- Hydepark: Najlepsza polska fantastyka... naszym zdaniem

Hydepark:

książki

Najlepsza polska fantastyka... naszym zdaniem

Wątek do tworzenia list, proponowania tytułów i kłócenia się. Idea wzięła się z dyskusji w wątku o wyzwaniach czytelniczych. Masz ulubioną polską powieść / opowiadanie fantastyczne (przyjmujemy szeroką definicję fantastyki)? Albo dwie / dwa, albo więcej? Daj znać! Zaproponuj, a jak masz czas i nerwy, uzasadnij.

 

UWAGA: Bardzo, bardzo proszę, jako założycielka wątku, o niekrytykowanie propozycji innych. Każdy z nas ma teksty, których NIENAWIDZI, z takich czy innych powodów, ale wolałabym, żeby ten wątek nie służył wytykaniu, kto ma jaki (i dlaczego zły) gust. Spokojne “Zupełnie bym nie dał/-a tej powieści do topu” jest OK, oczywiście, podobnie jak dowolnie entuzjastyczne zgadzanie się z przedmówcami.

 

PS. W razie potrzeby wątek “Wszyscy kochają, ja nienawidzę: polskie powieści i opowiadania fantastyczne” też będzie można założyć XD

Komentarze

obserwuj

Tocz się, debato!

ninedin.home.blog

Najlepsze, co przeczytałem z polski fantastyki, to Opowieści z meekhańskiego pogranicza.

Literacko najlepsze co przeczytałem to zdecydowanie Radek Rak i “Baśń o Wężowym Sercu”. Poza tym, mimo wszystko, Wiedźmin. No i – nie wiem, na ile to się łapie w fantastykę, ale czyste s-f to też przecież nie jest – “Inne pieśni” Dukaja.

 

Ciekaw jestem Waszych opinii o “Opowieściach z meekhańskiego pogranicza”, bo zacząłem i przeczytałem dwa pierwsze rozdziały (opowiadania?) z pierwszego tomu i odpuściłem, wydawało mi się tylko sprawne ale nijak oryginalne, ot nieźle napisane, bardzo standardowe fantasy – czy to się wraz z trwaniem książki/kolejnymi tomami zmienia? 

Ja ogólnie nie czytałem jakoś dużo polskiej fantastyki (a szczególnie nie tej nowszej), ale póki co wygrywa chyba Lem. Zdarzają się dłużyzny, ale zarówno pomysły, jak i poziom literacki robi wrażenie:P Na przykład taki “Terminus” to chyba jedno z lepszych opowiadań, jakie czytałem w ogóle.

(no i Lem potrafił pisać w bardzo różnych stylach, różnica między Pirxem i Tichym jest niebagatelna, a to też wymaga sporych umiejętności:P)

Trochę niżej byłby pewnie Sapkowski, choć od Wiedźmina trochę bardziej podobała mi się Trylogia Husycka.

 

A na przykład taki Zajdel – ogólnie chwalony – nie do końca do mnie przemówił, choć nawet mi się spodobał. Trochę przypomina mi Dicka – szczególnie przez liczbę opowiadań i pomysłów – choć chyba trochę lepiej piszącego i o bardziej socjologicznej tematyce:)

 

Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza nie czytałem, więc się na ich temat nie wypowiem:P

Слава Україні!

Meekhan jest znakomity. Jeśli chodzi o polskie fantasy – pierwsze miejsce jak dla mnie.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Niestety nie przeczytałem nic z Meekhańskiego pogranicza, ale zamierzam, skoro się tylu podoba. Cytat: „Nie mówiłam o ludziach, tylko o człowieku. Ludzie to potwór o kamiennym sercu i stu gębach złaknionych krwi.” robi wrażenie (kropka w cudzysłowie jest częścią cytatu ← uwaga dla tych, którym parser właśnie wyleciał z tekstu).

Moim typem na najlepszą książkę polskiej  fantastyki byłby młodzieżowy “Sobowtór profesora Rawy” Alfreda Szklarskiego. Miałem szczęście przeczytać go w wieku (prawidłowo!) nastoletnim. Starsi mogą się czepiać, ale to nie dla nich.

Co do Lema mam mieszane uczucia. Chyba (niestety!) przeczytałem wszystko, choć mam nieodparte  wrażenie, że im starszy utwór, tym lepszy. Dla mnie na topie jest Obłok Magellana, choć to następna książka po debiucie. Zajdel mi prawie w całości się spodobał. Może tylko dlatego zwyczajnie pasuje mi fantastyka społeczna, a do oceny “wartości literackiej” nie mam odpowiednich umiejętności ani nawet wykształcenia (jedno z dwóch by pomogło).

Jestem umiarkowanym fanem fantasy (poza Tolkienem), ale jednak uważam Sapkowskiego za najwybitniejszego polskiego pisarza z żyjących w/g każdego wyobrażonego przeze mnie kryterium i na ulubione polskie opowiadanie wybieram “Mniejsze zło”. Nie przeczytałem tylko jednej jego książki: Żmija, ale się zbieram (niedługo będzie 10 lat, odkąd się zacząłem zbierać).

 

Każdy z nas ma teksty, których NIENAWIDZI, z takich czy innych powodów, ale wolałabym, żeby ten wątek nie służył wytykaniu, kto ma jaki (i dlaczego zły) gust.

Szkoda! Zawsze się chciałem dowiedzieć, dlaczego mam zły gust :-(

Nie mam tekstów, których nienawidzę. Raczej – pomysły ile to autor mógłby poprawić, żeby było lepiej :-)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

„Wiedźmin” od małego, a do tego „Trylogia husycka”.

 

Zaczęłam przygodę z wiedźminem jako dziecko, a wiadomo, że im młodszy człowiek, czytający coś, co zrobi na nim wrażenie, tym bardziej to zostaje w sercu na lata. I tak te książki ze mną zostały, kupiłam całą serię. Co tak mnie oczarowało? Styl pisania i ta gorycz która wylewała się ze stron. Kocham gorzkie zakończenia, kocham jak bohaterom coś nie wychodzi, jak są dręczeni, jak nie ma happy endu. Bardzo polubiłam Regisa, śmiałam się z głupich tekstów Jaskra i z napięciem czytałam o Ciri, zwłaszcza w starciu z Bonhartem. Dla mnie ten świat, te niejednoznaczne elfy, te spiski, ten ogrom wątków – to coś pięknego. 

 

„Trylogia husycka” czytana już w gimnazjum, w czasach mojej fascynacji łaciną i tamtymi czasami – podpasowała mi idealnie! Oczywiście głównie za Szarleja, którego butelkowozielone oczy i charakterek, skradły moje dziewczęce serce. Tam też mamy gorycz, sporo nostalgii Samsona, świetne opisy i wszystko to w stylu, który uwielbiam. Czego chcieć więcej? :) 

 

Meekhańskie pogranicze – pierwszy tom kiedyś, było okej, ale mnie nie porwało. Podobno inne tomy lepsze, planuję kiedyś dać drugą szansę. ;) 

No to ja. Na razie powieści i twory okołopowieściowe.

 

Mój prywatny osobisty top 5 polskich powieści fantastycznych (oraz zbiorów opowiadań, które opowiadają spójną historię postaci/świata, coś, co ja sobie nazywam “powieścią w opowiadaniach”). Kolejność w piątce – wg dat publikacji, nie widzę szans na ułożenie tego na zasadzie “miejsce pierwsze, miejsce drugie...”. Będę sobie po kolei uzasadniała w komentarzach :)

 

PS. Ja żyję w ciągłym przekonaniu, że kiepsko znam polską fantastykę. No dobra, opowiadania lepiej, ale przy powieściach zawsze mam poczucie, że części ważnych rzeczy (np. sporo powieści z okolic Kołodziejczak – Huberath – Ziemkiewicz  – Grzędowicz –  okolic rozumianych czasowo, jako moment ich największych sukcesów, czyli lata 1995 – 2005, plus minus) jeszcze nie czytałam.

 

Stanisław Lem, “Niezwyciężony”, 1964 (tu moja recenzja)

Andrzej Sapkowski “Ostatnie życzenie” (zbiór, nie opowiadanie pod tym samym tytułem), 1993

Jacek Dukaj, “Inne pieśni”, 2003

Anna Brzezińska, “Wody głębokie jak niebo” (zbiór, nie opowiadanie pod tym samym tytułem), 2005

Wit Szostak, “Oberki do końca świata”, 2007

 

Dość oczywiste i przewidywalne tytuły. Moja druga piątka może natomiast być chwilami nieco bardziej zaskakująca.

 

Stanisław Lem, “Dzienniki gwiazdowe” 1957

Joanna Łańcucka, “Stara Słaboniowa i spiekładuchy”, 2013

Anna Brzezińska, “Woda na sicie”, 2018 (wahałam się między “Wodą...” a całą sagą o Twardokęsku, ale to by było pewne oszustwo, tyle tomów XD)

Martyna Raduchowska, “Spektrum”, 2018

Radek Rak: albo “Baśń o wężowym sercu”, 2019, albo najnowsza na liście “Agla. Alef”, 2022 – nie mogę się zdecydować;

 

Ponieważ parę razy powyżej powtórzył się Meekhan – bardzo cenię, uważam Wegnera za fenomen polskiej fantastyki (jest też, zupełnie na marginesie, doskonałym rozmówcą), jest zdecydowanie na mojej liście do polecania wszystkim, którzy lubią taką konwencję – i to mimo że to nie jest mój ulubiony typ fantasy;

 

W szerokiej ekstraklasie byłby na pewno Wegner (Meekhan), Anna Kańtoch (”Czarne” i może też IMHO największa zmarnowana szansa polskiej fantastyki, “Przedksiężycowi”), Paweł Majka (”Pokój światów”), więcej Lema i Dukaja, “Głowa Kasandry” Baranieckiego, jeden konkretny Zajdel (“Limes inferior”), saga Sapkowskiego o Wiedźmnie (przy wszystkich zastrzeżeniach konstrukcyjnych, jakie mam do niej), cykl Michała Cholewy (znowu, pomimo faktu, że militarna SF to nie całkiem moja bajka) i pewnie całkiem sporo rzeczy, o których zapomniałam w tym momencie.

ninedin.home.blog

Za język Lem – Bajki Robotów, Dzienniki Gwiazdowe i Koniec świata o ósmej.

Humor – Babula A to mistyka.

Cykl – Ostatnia Rzeczpospolita Kołodziejczak.

Obcy – Miliardy białych płatków Białczyński.

Wizja przyszłości – Cylinder van Troffa Zajdel.

Ostatnio czytane – Brzezińska Woda na sicie.

 

Rzeczka nieduża i niegłęboka, choć przebyć ją łatwo, bo tu wszędzie same płycizny, to most na niej. A na moście mytnik z kilkoma zbrojnymi pomocnikami.

@Jastek Telica:

 

Och, przypomniałeś mi po latach (dłuuuugich!) o “Miliardach białych płatków”, chyba będę musiała wrócić:)

ninedin.home.blog

No dobra, spróbujmy coś wygrzebać, chociaż takie tematy zawsze są trudne, bo nigdy nie wiem jakie kryteria wyboru przyjąć. Zdecydowanie nie będę ambitny podpisując się pod powszechne opinie o Wiedźminie i Meekhanie, oba dla mnie absolutna topka polskiego fantasy. Za to z opinii mniej wpisujących się w większość – ja zdecydowanie nie jestem fanem “Baśni o wężowym sercu”, doceniam język Raka (chociaż wydaje mi się że bardziej bym doceniał w opowiadaniach niż powieści), ale poza tym książka nie dla mnie, wynudziła mnie.

ALE, to miał być wątek o tym co lubimy, a nie to, co nam się podoba. Generalnie ciągle mam spore braki jeśli chodzi o zupełną klasykę polskiego SF (ciągle nei czytałem za dużo Lema czy Zajdla), ale za to spróbuję rzucić nazwiskami/tytułami które do tej pory się nie przewijały. 

Na pierwszy ogień więc rzucę Tomka Kołodziejczaka. Absolutnie uwielbiam jego książki i bardzo żałuję, że tak mało pisze (chociaż doceniam też mocno jego działania w świecie komiksowym). Ale podobnie jak ninedin z Brzezińską, mam problem z wyborem jednego tytułu, “Ostatnia Rzeczpospolita” czy “Dominium solarne”. Nie ułatwia sprawy fakt, że w gruncie rzeczy oba te cykle (czy raczej, ich główne powieści) jak dla mnie są tak naprawdę tą samą powieścią tylko w innym przebraniu. Ale oba są świetne.

Poza tym, mój osobisty faworyt, z którym zawsze mam problem na takich listach. Bo trudno mi dopasować te książki do kategorii “najlepsza fantastyka”. Wiem, że są rzeczy obiektywnie lepsze, to nie są książki rzucające na kolana, zmieniające światopogląd i tak dalej. Dlatego też zmieniam nieco kategorię i nie będzie to “najlepsza polska fantastyka” a “ulubiony polski autor fanstastyki” i wtedy bez wahania wybieram Marcina Mortkę. Jego książki zasadniczo są idealnie skrojone pod mój gust, czuję po prostu że nadajemy z autorem na podobnych falach i lubimy podobne rzeczy, więc gdy on pisze o tym co lubi, to i ja to lubię :D Wiadomo, nie jestem bezkrytyczny, ma książki lepsze i gorsze, ma też takie które były dla mnie rozczarowaniem (ale i w drugą stronę). Jest to jednak jedyny polski autor którego książki zawsze kupuję w ciemno na premierę.

W podobnej kategorii muszę też wyróżnić Aleksandrę Janusz. To, co się dzieje z karierą literacką tej dziewczyny to jest po prostu zbrodnia na polskiej fantastyce i nigdy nie przeżyję, że jej nie dają skończyć zaczętych cykli. “Dom wschodzącego słońca” był książką bardzo ważną dla kreowania moich nastoletniofantastycznych gustów, z kolei “Kroniki rozdartego świata” mają jedno z najfantastyczniejszych, naukowych podejść do magii jakie widziałem i świetnego, niestereotypowego bohatera, będącego po prostu dobrym facetem. No i nie mogę nie wspomnieć o opowiadaniu “Dezerterka” z antologii “Inne nieba”. Absolutnie najlepsze polskie opowiadanie jakie czytałem od dawna.

Może nie wyglądam, ale jestem tu administratorem. Jeśli masz jakąś sprawę - pisz śmiało.

"Miecz orientu" Andrzeja Ziemiańskiego. Intrygujące wejście i urywający dupę twist, na końcu. :)

Kawkoj piewcy pieśni serowych

O, Aleksandra Janusz, jedna z tych autorek, o której zapomniałam! Dzięki, Arnubisie – to jest bardzo ciekawa powieściopisarka (szkoda, że cykl niedomknięty, nie z winy Autorki – to jedna ze smutniejszych historii w polskiej fantastyce ostatnich lat), ale  i bardzo dobra autorka opowiadań.

ninedin.home.blog

Lem "Niezwyciężony", Wnuk-Lipiński "Apostezjon", trylogia Husycka Sapkowskiego, "Vertical" Kosika, z Dukaja "Inne pieśni" i "Perfekcyjna niedoskonałość" oraz "Córka łupieżcy", "Cylinder von Troffa" Zajdla, "Vatran auraio" Huberatha i na koniec "Most nad otchłanią" Lewandowskiego (Konrada, vel przewodasa). 

Known some call is air am

O, zdecydowanie doceniam “Most nad otchłanią”, jedną z odważniejszych polskich powieści, jak chodzi o koncept światotwórczy :)

ninedin.home.blog

“Pan Lodowego Ogrodu” Grzędowicza – wszystkie tomy, ale najbardziej pierwszy. Za postacie, klimat, język.

“Paradyzja” Zajdla. Przerażające i bardzo prawdziwe. “Limes Inferior” też dobry, ale zakończenie dla mnie skopane. Niektórzy narzekają na suchy język Zajdla, ale mi się podoba.

To z niewspomnianych :

Borkowska i Gar’Ingawi – prawdziwe arcydzieło (acz lojalnie uprzedzę – nie dla wszystkich);

Wiśniewski-Snerg i Robot – muszę sobie przypomnieć, bo pamiętam bardzo ogólnie, ale też rozłożył mię kiedyś ten tekst na łopatki;

Petecki i Kogga z czarnego słońca – wróciłem całkiem niedawno i muszę powiedzieć, że to naprawdę niezłe SF.

 

Nazbierałoby się też sporo ciekawych opowiadań – Fiałkowski, Nidecka, D. J. Toruń i wielu, wielu innych, którym PRL nie dała szansy na rynku.

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

O, “Robot” Snerga – Wiśniewskiego też sztos. Tylko do dziś nie do końca rozumiem co tam się momentami zadziało, pomimo tego, że przeczytałem “Robota” dwa razy :)

Known some call is air am

OK, ja polskich książek raczej nie czytuję i mam dziwny gust, więc moja lista raczej będzie krótka:

– Kossakowskiej cykl o aniołach (chociaż Takeshi też był spoko);

– Meekhan, +1;

– i jak komiksy można uznać za literaturę (stop dyskryminacji!), to dorzucam jeszcze Thorgala, chociaż on taki nie za bardzo polski. :P

I na koniec z pozycji nietypowych, bo elementy ,,fantastyczne” są tam raczej naciągane – nawet mi się podobały ,,Księgi Jakubowe” Tokarczuk.

Tak jak mówiłem, nie przepadam za Wieśkiem – opowiadania OK, bez szału, książki bardzo ,,meh”.

Nie potrafię uzasadnić. U mnie ,,polubywanie”(?) to jest bardzo losowy proces, po prostu czytam i po paru stronach wiem, podoba się –  nie podoba się. [wzrusza ramionami]

 

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Tak jak mówiłem, nie przepadam za Wieśkiem – opowiadania OK, bez szału, książki bardzo ,,meh”

Z wieśkiem mam tak samo.

Known some call is air am

Ja co prawda prawie nie czytuję polskiej fantastyki, ale "Pieśń pustyni" zmienia mój pogląd na to. Odpowiada mi sposób pisania, bez lania wody ale obrazowo. Niestety muszę czekać na drugi tom :(. Natomiast autor napisał jeszcze dwie książki niefantastyczne, które bardzo mi podeszły: "Pęknięta korona" i "Czarcie słowa". Taki średniowieczny kryminał na naszych ziemiach.

Wspaniały wątek. :)) Nie za wiele przeczytałam polskiej fantastyki, więc raczej będę pilnie notowała tytuły, które cenicie. Padły już nazwiska kilku znanych mi pisarzy. Z Lema chyba najsilniej zapamiętałam „Kongres Futurologiczny”, „Niezwyciężonego” i naturalnie „Solaris”; z Zajdla, Paradyzję i Limes Inferior; lubię „oberki” Wita Szostaka i Wnuka-Lipińskiego „Apostezjon”, podobnie jak Radka Raka – za język, przemyślane opowieści, zarówno o Jakubie Szeli, jak i dorastającej dziewczynie. Z Dukajem mam ostatnio na bakier.

Żeby coś dodać? Hmm, będą nieoczywiste: Tokarczuk „Anna Inn w grobowcach świata”, dodałabym też nawet „Empuzjon” z uwagi na magiczne opisy kobiet-czarownic i ich oddziaływanie na mizoginiczny dyskurs facetów oraz trzecią płeć; z ostatnich Zajdli – Olga Niziołek „Sześć wskazówek jak biegać w ciemnościach”, Naz z „Openminder”, a z prehistorii chyba Stefan Grabiński z wtedy opętańczą zgoła ideą w „Opowieściach niesamowitych”, że opanowują nas gadżety, środki łączności, pojazdy, popychając do demonicznych, zombicznych zachowań, itd.

Jeszcze pomyślę o polskich przeczytanych i niezapomnianych i pewnie coś dorzucę.

 

Opowieści z mekhańskiego pogranicza przeczytam, kumpel powiedział mi, że mam się raczej skupić na północy, bo południe pewnie mi „nie przypasi”. Zachęciliście mnie do: „Mostu nad otchłanią” Lewandowskiego, Bialczyńskiego „Miliardów białych płatków” i „Gar’ingawi” Borkowskiej. Kusi mnie też Hubberath z „Vatran auraio”.

Dzięki za polecanki i wątek! 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Czytam właśnie Pieśń pustyni Wielgusa i mogę powiedzieć, że wyróżnia się spośród współczesnej polskiej fantastyki. Warto spojrzeć

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Ciekaw jestem Waszych opinii o “Opowieściach z meekhańskiego pogranicza”, bo zacząłem i przeczytałem dwa pierwsze rozdziały (opowiadania?) z pierwszego tomu i odpuściłem, wydawało mi się tylko sprawne ale nijak oryginalne, ot nieźle napisane, bardzo standardowe fantasy – czy to się wraz z trwaniem książki/kolejnymi tomami zmienia? 

Rzeczywiście punkt wyjścia wydaje się generyczny, ale bardzo szybko okazuje się, że świat jest wspaniale pomyślany i bardzo bogaty. Może się mylę, ale nie kojarzę, by ktokolwiek w polskim fantasy porwał się na coś o takiej skali – historia sięgająca tysiące lat wstęcz, bogactwo kultur, geografia, mitologia, kosmogonia świata – to wyszstko wyłania się powoli, ale naprawdę robi wrażenie i z biegem stron potrafi naprawdę zaskoczyć i zachwycić. Gdy w piątym tomie dowiedujemy się w końcu, o czym jest ta historia i zarysowuje się nam prawda o świecie, to szczęka ląduje na podłodze. Podoba mi się też, że mimo bardzo wielu niewiadomych jest to historia łatwo przyswajalna na poziomie konfliktu postaci (w przeciwieństwie do np. “Malazańskiej...”), wiemy kto, co i dlaczego na tyle, by przejąc się postaciami i je zrozumieć. A te są dobre. Fabuła wciąga i choć często opiera się na prostych konfliktach, to potrafi zagrać mocno na emocjach. Językowo jest w porządku, nie ma tu popisów jak u Sapkowskiego, czyta się po prostu płynnie.

Dla mnie najlepsza polska fantastyka jest wciąż ta sama – Żuławski, Grabiński, Schulz, Lem, no i może Snerg, mam jakiś sentyment do tego dziwnego autora, choć tak naprawdę popisał się tylko “Robotem”. Z nowszych jedynie opowiadanie“Czarne Motyle” Grzędowicza, jest tak wspaniałe, że aż nie mogłem uwierzyć, choć na pewno pomagała mu w jego pisaniu ś.p. Maja Lidia Kossakowska...

Co do Wengera, którym tak wszyscy się zachwycają, przeczytałem dwa opowiadania i nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.

Snergowe “Według łotra” jest również warte rzucenia okiem

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

O, popieram Starucha, "według łotra" jest dla mnie mocno niepokojące, dobra lektura. 

Known some call is air am

Tak, Snerg, dobry! :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Schulz – wszystko, co napisał

Lem – “Dzienniki gwiazdowe”

Przywołam tu pomijaną zazwyczaj literaturę fantastyczną dla młodszego czytelnika: Jerzy Broszkiewicz i świetne jego “Ci z dziesiątego tysiąca” oraz “Kluska, Kefir i Tutejszy”, Maciej Wojtyszko “Bromba i inni” oraz Rafał Kosik z serią “Felix, Net i Nika”.

Sporo tu było S-F, więc jak rozumiem i ono się tutaj łapie – więc do swojej listy dorzucam świeżo przeczytaną “Selkis” Grzegorzewskiej, autorki znanej wcześniej z kryminałów. Dawno nie “przykleiłem” się tak do zadnej książki, bardzo podobała mi się pogłębiona psychologia postaci, generalnie naprawdę nie było to “płaskie” S-F/fantasy, co często jest dla mnie zmorą tego gatunku. Mam swoje zastrzeżenia do końcówki, ale spoilerować nie będę, polecając niniejszym “Selkis” :-)

@chalbarczyk:

Ten Schulz? https://pl.wikipedia.org/wiki/Bruno_Schulz

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Radek

Ten sam :)

Proza gatunkowo nieostra, ale przy rozpączkowaniu fantastyki w ostatnich dekadach w dzikie i osobliwe odnogi, doszłam do wniosku, że i Schulza należy tu wymienić.

Nowa Fantastyka