- Opowiadanie: RobertZ - Maszyna Życzeń (część druga)

Maszyna Życzeń (część druga)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Maszyna Życzeń (część druga)

III

Pokój Adama. Przewrócony, rozbity manekin. Wywrócone na bok krzesło. Podłoga zasłana stosem poznaczonych odciskami ubłoconych buciorów papierów. Obok biurka stoi niezwykły „odkurzacz", znana nam już dobrze Maszyna Życzeń. Przez, drzwi wejściowe wchodzi do pokoju Adam; obandażowana głowa, prawa noga w gipsie, opiera się na kulach.

Adam (Z wściekłością w głosie.) : Nadal tu jest. Wyrzucę go i będzie spokój. (Kuśtykając podchodzi do Maszyny Życzeń. Pcha ją, próbuje przesunąć. Bezskutecznie). Uff, cholernie to ciężkie. Chciałbym, aby tego odkurzacza tutaj nie było.

Maszyna Życzeń: Nie mogę spełnić tego życzenia. Mam zamontowane wewnętrzne ograniczenia, które uniemożliwiają spełnienie szkodliwych życzeń. Patrz paragraf 8, strona 339 „Instrukcji obsługi".

Adam: Sam ciebie wyrzucę! Na śmietnik!

Maszyna Życzeń: Postulat niemożliwy do spełnienia. Nie mogę umożliwić przeprowadzenia działań, które mogłyby mnie unieruchomić. Wchodzi w to także trwała możliwość zaniku kontaktu wzrokowego i fonicznego z Adamem Zawieruchą.

Adam: Cholerna biurokratka. Kim jest twój twórca?

Maszyna Życzeń: Nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie, gdyż zachodziłaby możliwość wyrządzenia fizycznej lub psychicznej krzywdy mojemu twórcy. Adam: Rozwalę!

Maszyna Życzeń: To jest niemożliwe. Zostałam skonstruowana z elementów uniemożliwiających moje fizyczne uszkodzenie. Moją powłokę zewnętrzną tworzą stopy najtwardszych metali. Nawet diamentowe ostrze nie jest w stanie zarysować mojej obudowy.

(W czasie, gdy maszyna mówiła, Adam wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił. W lewej ręce trzymał młotek i przecinak.)

Adam: No to zobaczymy.

IV

Ten sam pokój. Scena zarzucona rozmaitymi narzędziami związanymi z kuciem, wierceniem, czy też z rozsadzaniem. Adam podkłada pod Maszynę Życzeń materiał wybuchowy.

Adam: To powinno cię załatwić.

Maszyna Życzeń: Moim zadaniem jest ochrona twojego życia. Proszę cię więc o nie używanie tego typu środków prewencyjnych.

Adam: Odmawiam. Nie podporządkuję się tej gadaninie…Co jest? Materiał wybuchowy zniknął!

Maszyna Życzeń: Teleportowałam go. Ze względu na wyjątkowe zagrożenie, które stanowił on dla twojego życia. (Dzwonek do drzwi.)

Adam: Mamy gości. (Uśmiecha się szyderczo.) Nie martw się. Rozprawię się z tobą później.

(Adam podchodzi do drzwi i je otwiera. Do pokoju wchodzą: Reporterka, Reporter i Fotograf. Reporter podchodzi do Adama i z trzymanej przez siebie butelki wylewa na koszulę Adama keczup. Adam odskakuje od niego. Próbuje zetrzeć wylany na niego sos.)

Adam: Co pan wyprawia?

Reporterka (Mówi do mikrofonu który trzyma w ręce). Oto znaleźliśmy się w mieszkaniu wielokrotnego mordercy. Jak szanowni czytelnicy widzą na zamieszczonych w tym reportażu zdjęciach zabójca ma na sobie krew swojej ostatniej ofiary. Czyż to nie jest oburzające, że jej nawet nie zmył? Moi drodzy czytelnicy! Głosujmy za ponownym wprowadzeniem kary śmierci! (Zwraca się do Adama.) Panie Sisters, co skłoniło pana do zamordowania siedemdziesięciu dwóch osób, w tym pięćdziesięciu kobiet i dwunastu dzieci? Czy jest pan osobą o wyjątkowych upodobaniach seksualnych? Należy pan do jakiejś religijnej sekty? Jest pan katolikiem, Żydem, faszystą, ekshibicjonistą, czy też osobą lekkiej profesji?

Adam: Ja…

(W tym czasie fotograf uwija się po całym pokoju robiąc zdjęcia. Szczególne zainteresowanie wzbudza w nim, zaraz po Adamie, wielki „ odkurzacz ".)

Fotograf: Interesujące. Widzisz? (Zwraca się do reportera.)

Reporter: Mmhh…Ciała swoich ofiar ukrywa w schowku przypominającym olbrzymi odkurzacz.

Reporterka: Pan, panie Sisters zapewne bije pan swoją rodzinę? Jak często? Rano, wieczorem, kilka razy dziennie? Ma pan braci, syna? Czy są oni niedorozwinięci?

Adam: Zaskarżę!

Reporter: Mamy wolną prasę: Czytelnicy muszą się o wszystkim dowiedzieć.

Reporterka: Cicho tam! (Zwraca się ponownie do Adama.) Panie Sisters, co pan czuł zabijając swoją pierwszą ofiarę? Czy sprawiło to panu przyjemność?

Adam: Nie jestem panem Sisters. On mieszka numer dalej.

Fotograf: To nie jest numer dziewiąty?

Adam: To numer ósmy. Jestem Adam Zawierucha, a nie pan Sisters.

Reporter: To ten od kosmitów. Nie nasza branża.

Fotograf: Trzeba będzie kupić nową butelkę keczupu. (Wychodzą)

Adam: Mamy wolną prasę, ale jak człowiek potrzebuje pomocy, to słowa nie napiszą. Komercja.

(Drzwi ponownie się otwierają. Wchodzi Brodacz i Kamerzysta. Kamerzysta kręci, a Brodacz mówi.)

Adam: Nie jestem panem Sisters.

Brodacz: Wiemy. Pan Adam Zawierucha? Adam: Tak.

Brodacz: (Podchodzi do odkurzacza: To ten kosmita?

Adam: To taka maszyna do spełniania życzeń. Brodacz: Ale z innej planety? Adam: Nie, z Ziemi. Brodacz: Pan to wynalazł?

Adam: Dostałem to w prezencie. Brodacz: Często się pan z nimi kontaktuje? Adam: Z kim?

Brodacz: Z wyższym rozumem.

Adam: Przecież to zrobił człowiek.

Brodacz: Kim on jest?

Adam: Nie wiem. Nie znam go.

Brodacz: Nieznany ofiarodawca. Ciekawe. Co panu przekazał poza maszyną? Jakieś polecenia, rozkazy? Ma pan dziwne sny, widzenia?

Adam: Nie jestem mesjaszem. Ktoś mi to zostawił pod drzwiami.

Brodacz: Niech pan powie coś ciekawego. Normalnie to ludzie gadają.

Adam: Na przykład o czym?

Brodacz (Głęboko się zastanawia.) : O latających talerzach, zielonych ludzikach, galaktycznych szpiegach i innych takich rzeczach.

Adam: Nic nie mam do powiedzenia.

Brodacz: No cóż, trudno.

(Wychodzą)

Adam: Może rzeczywiście jesteś z innej planety?

Maszyna Życzeń: Stworzył mnie człowiek. Mam spełniać twoje życzenia.

Adam: Wiesz, ja chyba świruje. Nie uwierzę w te czary dopóty, dopóki ludzie nie zaczną o nich mówić.

Maszyna Życzeń: To nie czary. To naukowo udowodniona metoda spełniania życzeń.

Adam: Spuść na miasto deszcz. Tym razem nie na pokój, ale na miasto.

Maszyna Życzeń: Zwykły?

Adam: Nie wiem.

Maszyna Życzeń: Może z kwiatów?

Adam: Może być.

Maszyna Życzeń: Życzenie spełnione.

Adam (Wychodzi przez główne drzwi. Słyszymy jego głos.) : Rzeczywiście, pada! To prawdziwa nawałnica! (Po chwili). Trochę się przerzedziło. Wiele samochodów rozbiło się przez ten deszcz. Coś się pali. To chyba sieć energetyczna. Mogli zginąć ludzie. Zrób coś!

Maszyna Życzeń: Jestem tak skonstruowana, aby nie zaszkodzić w żaden sposób innym ludziom. Nawet spełniając pochopnie twoje życzenia. Poza tym mogę spełniać jedynie życzenia, które poprawią twój standard życiowy oraz poziom twojego zdrowia (Adam wchodzi do pokoju). Inne życzenia nie są wskazane, gdyż mogłyby ujawnić moje istnienie. Poza tym stanowiłoby to pośrednie spełnianie życzeń osób postronnych, a na to nie pozwala Instrukcja Obsługi. Patrz paragraf 8, strona 299.

Adam: A niechże cię!! (Kopie Maszyną Życzeń) Auuć!!!

V

Ten sam pokój, ale posprzątany. Maszyna Życzeń stoi na biurku. Adam chodzi po pokoju cicho nucąc coś pod nosem. Na prawej nodze nie ma już gipsu, ani bandaży na głowie.

Adam: Bycie…rycie…pypcie.. (Zerka na trzymaną w dłoni kartką). Tyć, albo nie tyć? Oto jest pytanie. Mówi teściowa do swojego zięcia opierając na nim ramię… Absurd…absurd…Kompletne bzdury. (Z pasją drze kartkę.). I do tego jeszcze ty! Psujesz mi nastrój samą swoją obecnością. Chciałbym…Nie niczego nie chcę. Pamiętam. Wczoraj, po wizycie tych dziennikarzy, chciałem się powiesić. Co za cudowny sposób podkreślenia swoich pasji przez poetę. Ale najpierw wyparował sznur, a gdy nowy ukręciłem sobie z pościeli zacząłem nagle lewitować. Nawet się nie wyspałem. Pływałem w powietrzu do samego rana, a spanie na suficie nie jest wcale rzeczą przyjemną. Maszyna Życzeń Nie wyraziłeś życzenia.

Adam (prycha): Rano, bodajże przed czterema godzinami zacząłem narzekać na to, że jestem w złym nastroju.

Maszyna Życzeń: Poprawiłam tobie nastrój, bo tego sobie życzyłeś.

Adam: Przeszło godzinę chodziłem po dachu wyśpiewując, nie, wywrzaskując jakieś durne piosenki. Dobrze, że nie policja, ale sąsiedzi ściągnęli mnie z dachu.

Maszyna Życzeń: Chcesz poprawy nastroju?

Adam: Później. Przyznaje, że niechcący zażyczyłem sobie natchnienia twórczego i co?

Maszyna Życzeń: Napisałeś poemat.

Adam: O praczce, która wyszła za pięknego księcia oraz jej matce cierpiącej na nadwagę!

Maszyna Życzeń: To prawda. Nie masz talentu.

Adam: Ja oszaleję. Ja mam talent. Rozumiesz, ty kupo złomu?! Jestem obdarzony talentem, tak jak mój ojciec, dziadek, pradziadek i w ogóle cała rodzina!

Maszyna Życzeń: Twój dziadek był generałem w carskiej armii, a co do reszty twojej rodziny, to miała ona talent, ale w handlu, a nie w sztuce.

Adam (wdycha): Gdybym mógł jak nie mogę.

Maszyna Życzeń: Życzenie spełnione. Dodałam także parę utworów napisanych twoją ręką w młodości. Dziwne, żeby taki geniusz jak ty nic wcześniej nie napisał.

Adam: Teksty, jakie teksty?

Maszyna Życzeń: Dolna szuflada biurka.

(Adam podbiega do biurka i otwiera szufladą).

Adam: Rzeczywiście! Pełno papierów. (Wysypuje rękopisy na podłogę). Teksty jakieś starawe. Jakby napisane w innej epoce.

Maszyna Życzeń: Pisząc te wiersze trochę je postarzałam. Tak wygląda bardziej godnie.

Adam: Durna. Mogą być, co prawda w rękopisie, ale najlepiej w jakimś bardziej współczesnym. Ale, chwileczkę. Mówisz, że to ty napisałaś? Maszyna Życzeń: Oczywiście. W końcu od tego jestem.

Adam ( wściekłym głosem): Ja tych wierszy nie wydam. To nie jest moje. Bierz to sobie.

Maszyna Życzeń: Nie mogę zmienić skutków już wypowiedzianych życzeń.

Adam: Mógłbym się ogłosić znalazcą tych materiałów. To może być początek mojej fortuny.

Maszyna Życzeń: Dlaczego nie zażyczysz sobie pieniędzy?

Adam: Mówiłaś, że masz ograniczone możliwości.

Maszyna Życzeń: Oczywiście, ale mogę korygować skalę życzeń, tak, aby nie łamały one postanowień regulaminu. W końcu nie jestem tutaj, aby utrudniać tobie życie, ale po to aby nieść mojemu podopiecznemu szczęście spełnionych marzeń.

Adam: Nie wysilaj się. To nie trybuna. (Chodzi po pokoju. Nad czymś się zastanawiał). Mogę być najbogatszym człowiekiem świata.

Maszyna Życzeń: Pod warunkiem, że fizycznie nie zaszkodzisz innym ludziom, nie zdradzisz mojego istnienia, nie będziesz domagał się ujawnienia osoby mojego stwórcy, nie zniszczysz ekologicznej równowagi całej planety itp.

Adam: To brzmi cudownie. Będę bogaty! Będę sławny. Ludzie będą nosić mnie na rękach.

Maszyna Życzeń: Co sobie życzysz? Adam: Nieśmiertelności.

Maszyna Życzeń: Przez sam fakt, że się urodziłeś nie jesteś nieśmiertelny.

Adam: Miałaś spełniać moje życzenia.

Maszyna Życzeń: Ja mam także ograniczony czas istnienia. Moja śmierć nadejdzie wraz ze śmiercią Ziemi.

Adam: Ta gwarancja mi wystarczy.

Maszyna Życzeń: To dobrze. Nie spełnione życzenia wpędzają mnie we frustrację.

Adam: Ale przecież jesteś tylko maszyną?

Maszyna Życzeń: Dzięki moim zdolnością stoję o wiele wyżej na drabinie ewolucji.

Adam: Nie ewoluujesz.

Maszyna Życzeń: Zmieniam się, rozwijam moje zdolności. To naprawdę cudowne uczucie doznawania ciągle poszerzającej się potęgi własnego umysłu.

Adam: To moje kolejne życzenie.

Maszyna Życzeń: Nie mogę go spełnić. To zmieniłoby ciebie i to bardzo drastycznie. Mógłbyś zagrozić całej planecie, gdybyś otrzymał zbyt potężny umysł i przestałbyś być sobą. Profesor nakazał mi, aby w ramach eksperymentu nie zmieniać twojej osobowości.

Adam: A to moje dzisiejsze latanie po dachach?

Maszyna Życzeń: To kwestia pobudzenia lub uśpienia pewnych hormonów. To tak jak z alkoholem. Podobnie działa.

Adam (Nerwowo krąży po pokoju.): Nie, to nie jest na moją głowę. Denerwujesz mnie i to bardzo. Chciałbym się uspokoić. (Zupełnie niespodziewanie zaczyna się śmiać.) Eksperyment, ależ to zabawne. Nie wyraziłem takiego życzenia.

Maszyna Życzeń: Zażyczyłeś sobie, a ja je spełniłam.

Adam: Rzeczywiście, od razu poprawił mi się humor. Co tym razem pobudziłaś? Maszyna Życzeń: Parę gruczołów. Musiałam dopilnować, abyś nie dostał ataku szału. Jesteś wyjątkowo skomplikowaną maszyną, ale tylko maszyną.

Adam: Jestem robotem…hahahahaha (Śmieje się. Zwija się na podłodze trzymając się za brzuch i nadał się śmieje. Po dłuższe-j chwili przechodzi mu ten atak śmiechu.) Zażyczyłem sobie geniuszu i nieśmiertelności. A co z bogactwem? Maszyna Życzeń: Stałeś się właścicielem stu pięćdziesięciu miliardów dolarów amerykańskich rozsianych po wszystkich bankach świata. Jesteś spadkobiercą pewnego arabskiego szejka. Dzisiaj zobaczył twoją fotografię w gazecie i spodobałeś mu się. Twoje utwór} rozejdą się w milionach egzemplarzy. Odkryjesz cudowny lek na przedłużenie życie, który da ci majątek. Na amerykańskiej loterii właśnie wygrałeś…

Adam: Chwileczkę. Nie dałoby się prościej?

Maszyna Życzeń: Bez totalnej, gospodarczej degrengolady świata? Nie.

Adam: A te pieniądze, w tych bankach?

Maszyna Życzeń: Za tydzień staniesz się oficjalnie spadkobiercą fortuny po pewnym Arabie. Później możesz pobrać pieniądze z kont…

Adam: Dlaczego nie wcześniej?

Maszyna Życzeń: Aby nie wzbudzać podejrzeń.

Adam: Rozumiem, a więc jestem bogaty. Ale dlaczego?! (Płaczliwym głosem). Dlaczego się tak poniżam? Jestem poetą, literackim geniuszem. Nie jest mi potrzebna jakaś horrendalnie wysoka fortuna. Tyle jest biednych ludzi na świecie.

Maszyna Życzeń: Życzenia nie można odwołać. Chcesz poprawić sobie nastrój?

Adam: Nie. Zawsze chciałem walczyć ze złem, które szerzy się na Ziemi. Muszę, to jest moim moralnym obowiązkiem, pomóc ludziom, którzy zostali dotknięci przez głód łub wojnę. Chciałbym uszczęśliwić wszystkich ludzi na świecie.

Maszyna Życzeń: Ja także chciałabym, ale mam pewne instrukcje, które muszę wypełniać. Nie mogę zmieniać struktur politycznych lub gospodarczych świata. Wyjątkiem mogą być jedynie lokalne interwencje dla ratowania ludzkiego zdrowia lub życia.

Adam: Gdybyś mogła wysłać wszystkim ludziom na świecie chociaż po…dziesięć kilo złota.

Maszyna Życzeń: Twoje życzenie spełniłam mimo, że jest ono sprzeczne z wydanymi mi zaleceniami i w gruncie rzeczy było ono dość irracjonalne. Złoto miało pewną wartość, gdyż było go na świecie niewiele. Nie mówiąc już o innych problematycznych aspektach twojego życzenia, gdyby nie moja, dodatkowa interwencja, przeciwdziałająca skutkom negatywnym twojej prośby świat pogrążyłby się w gigantycznym kryzysie gospodarczym. Wielu ludzi tylko z tego powodu mogłoby umrzeć z powodu braku jedzenia niezależnie od tego czy posiadaliby złoto, czy też nie. Chciałam tobie jednak coś uświadomić i myślę, że ty sam niedługo dojdziesz do tego co to było.

Adam: Jak mogę więc pomóc innym ludziom?

Maszyna Życzeń: Jedynie jednostkowo.

Adam: A klimat planety?

Maszyna Życzeń: Jeżeli sobie życzysz to -mogę trochę podregulować planetarne środowisko, ale to stoi już na granicach moich możliwości i będzie to proces raczej długotrwały. Modelowanie chaosu zawsze było rzeczą bardzo trudną. Poczytaj trochę o fraktalach, Adamie.

Adam: Oczyszczenie środowiska, dziura ozonowa, śmiecie?

Maszyna Życzeń: Proszę bardzo. Zamknęłam dziurę ozonową, chociaż przypominało to trochę cerowanie. Usunęłam także wszelkie śmiecie i zanieczyszczenia z planety.

Adam: To wspaniale.

Maszyna Życzeń: To może pomóc zaledwie na kilkanaście lat. Później wasz rozwijający się przemysł zrobi swoje.

Adam: Mogłabyś go trochę przerobić.

Maszyna Życzeń Wyobraź sobie miny ludzi, którzy przyszliby następnego dnia do pracy. Nie wiedzieliby nawet jak obsługiwać nowe maszyny.

Adam: Instrukcja obsługi.

Maszyna Życzeń: O nie, zanim nadejdzie wieczór stworzymy całkiem nową cywilizację. Nie zapytasz się ludzi czy chcą tego?

Adam: Każdy chciałby żyć lepiej.

Maszyna Życzeń: Nie każdy. Są ludzie, którzy są obecnie szczęśliwi i ta zmiana świata niczego w ich życiu by nie zmieniła, a może nawet by je pogorszyła. Nie wyobrażasz sobie Adamie ile ludzi czerpie szczęście w trakcie swojego krótkiego żywota właśnie z aktywności.

Adam: Trzeba dać im także nieśmiertelność, a przy okazji możesz ich zrobić szczęśliwymi.

Maszyna Życzeń: A o jakim ty ustroju marzysz, Adamie?

Adam: Oczywiście o demokracji.

Maszyna Życzeń: Z tobą na czele planety jako władcą absolutnym? Zresztą nie mogę zmieniać ustrojów. Tego mi zabroniono.

Adam: A pojedynczy ludzie?

Maszyna Życzeń: Możesz ich leczyć przy pomocy wzroku. Jeżeli sobie tego życzysz.

Adam: To magia, zabobon.

Maszyna Życzeń: Dla człowieka prymitywnego wszystko jest zabobonem. Adam: W tym coś jest. Mogę być czarownikiem, czarnoksiężnikiem. Zbuduję sobie pałac na przedmieściach miasta. Prawdziwą świątynię. Będę nowym mesjaszem. Maszyna Życzeń: Czy ty przypadkiem nie jesteś jedynakiem?

Adam: Nie rozumiem.

Maszyna Życzeń: Jesteś typem człowieka, którego nastrój zmienia się z minuty na minutę. Jesteś zbyt pobudliwy. Brak ci opanowania, dystansu.

Adam: Spotkałaś już w swoim życiu jakiegoś człowieka?

Maszyna Życzeń: Tylko profesora. Obejrzałam jednak wszystkie filmy, które nakręcili ludzie.

Adam: I jakie masz zdanie o mnie?

Maszyna Życzeń: Wymagająca leczenia nadpobudliwość.

Koniec

Komentarze

I mamy część drugą.

Unikaj jak ognia słowa: dziwny, napisz cokolwiek: pokraczny odkurzacz, zajebisty..icotylko, tylko na litość boską wywal to słowo z podręcznego słownika. Chyba jako pierwszy napisałes scenariuszopodobny opek. Brawa za odwagę. Bez oceny.

Okey, postaram się unikać słowa "dziwny".

Jakoś nie przypadło mi szczególnie do gustu.

Każdy ma swój gust. Nie wszystkim niestety dogodzę.

Albo zrobić z tego scenariusz pełną gębą albo skręcić w stronę literatury pięknej. W obecnej postaci - ni pies ni wydra. Nie oceniam.

Dla mnie jest to próba napisania scenariusza. Nie wiem czy udana. Historia ma poczatek, środek i będzie również miała koniec.

Nowa Fantastyka