- Hydepark: Mit Dukaja

Hydepark:

książki

Mit Dukaja

 

Nie jestem starym wyjadaczem fantastyki, nie jestem nawet kimś, kogo można określić mianem "fana". Czytać zacząłem w sumie niedawno, a jeszcze bardziej niedawno zabrałem się za coś ambitniejszego niż, nie przymierzając, Pratchett.

 

Mnie osobiście "Inne Pieśni" oczarowały, a rozglądając się w internecie za recenzjami innych powieści Dukaja odniosłem wrażenie, że w polskim fandomie funkcjonuje on jako pisarski pół-bóg, o którym źle nie wypada napisać, który jest niepodzielnie najlepszy/najzdolniejszy/najambitniejszy.

 

Stąd też zrodziło mi się w głowie pytanie – na ile szczerze wszyscy faktycznie cenią twórczość Jacka, a na ile jest to taki... fakt z którym nie wypada się nie zgodzić.

No i drugie zaraz za tym pierwszym przyszło – czy skoro proza Dukaja jest tak u nas opiewana, to jak faktycznie wypada on na tle wszystkich tych pro-writerów zgarniających Hugo i Nebule? Jak mówiłem, sam średnio mogę porównać, bo nie mam tak jakby do kogo...

 

Komentarze

obserwuj

Nie skończyłem ani jednej książki Dukaja. Nie trafia on do mnie. To filozof i to chyba nawet taki z papierkiem. Zawsze wolałem nieco inną twórczość w stylu Stovera, Lyncha, Abercrombiego, Martina, Eriksona...czyli fantasy, czasem ktoś przeklnie, troche cycków, dużo krwi i takie tam...


Zresztą z tego co wiem, pan Dukaj nie przeczytał nic mojego.


A ja jestem fanem Sf... i Dukaj także do mnie nie trafia. Ale nie przez to, co pisze, tylko jak. Jakoś strasznie mi cięzko jest przebrnąć przez jego zdania. Póki co, jeszcze nie probowalem wszystkiego. Traktowanie go jak półboga? To prawda - wiele wniósł, z tym polemizować nie mogę. Ale dla mnie jest po prostu dobrym pisarzem, który do mnie nie trafia. I już.

Przeczytałem "Inne pieśni" i to był skok na głowę w głęboką wodę - dowód, że można pisać fantastykę, która jest naprawdę inna. Wtedy zacząłem pisać rzeczy, które wrzuciłem potem na tę stronę (choć w żadnej z nich bezpośredniej inspiracji Dukajem nie dostrzegam).
"Lód" to powieść totalna (mamy nawet informacje o tym, co pisze się w gazetach czytanych przez bohatera, choć nie ma to zupełnego związku z fabułą), wysmakowana i taka, w którą z przyjemnością można się zanurzyć.
"Czarne oceany" czytałem cztery razy w nadziei, że w końcu kiedyś będę nadążał za fabułą i motywacjami bohaterów. Po dzień dzisiejszy nie rozumiem zakończenia.
"Wroniec" to po prostu sympatyczna groteska - podobał mi się sposób przedstawiania świata oczami dziecka, przypominało mi się co rusz, jak ja sam wtedy widziałem rzeczywistość.
"W kraju niewiernych" - zbiór opowiadań trochę osobliwych (i niekiedy tak zagmatwanych, że na oficjalnej stronie Dukaja jest napisane, o co chodzi w jednym z nich - bez tego spojlera nie byłem w stanie zrozumieć tego tekstu i myślałem, że jest zupełnie o czymś innym), od twardego sf, które mnie nudzi, po teksty osuwające się w prozę artystyczną ("Katedra").
Więcej nie czytałem.
Fakt faktem, czasem ciężko jest mi nadążyć za Dukajem na polach, na których się nie znam (ekonomiczne wojny w "Czarnych oceanach" mnie przytłaczały). Kiedy natomiast pisze o bliższych mi tematach (wątki biotechnologiczne, również w "Czarnych oceanach") widzę, jak naprawdę kunsztowne są elementy naukowe jego prozy. SF Dukaja jest naprawdę science.
Nie traktuję Dukaja jako półboga, ale spośród polskich fantastów obok Wita Szostaka jest moim ulubionym.

PS. Może jestem fanem Dukaja dlatego, że nie jestem fanem SF?:)

Jestem fanem SF, po Innych pieśniach, Perfekcyjnej niedoskonałości, Czarnych oceanach, Lodzie i niektórych opowiadaniach traktuje Dukaja jak półboga.
Zdarzają mu się wpadki - nudna Extensa, niedukajowy Wroniec, ostatnie opowiadanie z Króla Bólu. Ale to i tak półbóg polskiej literatury, a jego książki kupuje w ciemno.

"Lód" czytałem, ale zgubiłem (!). Przeczytałem "Inne pieśni".
Trwałem w niepewności do ostatniej linijki, kiedy będę mógł zrozumieć, o co chodzi.
Dotrwałem i dowiedziałem się, że "teraz główny bohater już wszystko wie i rozumie".
Ja nie zrozumiałem. I na razie się uprzedziłem.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

dj, człowiek, który gubi "Lód", jest w stanie pojąć i dokonać wszystkiego:)

na razie nie mogę pojąć, jak ja to zgubiłem :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Lód ma to do siebie, ze w dodatnich sie rozpuszcza

Czytałem jego pierwsze opowiadania. Złotą Galerę, coś tam o córce diabła i takie tam. Ale potem dałem sobie spokój. Chyba nam razem nie po drodze. :) Sądzę, że to utalentowany autor, jednak do czytania nie dla każdego.

Ja czytałam "Córkę Łupieżcy".
Ma facet wyobraźnię, ma. W sumie to podobało mi się...

A co jest dla Ciebie ambitniejsze niż Pratchett, eLANo?
Piszesz, że się za to zabrałeś, więc ciekawa jestem cóż to.

Lem, żeby daleko nie szukać :)

ja zacząłem czytać 'Lód' Dukaja i powiem szczerze jak narazie bardzo mi sie podoba. Co ciekawe 1000 stron pisane jest archaizowanym językiem... Mimo że troche utrudnia, uważam że fabuła jest świetna ;)

Ja zacząłem przygodę z prozą Dukaja od troche zapomianego już zbioru "Xavras Wyżryn" i szczególnie tytułowa mikropowieść wywarła na mnie duże wrażenie. U tego autora widać wyraźną ewolucje w zainteresowaniach i fabułach. Od młodzieńczych opowiadań typu "W sercu ciemności" czy "Irrehare", aż po najnowsze dokonania typu "Lód". Autor ten w każdym swoim tekście stara się w totalny sposób nakreślić świat, przez co nie zawsze skupia się na fabule. Często jest to drażniące dla czytelnika, który po prostu nie może odnaleźć sie w gąszczu pomysłów. Nie jest to proza łatwa i przyjemna w odbiorze ale wymaga skupienia i wytężenia wyobraźni i szarych komórek na każdej stronie. Dlatego uwazam, że świat może nam pozazdrościć Dukaja, a gdyby "Lód" nie był tak przesiąknięty polskim i rosyjskim klimatem byłby światowym hitem, po prostu jest to książka nieprzetłumaczalna na obce języki. 

belhaj, polski w ogóle jest językiem nieprzetłumaczalnym. Czytałem z ciekawości "Dom dzienny, dom nocny" Olgi Tokarczuk tłumaczone na angielski - i to już nie to, nie to...

Ja tam jestem troche do tyłu z Dukajem. Jak dla mnie facet trochę za bardzo się "napina". "Lód" zacząłem czytać, ale jak załapałem, że już 200 stron jadą pociągiem, to trochę mi przeszło. Hugo i Nebula wytyczają większe wymagania. Ten Dukaj to takie rozrośnięte do absurdalnych rozmiarów wprawki literackie. Obecnie czytam kolejne książki z nagrodzonych Hugo i jakoś mi to nie przystaje do Dukajowej prozy. Więcej tam jest pomysłów. Pomysły są mocniejsze.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Przeczytałem Xavrasa Wyżryna i dałem radę bez problemu. Kiedy zabrałem się za Czarne Oceany, wymiękłem w połowie. Sądzę, że Dukaj należy do tych autorów, do których należy podchodzić, podchodzić, aż sami podejdą.

A może po prostu w tej paplaninie nie ma nic nadzwyczajnego? Nie pomyśleliście o tym? Bo ktoś powiedział, że Dukaj to "gieniusz", tylko, że jakoś prawie nikt nie może przebrnąć przez jego grafomańskie teksty. Zastanawiające, nieprawdaż?

Tak jadąc po bandzie, Jacek Dukaj jest poza gettem SF, więc jakiekolwiek porównania mijają się z celem. Za co go cenie? Bo kreuje kompletne światy, od podstaw tak jak lubię, niesztampowe, ze spójną mechaniką, wiadać tez, jak na dłoni, że autor myśli procesowo, w efekcie wypluwając pomysły, które ze sobą współgrają. Nie zasłania się magiczną oczywistością.
Reasumując, twóczość Dukaja  weszła do kanonu  polskiej  polskiej literatury, nie tylko SF.

a co Ty tam wiesz baazyl?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Czytał, to wie :)
Zresztą, zgodzę się z baazylem co do pierwszego akapitu, że Dukaj jest dopracowany, ale nie zgodzę się co do drugiego. Wbił się w mainframe, ale z kanonem bym nie przesadzał :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dukaj wejdzie do kanonu bardziej niż Lem, gwarantuje. Jest jeszcze szansa, że odkryją go za granicą.

Gdyby nasz fandom był w miarę sprawny oraz nie byłoby takiej zwiści między dwoma obozami, pewnie już dawno, wspólnymi siłami mielibyśmy nasze lokomotywy SF na rynkach anglosaskich.
Mało jest prawdziwych twórców światów, większość to rzemieślinicy pokroju Piekary, Pilipiuka, Grzędowicza itd,
Domyślam się, jak trudnym zajęciem jest wykreowanie od podstaw mechniki świata, kilka razy próbowałem to zrobić, pisząc na razie krórkie formy po kilkadziesiąt tysięcy znaków. Mogę też  śmiało postawić tezę, że wyobraźnia jest też twoim wrogiem, im kreatywniejsza tym więcej wymaga uwagi w jej procesowym, logicznym przekiwaniu na papier. Oprócz olbrzymiej wiedzy ogólnej, częstokroć wymagane jest dogłębne zrozumienie istoty niektórych zjawisk. Pamiętam, kiedy męczyłem się na d jednym zdaniem, musiałem wcześniej przeczytać kilometry felietonów naukowych, by załapać o o co chodzi i nie palnąc głupstwa, by nikomu nie przyszło do głowy zarzucić pisanie bez łądui składu [czytaj: bez przygotowania naukowe, choćby popularno-naukowego]. Dlatego tak irytuje mnie fantasy, gdzie magia jest tak oczywista aż bolą zęby oraz stawy dłoni od pukania się w czoło.

przekiwaniu*= przekuwaniu, hehhehhe

Nie lubisz fantasy, baazyl? Polecam zatem sentencję (cytuję z pamięci) z wiedźmina Geralta: "Ludzie przychodzą do mnie i wygłaszają długie, mądre przemowy, żeby i tak na końcu wszystko sprawadzić do konkluzji, że mnie nie lubią". Ja na przykład nie lubię brazylijskich telenoweli. Ale nie nawiedzam co i rusz forum Fiorelli, żeby im uświadomić jaki to głupi serial i że niepotrzebnie tracą czas. Jeżeli czegoś nie lubię to się tym po prostu nie zajmuję. Pukasz się w czoło przy fantasy to się pukaj dalej. Ale rób to na własny użytek, a nie zawracasz swoim pukaniem dupę ludziom na fantastycznym przecież portalu.

Zico: on chyba lubi hard SF. Przynajmniej w tym tygodniu. Ja eż się w głowę pukam... ile razy widzę cokolwiek by baazyl. Nawet nie muszę czytać. Niech żyją uprzedzenia ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Zico, ale tu muszę obronić baazyla troszkę, to portal ogólnofantastyczny, można nie lubić fantasy a wchodzić tu dla sf, horroru czy alternatywnych historii. Ja też nie cierpie np. horrorów z wykorzystywanymi dziećmi w roli głównej, których jest masa na tej stronie, ale wygnać się nie dam za żadne skarby!

A walka między wielbicielami sf i fantasy (i odwrotnie) jest tak odwieczna, jak między wielbicielami blondynek i brunetek. Tylko, że i tak najładniejsze są te najładniejsze, że się to tak metaforycznie ujmę :P

Owszem, można nie lubić fantasy i wchodzić tu dla SF. Ale czy trzeba tę niechęć okazywać na prawo i lewo? W dodatku demonstrując poczucie wyższości z racji swoich preferencji? Ja nie lubię SF, ale nie staram się dyskredytować czy ośmieszać ani tego gatunku, ani jego wielbicieli. A zaręczam, że przy wielu tekstach SF też dałoby się postukać w czoło.

Zico, nie wywyższam się, ani żadnego podgatunku, po prostu zaserwowałem tezę o autorach fantasy, że idą na łatwiznę, budując światy magiczne, ale niekoniecznie  logiczne :)) Jak chcesz polemizować to odsuń uprzedzenia, jak napisał rinos.

Cóż, tak swoją drogą to nie da się magii przedstawić logicznie. Zawsze jest to wariacja na temat deusexmachina.
Może być co najwyżej sensownie przedstawiona.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

właśnie, wystarczy hokus pokus i od razu wszystko nabiera sensu (dla mnie bezsensu)

No dobra, masz jakiś przykład, gdzie magia dla Ciebie jest logiczna?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Da się zaakceptować działanie magii w twórczości Chine Mieville

E tam. Polemika nie ma sensu, bo ktoś uprzedzony każdą magię może uznać za bzdurę. Pytanie tylko, czego ktoś taki szuka w fantastyce?
Owszem, są mniej i bardziej logiczne światy fantasy pod względem magii. Osobiście nie lubię, kiedy jest tego za dużo, gdy bohaterowie dosłownie co krok potykają się o jakąś magię, a co druga postać to czarodziej. Jak np. u Sapkowskiego. Lubię utwory, w których magia/super zdolności przynależne są wyłącznie istotom boskim i nadprzyrodzonym. Ewentualnie w ograniczonej formie jakimś szamanom czy czarownikom kryjącym się po lasach i łysych górach, a nie prowadzących praktyki w każdym miasteczku niczym adwokaci. :) I gdy potęga magii jest ograniczona, sprowadza się do wykorzystania sił natury oraz istot z innego świata (dusz, demonów), a nie jakiejś mitycznej mocy pozwalającej przenosić góry i teleportować się. Dobre pod tym względem są utwory Howarda.

hehe, też nad tym ubolewam: "I gdy potęga magii jest ograniczona".  Zico, czy jest coś, co w tym podgatunku moze jeszcze zaskoczyć czytelnika? Jestem w stanie wybaczyć autorowi, gdy choć trochę wysili się u zaprezentuje prawa rządzace magią, lokalne , globalne - jakkolwiek, byleby z sensem.

polecam Sandersona. Chociaz nie analizowalem pod kątem zadowolenia baazyla, wciąż myślę, że nawet baazyl mógłby zostać tymi książkami zaskoczony. To jest dosyć nowy autor. Mimo to dał radę wymyślić coś oryginalnego (wg mnie).

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Sanderson to dla mnie taki pisarz-rpgowiec, lubiący się dać na siłę(moim zdaniem) niby rozbudowaną mechanikę magii w wymyślonym przez siebie świecie. O ile "Z mgły zrodzony" i kontynuacje bardzo mi się podobały, to Siewca wojny to była nuuuudaaaa i mimo kompletnie innej fabuły miałem cały czas uczcie Dejavu z poprzednic jego powieści. 

Najlepszy system magii (w tym najoryginalniejszy) moim zdaniem ma Steven Erikson. 

clayman: to mnie pocieszyles, bo akurat "Siewcy wojny" nie czytalem. Chociaz zaczalem, bo jest w calosci w i-necie.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

System? Ludzie, przecież to magia! Coś tajemniczego, ciemna strona natury i wierzeń, a wy ją chcecie klasyfikować, jak nie przymierzając kolekcję motyli. Naoglądali się Harrych Potterów, kurde... :P

Lubię magię wynikającą z tradycyjnych wierzeń. Istoty nadprzyrodzone, szamanizm, mistycyzm. To dziedzictwo kulturowe ludzkości. Nie trzeba go systematyzować. Od razu widać kiedy coś nie gra. I wierz mi, baazyl, że gdy czytam historie, w których magia jest podana jako coś normalnego - coś, co nikogo nie dziwi i nie przeraża - ot, zwykła dziedzina wiedzy, dająca się zmierzyć i zważyć, to też mi zgrzyta i czasem miałbym ochotę postukać się w czoło. Stąd wolę Howarda niż Sapkowskiego i Xenę niż Harrego Pottera.

Zico, chyba się z Tobą zgadzam. Inaczej powiem, że lubię w literaturze tę magię bez czarów, realizm magiczny i jemu podobne. Przykładowo Murakami. Ani to nie fantasy, ani nie s-f. Bohaterowie przechodzą przez ściany, mają moc uzdrawiania, rozdzielają się na dwie osoby, kobieta świadczy coś w rodzaju telepatycznych usług seksualnych ;), przepowiadają przyszłość, rzucają klątwy, że już nie wspominając o tworzeniu jakichś powietrznych poczwarek w "1Q84"... a jednocześnie wszystko dzieje się na jakimś innym poziomie świadomości, to nie system, tylko jakaś moc czy raczej element świata nie dla wszystkich dostępny. Nie sposób zapanować nad nim w pełni, jak w fantasy, gdzie są szkoły/mędrcy uczący technik rzucania zaklęć. I to jest właśnie fajne :)

Ale s-f też ma swoje natręctwa - bo niby trzeba się znać na fizyce, chemii, matematyce, żeby coś napisać, ale jak naukowo udowodnić coś, co nie istnieje, bo właśnie to wymysliliśmy? ;) Otóż trzeba użyć wielu trudnych i mądrych i nieistniejących słów, kończących się na "-ant", "-yka", "-inium" i "-auta" i już można w naukowy a nie magiczny sposób przepowiadać przyszłość, uzdrawiać ludzi, przechodzić przez ściany (kwestia plazmy, te sprawy ;). Byle było w miarę prawdopodobnie. A Moc z Gwiezdnych Wojen to przecież midichloriany, od razu bardziej naukowo brzmi.

A co do Dukaja to hmmm... nie przypuszczałam, że to powiem, ale poniekąd zgodzę się z... Dievasem, bo rzeczywiście sporo osób, które tak Dukaja chwalą, nie była w stanie go przeczytać ;) Albo "przeczytałem 50 stron, dalej nie dałem rady, ale to wielka literatura". Ja się ciągle zbieram do "Lodu", ale nie mieści mi się do torebki :P a że czytam głównie w tramwajach, to musi facet poczekać na mój urlop.

Pewnie coś w tym jest. Gdy Dukaj był młodym, początkującym pisarzem, którego obowiązywały limity znaków narzucone przez redakcje, przeczytałem kilka jego opowiadań ze sporą przyjemnością. Teraz niestety, ale sorry. Nie powiem, że to przeintelektualizowany bełkot, bo pewnie nim nie jest. Jednak rzecz zupełnie nie w moim guście. Dukaj jest dla mnie za ciężki i nie zamierzam udawać, że jest inaczej. :)

Dreamy, GW i dzieła, w których takie wymienione przez Ciebie elementy występują to nie SF tylko fantasy w przebraniu. Do takich należą właśnie Gwiezdne Wojny czy Diuna :)

Ja w Dukaju uwielbiam totalność opowieści i poważnie polecam, szczególnie Lód!

a.k.j.: ale przyznasz, że przez pierwsze dwieście stron jadą pociągiem? ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ale ten opis podróży pociągiem jest rewelacyjny! I to chyba nawet nie 200, a prawie 300 stron;) Miałem wrażenie, że również jadę Transsibem. A scena erotyczna w pociągu (ta, której nie było) pierwsza klasa.

Rzeczywiście, niezłe to jest. Szczególnie klimat. Klimat, w dużym stopniu wyczarowany za pomocą pisowni sprzed pierwszej wojny światowej - co potrafi męczyć. Jednym słowem: odczucia mam ambiwalentne. Z jednej strony nie powiem, że to słabe. Z drugiej strony zdecydowanie jest to skrojone na bardziej ambitnego czytelnika niż ja.

Koleżanka, której wspomniałem o stylizacji językowej powiedziała od razu: "O nie! Ja tego nie ruszę!"

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Och, ja to strasznie żałuje, że transsib nie wygląda jak u Dukaja. Po Kunderze marzyłem o Pradze, po Dukaju, o podróży transsibem :P

Ajwenhole, muszę przyznać, że scena erotyczna, moim zdaniem, jest najlepsza jaką czytałem ever.
Tyle.

A co do Dukaja to hmmm... nie przypuszczałam, że to powiem, ale poniekąd zgodzę się z... Dievasem, bo rzeczywiście sporo osób, które tak Dukaja chwalą, nie była w stanie go przeczytać ;) Albo "przeczytałem 50 stron, dalej nie dałem rady, ale to wielka literatura". Ja się ciągle zbieram do "Lodu", ale nie mieści mi się do torebki :P a że czytam głównie w tramwajach, to musi facet poczekać na mój urlop.

 

A ja Lód czytałem 4 razy, od dechy do dechy. Dukaj wielkim pisarzem jest – że pozwole sobie sparafrazować ;)

Jedyne co mi jeszcze do przeczytania zostało to “Córka łupieżcy”. Ale np. wg mnie Perfekcyjna niedoskonałość to przegięcie. Jedyna jego rzecz, której nie bylem w stanie przeczytać do końca. Może kiedyś znowu spróbuję, ale nie wydaje mi się, abym zdołał przez to przebrnąć. Do całej pozstaelj reszty nie mam żadnych zastrzeżeń. “Inne pieśni” i “Lód” to perły nad perły i jestem głęboko przekonany, że gdyby Dukaj był Amerykańcem, albo docelowo pisał na tamten rynek ( po angielsku ), zgarniałby hurtowo nie tylko wszystkie Hugo i Nebule. 

Dla mnie to pisarz, który dawno juz zostawił stawkę daleko z tyłu. 

 

"I needed to believe in something"

Dukaj może i nie jest półbogiem, ale pisarzem, IMO, jest wyjątkowym. Objawia się to w kreacji cholernie oryginalnych światów i to bardzo drobiazgowo dopracowanych.

Zaczęłam od “Perfekcyjnej niedoskonałości”. W księgarni rzuciło mi się w oczy N na okładce – nie normalne, tylko odbite w lusterku. Zaczęłam przeglądać. Książka między innymi o transhumanizmie. Za pierwszym razem tego nie zauważyłam. Za drugim pomyślałam, że to literówka. Za trzecim zaczęłam się zastanawiać. No bo faktycznie – te istoty już nie były mężczyznami ani kobietami, nie mogły mówić “zrobiłam” ani “zrobiłem”. Trzeba im było dać specjalny rodzaj gramatyczny. I Dukaj o tym pomyślał. Tym mnie ujął.

Babska logika rządzi!

Czytałam do tej pory “Wroniec” i uważam, że jest genialną groteską (zabawy ze słowotwórstwem i PRL w oczach dziecka – mrau!). Na biurku czekają już od dawna kolejne książki zamawiane jako prezenty od brata, ale z lękiem do nich pochodzę, bo a nuż za mało wysublimowana jestem na taką literaturę? A jeśli mnie nie zachwyci, czy to znaczy, że mało wyrobiony ze mnie czytelnik? :) Zmierzę się, ale muszę dojrzeć psychicznie.

Z twórczością Jacka Dukaja sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie jest to pisarz, który stara się za wszelką cenę przyciągnąć każdego czytelnika. Dukaj, jak mało który pisarz współczesny, potrafi zachować niemal idealny balans pomiędzy opisem ludzkich charakterów, wad, zalet i przedstawionym obrazem fantastycznych światów. „Efektem ubocznym” takiego sposobu obrazowania jest ogromne nagromadzenie szczegółów i zagęszczenie frazy, co niewątpliwie nie ułatwia kontaktu z jego utworami. Poza tym Dukaj stworzył coś, co bez wątpienia można nazwać własnym stylem. Wystarczy wziąć jego pierwsze lepsze opowiadanie do ręki i już wiadomo, że to „dukajowe”. Z powodzeniem można napisać, że stworzył on własną odmianę języka, połamał reguły gramatyczne i stylistyczne, ulepił własne reguły tworzenia frazy. Na tym też polega jego wyjątkowość w polskiej literaturze. Oczywiście, jak każdego innego pisarza, również Dukaja można lubić lub nie, ale i tak w żaden sposób nie umniejszy to jego zasług dla polskiej SF.

...always look on the bright side of life ; )

Poza tym Dukaj stworzył coś, co bez wątpienia można nazwać własnym stylem. Wystarczy wziąć jego pierwsze lepsze opowiadanie do ręki i już wiadomo, że to „dukajowe”. Z powodzeniem można napisać, że stworzył on własną odmianę języka, połamał reguły gramatyczne i stylistyczne, ulepił własne reguły tworzenia frazy. Na tym też polega jego wyjątkowość w polskiej literaturze. Oczywiście, jak każdego innego pisarza, również Dukaja można lubić lub nie, ale i tak w żaden sposób nie umniejszy to jego zasług dla polskiej SF

Dokładnie, lepiej tego ując nie można. Podrobić stylu Diukaja się nie da – tak pod względem tematyki jego dzieł ( Materii ), jak i samego stylu przedstawiania tejże tematyki ( Formy ). 

Tak jak mówisz – od razu wiadomo, że to Dukaj :)

"I needed to believe in something"

Mam za sobą “Lód” i uważam, że jest to najlepsza książka, jaką dotychczas przeczytałem (i którą śmiało stawiałbym wśród takich klasyków ambitnego sf, jak Lem czy Dick, mało tego – wśród klasyków literatury w ogóle). Przede wszystkim za niezwykłą wielopłaszczyznowość, od science fiction przez historię alternatywną po powieść filozoficzną, psychologiczną, a nawet grozy. Splatając te pozornie niezwiązane ze sobą wątki, Dukaj wykazał się prawdziwym geniuszem. Druga kwestia to język: archaiczny i ociężały, wydaje się jednak żywcem wyjęty “z epoki” – najbardziej kojarzy mi się chyba z “Przedwiośniem” Żeromskiego, choć opisów przyrody czy dzieciństwa bohatera nie powstydziłby się Schulz. Zamierzam drążyć autora i to w najbliższym czasie.

A dla mnie Dukaj jest geniuszem i obok Olgi Tokarczuk i Wiesława Myśliwskiego – najlepszym współczesnym polskim pisarzem.

Zacząłem czytać Dukaja mając z 15 lat i to był dla mnie szok poznawczy – do wtedy nie wiedziałem, że w ogóle można pisać w taki sposób, kreując światy, a nie tylko je opisując. Nie jestem jakimś wielkim fanem science fiction (klasykę, owszem, doceniam, ale specjalnie poza nią się nie wychylam), stąd pewnie moją ulubioną książką Dukaja jest najbliższy mainstreamowi “Lód”. I “Lód” też był dla mnie szokiem poznawczym, do dziś pamiętam początkowe fragmenty “Lodu” przedrukowane w Nowej Fantastyce (a później sprostowanie w NF, że owe fragmenty są wersją wcześniejszą i ta finalna, książkowa, będzie się od nich różnić), i jak wracając z liceum, czytałem je w półmroku zimnego jak diabli dworca kolejowego.

Mam za sobą “Lód” i uważam, że jest to najlepsza książka, jaką dotychczas przeczytałem (i którą śmiało stawiałbym wśród takich klasyków ambitnego sf, jak Lem czy Dick, mało tego – wśród klasyków literatury w ogóle).

Podpisuję się rękami i nogami ;)

"I needed to believe in something"

Na styczeń 2015 zapowiedziano nową książkę Dukaja “Starość aksolotla”. Ciekawe co autor zaserwuje nam tym razem.

Co wy z tym Dukajem...

 

Facet pisze.

Niełatwo pisze, trzeba włączać mózg.

Dawno temu, po lekturze “Złotej Galery”, w życiu bym nie powiedział, że napisze np. “Czarne Oceany” albo “Perfekcyjną Niedoskonałość”, albo “Inne Pieśni”, albo “Krol Bólu. Pasikonik”. Najłatwiejsza, dla mnie, była chyba “Córka Łupieżcy”.

 

Yes, I am a fan. ;-)

 

Ale napisał. Przy “Lodzie” miałem kryzys w połowie podróży transsibem, ale mimo wszystko, przemogłem się, bo byłem ciekaw, jak ta historia potoczy się dalej. I dobrze, choć pewne zmęczenie formą zostało.

 

Czy to półbóg? W d... się wam poprzewracało? :-)

Świetny pisarz? Na pewno. Nie masowy, ale już chyba w tzw. mainstreamie, tj. nazwisko ma rozpoznawalne poza gettem fantastyki.

Moim zdaniem, na tle pro-writerów wypada, powiedzmy sobie szczerze, “za trudno”. Może jeszcze pozycje typu “Ślepowidzenie” Petera Wattsa mogą wchodzić w (hipotetyczny) dyskurs z prozą Jacka Dukaja. I skoro Watts dostał “tylko” nominację do Hugo, to myślę, że w przypadku prozy Dukaja, tez mogłoby się skończyć na “tylko” nominacji – po prostu w formie nie jest przystępna w takim stopniu jak np. Arthur C. Clarke czy Asimov. Nic nie ujmując panu Jackowi Dukajowi, ma trudny w odbiorze styl i pokręcone, zmuszające do analizowania treści nawet na poziomie zdań, koncepty. Tam do diabła, Lema się łatwiej czyta! ;-)

 

Ja jestem ciekaw, czy ktoś próbował coś Jacka Dukaja przetłumaczyć na angielski lub hiszpański i zaatakować większy rynek czytelników? I czy tłumacz popełnił samobójstwo?

 

Wie ktoś coś?

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Na stronie Wydawnictwa Literackiego dostępne są fragmenty niektórych Dukajów po angielsku (i nie tylko). Np. Katedra, Lód. W wywiadach coś chyba Dukaj wspominał, że wydawnictwa niespecjalnie zainteresowane są hard sf, a co dopiero polskim hard sf.

Niby tak, a nie, niby nie, a jednak.

PsychoFish, lubię Cię czytać cheeky

Gdybym miała wąsy, to bym była dziadkiem, a tak jestem sygnaturką!

Dzazga – o prosze, dzięki za linki. Aż z ciekawości poczytam. A ten wywiad to gdzie był?

 

StargateFan ;-) Dziękuję. :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wywiadów z Dukajem wiele w internecie nie ma, ale nie pamiętam, w którym to wspominał Dukaj próby znalezienia wydawcy za granicą.

A przy okazji, na stronie Dukaja pojawiła się swego rodzaju zapowiedź nowego opowiadania (przynajmniej tak było dotąd reklamowane).

Niby tak, a nie, niby nie, a jednak.

Dukaja twórczość jest ponadczasowa. Solidne przygotowanie merytoryczne, doskonały warsztat, błyskotliwy wielowymiarowy poziom intelektualnej percepcji. Pisarz, tworzący własne światy jest bogiem. Reszta rzemieślników jest potrzebna, bo jak poznamy się na geniuszu? 

Osobiście wierzę, że jego książki podążają innym torem, bliżej im do stacji “entertainment” niż pozostałym do przejścia granicznego w Głuchołazach...

Jak będzie koń kurs stylizacja coś tam coś tam – to postaram się napisać Dukajem ; ) Właśnie teraz uczę się tej frazy, czytając drugi raz Lód...

...always look on the bright side of life ; )

Na styczeń 2015 zapowiedziano nową książkę Dukaja “Starość aksolotla”. Ciekawe co autor zaserwuje nam tym razem.

 

z tego co wiem, to  nowa poiwesć miała się ukazą we wrześniu, ale przesunięto ją na marzecz nosi tytuł “Rekursja”. ale faktycznie na stronie jest data styczeń i nosi tytuł Starośc aksolotla. Może będą dwie? ;)

"I needed to believe in something"

Starość aksolotla to opowiadanie z “otoczką multimedialną”. Wychodzi w styczniu.

Rekursja to licząca blisko 1000 stron powieść, a daty premiery nie podano.

Niby tak, a nie, niby nie, a jednak.

Trochę off-topic. Poniżej link do ciekawego tekstu Dukaja nt. literatury sci-fi i kina sci-fi, impulsem do jego powstania był film Interstellar Nolana (uwaga na spoilery). Zasadniczo zgadzam się z nim, więc wypowiem się, gdy ktoś z tu obecnych będzie miał ochotę na polemikę.

http://kulturaliberalna.pl/2014/12/02/jacek-dukaj-interstellar/

Ja nie czytałem jego Xawrasa Wyżryna, Aguarre w świcie,  Córki łupieżcy i Wrońca.

Generalnie uważam, że jest świetnym pisarzem. Nie wiem czy ponadczasowy, jak to wspomniał iHomer, ale na pewno intelektualnie prowokującym, a dla mnie to duży plus. Ciekawie posługuje się zagadnieniami klasycznej filozofii i współczesnej kultury jako trampoliną do tworzenia własnych światów.

Choć np. Lód spokojnie mógłby być nieco krótszy. ;)

My typewriter had turned mute as a tomb.

Niezły esej, nawet Dukajowi przydaje się  nabyta umiejętność klikania  hiperlinków i korzystania z  googlowskiego filtru rzeczywistości niematerialnej, bo kinowej. Stąd łatwość ślizgania się po temacie, jak rasowemu surferowi przystoi, przygotowanie merytoryczne zapewne robi dobre wrażenie, ale w dobie masowego dostępu do informacji, każdy co inteligentniejszy osobnik rodzaju ludzkiego jest w stanie wyciągać dalej idące wnioski. Era nowych wysoko budżetowych produkcji filmowych bazujących na realiach wiedzy naukowej rozpoczęła się od “Incepcji”, która zaskoczyła nawet producentów, nie liczących aż na takie zyski z dystrybucji inteligentnego filmu. Dlatego twierdzę, że hard SF, to nie tylko kosmiczna gadżetomania, ale także filmowe byty eksplorujące przestrzeń wewnętrzną człowieka.

Mnie interesuje, kiedy wreszcie ruszy nowa strona Jacka Dukaja? Na starą bardzo lubiłem zaglądać, choćby dla udostępnionych tam tekstów publicystycznych zebranych z wielu lat i czasopism. Ciekawe, czy nowa także będzie je zawierać?

Hehe, zawiera info o Aksolotlu :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

wyszedł elegancki ebook, świetnie się czyta i kosztuje grosze. Starość Aksolotla właśnie.

brak kompletny

Recenzja: while (alive) { backupMe; resetMe; uploadToMech; } (tak, tak, autolans recenzencki).

 

A książka dobra, lecz nie zachwyca. No i nie dla każdego odbiorcy. Niestety, część akcji promocyjnej była tak kretyńska, że rozbudziła oczekiwania nie do spełnienia.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Zakupiłem “Inne pieśni”. Nie czytałem jeszcze nic Dukaja i czas to naprawić!

Ambitny plan na Wielkanoc:

Rozdziewiczyć się Dukajowo! ;)

 

Przeczytam, to rzeknę czy to bóg, człowiek, czy kto tam jeszcze... 

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Ostatnio, przy okazji premiery “Starości aksoltla” był wywiad w radiowej trójce z nim. Redaktor zaczał od czytania komentarzy słuchaczy, którzy pisali maile do trójki. W jednym z tych maili, które przytoczył redaktor, ktoś napisał, że Dukaj nie ma fanów, tylko wyznawców. 

I jest w tym wiele prawdy.

Czytaj Nazgul, czytaj. Inne pieśni są po prostu GENIALNE. Nie mogłeś lepiej wybrać. 

"I needed to believe in something"

Zapomniałeś dodać, że Dukaj wydawał się być skonsternowany tym oświadczeniem...

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jakoś mu się nie dziwię ;)

"I needed to believe in something"

Ja skończyłam niedawno ,,Córkę łupieżcy”. W sumie poszłam do biblioteki tylko po lekturę, bo przecież mam tyle nauki, no ale wiadomo... (;

Spodziewałam się czegoś więcej. Pomysł naprawdę bardzo ciekawy, a taka cieniutka książeczka,  szybko się kończy i pozostawia niedosyt, trochę mnie to rozczarowało. Ale po chwili spojrzałam na całość i właściwie tekst na tym nie traci, może nawet zyskuje. Jest w nim... wszystko, czego bym chciała. Także polecam.

,,Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu." ~ Ken Kesey

Akurat Córka łupieżcy to jedyna pozycja Dukaja, której jeszcze nie czytałem. Ale na pewno przeczytam kiedyś. 

"I needed to believe in something"

Hej, nie macie takiego wrażenia, że Dukaj się wypala? Moim zdaniem świetnie było to widać w “Starości Aksolotla”. Miał tam pełno ciekawych motywów, które nie zostały do końca rozpisane i wykrozystane, przez co książka sprawaia jak dla mnie wrażenie nie do końca napisanej. I jest jeszcze problem z językiem, który Dukajowi... jak dla mnie spada (ale mogę mieć zakrzywiony obraz przez pewne względy). Tak czy siak, autor “Lodu” ma jak dla mnie takie skoki – raz pisze świetnie, raz popada w totalny banał (ale i to może być moje wypaczenie, bo patrze tylko na przekazywane treści i możliwość refleksji nad dziełem).

Nie ma jednak wątpliwości, że do kanonu wjedzie – jako jedyny pisarz, obok Lema, który ma jako takie preferencje do tego.

Długo zeszło, ale przeczytałem “Inne pieśni”.

Dukaj morfuje bardzo interesujące uniwersum, nie stroniąc od neologizmòw. Muszę wspomnieć o Szulimie – najciekawszej postaci kobiecej – świetnie ją wykreował. Fragmenty na księżycu mnie nudziły, za bardzo zaczął kombinować. A finał, còż... Nie wiem co o nim sądzić. Taki... niejednoznaczny. 

Warsztatowo spodziewałem się większych fajerwerków,  ale nie jest źle.

 

Podsumowując: To dobra książka jest, ale w fotel nie wgniotła.

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie wgniotło? Herezje waćpan głosisz. Ile znasz ciekawych i wciągających książek pisanych na podstawie koncepcji filozoficznej?

Ale to kwestie gustów. Po prostu daję wyraz własnym. :-)

Babska logika rządzi!

Zdarzało mi się popełniać teksty, ekhm, naukowe o twórczości Dukaja więc dobry temat dla mnie :P

 

Z tym pisarzem jest taki problem, że siedzi on bardzo głęboko w filozofii – to wychodzi w każdym jego dziele i to wielu osobom może przeszkadzać. Pewnie dlatego spora część czytelników uważa jego powieści za dziwne, niezrozumiałe, czasem przegadane i po prostu nudne. W “Lodzie” dochodzi do tego masa wątków religioznawczych: cały archipelag wymyślonych na potrzeby książki sekt starowierczych i odłamów syberyjskiego szamanizmu, wszystko splecione z polityką, historią i dopasowane do ogólnej koncepcji rzeczywistości w tym dziele. Jeśli kogoś takie klimaty nie kręcą to nie dziwię się, że książka go zmęczyła. 

 

Ja bardzo cenię w jego twórczości oryginalność, głębię i fakt, że można w tych powieściach i opowiadaniach grzebać i wciąż doszukiwać się nowych sensów (dla mnie to wyznacznik dobrej prozy). Podoba mi się jego słowotwórstwo, choć talentu Lema w tym zakresie nie posiada. Doceniam też zgrabną żonglerkę motywami historycznymi, kulturowymi, filozoficznymi właśnie. “Lód” jest pod tym względem niedościgniony i naprawdę uważam, że powinien był dostać się chociaż do finału NIKE. Wytrzymałby (choć doskonałą) konkurencję Vargi i Tokarczuk.

 

Ze “Starością Aksolotla” mam trochę problem. Z jednej strony jest tam dużo bardzo fajnych wątków i moim zdaniem książka wcale nie jest nieprzemyślana ani niedokończona. Za to odniosłam wrażenie, że Dukaj wciąż mieli te same tematy i problemy, ogląda je i przeżuwa, do tego wciąż w podobny sposób (narrator trzymający się jednego bohatera, oniryzm itd). Z trzeciej strony – mnóstwo dobrych pisarzy miało i ma ten problem :P

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Hej, nie macie takiego wrażenia, że Dukaj się wypala? Moim zdaniem świetnie było to widać w “Starości Aksolotla”. Miał tam pełno ciekawych motywów, które nie zostały do końca rozpisane i wykrozystane, przez co książka sprawaia jak dla mnie wrażenie nie do końca napisanej. I jest jeszcze problem z językiem, który Dukajowi... jak dla mnie spada (ale mogę mieć zakrzywiony obraz przez pewne względy). Tak czy siak, autor “Lodu” ma jak dla mnie takie skoki – raz pisze świetnie, raz popada w totalny banał (ale i to może być moje wypaczenie, bo patrze tylko na przekazywane treści i możliwość refleksji nad dziełem).

Nie ma jednak wątpliwości, że do kanonu wjedzie – jako jedyny pisarz, obok Lema, który ma jako takie preferencje do tego.

Nie moge się zgodzić. Nie dlatego, że uważam, iz staość jest napisana rewelacyjnie, ale dlatego, że dukaj pisał ja jako dłuższe opowiadanie i odpoczynek od Rekursji – ogromnej powieści nad którą pracuję juz bardzo długo i na potrzeby której ( słyszałem w wywiadzie ) tworzy własną historię literatury!!! ;)

Nie dziw sie zatem chłopakowi, że chciał sobie cos lekkiego napisać ;)

"I needed to believe in something"

Nowa Fantastyka