Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Finkla

[DKNF] Symbole, symbole, refleksje...

{
Co wspólnego ma egzaminowana bohaterka z jońskim filozofem przyrody?

Uderzył mnie głęboki symbolizm imion, aż ciężkich od rozmaitych konotacji: Anaksymandra, Perykles, Adam, Art... Co wspólnego ma młoda bohaterka z jońskim filozofem przyrody, który zainteresował się bezkresem i nadał nowe znaczenie terminowi "arche"? Odpowiedź złośliwie pozostawię czytelnikom.

Interesujące, że książka zdobywała nagrody w kategoriach literatury dla dzieci i młodzieży. Ileż ci ludzie wynieśli z lektury? Ale może takie podejście ma sens – dajmy dziecku powieść bogatą w podteksty, znaczenia i problemy filozoficzne, niech sobie latami fermentują w młodym mózgu...

Lubię i szanuję cywilizację starożytnej Grecji, więc z czystym sumieniem daję dodatkowy plus za czerpanie z niej garściami. Uch, zawsze wiedziałam, że nie chciałabym żyć w państwie wymyślonym przez Platona. Zderzenie antyku z robotami wydaje mi się odważne, lecz rezultaty nie rozczarowały.

W pierwszej warstwie fabularnej właściwie niewiele się dzieje – ot, zdaje sobie dziewczyna długi egzamin wstępny do Akademii. Ale, przy okazji odpowiadania na pytania komisji, czytelnik dowiaduje się bardzo wiele, wystarczająco, aby wyrobić sobie opinię o uczestnikach zdarzeń, komuś kibicować, kogoś nie lubić... Uważam, że to bardzo interesujący zabieg – pozwala Autorowi na dowolnie szczegółowe opisy powieściowego świata, które w innych warunkach wyglądałyby sztucznie.

Może to zbyt daleko posunięte spekulacje, lecz wydaje mi się, że książka Becketta mówi ciekawe rzeczy o Nowozelandczykach – narodzie mieszkającym na pięknej wyspie, gospodarce pod wieloma względami godnej zazdrości.

Całość szybko się czyta, ale potrafi skłonić do refleksji, można się długo zastanawiać nad niektórymi kwestiami etycznymi. 

Zgrzytało mi tylko nazywanie "androidem" robota poruszającego się na gąsienicach. Jednak całkiem inaczej rozumiem to słowo.

JeRzy, to był ciekawy wybór.

 

Recenzja pierwotnie ukazała się na moim blogu.

PS. O, nie można wstawiać linków? Słabo.

http://finklaczyta.blogspot.com/2016/01/genezis-imiona-brzemienne-symbolizmem.html

Komentarze

obserwuj

Ciekawa opinia, bo ugryziona od warstwy filozoficznej. Ja z tego – tj. o państwie platońskim – chciałem napisać przeglądowy artykuł, dorzucając też coś od Zajdla i innych uto-dysto-pistów.

5/6! Dobrze :) Ja się wahałem, ale dałem jednak 4/6

Dziękuję, Sirinie.

Cieszę się, że uznałeś opinię za ciekawą.

No, myślę, że materiału starczy na niejeden artykuł. Ale chyba nie zamierzasz pomijać Anaksymandra? Te imiona... Naprawdę byłam pod wrażeniem.

Babska logika rządzi!

Niby niewiele tych imion, a każde się kojarzyło z jakimś odwołaniem. Mam trochę do napisania, więc różnie może być z tym artykułem. Jak złapie mnie wena (a raczej chęć pogłębienia researchu), to możliwe :)

No to stań na chwilę, daj się złapać. ;-)

 

PS. Żółta gwiazdka się nie zapala? Łeee...

Babska logika rządzi!

O tym Sirin w swojej recenzji nie wspominał. Bogata symbolika jest na pewno plusem powieści. Genezis brzmi coraz bardziej zachęcająco.

To prawda, wspominałem raczej o intertekstualności, przybliżałem fabułę, usiłowałem wykazać wartość książki, ale pominąłem to, co opisała Finkla. I dlatego warto czytać kilka recenzji, co czytelnik to na co innego uwagę zwróci!

Belhaju, dzięki za odwiedziny. :-)

No, tośmy się pięknie z Sirinem zgrali. Ktoś jeszcze dokłada kamyczek do układanki?

Babska logika rządzi!

Mogę zapytać w takim razie jakie, waszym zdaniem, były te symbole w imionach? Oznaczcie tylko odpowiedzi jako SPOILER :)

Bo przyznam szczerze, że zastanawiałem się podczas lektury dlaczego imiona są takie a nie inne, ale jedyny sensowny symboliczny związek, który wręcz się narzuca, to imię Adama. Pozostałe imiona moim zdaniem w żaden (sensowny) sposób nie korespondują z treścią książki czy charakterem bohaterów. Ale skoro uważacie inaczej, to rad będę, mogąc wysłuchać waszego zdania :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A Ewa? Jej pojawienie i wpływ na Adama niczego Ci nie przypomina? 

 

Zadaję pytania, żeby nie spoilerować :)  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Zapomniałem o Ewie :) Oczywiście ona również. Ale w pytaniu chodzi mi o Peryklesa, Anaksymandrę i Arta, bo to o nich Finkla wspomniała w recenzji. Jeśli napiszesz wielikimi literami na górze postu “spoiler”, to przecież możesz spoilerować :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wydawało mi się, że o Arcie już była mowa i rzeczywiście – ale pod recenzją Sirina :) Filozofia natomiast nie jest moją mocną stroną, więc nie będę się wdawać w głębsze rozważania, ale najwyraźniej – dla lepiej zorientowanych – są zawarte w treści mocniejsze powiązania z greckimi uczonymi, niż same imiona.

 

Spoilerować – mogem ale nie chcem ;)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Zerknąłem na komentarze pod recenzją Sirina. Raczej trudno to nazwać drugim dnem. Ale to chyba ja zostałem zbity z tropu tym gadaniem o symbolizmie i oczekiwałem nie wiadomo czego ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dziękuję nowym komentującym. Miło, że zajrzeliście.

Już wyjaśniam.

 

SPOILER!!!

Anaksymander. Filozof przyrody (ten nurt w filozofii tak się nazywa), uważany za jednego z największych bystrzaków wśród wczesnych kolegów po fachu. Badał... przyrodę. Czyli to, co się samo rozrasta, odradza. Brzmi znajomo? Autor pierwszego w Grecji traktatu filozoficznego, “O przyrodzie”. Zaczął używać terminu “arche” (początek). Cosik mi się widzi, że “archeologia” z  tego korzenia wyrosła. A czym się zajmuje Anaksymandra? I historią, i początkiem własnej kultury. Za arche uznał bezkres, ale tu już nie widzę nawiązań.

Perykles. Strateg i polityk ateński. Otaczał opieką filozofów i artystów. IMO – urocza ironia. Bardzo dbał o rozwój Aten. Gospodarczy, architektoniczny... Doprowadził do rozwoju demokracji ateńskiej.

Art. O nim była już mowa pod recenzją Sirina. Mnie bardzo mocno kojarzy się ze sztucznością.

Babska logika rządzi!

No więc to po prostu kwestia naszego podejścia. Jak dla mnie niewiele tutaj symbolizmu. Dla Ciebie – więcej. W każdym razie dzięki za wyjaśnienie swojeg podejścia :) Nie pisuję recenzji, ale mam nadzieję, że i ja napiszę coś o Genezis, wtedy będziemy mogli trochę więcej podyskutować :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ten książkowy Perykles opiekę nad kandydatami do Akademii sprawował, że ho ho!

Mam w odniesieniu do tej kwestii dręczące mnie nieznośnie pytanie. Nie wiem jednak jak je zadać, żeby najciekawszego momentu książki nie zdradzić. Może poczekam jeszcze, aż dyskusja (i tu i w innych miejscach) bardziej się rozwinie i jeśli nikt tego nie tknie, to wtedy do tego wrócę.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Śniąca, ale serio. Jeśli oznajmisz wszem i wobec, że to spoiler, to winni będą ci, którzy przeczytają, nie Ty. Dawaj.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No dobra, SPOILER GIGANT – dalej czytasz na własną odpowiedzialność!

 

Skoro Perykles miał za zadanie znajdować jednostki zawirusowane “ideą Adama” (że tak to nazwę) w celu ich eliminacji – bo stanowią zagrożenie dla społeczeństwa, to po co zabawa w trzyletnią naukę, czterogodzinny egzamin i uświadamianie ofiary? Ten sam efekt*, bez nakładu pracy, można było osiągnąć od ręki :)

* tak, wiem, wtedy by nie było książki ;)

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

SPOILERY!

Z tego, co zrozumiałem, to ten egzamin miał być formą ostatecznego testu. Testu tego, czy dana jednostka rzeczywiście jest zawirusowana. Na końcu Perykles sam przyznawał, że egzaminatorzy nie oceniali wiedzy Anaksymandry, ale jej osobowość. Stąd zresztą niektóre, dość dziwne z punktu widzenia egzaminu z historii, pytania. Najwidoczniej on był tylko od wykrywania potencjalnie groźnych jednostek, ale nie on miał oceniać czy rzeczywiście dana jednostka była groźna. To akurat jeszcze rozumiem :) Natomiast, oczywiście, wyjaśnianie kłamstwa to zabieg z punktu widzenia przedstawionego świata bezsensowny, czysto, rzekłbym, bondowski, ale kluczowy dla czytelnika.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Teoretycznie ok, mogę test przyjąć do wiadomości (też to tak zrozumiałam), ale trzyletni? Cały czas zadziwia mnie nakład pracy w niego włożony. O ile generalnie książka mi się podobała i to odwracanie kota ogonem ze światami – oni źli, tamci jeszcze gorsi, ale my wspaniali – ale w zależności od punktu widzenia, uważam za świetny zabieg, to jednak nie kupuję tego hollywoodzkiego zagrania na zasadzie “niekoniecznie logicznie, grunt, by akcja mogła się toczyć”.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ależ się piękna dyskusja rozpętała!

 

Spoilery!!!

Jak by tu obronić te trzy lata przygotowań? Może nie chcieli popełnić błędu? A jeśli bohaterowie żyją dość długo, to trzy latka na jeden projekt mogą poświęcić.

Ale faktycznie – jest luka. Chyba w końcu rozeszłaby się wieść, że jeszcze nikt nie został przyjęty do Akademii.

Babska logika rządzi!

O! I jeszcze to. Poszedł do Akademii – i co dalej? Zrywa nagle wszystkie kontakty ze znajomymi? I nikt się tym nie interesuje? Nawet indywidualiści i odludki mają kogoś – kogokolwiek, to zaniepokoiłby się zniknięciem. Niby wiele o współczesnym, codziennym świecie Anax nie wiemy, ale z początkowych wspomnień wyłania się coś, co możemy nazwać taką ludzką normalnością. Dlatego powyższe pytania nasuwają mi się same.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przeczytałam recenzję, Finlko. Ogólnie całkiem niezła, ale mimo to filozofia podana w taki sposób do mnie nie przemawia, a Wasza dyskusja utwierdza mnie w przekonaniu, że ta książka jest nie z mojej bajki.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

“Genezis” czytałem po angielsku i teraz zastanawiam się, na ile przekład na polski mógł mieć wpływ na odbiór książki – z kolejnych odnoszę wrażenie, że w tym konkretnym przypadku jestem wygrany na przeczytaniu oryginalnej wersji.

w tym konkretnym przypadku jestem wygrany na przeczytaniu oryginalnej wersji.

Dlaczego tak sądzisz?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Mam wrażenie, że angielska wersja zyskiwała na niektórych konstrukcjach językowych / gramatycznych, które sprawiają, że pewne elementy są mniej oczywiste podczas lektury. Dopóki jednak nie przeczytam polskiej, trudno mi będzie to ocenić, a na razie nie zapowiada się na to prędko, bo w kolejce lektur mam jakiś koszmarny tłok.

“ot. zdaje sobie dziewczyna“ – przecinek zamiast kropki

 

W sumie mało recenzjowata ta recenzja, to raczej opinia ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

O, ile komentarzy! Dziękuję. :-)

Śniąca – coś w tym jest. Ale ciekawe, ile jest egzaminów, które zakończyły się tak samo jak ten Anaksymandry.

Morgiano, cieszę się, że recenzję uznałaś za niezłą. Za książkę już nie odpowiadam. :-) Do Twojej recenzji też planuję zajrzeć. Może nawet dzisiaj się uda.

JeRzy, a czy kiedyś byłeś przegrany na czytaniu oryginału? Mnie to się kojarzy z oksymoronem.

Jose – racja, zaraz poprawię. Nigdy nie twierdziłam, że potrafię pisać recenzje. ;-) W ogóle publicystyka to niezupełnie moja bajka.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka