dziękuję, dj.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Mkmorgoth, też tak sądziłem… Miło, że doprecyzowałeś opinię. Cieszę się, że ta krótka opowieść ci się spodobała i uznałeś ją za dobrze napisaną. Dzięki za ponowny komentarz.

Pozdrówka.

Dj Jajko – bardzo wyraźnie przesadzasz. Parę postów wyżej moderator beryl napisał, że jeżeli tutaj odpowiem na Twój długi post, mój komentarz zostanie usunięty. Jeżeli odpowiem na komentarz beryla z tym stwierdzeniem, mój wpis też spotka ten sam los. Nadmienię, ze zarówno Ty, jak i beryl kilkakrotnie zapowiadaliście, ze komentarze tych samych userów, następujące jeden po drugim, zostaną połączone. Ja tylko wyciągam logiczne i w pełni uzasadnione wnioski ze składanych oświadczeń. To nie prowokacja.

Tyle.

Pozdrówka.  

Przykro mi, zakończenie nie zaskoczyło, a nawet zepsuło opowieść. Jakoś ostatnio wszyscy nieznajomi okazują się bogami. To już robi się nudne ;) 

Napisanie w miarę płynnie. Może początek troszkę  razi niedopracowaniem. 

 

Np.:  siedział na głazie, założył nogę na nogę, wyjął z piasku kamień.

Schylanie się z założonymi nogami? Spróbuj – zamiast  głazu, może być na krześle. 

 

Mewy “jakby” szukały czegoś?

Ekhm, wiesz, one naprawdę szukają czegoś… dokładniej – żarcia ;)

 

Peace! Że przywłaszczę sobie cudze zawołanie 

;)

 

 

Pan Wysokiego Domu

Usiąść na krześle, założyć nogę na nogę, schylić się i podnieść coś z podłogi? Bez problemów. I każdy w miarę sprawny człowiek zrobi to bez problemów, chyba że ma brzuch jak beka piwa. No i gdzie zostało napisane, że ten głaz jest co najmniej wysokości krzesła? 

Mewy z zasady odżywiają się rybami.

Pojęcia nie mam, jak często istota boska występuje na tym portalu, ale sądzę, ze w tym ujęciu jeszcze nie wystąpiła.

Masz jeszcze do odpowiedzi mój komentarz w swoim drabblu, który tak naprawdę przy tym fatalnym błędzie w zapisie nie będzie stuwyrazowcem. Radziłbym przemyśleć odpowiedź.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Co, do Twojego komentarza przy drabblu – nie masz racji. Nie będę dzielić włosa na czworo prawniczym zwyczajem, bo sedno tkwi w tym, że drabble został opiórkowany i stąd ta, dość zresztą niewysublimowana, napastliwość – zważ jednak, że twoja opinia jest odosobniona, dodajmy: dalece ;)

 

Lubisz dyskutować ex cathedra. To prowadzi nie tylko do zwady, w którą nie mam zamiaru się wdawać, ale i żenujących pomyłek w stylu:

“Mewy z zasady odżywiają się rybami”. 

 

Mewy nawet “jakby” nie odżywiają się z zasady rybami. Mewy z zasady są wszystkożerne. 

A ja, z zasady, nie kontynuuję czczych pogaduszek. Nudzi mnie wytykanie cudzych błędów.  Nasłucha się potem człowiek….

;)

Pan Wysokiego Domu

Zwróciłem tylko uwagę, ze popełniłeś spory błąd w zapisie wymawianego oznacznika literowo-cyfrowego… Ta stwora mówi… A jak nie mam racji, to przy swoim drabelku napisz, dlaczego nie mam.

A co do mew – rzeczywiście są wszystkożerne. No i tak sobie spacerowały po strandzie i wyglądało, ze czegoś szukały. ale nad tym, czego szukały, specjalnie się nie rozwodziłem, bo to nie ma znaczenia.

Tak by to wyglądało.

Mam nadzieję, ze wszystko wyjaśniłem, łącznie z możliwością podniesienia czegoś z plaży, jeżeli siedzi się na głazie z nogą założoną na nogę.

Proste.  

Pomysł. Motyw bezludnej wyspy podany w dość typowy sposób, ale z racji tego, że należy do moich ulubionych, nie będę grymasił.

Tytuł. Cóż… napiszę tylko, że prywatnie wolę bardziej oryginalne, intrygujące tytuły.

Finał. Co do drzewa wiadomości, polecam wszystkim oczywiście to w bieszczadzkiej Chacie Socjologa. Ale w tekście fragment z drzewem niestety mocno mi zazgrzytał. Przecież drzewo wiadomości rodziło jabłka, a zatem samo było jabłonią. A o tych już przecież wiemy, że będą zastąpione palmami. Proszę, wytłumacz oryginalny zamysł. Od tego uzależnię swoją ostateczną ocenę i poparcie w sprawie biblioteki.

Żebro. Tutaj bardzo luźna dygresja. Zastanowiła mnie kwestia żebra, które przybysz chce wyjąć z ciała Adama. Kiedyś już jedno zabrał, a teraz sięga po kolejne. Ciekawi mnie, czy, gdyby historia ta powtarzała się cyklicznie, następnym razem Adam straci kolejne żebro? A co, gdy już żeber braknie? Od ilu żeber mógł zacząć się ewentualny cykl?

Nazwisko. Zauważyłem też, że bohater ma na nazwisko Smith, a zatem Kowal. Ale jak dowiadujemy się w następnej linijce, wcale nie jest on kowalem swojego losu. O jego losie zdecydował przypadek. Pytanie czy ta przewrotność jest zabiegiem celowym, czy niezamierzonym smaczkiem?

Jestem. Kolejne pytanie, czy fragment "Jesteś? (…) Jestem" to nawiązanie do "Jestem, który Jestem". Jeśli tak, całkiem sympatycznie to wyszło.

Ilustracja. Bardzo ładny obraz, bo zakładam, że nie jest to zdjęcie. Znasz może autora? W miejscu, w które prowadzi odnośnik, niestety nie ma takiej informacji, a chętnie zerknął bym na inne jego prace, ewentualnie poznał zaproponowany przez niego tytuł do swojego dzieła, jako dodatkowy klucz interpretacyjny. 

Uwaga techniczna. Przy okazji – pomijając treść opowiadań (choć w sumie pewnie tam też tę opcję dodam), jeśli po wpisaniu adresu strony internetowej wciśniesz jeszcze spację, wtedy automatycznie zamieni się w odnośnik tekstowy. Zauważyłem w paru miejscach, że tego nie stosujesz, a wcześniej nie było takiej możliwości, więc daję znać, że już jest. 

Język. Narracja, jak to u Ciebie, na wysokim poziomie. Pozwolę sobie jednak odnieść się do niektórych fragmentów.

Kamyk. Podobnie jak któryś z uprzednio komentujących, postawiłbym na “wydobył”. Wyjmowanie kojarzy się z szafką, słoikiem, kieszenią, portfelem, plecakiem, ale do piasku niezbyt pasuje.

Mózg. Tutaj też nie wiem, czy "w mózgu wyspiarza" to najfortunniejsze określenie. Owszem, jest to poprawne językowo, bo słowo "mózg" można w tym kontekście wykorzystać, ale czy nie lepsze tu będą "myśli"? Nie mają konotacji anatomicznej, prędzej filozoficzną, więc na mój gust bardziej pasują do tekstu. Szczególnie, że fragment ten następuje bezpośrednio po dość mocnym "chłopie" (to nie przytyk, słówko akurat tam bardzo pasuje). Argument dodatkowy – w dalszej części zdania piszesz "ale przede wszystkim czuł radość". "W myślach" nie będzie czytelnikom sugerowało, że bohater czuł mózgiem.

Stopy i plaża. Nawet jeśli taką konstrukcję uznamy za prawidłową, to jednak zwraca ona na siebie uwagę. Czytelnik, czytając ten fragment, traci koncentrację i wypada z rytmu opowieści. To z pewnością nie jest pożądana przez Ciebie reakcja. Moja propozycja jest następująca: "Parę dni temu dostrzegł na plaży odcisk bosej stopy, na pewno nie swojej". Sensu zdania nie zmieni, a dla czytelnika zdanie będzie łatwiejsze do przyswojenia.

Ktoś. Nie jestem specjalistą, więc nie mam pojęcia, czy zdanie "wreszcie ktoś się zjawił – a teraz go spotkał" jest poprawne czy nie. Ja z pewnością napisałbym "tego kogoś". Ale to potraktuj jako dygresję.

Szorty. Ładnie skrojony garnitur, spodnie, marynarka, nawet koszula, to dla mężczyzny podstawa. Ale konstrukcja "ładnie skrojone szorty" brzmi na tyle obco, aby znów mnie, jako czytelnika, rozproszyć. Do tego czy bohater rzeczywiście zwróciłby w tej sytuacji uwagę na krój szortów? Być może tak. W końcu lustruje przybysza wzrokiem od dołu, bo nowe, niezniszczone klapki faktycznie miałyby prawo rzucić się w oczy prawdopodobnie bosemu rozbitkowi.

Wąsy. Jak najbardziej mają prawo być rudawe. Ale bohater w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na włosy. Czy zatem w jego umyśle pojawi się jako istotna informacja "obiekt, który obserwuję, ma rudawe wąsy", zakładając, że włosy są tego samego koloru? Oczywiście rozumiem i uznaję za słuszny zamysł językowy, by kolor opisać przy wąsach, skoro włosom towarzyszą już dwa przymiotniki. Dlatego zwracam tylko uwagę na tę konstrukcję jako ciekawostka.

Facet. Na przestrzeni tak krótkiej opowieści dwóch "facetów" też ściąga na siebie uwagę, bo jest to dość mocne i odległe (jak dla mnie) od stylistyki wyspy bezludnej słowo, choć nie aż tak, jak "chłop". "Faceta z reklamy" na pewno bym zostawił, przemyślałbym za to poprzednie użycie tego słowa – bez niego “facet z reklamy” będzie miał większe przebicie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Generalna uwaga – tekst nie mógł przekroczyć pięciu tysięcy znaków ze spacjami. Taki jest wymóg na „Szortalu” dla krótkich opowieści – opowiadanie zostało  napisany z przeznaczeniem dla tego portalu. No i pewne zdania wyleciały. Moim zdaniem, limit tysiąca wyrazów jest lepszy, bo jednak pozwala na szersze rozpisanie się.

Tytuł – pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy. I z wielu względów został. Uważam, ze jest niezły. Jest ogólnikowy – i przy okazji mocno mylący. Co prawda, od razu prawidłowo sytuuje miejsce akcji, ale zwodniczo myli. Czytelnik spodziewa się chyba czegoś innego… I rzeczywiście – mamy wyspę, mamy rozbitka, ale okazuje się, ze to wcale nie o to idzie… Chodziło mi o efekt zaskoczenia dalszą treścią – i niezdradzania osnowy akcji.

Finał. Hmm… Tak w ogóle chodziło mi o to, ze przybysz jest trochę, a nawet mocno leniem. I to wyraźnie i świadomie sygnalizuję w co najmniej jednym ze zdań. Przybysz trochę idzie na łatwiznę. Widzi palmy kokosowe, no więc, ponieważ nie chce mu się za bardzo pracować, postanawia je wykorzystać. Ale w tekście brakuje wyraźnego wskazania, ze to jest wyspa klimatu ciepłego, tak jak wyspa Selkirka. Dopisałem w jednym zdaniu, że to jest wyspa mórz karaibskich, usiana palmami. A w takich klimacie jabłonie chyba jednak nie rosną…

Nie wiąże mnie już Limit znaków, mogłem coś dodać.

Żebro? Dygresja ładna. Ciekawe jest coś takiego – tak na wszelki wypadek od razu wsadziłem w tekst zdanie, ze żebro odrośnie. No bo facet, nowy Adam, bez jednego żebra… Przy okazji sygnalizuję, ze przybysz zrobił się nagle jednak opiekuńczy…

Nazwisko. Nie, chodziło mi o coś zupełnie innego. Smith jest bardzo pospolitym nazwiskiem. Chodziło mi o wskazanie, ze rozbitek nie jest żadnym wybrańcem. Jest takim everymanem. Zresztą, Adam Smith wyraźnie o tym nadmienia. Raczej szło mi o to, ze to jest Adam Nikt. Możliwe, że tutaj powinien dodać jeszcze jedno zdanie – i pewnie dodam – ale jego treść wymaga przemyślenia, bo to byłoby istotne zdanie. Ale „everyman” w zdaniu się znajdzie.

Jestem. Tak, ale szło mi też o coś innego. Chodziło mi o to, żeby nigdzie wyraźnie nie napisać, kim jest przybysz, ale jednoznacznie zasygnalizować jego tożsamośc. Trochę chodziło tez o to, że Adam boi się wymówić tego imienia. To akurat tez jest nawiązanie do tradycji biblijnego używanie zastępczego imienia Jahwe.  

Ilustracja. Zwykle klikam jakieś hasło, tak w miarę odpowiadające tekstowi i temu, czego szukam. Tutaj hasło brzmiało „brzeg morza”. Znalazłem ilustrację od razu. Dzięki za info w sprawie formatowania linku.

Można znaleźć bardzo ciekawe ilustracje, tylko trzeba poszukać – rajska jabłoń na koniec postu. Też niezła – i powszechnie dostępna. A zajrzyj może do „Spotkania” – tez ciekawa ilustracja wyszukana na haśle „Lucyfer”. Wydawało mi się, ze znajdę cos ciekawego – i było. Dość urokliwa.

W „Szortalu na Wynos” do „Wyspy” opracowano inną, ciekawą ilustrację – nota bene, z mewami… – ale ta bardziej mi się podoba.

Kamyk. Dobra, „wydobył” jest lepszym słowem i od wiele lepszym od „wygrzebał”. Zmieniłem.

Mózg. Zmieniłem na „umysł”. Często używam wyrazu „mózg”, podobnie jak „czerep”. Chyba lubię. Ma to uzasadnienie, jeżeli kilka razy narracja krzy wokół myśli albo głowy. Jednakże rzeczywiście, „umysł” bardziej pasuje do kontekstu sytuacyjnego tej opowieści.

Zdanie ze stopą. Tutaj chodziło mi o coś takiego – rozbitek dostrzega odcisk stopy i to jest dla niego wstrząs. Dopiero potem zastanawia się, czy przypadkiem to nie jest odcisk jego stopy. Tutaj bardzo świadomie nawiązałem do Defoe, przy okazji znowu chcąc zmylić czytelnika. Z tego powodu tak ustawiłem konstrukcję zdania. Jednakże sugestia słuszna – zły szyk wyrazów. Zmieniłem.

Ktoś. A po co nadużywać zaimków? Adam nie wie, kim jest przybysz. Na pewno jest tajemniczy. Po prostu – jest zupełnie nieznanym „ktosiem”…

Szorty. A tak. Bo – z tekstu wyraźnie wynika, ze przybysz jest elegancikiem. I dla podkreślenia tego faktu „ładny” zmieniłem na „‘wymysłny”. I od tym nadmieniam, pisżąc, przybysz miał pięknie wyprasowaną koszulkę… Przy okazji chodziło mi o to, żeby znowu troche zwieść czytelnika. To sa szczegóły wyglądu, rzucające się Adamowi w oczy. Raczej przybysz tej proweniencji buywa inaczej przedstawiany…

Wąsy. Nie, po prostu Adam zwraca uwagę na rude wąsy. Tutaj chodziło mi o taką sprawę – jeżeli wąsy ma rudawe, to tę obfitą czuprynę chyba też? Nie chciałem  jednak pisać o tym wyraźnie. Nota bene, opis twarzy przybysza nawiązuje do dość znanych portretów io schematu przedstawiania wizerunku tej postaci. Ale tam czupryna raczej nie bywa ruda…

Facet. Wyraz użyty specjalnie dwa razy– świadome podkreślenie. Dla Adama przybysz jest facetem, takim bardzo dziwnym. Z tego powodu uzyłem wyrazu „chłop”. A te wyrazy są dźwięczne, nadal nieoklepane, i bardzo pasują do klimatu opoiwiesci. Zostają.

Uff…

Dzięki za przeczytanie i obszerny komentarz. O konkretach… Czyżbyśmy kandydowali do Lozy? Bardzo słusznie. 

Pozdrówka.

 

 

 

 

Szortal. Portal utworzyła ekipa skupiona wokół miesięcznika SFFiH. Na forum magazynu co miesiąc odbywał się (w sumie dalej odbywa pod inną egidą) konkurs na szorty do 3500 znaków. Co kilka numerów zwycięskie teksty z kolejnych konkursowych edycji były publikowane w miesięczniku. Podobnej inicjatywy ogromnie brakuje mi w Nowej Fantastyce. Przy tworzeniu Szortalu limit został podniesiony do 5000 znaków, ale wielu tamtejszych autorów jest przyzwyczajonych do 3500, więc nie sądzę, aby w przyszłości ta granica została zmieniona. Swoją drogą niewiele brakowało, abym zamiast zgłosić się do tworzenia strony NF, wcześniej zaproponował pomoc przy tworzeniu pierwszej odsłony Szortalu, bo z redakcją mam dobre relacje. Ale inny z użytkowników zgłosił się wcześniej (choć później zamilkł, by już się nigdy więcej nie odezwać).

Finał. Tak, ale jeśli już przybysz ustalił, że jabłonie zastąpi palmami, to czemu zastanawia się, czym zastąpić drzewo wiadomości? W końcu ono samo było jabłonią, więc już je uwzględnił w swoich planach – już wie, że będzie ono palmą. Co więcej, gdyby drzewo wiadomości nie było oryginalnie jabłonią, to raczej przybyszowi w ogóle nie przyszłoby do głowy, aby debatować nad tym, czym zastąpić jabłonie (ewentualnie zrobiłby to poza opowiadaniem). Dlatego właśnie finał wydaje mi się nielogiczny.

Poprawki. Przeczytałem tekst ponownie. "Umysł" jest w porządku, tak samo "Wymyślnie" pasuje lepiej, bo o wiele łatwiej mi wyobrazić sobie, że rozbitek zwraca w przypadku szortów uwagę na krój wymyślny niż zwyczajnie ładny.

Loża. Nie, nie kandyduję. Wymóg regularnego, comiesięcznego czytania aż tylu tekstów to nie dla mnie (jestem mu wręcz przeciwny), zresztą musiałbym to wówczas robić kosztem poprawek na stronie. Wolę zachować swój czas na inne inicjatywy, ale tutaj od czasu do czasu też wypada jednak coś skomentować, a bardzo dawno już tego nie robiłem. Dlatego przyjąłem wyzwanie joseheim i przynajmniej w czerwcu zamierzam regularnie komentować.

 

Gdzieś wśród komentarzy wyczytałem, że masz jeszcze jakiś tekst gotowy do publikacji?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Człowiek szukał drugiego człowieka, a znalazł Boga. I wcale nie wygląda na zadowolonego. Przewrotne.

Pozdrawiam :)

Brajcie, oczywiście, że brakuje wydawania przez ten portal miesięcznika literackiego, być może na początek dwumiesięcznika. Kiedyś w starym wątku „Rewolucja w ocenach” na koniec proponowałem, żeby nie tworzyć biblioteki, tylko od razu zakładkę półprofesjonalną – i zacząć wydawać e-zin. Tak na dobrą sprawę do realizacji takiego pomysłu technicznie brakuje tylko – albo aż – ilustratorów. No i zgody właściciela portalu…

Szortal wydaje miesięcznik literacki, „Herbatka…” takoż.  „Herbatka… „ wydaje e-książki, Na „Szortalu” pracują nad antologią szortalowych drabbli.  Pięknie…

Czemu przybysz się zastanawia? Bo musiałby bardzo dużo zmienić, jako że Ewa jednak zjadła jabłko… A tutaj jabłoni nie będzie. Kłopot… Może, mimo wszystko, jest też  tradycjonalistą?

Tekstów mam sporo, na razie zobaczymy, jak pójdzie z „Wyspą” i „Spotkaniem”, bo „Brama…” padła, nie wiadomo, dlaczego, jak kawka. Ciekawe…

Jeśli idzie o Lożę, szkoda. Przydałbyś się.

Pozdrówka.

Marianno, dzięki za przeczytanie i komentarz. Od początku założyłem, że „Wyspę” napiszę w lekkim tonie, nawet takim trochę zabawowym. Jednakże ten ton miał być wyraźnie podszyty taką drapieżnością – i efekt końcowy okazał się dobry. Wskazują na to komentarze. Dzięki za glos.

Pozdrówka.

Nie do końca o to mi chodzi. Krótkie opowiadania, które wygrywały konkursy organizowane przez użytkowników na stronie miesięcznika SFFiH były publikowane na papierze, w tym właśnie miesięczniku, obok opowiadań uznanych pisarzy. Użytkownicy nie wydawali własnego periodyku, bo ich teksty pojawiały się w oficjalnym, papierowym czasopiśmie. Było to z reguły krokiem na drodze do debiutu w piśmie już z pełnowymiarowym opowiadaniem.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ano, to już historia… Teraz, oprócz “NF”, jedyną możliwością są portale – i wydawane przez takowe portale e-ziny i e-książki. A “Szortal na Wynos” i “Herbasencja” rozwijają się pierwszoklaśnie.

Pozdrówko.

Sądziłam, że przybysz jest Śmiercią, więc odkrycie, że to jednak Bóg, było pewnym zaskoczeniem. Jednak od momentu, w którym rozbitek się przedstawia (po co w ogóle opowiadać o sobie Wszechwiedzącemu?) i zdradza, że ma na imię Adam było jasne, do czego zmierzasz. Mimo to czytało się nieźle. Takie melancholijne to.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ano, kapryśny ten Bóg. Dafoe z początku podobał mi się bardzo, ale nieufnie czekałem na twista – i był. Taki dość tradycyjny, w sumie najbardziej zaskakiwał fakt, że samotna wyspa jest dla Adama miniaturą samotności na świecie, bo się Najwyższemu, psia mać, rura pękła na Niebiesiech i zalała sąsiadów z dołu. A teraz, żeby ubezpieczenia nie mieszać, własnoręcznie coś naprawia… ;-)

 

A “Bunkier” polecę, bo mialem przyjemność czytać – porządny horror, opinię moją Rogerze znasz.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

ano, czasami motywacja do rekonstrukcji czegoś obróconego prawie wniwecz bywa różna, a z wielu względów praca przy takowej odbudowie – właściwie ponownym tworzeniu – okazuje się bardzo żmudna… Przy okazji – ciekawa interpretacja tekstu. Już kolejna. A z „Bunkra” jestem zadowolony, tak samo, jak z Twoich cennych opinii o tym opowiadaniu grozy. No i z ciekawej ilustracji Romana Panasiuka.

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Pozdróweczko.

PS. Zajrzyj może przy okazji do „Spotkania” – też interesująca ilustracja, a tekst, jak mniemam, chyba też…

Ciekawe.

Mee!

Przeczytałem – znowu historia o niczym.

Kurcze, RR, tworzysz piękne zamki z pięknych słów, ale puste – co jest? Zupełnie jak muzeum Szopena – piękny park, piękny dom, ale ktoś wywiózł eksponaty :(

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Lisowczyku, jeżeli tak twierdzisz… Zapraszam także do “Spotkania”.

Dj Jajko, o niczym? A inni znowuż twierdzą, ze w tej opowieści bardzo dużo się dzieje… i różnie ten tekst interpretują. Przyznam jednak, że narracja jest specjalnie spokojna. Powiedziałbym nawet, że stonowana. Tak właśnie  miało być.

Pozdrówka

De gustibus :)

Buduj dalej – chętnie poczytam.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Bardzo proszę… Najbliżej masz do “Spotkania” i “Okien”, nieco dalej do “Dziedzictwa”. 

Pozdrówka.

A ja natomiast zapraszam do “Siniaków”. Tekst do dopracowania, jak zauważyła większość, ale myślę, że ciekawy.

I już idę “na spotkanie”.

Mee!

Przeczytałem opowiadanie i pobieżnie przeleciałem komentarze. Zauważyłem, że autor broni swego tekstu jak lwica młodych. A przydałoby się nieco pokory.

Na mnie opowiadanie nie zrobiło szczególnego wrażenia. Ktoś już zauważył, że Bóg jest tu zanadto szczeniacki. Podzielam ten pogląd. Do tego, jak na Boga, szalenie rozkojarzony – Wszechwiedzący i Wszechmocny, a jednak coś przeoczył – człowieka i wyspę (nic dziwnego więc, że i satelity jej nie dostrzegły, przez co pozostała nieznana). A skoro raz już spieprzył robotę, tworząc bubel, czemu chce powtarzać historię?

Ponadto rozmowa brzmi sztucznie, jakby spotkało się dwóch dżentelmenów, którzy omawiają sprawy biznesowe przy szklaneczkach whiskey. A przecież bohater spotkał człowieka po latach samotności! Gdzie tu emocje? Czy taka byłaby jego reakcja? A jak zareagowałby na informację, że rozmawia z Bogiem, który właśnie rozwalił cały świat? “Chyba mi odbija!” – to prawdopodobnie pierwsza myśl.

Ja to widzę tak – wpadł ci do głowy pomysł, szybko go spisałeś, ale nie zadałeś sobie trudu, żeby w pełni ogarnąć, jak mogłaby wyglądać ta scena, gdyby rzeczywiście zaistniała.

dokładnie tak. Przybysz chyba właśnie taki jest, jak go opisałeś. A niby dlaczego nie może taki być? Możliwe, ze jest po prostu rozkapryszony, a bardziej prawdopodobne, ze nie lubi samotności. I że tego uczucia nie przewidział – jedno zdanie w tekście wyraźnie wskazuje na taką możliwość. „Wyspa” ma formę humoreski, ale rzeczywiście, jest w dużej mierze obrazoburcza – i oparta na wielu znanych analizach zapisów biblijnych. I dlatego przybysz został tak scharakteryzowany. Dodam, ze on chyba jeszcze po prostu napawa się własną mocą.

W drugiej sprawie – świadomie wykorzystałem pomysł z filmu „Cast Away” – polski tytuł „Poza światem” – z Tomem Hanksem, łącznie z budową tratwy. Widzę, ze chyba go nie oglądałeś, a warto. W tym filmie bohater najzupełniej współcześnie gnije sobie na pięknej i bezludnej wysepce, mimo satelitów, łączności elektronicznej i map. To jest możliwe, podobnie jak odżywianie się ludzkim mięsem ludzi ocalałych z katastrofy samolotowej, bardzo długo czekających na odnalezienie, mimo całego elektronicznego sztafażu. A ponadto – już nie ma map satelitarnych, podobnie jak nie ma miast i kontynentów… Chyba nie dostrzegłeś tego zdania. 

Z tym komentarzem strzeliłeś jak kulą w płot. A mnie tutaj piszą, ze „Wyspa” jest zamkiem ze słow. Dobre.

Zapraszam do “Spotkania” i “Bramy…”.

Pozdrówka.

 

Dobrze napisane, wieloznaczne w interpretacji opowiadanie :) No i świetny rysunek, skojarzył mi się z Plażą w Pourville Moneta.

Bel­haju  –  dzięki za wizytę. Tekst już jakby trochę wiekowy, portalowym pyłem zasypany, a tu masz… Odwiedziny… 

“Wyspa” wieloznaczna na pewno jest. Ciekawe, że czytający interpretowali tę miniaturę bardzo różnie, co mnie cieszy.  Pamiętam, że napisałem to  opowiadanie bardzo szybko, jednak jeszcze przy “szortalowej” korekcie je poprawiłem.

A z ilustracji  nadal jestem bardzo zadowolony.

Przy okazji zerknąłem na “Szortal”, jak teraz trzyma się “Wyspa”. Całkiem dobrze. Link: http://szortal.com/node/4565

Dzięki za komentarz. 

Pozdrawiam.

Niezbyt odkrywczy pomysł na opisanie postanowienia stworzenia wszystkiego od nowa. Tym razem na jednej z karaibskich wysp.

Raczej bez entuzjazmu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mało oryginalny pomysł? Doprawdy”

Nadal ilustracja wspaniale trzyma fason.

Katastrofa samolotowa

Powiedziałbym “lotnicza”. 

 

Ciekawe spojrzenie na stworzenie świata. 

Historia taka sobie. Fajnie się czytało, ale żeby mnie jakoś zaskoczyła czy powaliła to raczej nie.

Na początku parę dobrych zdań, jak np. o falach przyboju itp.

Pozdrawiam;)

 – dzięki za przeczytanie “Wyspy”. Tak, chyba spojrzenie jest interesujące, i to dla wielu czytelników, co widać z komentarzy. Ciekawe, że “On i Tamten”, znana ci miniatura, niespodziewanie stał się odwrotnością “Wyspy”. Rewersem opowieści o zniszczeniu i stworzeniu świata, a “Wyspa” pozostała awersem takiej historii. Spojrzenie na postać Stwórcy w obu tekstach jest diametralnie różne.  Naturalnie, to nie był zamierzony zabieg – “Wyspa” jest starym tekstem.

Nad brzmieniem zdań trochę pracowałem. 

Ilustracja nadal, według mnie, sprawia kapitalne wrażenie.

Pozdrówka.

Miś przeczytał szort. Sympatyczny. Komentarzy tak dużo, że może kiedyś, bo…

Faktycznie, komentarzy jest sporo, chociaż nie aż tak znowuż dużo.

Piękne, dawne czasy, gdy “Szortal” jeszcze działał prężnie i dynamicznie rozwijał się. A teraz już od chyba dwóch lat nie istnieje. Szkoda.

W jednym z ostatnich komentarzy jest wspomniana miniatura, “On i Tamten”, będąca jakby rewersem tego tekstu, chociaż to efekt niezamierzony.

Tutaj → https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/18074

Wspaniały obraz Van Gogha posłużył w niej za ilustrację i pięknie konweniuje z treścią.

Dzięki za przeczytanie alias odkurzenie starego bardzo tekstu.

Pozdrówka świąteczne.

Nowa Fantastyka