- Hydepark: Oklepane sformułowania

Hydepark:

inne

Oklepane sformułowania

Temat w poniższym komentarzu.

Komentarze

obserwuj

Jeśli podobny wątek już istnieje, to przepraszam. ^^

 

Jakie często używane zlepki słów uważacie za najbardziej oklepane? Moj osobisty “faworyt” to stwierdzenie, że komuś życie odwróciło się o 180 stopni. Bardzo często widzę takie stwierdzenie w opisach wattpadowych opek, używane do podkreślenia zmian, które zaszły u bohaterki.

Nigdy nie widziałem takiego sformułowania z tymi stopniami. Może dlatego, że nie czytam wattpada :D

 Ja bardzo często spotykam się z czymś w stylu “ nogi miał jak z waty, nie mógł się ruszyć”. Prawie w każdym horrorze jest taki tekst o nogach.

 

Noszę w sobie ból, bez berła ślepy król.

Mnie do szału doprowadza określenie “oczy miała wielkie/okrągłe niczym spodki”. Jak widzę takie coś, to mam ochotę natychmiast przerwać lekturę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ja stwierdzenie o odwróceniu życia o 180 stopni kojarzyłam jeszcze przed wattpadem, ale tam spotykam je nagminnie.

To ze stopniami też zauważam bardzo często, a Wattpada nie czytam. ;)

 

Bardzo oklepane jest też określenie “dyszał/a ciężko” w beletrystyce.

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Jeśli życie odwróciło się o 180 stopni to jeszcze biedy pół, bo zdarzało mi się słyszeć i czytać, że czyjeś życie odwróciło się o 360 stopni. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Proponuję używać określenia “życie obróciło się o 1260 stopni”, co oznacza, że ktoś po licznych zawirowaniach życiowych ostatecznie wyszedł na prostą. ;)

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Ewentualnie: po licznych zawirowaniach kręci mu się w głowie i nie wie, dokąd idzie ;)

Przynoszę radość :)

Często czytam też coś w stylu” “zmroził mu krew w żyłach”

Noszę w sobie ból, bez berła ślepy król.

"Długi płynny ruch"

Zielonooka dziewczyna z burzą rudych włosów/ loków.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, i pewnie pochodzenia szkockiego lub irlandzkiego? ;-)

Niekoniecznie. Burze włosów mają też inne kolory i są niezależne od pochodzenia osóbki rzeczoną burzą obdarzonej. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja odniosę się do literatury:

Mortimer jest uniżonym sługą i ma bardzo czułe powonienie (w najnowszym tomie przypomniano mi to jakieś 100 razy (nie przesadzam).

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

to ja pamiętam uśmiechy ostre jak brzytwa u Kossakowskiej.

fujka.

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Mortimer jest uniżonym sługą i ma bardzo czułe powonienie (w najnowszym tomie przypomniano mi to jakieś 100 razy (nie przesadzam).

Nie wiem czy warto wypominać używanie oklepanych sformułowań w przypadku, w którym całe tomy są klonami swoich poprzednich części. ;D Muszą się jednak dobrze sprzedawać, skoro autor ciągle produkuje kolejne.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać :D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nie zapominajcie o tym, że Mortimer zarabia na kubeczek wody i jakąś tam ilość chleba...

Babska logika rządzi!

Dlaczemu piszecie w taki sposób, że ktoś nie znający książki, nie ma pojęcia o jaką chodzi? :(

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Żeby wyjść na oczytanych ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dlaczemu piszecie w taki sposób, że ktoś nie znający książki, nie ma pojęcia o jaką chodzi? :(

Seria Inkwizytor Piekary, uprasza się omijać szerokim łukiem dla własnego zdrowia

www.facebook.com/mika.modrzynska

Nie no, pierwsza książka raczej będzie fajna. Może nawet pierwsze trzy.

Babska logika rządzi!

Mnie tam "płomień i krzyż" się najbardziej podoba. Ale sprawdźcie sobie opis wchodzenia w trans przez Modimera. Kopiuj i wklej, bo się autoroowi nie chciało za każdym razem ujmować tego inaczej.

Known some call is air am

Zwrot, który zawsze zwraca moją niekoniecznie miłą uwagę jest: “nogi odmówiły mu/jej/mi posłuszeństwa”.

Co ciekawe, kiedyś, gdy zaczynałam z pisaniem i nie przeczytałam jeszcze wielu książek, byłam pewna, że ja wymyśliłam ten zwrot. Pewnie każdy tak kiedyś miał.  

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Ja kiedyś wynalazłam czajnik elektryczny :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

O kurde, ale temat odkopałem. Piekara rzeczywiście kilkukrotnie przeklejał opisy w swoich opkach :D Dorzuciłbym jeszcze wizyty u biskupa Hez-Hezronu oraz opisy biskupiego biurka “o rozmiarach pokładu średniej wielkości łodzi” :) BTW, bohater miał na imię Mordimer. 

Pierwsze części jeszcze były w miarę, zgadzam się z Finklą, ale te ostatnie to tragedia.

 

Echa nawiązań do historii stworzonej przez Piekarę odnajduję w serii “Pierwsze Prawo” Abercrombiego. Jeden z bohaterów tej trylogii to inkwizytor, będący, IMO, skrzyżowaniem Mordimera Madderdina z doktorem Housem. Może zresztą niesłusznie podejrzewam Abercrombiego o inspirację Piekarą (o zgrozo!), może po prostu obaj zrzynali z jeszcze innej historii ;)

Che mi sento di morir

bemik

 

Mnie do szału doprowadza określenie “oczy miała wielkie/okrągłe niczym spodki”. Jak widzę takie coś, to mam ochotę natychmiast przerwać lekturę.

Mnie kojarzy się ten tekst z baśnią Andersena o psach z takimi oczami, ukrytych w drzewie. :)

 

Pecunia non olet

Hah, Bruce, pamiętam jak matka czytała mi tę bajkę, kiedy byłem mały.

Known some call is air am

Outta Sewer

Hah, Bruce, pamiętam jak matka czytała mi tę bajkę, kiedy byłem mały.

Rewelacyjna. Jedna z moich ulubionych.

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

“Ciszę rozdał krzyk

 

Jak to widzę, to jako żywo przed oczami staje mi książka “Krzyk Ciszy” ze Zmienników :P

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

To nie jest oklepane sformułowanie, ale ponieważ nie wszystkie wymienione są, pozwólcie, że zrobię wam dzień moim ulubionym cytatem z bestsellerowej, prowadzącej szkołę pisania i wydającej poradniki, jak pisać Katarzyny Bondy. Panie i Panowie!

 

niebo płaskie jak naleśnik

http://altronapoleone.home.blog

… mózg Tarniny wykonał nieprawidłową operację i nastąpi jego zamknięcie.

Nie, serio, co to ma być?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

drakaina

niebo płaskie jak naleśnik

 

Bo to jest sformułowanie tak bardzo fantastyczne, że nie można … jasno/jaśniej go wyjaśnićlaugh

Pecunia non olet

Ostatnio czytam, że się tak wyrażę zawodowo, sporo erotyków. Kilka rzeczy zaczyna wywoływać we mnie odruch wymiotny. Nie będę cytować, żeby nie mnożyć niepotrzebnych bytów, ale opisywanie przeżyć intymnych bohaterów obojga płci naprawdę wymaga większej finezji niż stosują to autorki owych dzieł. Powiem tylko, że zamiast wywoływać erotyczne wizje, często wzbudzają mój dziki chichot i chęć odesłania tych pań do szkoły, by nauczyły się przynajmniej poprawnego pisania, bo nadzieję na ich dobre pisanie  już dawno straciłam. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ooo, bemik, nie bądź taka i dawaj jakieś bardziej oklepane kawałki z tych erotyków :) A jak oklepane, to już chyba nawet z erotyków bdsm ;)

Known some call is air am

Ooo, ja też chcę ;)))

Przynoszę radość :)

Kochani, nie bardzo mogę, bo usta i klawiaturę zawiązuje mi umowa. Niestety, nie wolno mi upubliczniać “kawałków”, ale służę frazami, które utkwiły mi w pamięci, gdyż pojawiają się w niejednym utworze.

  1. napierała na nią jego erekcja (zaimkoza też często stosowana)
  2. wszedł w nią jednym mocnym pchnięciem
  3. mokra (ciasna, gorąca, słodka) cipka 
  4. potężny (niesamowity, ogromny, monstrualny) kutas
  5. władczy głos (nienawidzę władczego głosu jak żadnego z powyższych) 

To kilka z tych najczęściej powtarzanych, ale chyba taka konwencjalaugh. A nagminne jest też powtarzanie pewnych rzeczy, jakby czytelnik był idiotą. Jeśli bohaterka ma błękitne i burzę blond włosów, to należy to powtórzyć  sto tysięcy razy. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A nagminne jest też powtarzanie pewnych rzeczy, jakby czytelnik był idiotą.

<Tarnina bohatersko powstrzymuje cisnący się na usta złośliwy, niestosowny i ogólnie podły komentarz>

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Szczególnie ten władczy głos jest powalający. laugh

Pecunia non olet

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przy tych zegsach to się często:

pot perli na czole

a mnie się to w głowie wyświetla jako perliczki, czyli takie małe kurki, co komuś po głowie biegają ;].

Ja to się chyba powinienem skonsultować :P

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Z perliczką, MBS? ;)

Known some call is air am

Nie, bo one to podobno podczas zegsów wybuchają

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

… napisz o pojawiających się podczas perliczkach, które potem wybuchają. Pliiiiz XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

Challege accepted :D. Wypatrujecie mnie trzeciego dnia na wschodzie! 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Muahahaha!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przypomniało mi się.

 

“solidna porcja”

 

Brrr.

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Na przykład: “Nałożył sobie solidną porcję jajecznicy”. Też tego nie lubię. Brrr indeed.  

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Właśnie tak. A pisząc to, miałem w głowie właśnie zestawienie z jajecznicą. :)

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Dla solidnego chłopa – solidna porcja XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Odgrzebuję stary temat i dokładam, może komuś się przyda:

 

– przyciągnął do siebie i pocałował ją namiętnie

– patrzyli sobie głęboko w oczy

– zrozumiał nagle, że tylko on może ocalić świat (nie mówię, że dokładnie tak, ale ogólnie często bohater nagle odkrywa, że tylko on może czegoś dokonać...)

smiley Najczęściej bohater odkrywa to zanim bohaterem zostanie. smiley

 

Niezgłębione czernie jej oczu.

Niezgłębione czernie nieba otwartego kosmosu.

Gwiazdy jak diamenty, rozsypane na czerni jak powyżej.

Aha, jak diamenty mogą lśnić czyjeś, przeważnie jej, oczy.

Uczta dla oczu, muzyczna uczta, uczta dla uszu, uczta dla ucha, muzyczne danie.

W skrócie, większość mieszania branży gastronomicznej z szeroko pojętą sztuką. Nie wiem, czy w literaturze znajdziemy takie uczty i posiłki, natomiast w dziennikarstwie jest to... chleb powszedni.

 

Mała zabawa dla tych, którzy nie są pewni. Wpiszcie “muzyczna uczta” w wyszukiwarce.

 

Jestem pewien, że o muzyce można napisać znacznie więcej, niż przekładać całą wrażliwość sensoryczną na grunt dosłownego poczucia smaku.

To jeszcze nic, wczoraj widziałam na jakiejś okładce “kulinarna uczta”. Co oznacza, że ludzie nie wiedzą, co znaczą używane przez nich słowa...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak niestety jest. Są gotowe sformułowania, które mają na celu wywołanie jakichś emocji i to się powtarza. Mi się wydaje, że to po prostu rutyna i brak pomysłowości. Wierszówka i waga wydarzeń pewnie również nie zachęcają do pracy nad własnym warsztatem.

Jak już jesteśmy przy ucztach, to dodałabym jeszcze ucztę dla ducha (kiedy bohater przeżywa coś wewnętrznie) i ucztę dla ciała, kiedy kobiety używają kosmetyków albo potrzebują odprężenia.

 

O, z tych oklepanych, co kojarzą się z ucztą:

Uczta przekroczyła jego najśmielsze wyobrażenia.

 

Jak mnie ten zwrot irytował, kiedy ktoś opisywał wygłodniałego bohatera, którego szczytem marzeń byłaby zapewne kromka chleba albo gar zupy, więc raczej przed jedzeniem nie myślał o tym, że dostanie sto półmisków z wymyślnymi potrawami. A tu się nagle okazuje, że miał wyobrażenia i to najśmielsze. To słowo też mnie śmieszy w tym kontekście.

Dodam jeszcze kilka w takim razie, trochę powiązanych:

Nie mieści się w głowie,

Żył x lat i nigdy czegoś takiego nie widział.

 

Po obejrzeniu kilku wydań wiadomości przez X lat odnoszę wrażenie, że naszych rodaków można scharakteryzować następująco: Brak im pamięci oraz wyobraźni.

“Pan Jan pracuje w serwisie komputerowym. Jak sam wspomina, przez całą swoją trzydziestoletnią karierę, tylu gigabajtów pamięci graficznej jeszcze nie widział.”

 “To jest dla mnie niepojęte jak te komputery poszły do przodu. Trudno mi to sobie wyobrazić”.

XD Coś w tym jest, ciągle ostatnio słychać “nie wyobrażam sobie, żeby”. Na co ja zwykle odpowiadam – bo nie masz wyobraźni!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na co ja zwykle odpowiadam – bo nie masz wyobraźni!

 

Nie wpadłabym na to :D. Chyba muszę kiedyś wypróbować.

 

Jeszcze tak mi się przypomniało: Po wielu ciężkich dniach ćwiczeń... I tym podobne, kiedy autor chce szybko przejść od tego, jak bohater trenował, do momentu zostania super wojownikiem.

 

laugh

(A w ogóle, to powinno być: “po wielu dniach ciężkich ćwiczeń”, więc autor super wojownika się nie postarał XD)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A w ogóle, to powinno być: “po wielu dniach ciężkich ćwiczeń”, więc autor super wojownika się nie postarał XD)

 

No widzisz, tutaj te ćwiczenia dla wojownika wcale nie były takie ciężkie, dla niego były ciężkie same dni, kiedy musiał ćwiczyć xd. Bo wojownik był tak wspaniały, że przecież niepotrzebne mu ćwiczenia... nawet bez przygotowania potrafił pokonać 10 super-wrogów kilka stron wcześniej, ale żeby fabuła dostała mistrzów, co się parają nauką sztuk walki, to kilka dni ćwiczeń należało wrzucić. :D

 

Chociaż równie często są przypadki totalnych patałachów, którzy mają kilka treningów i już są równie świetni co ludzie trenujący latami.

No widzisz, tutaj te ćwiczenia dla wojownika wcale nie były takie ciężkie, dla niego były ciężkie same dni, kiedy musiał ćwiczyć xd.

Znam takich ludzi XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, ostatni Twój gif zasługuje na szczególną uwagę. Panda... też miś.

Ano, miś. Tylko weganin :) Za to koala właściwie misiem (niedźwiedziem) nie jest. Tylko torbaczem ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Może nie w książkach, ale irytuje mnie maniera youtuberów, by w tytułach nie odmieniać pewnych słów przez przypadki i pozostawiać je w mianowniku, np. “Minecraft”. Domyślam się, że to z powodu niesławnych algorytmów YT, aby ten złapał filmik i go wypromował, ale... ugh!. To wygląda po prostu źle (zwłaszcza w połączeniu z miniaturkami do tych filmików).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mnie do szału doprowadza określenie “oczy miała wielkie/okrągłe niczym spodki”. Jak widzę takie coś, to mam ochotę natychmiast przerwać lekturę.

 

Bemik, a mi się właśnie zdarzyło znaleźć te „oczy jak spodki” w lekturze i pewnie nie zwróciłabym na to iwagi, gdyby nie ta dyskusja. I faktycznie, można by napisać to inaczej... Ale lektury nie przerwałam. :)

Tarnino, koala jest torbaczem, ale mówienie do niego: torbaczu, sprawiałoby mu przykrość. sad

Misia śmieszy stwierdzenie: “...co miał na myśli”, może nie bardzo oklepane, ale używającego go, można by oklepać.

Dlaczego? Jest coś złego w byciu torbaczem? Masz coś do kangurów?

Babska logika rządzi!

Finklo, mojemu nickowi byłoby przykro. Przyzwyczaił się do: “misia”.

Misia śmieszy stwierdzenie: “...co miał na myśli”

…? Czemu?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

“Mieć na myśli” nie ma sensu. Jak można coś mieć na myśli? Jeszcze takie sformułowania: “Cisnęło mu się na usta, co miał na myśli.” albo “Nie mógł/nie umiał powiedzieć, co miał na myśli.”

Widzisz, misiu kochany, język jest metaforyczny. Weź takie sformułowania, jak “mogę na nim polegać” albo “sąsiad metaloplasta borował, jakby znalazł największą dziurę w największym zębie wszechświata” (sorry...). Tak to już po prostu jest.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ja Koalę doskonale rozumiem. Bo są stwierdzenia, które jako fraza czy idiom działają, ale są mylące. Na przykład “być przy kości” w odniesieniu do sytuacji, gdy kości zdecydowanie nie widać.

 

I to prawda. Ale chodzi (chyba) o to, że przy tej kości jest dużo materii niekostnej (czy jest na sali etymolog?).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na przykład “być przy kości” w odniesieniu do sytuacji, gdy kości zdecydowanie nie widać.

Też nigdy tego nie kumałem. Jak byłem mały, to myślałem, że ludzie używają tego w niepoprawnym kontekście. :)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Seria Inkwizytor Piekary, uprasza się omijać szerokim łukiem dla własnego zdrowia

O, tak popieram! Nie mam pojęcia, kto zgodził się na wydanie tych książek, jak i innych pana Jacka. Że-nu-a.

A co do wątku, to nie mam żadnego przykładu, ale zapisałam sobie prawie wszystkie przytoczone przez Was przykłady i muszę przyznać, że niejednokrotnie zdarzało mi się używać tych oklepanych zdanek... <pąsowieje>. Ale przynajmniej się uczę! :)

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz.

Ucz się ucz, garb... (sorry)

Ja jako dziecko używałam często słowa „tajemnica” w każdej odmianie xd. Taki „tajemniczy mężczyzna” do tej pory kojarzy mi się... no, słabo. Nie mówię, że tak jest, ale jak widzę takie sformułowanie, to jakoś do mnie nie trafia. Też tak macie? 

Nie mogę z wiadomych względów użyć liczby mnogiej, bo myślenie, że wszyscy dookoła myślą tak, jak ja, to gorzej od megalomanii, więc tylko w imieniu własnym: mam jeszcze gorzej od Ciebie, gdy czytam opisy “tajemniczych postaci, których twarz kryje się w cieniu pod kapturem”. Zaraz nachodzi mnie pragnienie solidnego przydzwonienia za stutysięczną jedenastą powtórkę.  smiley

Uwaga: przyznanie się do chęci jeszcze nie stanowi groźby karalnej, poza tym przez Internet jeszcze nie można wchodzić w interakcje stricte materialne, więc spokojnie, liczba zębów u miłośników ukrytych w cieniu fizjonomii nie ulegnie gwałtownemu zmniejszeniu na skutek wymienionej powyżej akcji.  smiley

Tajemnica tajemniczego mężczyzny, tajemniczo ukrytego w mrokach tajemnicy, pozostała tajemnicą.

XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dla mnie takim oklepańcem jest:

nadgryziony zębem czasu

Ale... lubię to sformułowanie.

Ja dzisiaj trafiłam na sformułowanie, które nieodmiennie powoduje, że przewracam oczami:

 

strzepnął niewidzialny pyłek (najczęściej z rękawa, czasem z ramienia, jeśli komuś innemu)

 

 

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

AdamKB – uff, nie jestem sama. :) I jeszcze te “tajemnicze postaci” okazują się mało tajemnicze, kiedy zdejmą kaptur...

 

Tajemnica tajemniczego mężczyzny, tajemniczo ukrytego w mrokach tajemnicy, pozostała tajemnicą.

XD

 

Dobre :D Jeszcze bym dodała “tajemniczych” przed “mrokach”, ilość powtórzeń dobiłaby do poziomu idealnego nadmiaru.

 

Dla mnie takim oklepańcem jest:

nadgryziony zębem czasu

Ale... lubię to sformułowanie.

 

Haha, no popatrz, też lubię, bo jest ładne, ale fakt, trochę za często się pojawia, sama się raz czy dwa złapałam.

 

strzepnął niewidzialny pyłek (najczęściej z rękawa, czasem z ramienia, jeśli komuś innemu)

 

O, no jest to czasami jako wtrącenie do dialogu, kiedy autor nie bardzo wie, co powinna zrobić postać. Więc w sumie robi cokolwiek bez robienia czegoś mającego sens. Ewentualnie może to służyć jako podkreślenie, że osoba była pedantyczna, ale jeśli z reszty tekstu nie mamy podobnych sygnałów, to jest to sformułowanie niepotrzebne.

 

 

 

Zgadzam się co do pyłka jako takiego i dodaję “poprawiła, wyprostowała niewidzialną / nieistniejącą fałdkę na rękawie” lub innym fragmencie bluzki / sukienki / czegoś tam wierzchnioodzieżowego. Ale z tym strzepywaniem i wygładzeniem jest jednak problem. Wystarczy pominąć “niewidzialność / nieistnienie” i rzecz nabiera sensu, przestaje być jałowym wypełniaczem tekstu.

    strzepnął niewidzialny pyłek (najczęściej z rękawa, czasem z ramienia, jeśli komuś innemu)

To akurat bardzo konkretny obraz:

Ale faktycznie, chyba czas spróbować przekazać "coś ci upadło, synku" jakoś inaczej.

    popatrz, też lubię, bo jest ładne, ale fakt, trochę za często się pojawia, sama się raz czy dwa złapałam.

I na tym polega oklepanie. Nie na tym, że coś jest głupie, tylko na tym, że już straciło smak. Wyżuta guma...

     “poprawiła, wyprostowała niewidzialną / nieistniejącą fałdkę na rękawie” lub innym fragmencie bluzki / sukienki / czegoś tam wierzchnioodzieżowego. Ale z tym strzepywaniem i wygładzeniem jest jednak problem. Wystarczy pominąć “niewidzialność / nieistnienie” i rzecz nabiera sensu, przestaje być jałowym wypełniaczem tekstu.

Sens tu jest taki, że strzepywacz okazuje rozmówcy lekceważenie: https://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/PrimpOfContempt  Albo jest zdenerwowany i poprawia ubranie, żeby to ukryć, zająć ręce. Ale autor powinien wiedzieć, co robi i po co, a nie po prostu pisać, bo wszyscy tak piszą.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Sens tu jest taki, że strzepywacz okazuje rozmówcy lekceważenie:

Ja się spotkałam z tym strzepywaniem niewidzialnych pyłków raczej w funkcji podkreślenia pedantyczności/nieskazitelności bohatera. Że jest taki wymuskany, że nawet niewidzialne pyłki strzepuje ;) I owszem, jest to bardzo obrazowe i działa, do samego sformułowania nic nie mam, poza tym, że jest – no właśnie – oklepane.

Kosmos to bazgranina byle jakich wielokropków!

w funkcji podkreślenia pedantyczności/nieskazitelności bohatera. Że jest taki wymuskany, że nawet niewidzialne pyłki strzepuje ;)

Trochę też. Ale głównie chodzi chyba o to, żeby bohater spojrzał na kogoś z góry. Takie, wiesz: ja, elegancki dżentelman, spoglądam z góry na ciebie, niska, niemyta istoto. <strzep>

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No tylko mam wrażenie, że w swobodnej twórczości, to strzepywanie pyłku ma podkreślić nieistotną czynność...

 

Ale autor powinien wiedzieć, co robi i po co, a nie po prostu pisać, bo wszyscy tak piszą.

Dlatego zgadzam się z tym i jeżeli mamy to sformułowanie w pasującej sytuacji, to jeszcze ujdzie. Po prostu zbyt często jest używane bez powodu.

Czy mogą być przykładem koty, nie strzepujące pyłku z futerka, ale dokładnie myjące się, chociaż żadnego pyłku nie widać i jeśli obrzucą cię wtedy spojrzeniem, to z ogromną obojętnością i wyższością?

Z wyższością to tak, ale nie z obojętnością. Zajrzyj bestii milusiemu futrzakowi w oczy uważniej, Na dnie czai się ostrzeżenie: nie przeszkadzaj, ja mam ostre pazurki...   :-)

Po prostu zbyt często jest używane bez powodu.

Otóż to.

Kot jest idealnym przykładem! A jeśli bohater, o którego chodzi, jest porównywany do kota, to tym bardziej.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmm... Na przykład “dzielny bohater ponownie polizał się po plecach, okazując tym samym przeciwnikowi lekceważenie oraz irytację ludzkim dotykiem”?

Adamie & Tarnino, yes

OMG OMG OMG!!! Jestem jak drapieżnik, który zwęszył ofiarę!!!

 

Otóż to idealny moment (wątek), aby polecić moje opowiadanie:

Szpital dla wyświechtańców!

 

Nawet ktoś powyżej pisał o zębie czasu. ;D

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

    Na przykład “dzielny bohater ponownie polizał się po plecach, okazując tym samym przeciwnikowi lekceważenie oraz irytację ludzkim dotykiem”?

:P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka