Informacje

21.06.18, g. 09:50

Lucasfilm wciska pauzę!

Po finansowym rozczarowaniu, jakie przyniósł ze sobą film Han Solo: Gwiezdne wojny – historie, włodarze Lucasfilmu postanowili przystopować trochę i zastanowić się nad przyczynami porażki. 

 

Co to oznacza dla kolejnych gwiezdnowojennych produkcji? Według nieoficjalnych doniesień prace nad następnymi “pełnoprawnymi” epizodami będą kontynuowane zgodnie z planem, w zawieszeniu natomiast znajdą się wszystkie spin-offy. Źródła z Lucasfilm już od jakiegoś czasu przekazywały informacje, jakoby samodzielny film o przygodach Obi-Wana Kenobiego znajdował się w fazie pre-produkcji. 

 

Doniesienia te zdają się potwierdzać inne przecieki, sugerujące, że odbywały się już rozmowy między Disney/Lucasfilm a Ewanem McGregorem. Sam aktor ponoć jest zainteresowany powrotem do kultowej roli , ale w najbliższym czasie ma dość napięty grafik. Całkiem możliwe, że to właśnie jest jeden z kolejnych powodów, dla których prace nad spin-offem zawieszono.

 

 

Oczywiście fajni Gwiezdnych wojen doskonale wiedzą, dlaczego Han Solo okazał się porażką. Kosztujący ponad 300 milionów dolarów spin-off jeszcze na siebie nawet nie zarobił, co zrzuca się na karb kiepskiego marketingu, niezbyt szczęśliwej daty premiery czy licznych kontrowersji związanych z samym filmem. Mowa tu oczywiście o słynnych dokrętkach oraz o lekcjach aktorstwa, jakie ponoć musiał pobierać grający Hana Alden Ehrenreich.

 

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Gwiezdne wojny dla wielu widzów są szczególnym wydarzeniem, a wypuszczanie kolejnych produkcji co pół roku zwyczajnie rozmienia kultową markę na drobne. Chronologia wydarzeń serwowanych przez Lucasfilm również nie pomaga – jakby mało było zamieszania z kolejnością Epizodów IV-VI i I-III, teraz między częściami VII, VIII i IX wrzuca się obrazy, których akcja umiejscowiona jest w zupełnie innych okresach historii Gwiezdnej sagi. U “przeciętnego śmiertelnika” taki galimatias może wywołać zawrót głowy i chyba nie powinno dziwić, że nowych fanów serii, czekających na kolejne przygody Rey, nie interesuje kupa kłaków latająca największym złomem w Galaktyce...

 

Oprócz odłożenia prac nad Obi-Wanem, Lucasfilm nie potwierdził rozpoczęcia produkcji żadnego innego spin-offu, jednak w kuluarach bardzo często pada “nazwisko” Bobby Fetta. Pewnym jest, że po Epizodzie IX, wyreżyserowanym przez JJ. Abramsa, widzów czeka kolejna trylogia. Na ten moment kojarzone jest z nią nazwisko Riana Johnsona. W produkcji znajdują się również gwiezdnowojenne seriale, ale ich treść otacza ciągle mgła tajemnicy. 

 

 

źródło

Komentarze

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Gwiezdne wojny dla wielu widzów są szczególnym wydarzeniem, a wypuszczanie kolejnych produkcji co pół roku zwyczajnie rozmienia kultową markę na drobne.

Święte słowa. Powinni jeszcze skończyć z tymi hollywoodzkimi scenariuszami “na jedno kopyto”. Wszędzie tylko Republika i wybuchy...

Choć film trzyma akurat zadowalający (z plusem) poziom nowej trylogii.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Niech jeszcze Marvel wciśnie i będzie święty spokój.

Nie zauważyłem tu argumentu, przez który odechciało się iść na tę cześć. Nawet zwiastuna nie obejrzałem, bo... niesmak pozostał po poprzedniej. 

Średniość filmu w połączeniu z wysokim budżetem, są moim zdaniem głównym powodem klapy finansowej tego projektu. Disney nie powinien celować w masy wysokobudżetowym blockbusterem w formie pobocznej historii, a raczej w zagorzałych fanów, czymś tańszym, ale ambitniejszym z odważniejszymi pomysłami. Może powierzenie tego reżyserom ze środowisk indy jest jakimś pomysłem.  

Nowa Fantastyka