Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Misha

Ryk motoru i BANGARANG... po raz drugi.

{
"Potem pojawia się wizja was, zawieszonych w czasie, w waszym lunaparku, wiecznie dziecięcych, zaplątanych w magię, Skróty, odwieczne wojny z dawnego świata. Jak możesz mówić o tym, że jesteście wolni, gdy tak naprawdę tkwicie w klatce?"

 

Wrócili!

Dzwoneczek i jej banda wyrośniętych, wiecznie niedojrzałych Chłopców po raz kolejny pokazują, że nie da się oddzielić dobrej zabawy od solidnych kłopotów. I nieważne, czy to klubowy Zjazd, motocyklowa wycieczka do pobliskiego miasta czy pozornie leniwe popołudnie w opuszczonym Lunaparku – każdy dzień to nowa przygoda, a na końcu czai się ta największa. I najbardziej przerażająca. Śmierć…

Droga znowu wzywa, nie ma odwrotu ani chwili na oddech. Tylko co jeśli tym razem wiedzie wprost do znienawidzonej dorosłości? 

 

Zawsze kręciły mnie motocyklowe klimaty. Łaknę ich jak najwięcej. Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom „Chłopców”, ucieszyłam się, że poznałam ich tak późno. Potrzebowałam kolejnej dawki proszku i Drogi, i nie wiem, jak długo bym bez nich wytrzymała. Na szczęście miałam przed sobą jeszcze dwa tomy i oba już czekały na półce.

 

„Chłopcy 2. Bangarang” to kontynuacja historii poznanej w poprzednim tomie, która także ukazana jest w formie zbioru opowiadań, niby ze sobą niezwiązanych, ale tworzących spójną całość. Niesamowita Dzwoneczek, obawiając się przybycia Piotrusia Pana, izoluje swoją specyficzną rodzinkę od wszelkiej magii, jaką do tej pory mięli na co dzień. Przestają dilować proszkiem i postanawiają stworzyć legalny i prawdziwy biznes. Wieczni Chłopcy decydują się otworzyć bramy swojej drugiej Nibylandii i przerobić ją na lunapark z prawdziwego zdarzenia, co choć piękne, nie będzie takie łatwe. Ale jak nie oni, to kto?

 

Naszej ukochana banda motocyklistów jest większa niż się na początku mogło wydawać. Okazuje się, że to nie tylko garstka wyrośniętych dzieciaków, a cała organizacja [i to międzynarodowa!], która zresztą spotyka się raz do roku, co zwykle kończy się niezłym BANGARANG. Są też tacy, którzy zdecydowali się dorosnąć i żyć normalnie, tęskniąc od czasu do czasu za Drogą. W wielu momentach cofamy się do czasów młodości chłopków i poznajemy ich trudne, ale dość ciekawe dzieciństwo, a także jedynego mężczyznę, którego przez jakiś czas mogli nazwać ojcem. 

 

Drugi tom jest mniej dziecinny. Motocykliści w końcu poznają smak odpowiedzialności i dorosłego życia, czego nie przyjmują z uśmiechem. Przez to i świat wokół nich się zmienia. Dalej na każdym kroku spotykamy typowy dla nich cięty i wulgarny humor. Choć teksty Ćwieka potrafią wywołać całą gamę emocji, a czasem nawet skłonić do refleksji, nie nadają się dla osób wrażliwych na język, który w przypadku chłopców jest bardzo kwiecisty. Nie ma tutaj miejsca na poprawność, wszystko prosto z mostu i bez cienia szacunku. W tym szaleństwie jest metoda. Wyobraźcie sobie gang motocyklowy mówiący językiem najznamienitszych poetów, którym nie w smak wszystkie „uje” i „urwy”. To by się nie mogło udać.

 

"-Chcesz powiedzieć,że masz tak ubogi słownik, że nie umiesz się wyrazić? – zapytał.

-Mój słownik jest na tyle opasły, że jakbym ci nim pierdolnął... "

 

Ponownie zakochałam się w Milczku i Kędziorze. Jednak "Chłopcy" to banda, której nie chciałabym spotkać w ciemnej uliczce, ale pójść na piwo w sumie czemu nie. Mogłoby być zabawnie. Są to postacie prawdziwe i wyjątkowe, a przy ty tak różnorodne. Stalówa – poważny przewodnik stada (zaraz po Dzwoneczku oczywiści), Kruszyna – miłośnik zwierząt, Bliźniacy o momentami głupawym poczuciu humoru... Na owacje na stojąco zasługuje też Iwo Strzelecki, którego dzieła, zarówno na okładce, jak i w środku, są w tym wszystkim taką kropką nad "i". Rysunek Milczka czytającego "Chłopców" tam, gdzie król piechotą chodzi, to majstersztyk. 

 

Uwielbiam czytać posłowia Ćwieka. Nie są to nadmuchane pustymi frazesami podziękowania dla wszystkich wokół, z matką Whitney Houston na czele. Widać jak szczerym i prostolinijnym człowiekiem jest autor. Jednak nie ważne jest to jak bardzo się tam ze wszystkiego tłumaczy i jak rozumie co my – czytelnicy – czujemy. Nie wybaczę Panu tego, co spotkało Kędziora. Nigdy. [Kropka nienawiści jest tu jak najbardziej wskazana.]

Nowa Fantastyka