- Hydepark: "Wymiana kulturowa" czyli Finkla w jubileuszowej NF

Hydepark:

czasopisma

"Wymiana kulturowa" czyli Finkla w jubileuszowej NF

Chodzą słuchy, że niektórzy już trzymają październikowy numer w łapkach, więc zakładam wątek.

Gatunek: SF. Więcej szczegółów nie chcę zdradzać.

Mam nadzieję, że kulturalnie wymienicie się opiniami. ;-)

Komentarze

obserwuj

No to jeszcze raz ode mnie i Jacka: GRATULACJE! 

Jak przeczytamy, to się tu jeszcze odezwę.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję. :-)

Czekam niecierpliwie.

Babska logika rządzi!

Uważam, że Finkla powinna zmienić avatar. Od dzisiaj kojarzy mi się z tą panią z okładki.

Za dużo roznegliżowanej babki było się przy opowiadaniach pojawiało. :D

Jak tylko kupię.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Pogłoski, jakobym pozowała do tego rysunku, są mocno przesadzone. ;-)

Nieee, bardzo lubię swój awatar i nie chcę zmieniać. Nawet na zgrabną kobitkę. Toż ona jest prawie goła, a tu jesień idzie. ;-)

Czekam, czekam...

Babska logika rządzi!

Widzę, że temat na komentarze założony :) Jeszcze raz gratulacje za publikację. Wrócę, gdy dorwę numer i będę miał komentarz :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dzięki. :-)

Dobra, czekam z niecierpliwością.

Babska logika rządzi!

Chyba jestem pierwszy. Ogólnie rzecz ujmując, bardzo mi się podobało. Mocne zakończenie. 

Nie chciałbym spoilerować smiley

Dziękuję, Piotrze. :-)

Fajnie, że Ci się spodobało.

 

Edytka: Dobra, tekst już jest w NF i mam na to świadka! To teraz chcę złote pióro na profilu. :-)

Babska logika rządzi!

Fin-kla! Fin-kla!

 

No dobra, dobra :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Gratulacje, Finklo :) Teraz rozpoczynam polowanie na jubileuszowy numer.

No dobra, żeby nie było, że zmyślam, że przeczytałem – akcenty śląskie są zacne zaiste – prawdziwe, literackie chrubaszenie! Ja!

Berylu, cieszę się. :-)

Belhaju, udanego polowania.

Piotrze – mosz recht!

Babska logika rządzi!

Gratulacje, Finklo!

 

Nie lada wyczyn :)

Gratki Finklo, bardzo się cieszę :)

Dziękuję, dziękuję. :-)

Edytka: Berylu, Tobie też dziękuję. :-)

Babska logika rządzi!

Finklo, gratuluję po raz trzeci :D

 

Piotrze, skąd masz przedpremierowy numer? Można już dostać w Empikach? 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dzięki, Fun. :-)

Widzisz, liczba komentarzy niezła. A co będzie, kiedy numer wejdzie do sprzedaży? ;-)

Babska logika rządzi!

Co będzie? U mnie na pewno mały mindfuck, czy najpierw przeczytać Ciebie czy Ellisona ;)

Muszę się zastanowić, kto bardziej czeka na komentarze.

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Czytaj, kogo chcesz. Nie będę naciskać, mogę poczekać. :-)

Babska logika rządzi!

Fun – poczta polska jednak potrafi. W moim wypadku dostęp do empikow jednak mam utrudniony.

Nie ma za co, sama przyjemność :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Cała przyjemność po mojej stronie. :-)

Babska logika rządzi!

Tak to wygląda :)

 

Czytanko wieczorem do poduszki.

Fajny komputer. A te klawisze podświetlone na czerwono Cię nie wkurzają?

Obyś potem nie miał koszmarów... ;-)

Babska logika rządzi!

A ja się domyśliłem i bez zielonego podkreślenia cheeky

Dobra, dobra, Darcon – to zdjęcie to tylko po to, żeby się laptopem pochwalić, nie? ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Lapek to częściowo moje narzędzie pracy. Mam grafikę ustawianą na kilka trybów, Finklo. Między innymi “nocny” do pisania. Piszę tylko wieczorami i na mocno przyciemnionym ekranie (prawie nic wtedy nie widać na zdjęciach) i niewielkim świetle otoczenia, więc (choć nie zdawałem sobie z tego sprawy do teraz) podświetlana klawiatura jest mi potrzebna :) Ale można to wyłączyć.

Coś ty Beryl, lapek ma już dwa latka. Koniec off-topu.

Twoje opko ma siedem stron, długie nie jest, ale za to w samym środku numeru :)

A, jak da się wyłączyć, to może to nawet sprytne jest...

Jaki koniec offtopu? W moim wątku? ;-)

Opko ma niecałe 40 kilo.

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. 

Najlepsze Twoje opowiadanie, jakie czytałem. Jest tu wszystko, co u Ciebie dobre i charakterystyczne. Humor nie wysuwa się na pierwszy plan na tyle, by tekst okazał się sielankowy, ale dostarczyłaś go akurat w takiej ilości, żebym miał wrażenie obcowania z rozrywką – inteligentną, ale wciąż rozrywką. Sam pomysł pierwszego kontaktu nowy nie jest, wiadomo, jednak zawarłaś w nim trochę świeżości. Bardzo spodobał mi się pomysł na rasę (owady są interesujące).

Tutaj może mała dygresja: zawsze zastanawiało mnie używanie słowa “rasa” w fantastyce. Rasa według definicji jest w obrębie gatunku, a gatunek zakłada możliwość rozmnażania się. Więc o ile w fantasy jest to dopuszczalne (elfy mogą się rozmnażać z ludźmi), o tyle dziwi mnie to w SF. Sama przecież podkreślasz odmienność w sposobach rozmnażania. (Pratchett też zwrócił na to uwagę i napięte relacje między ludźmi a krasnoludami określił mianem “gatunkizmu”, choć z tego, co pamiętam, i tak używał potem pojęcia rasa w kontekście gatunków...)

Mam mieszane uczucia co do wypowiedzi kapitana Musioła. O ile smaczki górników przerzucających się na kosmonautów (zamiana czerni sztolni na czerń próżni – świetne) mnie urzekły, o tyle śląskie gadki ostatecznie okazały się tylko ozdobnikiem. Zastanawiałem się, czy to jakaś strzelba Czechowa, ale nie, nic nie wypaliło. Gadki były tak absurdalne, że aż śmieszne. I na pewno sprawiły, że opowiadanie ma szanse mocniej się zapisać w pamięci. Plusy i minusy, stąd mieszane uczucia. 

Fajnie przerzucałaś akcję z jednego statku na drugi, choć można by nieco więcej wycisnąć. Liczyłem, że podasz tytuł utworu muzycznego, który kosmici uznali za pieśń bojową – coś w stylu “Wlazł kotek na płotek” albo “Biedroneczki w kropeczki”; myślałem nawet, że górnicy sami coś zaśpiewają. To akurat nie są przykłady “wyciśnięcia więcej”, tylko opis moich przeżyć wewnętrznych w trakcie lektury :D A jeśli chodzi o nieistotne czytelnicze oczekiwania, tytuł sugerował mi, że “wymiana kulturowa” będzie podobna do studenckich Erasmusów, czyli zakrapiana alkoholem i oparta na, cóż, dosłownej wymianie genów. Ale to też taka dygresja, a nie, broń Boże, rada czy zarzut. Czasem na podstawie tytułu próbuję przewidzieć, o czym będzie opowiadanie. 

Spodobało mi się w końcu to, o czym wspomniałem wcześniej: tekst był inteligentny, bo nieźle (ciekawie i przystępnie) mówił o tym, jak bardzo mogą się różnić obce cywilizacje. Zgrabnie wyszły Ci te wstawki “jaja zostały zasuszone” czy opisy owadziej mowy ciała. 

Ogólnie satysfakcjonująca lektura, która jednocześnie dostarcza rozrywki i składa do przemyśleń. 

Brawo. 

 

PS W opowiadaniu jest Reg. Czy to jakieś puszczenie oka do kogoś? ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Fun, dzięki za bardzo solidny komentarz. :-)

Czyżbym wygrała z Ellisonem? ;-)

Oczywiście cieszę się, że Cisię i że najlepszy.

Nawet pomysł na kosmiczne owady nie jest nowy: Łukianienko miał “pszczółki”, Card formidów, Zajdel też coś zbliżonego... Ale mam nadzieję, że sposób rozmnażania w miarę świeży. Mnie też się ta obca rasa podoba. :-) I fajnie się nad nią pracowało. Bo tacy kosmici, to dużo rzeczy wymagają; biologii, religii, powiedzonek...

Rasa. Masz rację, że naukowa definicja nie bardzo przystaje do tego, co się dzieje w space operach. Ale takie słowo się przyjęło i jest powszechnie rozumiane.

Ślunska godka. No, jeśli ma się Ślązaków wśród bohaterów, to taka stylizacja aż się prosi. Wydaje mi się, że bez niej narażałabym się na zarzuty “Łeee, toż to gorole!”. Ale nie wykluczam, że przegięłam.

Lubię zabieg przerzucania akcji, nie po raz pierwszy go stosuję. Pozwala na w miarę sprawiedliwe pokazanie różnych punktów widzenia. Przy kontakcie sam się narzuca. Chyba że jedna strona ma pozostać tajemnicza...

Utwór muzyczny. On jeszcze nie powstał – żaden z bohaterów nie słucha klasyki. :-) Ale miałam na myśli coś zbliżonego do nagrań Vanessy Mae – pop, tylko że na skrzypeczkach.

Ech, studentom tylko jedno na myśli... Chlańsko. Z tym Wam się kultura kojarzy? ;-)

Z Regiem tak jakoś samo wyszło. Najpierw wymyśliłam imię podstawowe, potem już zdrobnienie było oczywiste. :-)

Babska logika rządzi!

Ellison poczeka ;) A Nowak też się zapowiada obiecująco. 

Sposób rozmnażania rzeczywiście fajny i ciekaw jestem, jak to było z tym ich DNA. 

Ech, studentom tylko jedno na myśli... Chlańsko. Z tym Wam się kultura kojarzy? ;-)

Z tym się wymiany studenckie kojarzą. Dlatego nie jeżdżę, porządny chłopak jestem ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Też jestem już po lekturze i zgadzam się z Funem, to najlepsze twoje opowiadanie, no może na równi z “Nagrodą wojownika”. Kumpel już sporo napisał, więc pojadę skrótowo. Nie załapałem pomysłu na Ślązaków, dlaczego i po co, ale nie mam nic przeciwko temu. Trochę ciężko było mi wyobrazić ich sobie w kosmosie, zamiast w kopalni, ale jakoś się dało :) Bardzo ciekawe nazwy własne obcej rasy, także ich zachowania (przede wszystkim fizyczne). Tylko pogratulować Finklo!

Fun, myślę, że ten drugi pomysł lekarza, o mitochondriach był zbliżony do prawdy. ;-)

Aaaa, rozumiem, ale koledzy coś tam opowiadali? ;-)

 

Dziękuję, Darconie. :-)

Dlaczego Ślązacy? Bo polskie kopalnie poupadały.

No, z dwojga złego chyba już łatwiej przekazywać fizyczne zachowania niż sposób myślenia. Tu już, obawiam się, nic dostatecznie obcego nie wykombinuję. A zwierzęce odruchy pewnie wszędzie są podobne.

Babska logika rządzi!

Rychtig gryfno, dziołcha!

Dziękuję, chopecku. :-)

Babska logika rządzi!

<><>  Ale mam nadzieję, że sposób rozmnażania w miarę świeży.  <><>

Muszę Cię rozczarować. Stary jak Ijon Tichy. Nie przebiłaś siedmiopłciowości...

No i to by było na tyle, bo moje zdanie poznałaś już odrobinę wcześniej.

Wielopłciowość właśnie już była. A bezpłciowości połączonej z nieokreśloną liczbą rodziców – nie znam. :-)

Babska logika rządzi!

Gratuluję :-)

Czytanie prozy w tym numerze zacząłem od twojego opowiadania. Muszę napisać, że urzekły mnie odwłoki pęczniejące z podekscytowania :-)

Opowiadanie świetne, humor przypadł mi do gustu, fajna konstrukcja i zakończenie. Czego chcieć więcej.

Dzięki, Buuby. :-)

Miło, że się opko spodobało. Ale żeby faceta urzekły odwłoki wielkich karaluchów? Dobra, nie wnikam, jak je sobie wyobraziłeś. ;-)

Babska logika rządzi!

Urzekły to niezbyt dobrze dobrane słowo, choć mleko się rozlało zmienię je na rozbawiły :-)

Chociaż z drugiej strony dobry odwłok nie jest zły ;-)

Po finklowemu zabawne i przenikliwe. Końcówka rozłożyła mnie na łopatki. Bardzo dobre. Szalenie podobają mi się obie załogi i nie umiem zdecydować, która bardziej. 

I więcej ode mnie nie usłyszysz, bo nie mam nastroju na dogłębne analizy i rozpisywanie się. 

Generalnie bardzo, ale to bardzo się cieszę, że w końcu MC zdecydował się na coś lżejszego i z humorem (nie pozbawionym zresztą pewnej refleksji) – zwłaszcza w Twoim rewelacyjnym wydaniu. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Buuby, mleko się rozlało, jaja zostały przesuszone. ;-) Odwłoki nie są tak całkiem pozbawione zalet. ;-)

 

Śniąca, fajnie, że wyszło przenikliwie. W zabawne nie bardzo celowałam, ale nie będę Ci śmiechu żałować.

Szkoda, że nie trafiłam w bardziej rozpisywacki nastrój. ;-)

A jak ja się cieszę... ;-)

Babska logika rządzi!

Chyba będę pierwszą osobą, która trochę pomarudzi. Bardzo podobało mi się tak do połowy, utkwił w pamięci dowcip o Homoinicjatorze ;) Ale potem jakoś puściło, a ostatni z dowcipów zostawił mnie ze wzruszeniem ramion. Ot, super inteligentna nacja, która poznała już wiele innych gatunków,  wybija inną na podstawie 2-3 niejasnych przesłanek? Wiem, wiem, to ma być lekki i wesoły tekst, jednak dla mnie konkluzja okazała się już zbyt głupawa. Natomiast muszę przyznać, że “Wymiana...” była miłą odskocznią po bardzo wymagającej “Balladzie...” ;)

No i wciąż uważam “Duchy...” za twój najlepszy tekst, mea culpa :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dziękuję, Tenszo. :-)

Nie wydaje mi się, że tekst miał być lekki i zabawny. Ale jeśli tak go odbierasz – nie będę się sprzeciwiać...

Nie mylmy inteligencji z rozwojem technologicznym. ;-)

Naszemu własnemu gatunkowi chyba zdarzało się tępić nowo odkryte plemiona z jeszcze głupszych powodów. I to pomimo wspólnej fizjologii i całej reszty.

A szereguj sobie moje teksty, jak Ci się tylko podoba. Ale to nieco zaskakujące stwierdzenie, jeśli przypomnieć sobie Twoje uwagi spod tekstu. :-)

Babska logika rządzi!

Do Tenszy w lekkim marudzeniu dołącza moja Mama. Stwierdziła, że ten tekst jest taki sobie, nie załapała końcówki i nie zrobiła ona na niej wrażenia (uważa Serendypię... za lepsze opowiadanie). Efekt uboczny taki, że zaczęła się zastanawiać, która rasa jest bardziej cywilizowana i czy faktycznie poza nami istnieje jakieś rozumne życie we wszechświecie.  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Doszedłem kiedyś do wniosku, że nad istnieniem innego życia rozumnego we wszechświecie zastanawiają się nogi z matematyki :) Tylko nasza galaktyka, Droga Mleczna ma średnicę 100 000 lat świetlnych. Wojskowy myśliwiec odległość jednego roku świetlnego pokonywałby przez 720 lat, a co dopiero odległość 100 000 lat świetlnych :) I to jest tylko nasza galaktyka, a galaktyk jest 350 miliardów z czego każda ma miliardy a czasami kilkaset miliardów gwiazd.

Więc, ten tego, zakładać, że jesteśmy sami we Wszechświecie...

Pozdrawiam :)

Doszedłem kiedyś do wniosku, że nad istnieniem innego życia rozumnego we wszechświecie zastanawiają się nogi z matematyki :)

Czy coś masz do mojej Mamy? ;)  Ona w pamięci liczy szybciej niż ja na kalkulatorze :)  Ekonomię studiowała, nie astronomię, więc trochę inaczej na wszechświat patrzy, np. ja więcej konstelacji rozpoznam i gwiazd i trochę więcej o kosmosie wiem niż ona :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Tak, ekonomiści... Brrrr ;)

Ps. Wczoraj skończyłem pisać “Twój” wątek w Fantastach ;) Już jesteś w przyszłości... ;)

Nie ma to jak zaliczyc dwie wpadki jednym komentarzem. Czy usprawiedliwia mnie choć trochę grypa? (męczy cholerstwo od paru dni)

Pokrótce: mi się tekst wydawał lekki, ale może to kwestia czytania zaraz po Balladzie... Nowaka – przy tym opku nawet niektóre Dukajowe teksty wydają lekkie :P

A co do ulubionego tekstu to chodziło mi o Serendypie... zresztą pisałam ci na PW, że pomysł miodzio. Dlaczego mi się z duchami pokićkało to nie wiem ;)

 

EDIT: A, i nie chodziło mi o inteligencję, raczej o doświadczenie. Z twojego tekstu wynikało, że robaczki koegzystowały z wieloma inteligentnymi formami życia. Ze swoim podejściem powinni raczej wszystkich wybijać :P

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Się dyskusja rozpętała... Bardzo dobrze. :-)

Ja mam nadzieję, że nie jesteśmy sami w Kosmosie. Ale spotkanie z braćmi w rozumie to już insza inszość...

 

Śniąca, pytanie, która rasa jest bardziej cywilizowana uważam za bardzo ciekawe. A odpowiedź pewnie zależy od tego, jak zdefiniujemy cywilizację. ;-) Bo technicznie Velorianie mają sporą przewagę. Ale Homo są bardziej... humanitarni. Co właściwie wynika z definicji...

 

Darconie, racja, ale... Z jednej strony mamy mnóstwo gwiazd. A z drugiej sporo nie znanych prawdopodobieństw z równania Drake’a. Ile żyje wystarczająco długo, żeby życie zdążyło wystartować? Ile z tego ma planety? I to w strefie Złotowłosej (jeśli to faktycznie konieczne, bo może wcale nie)? Czy księżyc jest niezbędny?

 

Tenszo, ależ możesz uznać tekst za lekki. Nie będę protestować (zbyt głośno).

Dobra, niech będzie “Serendypia”, Twoja wola.

Tak, Velorianie znali już wiele ras. Ale ile z nich podobnych do naszych? To pytanie można rozbić na dwie części: jak popularne jest nasze, dwupłciowe rozmnażanie (IMO, całkiem popularne, bo to ekonomiczny proces – wystarczy znaleźć jednego partnera i bzzzzyk) i jak wiele z takich ras utrzymuje stosunki z karaluchami? Niewykluczone, że dużo już powybijali, tu jeszcze religia może lekko bruździć.

Babska logika rządzi!

Niezłe. Masz całkiem fajne poczucie humoru i spodobał mi się motyw kosmoślązaków.

Mógłbym się przyczepić chyba tylko do Romeo i Julii na końcu – skoro nie chcieli wysyłać utworu wokalnego, to tym bardziej nie powinni porywać się na damsko-męski dramat : ).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dziękuję, Nevazie. :-)

A co sam byś wysłał w ich sytuacji? Zdaje się, że William jest oceniany dość wysoko. No i albo damsko-męskie historyjki, albo walki (”Moje królestwo za konia!“). Czym tu zareklamować własną rasę?

Szekspir na łamach NF podbija nowe terytoria, nie, kumie? ;-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałem i ja. Wrażenia mam dobre, acz i kilka zastrzeżeń też się znajdzie.

Przede wszystkim tekst lata niczym sinusoida między lekką komedią, a poważną opowieścią. Niektóre żarty zabawne, ale inne nie trafiły – wiadomo, jak to z humorem. Gorzej, że przez to zakończenie wyszło trochę nieprzystające. Pasuje do poważnej części tekstu, ale do tej drugiej to już nie bardzo.

Sama rasa obcych oraz ich zachowania jakoś specjalnie nie wybijają się ponad standard. Zamiany językowe, odwołania do biologii, preferencje muzyczno-kulturowe – raczej typowo space operowo. Czasem wręcz, poprzez zabieg z gwarą, mówili dla mnie bardziej po ludzku niż załoga “Barbórki”, co jeszcze mocniej zacierało granicę. Ale wiedz też, że jestem zwolennikiem stosowania motywu naprawdę “obcych” obcych, toteż wiele z tych zastrzeżeń to na pewno osobiste preferencje :)

Załoga “Barbórki” na plus, zwłaszcza lekarz i jego próby tłumaczeń o biologii. Gwara to ładny ozdobnik, mi przypadł do gustu.  Brakowało mi jednak czarnej owcy po stronie ludzi – kogoś takiego jak Jaj u obcych. Bo w opowieści można zarzucić obu stronom głupotę, ale złą wolę – tylko jednej. Trochę za bardzo wpisuje mi się to w typowy motyw “dobrzy ludzie, źli obcy” (i pisze to ja, który wręcz kocha powieść The Killing Star).

Koniec końców tekst jest dobry, czytało mi się przyjemnie. Humor ciekawie uzupełnił historię, a bohaterowie są wyraźni i dobrze skonstruowani. Opisom także niczego nie brakowało.

Podsumowując: nieco standardowy, ale i tak przyjemny koncert fajerwerków. I do tego prosto z markowej fabryki NF :) Jeszcze raz gratuluję publikacji :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dziękuję, NoWhereManie. :-)

Ech, najwidoczniej znowu mi się zboczyło w stronę humoru. Co bym nie próbowała napisać – wychodzi śmiesznie.

Rasa obcych. Zachowania – zgoda. Ale rozmnażanie też standardowe? Już bardziej nienaszego, a zatem nierozumiejącego nas sposobu nie potrafiłam wykombinować.

Nie zarzucałabym głupoty żadnej stronie. Nie wykluczam, że na miejscu bohaterów postąpiłabym podobnie. A zatem – logicznie. ;-) A co Ty byś zrobił?

Nie pomyślałam, żeby dołożyć człowieka równie wrednego jak Jaj. Ale wtedy zagryźliby się w swojej malutkiej rakietce.

Babska logika rządzi!

Ale rozmnażanie też standardowe?

Powiem szczerze, że dla mnie nie wychodzi poza znane kanony s-f. Nie wywołał ciekawości, tylko obojętność. Po prostu przyjąłem go do wiadomości. Przy czym tak jak pisałem – jestem zwolennikiem mocno niezrozumianych obcych. Bardziej wstrząsnąłby mną proces rozmnażania podobny Xenomorphowi (z filmu Alien) niż ten przedstawiony. Coś z taką nutką, by wywołało we mnie autentyczną odrazę, może nawet strach.

Edytka: Gdyby tak rozbudować obecny opis rozmnażania o odrażające z ludzkiego punktu widzenia szczegóły, to mogłoby wywołać u mnie lepsze wrażenie. Jeszcze gdyby Reagflint myślał o takich elementach z wielką radością lub wręcz euforią...

A co Ty byś zrobił?

Odwróciłbym wylot silnika fotonowego w stronę statku i nawet na milimetr nie pozwolił zejść z “muszki”. W końcu taki napęd to tak naprawdę wielki laser ;)

A głupota wynika z przyjmowaniu najbardziej skrajnych z dostępnych opcji. Ludzie żądają od razu darów. Obcy zaś szukają podobieństwa, co gorsza zawodzi ich Instrukcja, która z biurokratyczną precyzją mówi, jakie dane zebrać, ale nie jak je interpretować. Widać, że obie załogi nie są przygotowane i nawet nie myślą, jak poprawnie przeprowadzić pierwszy kontakt. Obu pomogłoby umówienie się na kolejną wizytę i przyprowadzenie specjalistów, ale decydują się działać “tu i teraz”, nie myśląc o konsekwencjach. Działają logicznie, jak przystało na ludzi skupionych na obecnym czasie i swoich interesach, ale definitywnie nie jest to najmądrzejsza z wybranych opcji ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Hmmm, nie wiem, jak robi to Xenomorph...

Odraza i strach? A zwykłe pająki Ci nie wystarczą? ;-)

Zagroziłbyś laserem? No, na pewno pozwoliliby Ci wystrzelić i nic a nic się nie wkurzyli. ;-)

Ludzi poniosły emocje, a kosmitów zdradziła rutyna... Ale czy to takie głupie zachowanie? Kto jest bez grzechu?

Za to podoba mi się Twoje zdanie o koncentracji na własnych grupach.

Babska logika rządzi!

Hmmm, nie wiem, jak robi to Xenomorph...

Nadrób, Finklo, nadrób, bo to wstyd!

Odraza i strach? A zwykłe pająki Ci nie wystarczą? ;-)

Szczerze to nie ;)

Zagroziłbyś laserem? No, na pewno pozwoliliby Ci wystrzelić i nic a nic się nie wkurzyli. ;-)

Oni pewnie też by w nas celowali. O ile nie myśleliby inaczej niż my. I tu już pierwszy konflikt w opowieści – celować z broni czy nie? Ot, pytanie.

Ale czy to takie głupie zachowanie?

Niestety tak, ale zaznaczę – to nie jest zarzut do opowieści, raczej wniosek co do zaobserwowanych zachowań postaci. Z ich punktu widzenia, ograniczonego do “tu i teraz” i nie oddającego się przemyśleniom co do realnych scenariuszy w przyszłości, wybrali ich zdaniem najlogiczniejszą opcję. Tak jak napisałem – żadna strona nie była przygotowana do kontaktu, ale koniecznie chciała być tą pierwszą w swojej frakcji, która tego dokona. Więc nic dziwnego, że nie będąc kucharzami, potrafili zrobić tylko omlet ;)

Kto jest bez grzechu?

Nikt z nich. Ale tylko jedna strona miała otwartego propagatora rozwiązań siłowych, co właśnie mocno odczułem w tekście.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Pająki. No, jeśli zeżarcie samca po wykorzystaniu seksualnym to za mało, to aż zaczynam być ciekawa, co ten Xeno wyrabia... ;-)

Pytanie o celowaniu też jest ciekawe. Niestety, strona z przewagą techniczną jest na wygranej pozycji. Pewnie pierwsi Indianie, którzy padli od kul muszkietów nawet nie mieli pojęcia, co ich zabiło.

Głupota zachowania. Postrzegam je bardziej w kontekście dylematu więźnia albo podobnej gry. Wszystko logicznie, wybieramy najlepszą opcję, a rezultat kaszaniasty. Po prostu nie nazwałabym tego głupim.

Jaj nie tyle optował za rozwiązaniami siłowymi, co przeciwko Reagflintowi. Gdyby odkrycia dokonał ktokolwiek inny... Komu nigdy nie zdarzyło się storpedować niezły pomysł kogoś, kogo nie cierpi? Zwykła, drobna podłość, ale z wyjątkowymi skutkami.

Babska logika rządzi!

Gratuluję raz jeszcze, jeśli kiedyś wrócę z permanentnego “niedoczasu” do teraźniejszości, to chętnie przeczytam ;)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Dzięki, Mirabell. :-)

No to życzę powrotu z niedoczasu. To nie jest fajna przestrzeń do przebywania.

Babska logika rządzi!

Ok, to teraz ja. Ogólne wrażenie zostawiłem we wpisie dotyczącym jubileuszowej “NF”. 

A tu – konkrety. I byłoby świetnie, gdybym... nie był przodkiem chłopaków z “Barbórki”.

No kurcze, sztygarzy to byli w gorolskich kopalniach (czyt. zagłębiowsko-dąbrowskich), u nos są “sztajgry”. Dalej – raczej mówi się “Ojgen” niż “Ojgyn” (z niem. Eugen), ale odcieni gwary śląskiej jest sporo i nie mogę wykluczyć tego “Ojgyna”. U nas w każdym razie – “Ojgen”. Trochę dużo jest “pieroński” – można użyć w zastępstwie “sakramencki”. Wzory “cukru czi feta”. Chodziło o tłuszcz? To odmiana właściwa to “fetu”.”Filować” to raczej podglądać, jak dobierane karty czy pilnować, a nie spoglądać. Prawdziwy górnik nie użyłby zwrotu “farmazony godosz”, a raczej “dupisz fleki”, i zaakcentował grubym słowem. Ale – nie neguję faktu, że “ryle” (czyli szeregowi górnicy) mogli się przez wieki ucywilizować. Mogło to dotknąć nawet kadry :P.

Trochę mi nie pasował pomysł z tymi asteroidami z Proximy. Tyle planetopodobnego śmiecia chyba po Wszechświecie nie lata samopas? Także górnicy w nieważkości, hm, coś nie przemawia.

Jeszcze tylko pomarudzę na “ufoludków”, którzy brzmią jak nazwa z bajki dla dzieci, a nie określenie śmiercionośnej, obcej rasy.

Dobra, narzekania trochę, a co mi się podobało?

Koncept. Po tych formularzach już sobie wyobraziłem taki kontakt: Ziemianie, wy po co tu? Lekarstwo na raka – okienko nr 5, wymiana kulturalna – okienko nr 7, tajne kontakty w stylu Roswell – okienko nr 12, wojna międzygwiezdna – okienko nr 15. Dokładnie wszystkie rubryki wypełniać i pamiętać, że formularz bez podpisu wszystkich Ziemian jest nieważny!

No i zabił mnie ostateczny koncept – nawet nie przypuszczałem że Szekspir może być śmiertelnie niebezpieczny dla cywilizacji nawet!

W każdym razie, mimo mojego marudzenia, dobra robota :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Staruchu, co do gwary, to polecam uwadze ten fragment: 

Musioł, jako najstarszy na pokładzie miał przewagę nad resztą załogi w modnym od pokolenia beraniu po ślonsku, ale po prawdzie wychodziło mu to marnie, zwłaszcza że na terapię językową jednak się nie zdecydował...

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję, Staruchu. :-)

Czytałam skrót i czekałam na rozwinięcie. :-)

Godka. Cóż, ja ich przodkiem na pewno nie jestem. Trochę opierałam się na dowcipach czytanych w dzieciństwie, trochę na słownikach internetowych. Dużo pomógł MC. Na wszelki wypadek zastrzegam, że Alojz nie jest “native speakerem”.

Asteroidy. No, samopas nie latają, ale w pobliżu gwiazd jest ich więcej. Tak sądzę. Gdyby rasy spotkały się zbyt blisko Ziemi, gdzie latają tłumy ludzi, historia potoczyłaby się inaczej... To musiały być mniej uczęszczane okolice.

Ufoludki. Mam wrażenie, że się czepiasz. Obcy, kosmici, ufoludki, ufoki... Tak się chyba określa inne rasy?

Nigdy nie wiadomo, co się spodoba innym. Im bardziej obca istota, tym cudaczniejszą interpretację może wykombinować. :-) W “Nacji” Pratchetta jest fragment, jak to biała dziewczynka zaprasza polinezyjskiego chłopca na herbatkę. Rysunkiem: słońce nad palmą, chłopiec, strzałka, statek dziewczynki. Wszystko jasne, nie? A chłopiec uznał, że po południu ma rzucić oszczepem w statek.

Babska logika rządzi!

O, Śniąca znalazła odpowiedni kawałek. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Bardzo proszę i polecam się na przyszłość (znaczy w przypadku kolejnych publikacji w NF).

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ależ się czepiam, czepiam :). Takie chyba prawo wybrednego czytelnika?

“Ufoludków” szczególnie, bo brzmią infantylnie. A co do śląskiego... Biorąc pod uwagę wpis śniącej (który też gdzieś z lektury pamiętałem), odpuszczę. Ale trochę mam mieszane uczucia. Bo to trochę pójście na skróty... Jakby goście dolecieli do Proximy Centauri, a na pytanie: jak? Co z prędkością światła? Padłaby odpowiedź – a przez ostatnie wieki, prędkość światła znacznie wzrosła i udało się zdążyć ;).

Aha, a przy okazji rozmowy o śląskiej gwarze wrzucę mój ulubiony fragmencik (gdzieś już chyba był, ale warto) :D

 

Skuli gibkiego wyjazdu do onkla w Reichu sprzedom drapko:

wertiko na wysoki glanc, szrank z trzyma dźwiyrzami, szeslong odwanckowany, dwa ligistule, sztyry gardinsztangi, gramofon na kurbla, jedyn kromlojchter na świczki, dwa zicherongi i sztyry byrny przyndzione, cyja, landszaft zagraniczny, blumsztynder z mertami, jedna donica ze sznitlochym, bifyj z szuflodami na nici, durszlag na nudle, pół funta hawerfloków, stryknadle, heknadle, zicherki, tolszery, kartofelpresa, cwitry, maszynka na gychaktes, biksa po magiwyrflach, topfkracer, flaszenpucer, szpangi do włosów, śranczek na szczewiki, fyrlok, ausgus, trzi kokotki, badywana, waszbret, kołkastla, hok z mesingowym gryfym, bratruła, żdżadło, klajdsztynder z pelcmantlym i hutym, hołzyntregle, spodnioki bez rostfleków, trzy pory fuzekli sztrykowanych i posztopowanych, sześć bindrów na gumie, kiecka z krałzkami, modny cwiter z golfym, ślubny ancug z kulami na mole, szczewiki z wysokim kromflekiem, abzace, dwa oberhymdy z ibrycznym kraglym, holcbajn, kryka, ryczka z nachtopem, gybis po fatrze, szkrobione taszyntuchy, bigelbred, złote załośniczki z gizlokami, brołtbiksa, kloper, szlynzuchy na kurbla,

szuflodka na cwist i knefle, bigle heklowane, lojfry, tepich, krałzy, sześć kompotzislów, dwie szolki, trzi kible, waszpek, aszynbecher, śmiotek i szipa, sebuwacz, modro tinta, sztyry blaje, szlojder do bajtla,

sztrajhejcle, pół funta preswusztu, kranc leberwusztu, trzi krupnioki, żymlok, modro kapusta,

hefty, buchy i pukeltasia łod cery, galoty po opie, fojercojg, blank nowe lacie, nec na dauerwela, portmanyj, taszka i brele po omie.

Wszistko to idzie łobejrzeć łod ćmy do ćmy u Grejty Harboł, Frynszita kole Kochłowic, ulica Kyncka numer łoziem. Przelyźć bez ajnfart kole hasioka do hinterhauzu. Fórtka na kecie.

Pozór! Gelynder złomany!

(od razu powiem, że ja sam nie wszystko rozumiem).

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

OK, będę o tym pamiętać. ;-)

Babska logika rządzi!

O mamciu, jakbym Bery... Ligonia czytała. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Staruchu, mosz recht – to Twoje zbójeckie prawo. :-)

Ale mnie ufoludki nie brzmią infantylnie. Synonim jak każdy inny.

Tak, to trochę pójście na łatwiznę. Ale i świadomość, że dobrze gwary śląskiej nie oddam, a chciałoby się popróbować, więc... Gdybym miała więcej czasu pewnie poprosiłabym kogoś z portalu o betowanie ślązaczyzny, ale nie miałam.

A tekst nieźle odjechany. :-)

Babska logika rządzi!

Ktoś by się oburzył, że to nie gwara ino godka – ślunsko godka ;)

Edit:

No że język, ten tego śląski język...

Eeee, a na czym polega różnica?

Babska logika rządzi!

Mnie chyba najbardziej podoba się “cyja”. Wiesz, co to ;)?

Aha, o jednym zapomniałem. Wydaje mi się, że nie do końca rozegrałaś wątek muzyczny. Gdyby Obcy dostali np. “Despacito”, “Gangnam Style” czy “Ty jesteś ruda” – to ciekaw jestem ich reakcji. Choć z drugiej strony – taki szok kulturowy mógłby zniszczyć całą ich cywilizację ;P.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nie mam pojęcia.

Muzyka. Nie chciałam używać nic obecnie znanego. Kto będzie o tym pamiętał za sto czy dwieście lat? Może Jackson się załapie, może Elvis... Zresztą, mogę się przyznać, że już lepiej się znam na godce niż na muzyce. ;-)

Nie wiem, jak by zareagowali, bo nie znam nazw, które podajesz. Nawet nie zgaduję, czy to zespoły czy tytuły utworów.

Babska logika rządzi!

Finklo, zawsze możesz wyguglać, ale ostrzegam – przesłuchanie grozi śmiercią lub trwałym kalectwem. A dzisiejsze kawałki? Górnicy są mocno konserwatywni i na karczmach śpiewają same stare kawałki :). Może się jakiś współczesny załapie?

Jak na przykład coś takiego – https://www.youtube.com/watch?v=mRU64gbEbOM :D

A cyja to... akordeon.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No, OK, stare kawałki. Ale czy stu– lub dwustuletnie? Tak z ciekawości – ktoś wie, ile latek liczy sobie “Szła dzieweczka” albo “Poszła Karolinka do Gogolina”?

Akordeon? W życiu bym nie zgadła. Do niczego niepodobne...

Babska logika rządzi!

Tak, Szekspir to znana marka ;P. Swoją drogą chyba dopiero dziś rano, grając w rosyjskie scrabble*, poznałem właściwe, podstawowe znaczenie słowa kum (u nich jest takie samo). 

 

Co bym wysłał? Bardzo dobre pytanie : ). Chyba coś prostego, o pięknie przyrody albo o przyjaźni. Zabiłaś mi ćwieka, bo zastanawiam się teraz dobry kwadrans i pewnie jeszcze będę się zastanawiał. Chyba dobrze, gdyby w takim utworze nie było mowy o wojnach ani o wyzysku, żeby nie pokazywać się na początku ze złej strony... Jeśli mnie olśni, to coś zaproponuję. 

 

 

* z użyciem słownika, żeby nie było :P

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Wysłałbym “Dzieci z Bullerbyn” :P

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Też o tym myślałem, ale zastanawiałem się, czy kosmici nie uznaliby, że jesteśmy infantylni ;))

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Widzicie? Nie tak łatwo znaleźć coś dobrze świadczącego o nas. Tym bardziej, że kosmici literaturę raczej wykluczyli...

A o Szekspirze w szkole uczą, że och i ach, aż się narzuca. ;-)

Babska logika rządzi!

Po głębszym zastanowieniu, jaką literaturę wysłać Obcym, wygrywa jednak... Lindgren.

Bo tak – żeby się od razu w złym świetle nie przedstawiać wykluczamy:

– zbrodnię – lecą wszystkie kryminały i powieści historyczne;

– cierpienia, zadawane człowiekowi przez człowieka – odpadają romanse, większość obyczajowych, nawet sporo literatury młodzieżowej i dziecięcej;

– kłamstwa i nieprawdy – fantastyka, horror wylatują; tu wrzuciłbym też wszelkie dzieła humorystyczne, bo a nuż Obcy poczucia humoru nie znają?; 

– niezrozumiałe (a raczej – zrozumiałe nie wprost, a przez kontekst) – poezja odpada, jakieś eseje o człowieku i naturze.

Ponadto odpadają wszelakie opracowania naukowe, bo albo: zawierają wiedzę Obcym znaną (czyli są zbyteczne) albo nieznaną (błąd strategiczny, można je ewentualnie potem przehandlować).

I tak – powinno to być dzieło o przesłaniu pozytywnym, w którym nie ma bólu i cierpienia.

Konia z rzędem temu, kto oprócz “Dzieci...” jakieś inne takie dzieło wymieni. Zastanawiałem się jeszcze nad “Małym Księciem” i “Anią z Zielonego Wzgórza”, ale tam jednak trochę cierpienia jest.

Kto rzuci tytułem?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No i obrazili się, że traktujesz ich jak bezrozumne larwy... A ze słowami “brat” i “siostra” będą mieli spory problem.

Ale może i to by nie było takie złe rozwiązanie... ;-)

Babska logika rządzi!

Wymieniacie same zagraniczne tytuły. Tymczasem oni zdecydowanie powinni wysłać kosmitom jakiś tekst literatury polskiej :P Cóż to za kosmopolityzm brzydki i niepoprawny, żeby dawać obcym Szekspira, może jeszcze coś niemieckiego, ukryta opcja, tfu.

;) ;)

(Dodaję podwójny emot na wypadek, gdyby ironia była nie dość dla kogoś czytelna).

Patrząc od tej strony, pomysł na ziemską załogę chyba powinienem docenić, znaczy, że to są nasi, a nie na przykład jacyś astronauci hamerykańscy. (To bardziej serio).

Kosmici mają ładnie wymyśloną biologię i zabawne dylematy, no, nie są nudni, ustępy z obcymi czytało mi się przyjemniej niż te z ludźmi. Parę ludzkich kawałków mogłaś napisać lepiej. Chodzi o to, że bez cofania się i dodatkowej analizy trudno się w nich połapać, kto jest kim, a nawet, ilu załogantów w danym momencie rozmawia.

Ambitnie poszłaś w gwarę, która ma potencjał komiczny. Nawet jeśli znawcy dialektu twierdzą, że można było lepiej – zawsze to smaczek.

Piszesz, że Wymiana miała być na serio. Mam, przyznaję, trudności w potraktowaniu bohaterów i całej przedstawionej przez Ciebie historii z pełną powagą. Ale opowiadanie zaciekawia, a że jest uśmiechowo – to także przecież zaleta.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Dziękuję, Jerohu. :-)

Nie upieram się przy imporcie. To co polskiego proponujesz? ;-)

Fajnie, że się nasi spodobali. Zgadzam się, że kosmici są ciekawsi. Ja też ich wolę. :-) Przyznam się, że ludzka strona była poprawiana do ostatniej chwili. Bardzo możliwe, że zostały jakieś niedopatrzenia. A zmian trochę było...

Dopuszczam również, że z gwarą przegięłam i przez to wyszło śmieszniej, niż zamierzałam.

Dobrze, że zaciekawiło. :-)

Babska logika rządzi!

To co polskiego proponujesz?

Myślę, że dobrym wyborem byłby Łysek z pokładu Idy ;)

 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tiaaa, dołóż jeszcze “Janka Muzykanta”. ;-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. Gryfne. Ujęła postać Regresora, słowo "orężnia" bardzo ładnie brzmi. Uwaga Bercika żeby lepiej poezji nie wysyłać porządnie rozbawiła. Zakończenie trochę jak z brodatego dowcipu o parowozie i samowarze, ale nic to historii nie ujmuje. Po przeczytaniu zacząłem snuć rozważania co by było, gdyby jedna lub druga strona zaproponowała, aby kolejna runda wymiany dotyczyła dzieł stworzonych na szybko przez obie załogi :-) Gratulacje raz jeszcze.

Przyczajony użyszkodnik

Dziękuję, Mechaniszkinie. :-)

Miło mi, że gryfnie wyszło. Polubiłeś Regresora? W porządku. Kogoś innego ujął Jajonosiec. Dla każdego ufok na miarę potrzeb! ;-)

Orężnia... Eeee, jeśli tam jest, to literówka. Ale słowo faktycznie ładne, właściwie mogłoby zostać.

Bercikowi radośnie wsadziłam w usta własne przekonania. Sama nigdy bym wierszy obcym nie wysłała.

Pomysł na własnoręcznie/ własnomanipulatorowo stworzone dzieła niezły. Jaj pewnie wysłałby jakąś kompozycję olfaktosensoryczną, a nasi nawet nie potrafiliby tego odtworzyć.

Babska logika rządzi!

Ja też przeczytałam. Wczoraj do snu. I muszę się zgodzić ze zdaniem, że śląska gwara wyszła jakoś tak średnio i spokojnie można było ją sobie odpuścić. Ja znów dobrze bawić się przy tekście zaczęłam gdzieś od połowy. Nie jestem jakimś wielkim fanem sf i ciężko mi się było wczuć w klimat tych dziwnych, wyszukanych nazw, które nieco wybijały z rytmu, a oprócz tego ta gwara mnie na początku irytowała. Później poszło gładko i humor zrobił się taki jak lubię. Zakończenie wywołało uśmiech i zarazem nieco konsternacji, bo w sumie obcy postanowili unicestwić homo, bo nie spodobała im się książka... ;)

 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dziękuję, Morgiano. :-)

Śląska gwara nie przypadła? Hmmm, odpuścić to może nie, ale pewnie należało dać jej mniej.

Które nazwy uważasz za wyszukane i wybijające z rytmu?

Fajnie, że w końcu wyszłam na prostą. :-)

Właściwie nie tyle nie spodobała, co opacznie ją zrozumieli.

Babska logika rządzi!

Wszystkich opowiadań w numerze jeszcze nie przeczytałam, ale zaczęłam od Twojego. Po pierwsze, oczywiście gratuluję publikacji. Po drugie, uważam tekst za naprawdę udany. Bardzo podobała mi się polska załoga i odejście od typowego, mam wrażenie, dla sci-fi przekonania, że pierwszy kontakt z obcymi to Amerykanie. Fajnie zbudowałaś rzeczywistość, w krótkim tekście nienachalnie rozrysowałaś kontekst sytuacji. Niektóre wyrażenia językowe np.: “ekran rozbłysł oranżem...” wywołały u mnie efekt łał. Świetna stylizacja językowa kapitana, choć momentami nie do końca rozumiałam co mówi... Nie znam gwary śląskiej więc wychodzę z założenia, że została dobrze zrobiona. Ciekawie przemyślana rasa kosmitów. Wszystko dobrze dopracowane i spisane skrupulatnym, rzeczowym stylem. Poczucie humoru subtelne, nie przytłaczające akcji, ale jednak obecne, dające lekturze lekki wymiar mimo ciężkiego kalibru zakończenia (trochę mnie zasmuciło). Podsumowując, nie dziwię się, że tekst trafił na łamy “Nowej Fantastyki”, myślę, że może okazać się jednym z lepszych w numerze, choć “Złudzenia Smokobójcy”, jak na razie też dobrze się prezentują. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Dziękuję, Rosebelle. :-)

No, bo to niesprawiedliwe, żeby wszystko w Kosmosie załatwiali Amerykanie. Nasi też tam będą. ;-)

Kontekst i tło to już w dużym stopniu zasługa MC, w pierwotnej wersji tego nie było, ale się dopominał.

Efektu łał w tym przypadku nie rozumiem – zdanie jak zdanie. Ale skoro Ci się spodobało...

Stylizacja tak do końca pewnie nie została dobrze zrobiona, bo ja też nie godom na co dzień, tylko trochę dowcipów znam.

Najbardziej podobają mi się kosmici i fajnie, że ich doceniasz.

Babska logika rządzi!

Każde zdanie jest jak zdanie, ale jednak niektóre są bardziej plastyczne i jakieś takie... Unikatowe. Lubię gdy w tekstach są konstrukcje, na które może sama bym nie wpadła, a które wypadają plastycznie. Ta mi się tak spodobała, że aż babci przeczytałam i jej też się spodobała, więc wiesz, bądź dumna, czy coś. ;)

Tak, kosmici wyszli super, cały ich system rozmnażania i jak zdobywają imiona... Szczególnie podobała mi się historia Jajonośca. Wyszła taka dramatyczna, a jednocześnie komiczna jak sobie człowiek wielkiego karaluchopodobnego stwora wyobraża w roli herosa, wynoszącego jaja z płonącego budynku XD

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

No dobra, mogę być dumna, nie ma sprawy. ;-)

Tylko historię Jajonośca pokazuję. O imieniu Regresora ledwie wspominam, a Gwiazdowędrowca trzeba się domyślać. Czy wyszła komiczna? Hmmm. Wyobraź sobie pożar w żłobku. Nie ma znaczenia, czy tego zagrożonego dwulatka wyniesie strażak w futurystycznym stroju czy pokraczny kundel stróża.

Podobno wystarczy tylko część świata opisać szczegółowo, resztę już sobie Czytelnik dośpiewa.

Babska logika rządzi!

No tak, rzeczywiście, ale poprzez opisanie historii Jajonośca, łatwo sobie resztę wyobrazić, czy dopowiedzieć. Zgadzam się, że pożar w żłobku to dramatyczna wizja, chodzi mi po prostu o to, że niewielu autorów ma odwagę wybrać “potwory” na bohaterów, może właśnie to mnie poniekąd wewnętrznie uśmiechnęło, a może za mało czytam i to staroci, stąd takie wrażenie, że to jakieś nietypowe. Nie wiem, czy sensownie artykułuję co mam na myśli. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Nie zgodzę się co do potworów – są książki o smokach, wampirach itp. Niekiedy przedstawiają postacie w świetle pozytywnym lub neutralnym.

Po prostu starałam się wymyślić rasę inną od nas. No, przynajmniej z inną biologią. Bo psychiki raczej nie przeskoczę. I chyba tu jest pies pogrzebany, nie w odwadze – trudno wykombinować coś, co nie będzie przypominało jeśli nie ludzi, to innych ziemskich gatunków. Albo chociaż rzeczy, które ludzie potrafią sobie wyobrazić.

Babska logika rządzi!

No, ale czy nie uważasz, że smoki i wampiry są niejako uważane za romantyczne? W jakiś sposób piękne? Mało kto ma podobny sentyment odnośnie owadów i podobnych im istot. 

Zgodzę się co do Twojego stwierdzenia o trudności wymyślenia czegoś, co nijak nie odnosi się do ludzkiego sposobu postrzegania świata. Świetnie wyszło to Lemowi w “Solaris” innych przykładów nie kojarzę. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

W “Zmierzchu”? Są szalenie romantyczne. ;-)

Mam wrażenie, że w miarę rozwoju kultury, etyki (a może czegoś innego?) społeczność zaczyna coraz więcej istot zaliczać do “swoich”. Niewolnictwo staje się nieakceptowalne, wyrzynanie innowierców passe, rasizm brzydki, kobiety zyskują prawa wyborcze, geje prawo do małżeństw, nie wolno bić dzieci, a potem znęcać się nad zwierzętami... Wreszcie i potwory przestają być krwiożercze. Wampiry okazują się niezłymi kochankami, smoki mają w nosie dziewice, za to władają magią... Nawet obecne elfy są znacznie milsze niż te szekspirowskie.

Chyba i owady zaczynamy podziwiać/ rozumieć. Pszczoły nie mogą być takie durne, skoro potrafią wytłumaczyć innym, gdzie szukać nektaru. Nieprawda?

No, cholernie trudno zdjąć “ludzkie okulary”.

Babska logika rządzi!

Ano, masz rację. Granice pomiędzy tym co dobre i złe zacierają się im bardziej rozumiemy i uczłowieczamy wszystko, co nas otacza. Łącznie z owadami, choć nie znam nikogo, kto przepadałby za karaluchami. Miałam bydlaki w jednym mieszkaniu i wierz mi, nie ma nic gorszego niż otworzyć szufladę w łazience i stanąć oko w oko z kilkucentymetrowym monstrum, którego czułki zdają się patrzeć na ciebie jak na intruza. Może to moje własne traumy sprawiają, że tym bardziej zafascynowali mnie Twoi kosmici ;)

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

Ojtam, ojtam. Nie ma nic gorszego... A wolałabyś znaleźć te wścibskie czułki na dnie pudełeczka, z którego od dłuższego czasu wyjadasz orzechy? ;-)

Dla niego jesteś intruzem, to jak ma patrzeć? Mieszka sobie owad spokojnie w szufladzie, a tu nagle trzęsienie ziemi i antyzaćmienie.

Może tak być, że elementy znane wzbudzają żywsze emocje. Czy jeszcze ktoś miał bliskie kontakty z karaluchami?

Babska logika rządzi!

Gratuluję :)

Przynoszę radość :)

Dziękuję, Anet. :-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałem Wymianę kulturową. Bardzo w Twoim stylu Finklo. Najbardziej zdecydowanie podobał mi się humor (kilka zdań perełek) oraz zderzenie dwóch cywilizacji. Drażnił czasem natłok naukowego języka podczas rozmów na Barbórce. 

Poza tym czytało się przyjemnie. Jeszcze raz gratuluję publikacji i życzę kolejnych :)

Dziękuję, Belhaju. :-)

Ano, w moim stylu – sama pisałam. ;-)

A w których momentach drażnił naukowy żargon?

Miło, że przyjemnie. :-)

Babska logika rządzi!

Już pod sam koniec, ale musisz wiedzieć że: helisy DNA itp. to nie moja bajka. 

Aha. DNA nie siadło. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Można powiedzieć, że nie sięgnęło DNA :P

 

A tak serio, to opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu, jednak odebrałem go jako humorystyczne – chyba Ślązaków w statku kosmicznym o nazwie “Barbórka” nie można traktować serio. Dlatego niestety mam podobne zastrzeżenia do zakończenia jak przedmówcy, jest zdecydowanie zbyt poważne.

Dziękuję, Natanie. :-)

Ech, cokolwiek nie piszę, wychodzi zabawnie. ;-/ OK, rozumiem, że godki wyszło za dużo. Ale dlaczego poważni Ślązacy nie mogą nazwać poważnego statku “Barbórka”? Zastanawiałam się jeszcze nad “Skarbkiem” – byłby lepszy?

Babska logika rządzi!

Najlepsza byłaby “Gruba” :). “Barbórka” już się tylko z karczmą kojarzy, a “Skarbek” (czy Skarbnik) przepadł już w odmętach zapomnienia.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

IMO, “Gruba” dopiero byłaby śmieszna, bo dwuznaczna. ;-)

Babska logika rządzi!

Ja bym obstawiał jakieś słowiańskie bóstwo – na wzór amerykańskiego programu Apollo. Nie mam pojęcia czy Słowianie mieli jakiegoś opiekuna górnictwa. Jeśli nie, byłbym za “Perunem”, albo “Światowidem”.

Bóstwo, powiadasz? Niby może być, ale oni lecieli malutkim stateczkiem dla kilku osób, a nie największym na świecie.

Babska logika rządzi!

Jak zawsze z opóźnieniem – ale przeczytałem i ja. W sumie wzięłaś “Inwazję” i “z = z^2 + c”, trochę rozbudowałaś, dodałaś Ślązaków i jest “Wymiana kulturowa” ;) Śmieję się, ale to nie zarzut, w końcu i tak mówią, że całe życie piszemy jeden i ten sam tekst...

 

“Wymiana kulturowa” była miła do przeczytania, choć bez jakichś fajerwerków. Zwłaszcza przez to zakończenie – eksterminacja planety przez doświadczoną w kontaktach międzyrasowych kulturę za Romea i Julię to jednak za duży absurd (i za leniwe rozwiązanie fabularne) jak na moje misię (syndrom “Inwazji”!). Nawet w takim lekkim tekście. No bo powiedzmy sobie, Finko – jeśli piszesz opowiadanie o kosmicznych robalach eksterminujących kosmicznych Ślązaków, to naprawdę nie wiem, jak musiałoby być egzystencjalne, żeby nie było odbierane jako humoreska...

 

Natomiast sama wizja kosmicznych górników ze Śląska bardzo mi się podoba. Chętnie bym przeczytał tekst właśnie o nich, bez robali, poważniejszy... Rozpędziłem się. Ale to tylko świadczy o tym, że motyw jest nośny.

 

No i gratuluję publikacji :)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Dziękuję, Diriadzie. :-)

Dołóż jeszcze “Kontakt” – to on był bezpośrednią inspiracją dla rasy Velorian. ;-)

No cóż, widzisz humoreskę w eksterminacji – śmiej się na zdrowie. Ja w tym widzę trochę inne rzeczy, ale widocznie źle je sprzedałam.

Wiesz, bez robali to życie górników nie wygląda ciekawie – latają, szukają obiecujących asteroid do eksploatacji. Po znalezieniu zostawiają nadajnik i mówią o tym kumplom, kręcąc się w pobliżu. Za jakiś czas przylatuje większy statek, górnicy spotykają się z rodzinami, wszyscy zakładają tymczasową bazę, wydobywają surowce, część posyłają chętnym. A moi górnicy lecą szukać dalej. Od czasu do czasu urlop na tyle długi, żeby opłacało się polecieć na jakąś planetę.

Musiałabym popsuć im coś niezbędnego do przeżycia, żeby wprowadzić urozmaicenia... Albo jestem za cienka w uszach technicznie, albo pomysły z tego worka jakoś mnie omijają.

Babska logika rządzi!

Zostały mi do doczytania dwie strony "Wymiany" , ale tymczasowo mój egzemplarz nf przepadł i odzyskam go za jakiś tydzień, dlatego jeszcze tu wrócę! :D

Oj! Niedobrze. Nic to, poczekam, aż odzyskasz egzemplarz. Tylko lepiej nie czytaj komentarzy, bo tu spojlerów jak mrówków...

Babska logika rządzi!

Ja też obiecałem i jeszcze przyjdę z komentarzem, tylko tak mnie książka wciągnęła, Finklo... Masakra, nie mogłem się oderwać :D

Więc ją skończyłem i dopiero teraz nadrabiam zaległości.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

No trudno. A co to za książka, taka bagnista? ;-)

Babska logika rządzi!

Żadne tam trudno. Jeszcze przeczytam i wszystko skończy się happy endem! :―D

 

Pomruki Burzy – dwunasty z 14-tomowego cyklu Koło Czasu. A zarazem pierwszy, który napisał Sanderson, a nie Robert Jordan, pomysłodawca. I wierz mi, wyszło to serii na dobre – z Jordana to był taki rycerz słowotoku, że wspominasz książki entuzjastycznie, ale gdy czytasz, to umierasz z nudów :―P

 

No, może trochę przesadzam, w każdym razie jest pewien powiew świeżości :―)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

A to nie znam. Jakoś bardzo podejrzliwie podchodzę do wielotomowych sag. Dłuuugo się wahałam, zanim sięgnęłam po Pratchetta...

Babska logika rządzi!

W sumie, to Cię rozumiem, choć zainteresowałem się tymi największymi – Pieśń lodu i ognia, Koło Czasu, Miecz Prawdy, Malazańska Księga Poległych, Czarna Kompania. Czasem miło dłużej potowarzyszyć bohaterom ;―)

A Pratchett to akurat trochę inna sytuacja – książek ze Świata Dysku multum, ale serie nieco krótsze...

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Jakie masz zdanie Count o Księdze Poległych i Czarnej Kompanii?

Sorki, Finklo, za mały off-top.

 

Z Księgi przeczytałem tylko jeden tom i miałem problemy z dostępnością, więc się zatrzymałem ;―P

Co tu dużo mówić – gdy po 400 stronach akcja w miarę ruszy, a Ty mniej więcej ogarniesz bohaterów, to fajna ;―)

Zaś Czarna Kompania najbardziej podobała mi się na początku, później było trochę gorzej. To mroczne, bezkompromisowe fantasy, je również niełatwo się czyta. Ale lektura satysfakcjonująca.

Dlaczego później było moim zdaniem gorzej, nie zdradzę – byłby to spojler ;―)

 

Droga Finklo – na temat Wymiany Kulturowej obiecuję wylać dwa razy więcej słów, więc nie gniewaj się proszę za tę urągającą Twemu dziełu dyskusję.

Ale rozumiesz... Beryl bije za pisanie na shoutboxie :―P

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Luki, trzymam za słowo.

Ależ nie przejmujcie się, dyskutujcie. Finkla nie bije za offtop. ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla nie bije za offtop. ;-)

Niby wiem, ale pisanie w wątku jednego pisarza o twórczości innych jest jednak trochę... nieeleganckie. 

 

Dobra, kończę produkować znaki, bo jak przyjdzie podliczyć, ile ma liczyć recenzja tekstu, będę zmuszony udać się najpierw do Cienia na warsztaty ;―)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Sam jestem po siódmej (Księdze), czytam średnio jedną rocznie, bo ciężkie, jedni mówią grafomańskie, a ja, że masakrycznie rozbudowany świat. Trochę szkoda Kompanii, bo jestem po pierwszym tomie, a Ty mówisz, że później gorzej.

Jeśli o amatorze wyrażasz się “pisarz”, to już możesz robić, co chcesz. ;-)

Babska logika rządzi!

Hehe, zapamiętam to sobie, Finklo ;―PP

 

Darconie – to subiektywna opinia, zresztą dotyczy bardziej Powrotu Czarnej Kompanii. Przeczytasz, to wyrobisz własne zdanie ;―)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Przeglądam sobie NF o czwartej nad ranem a tu Finklińska. No to czytam, co by sobie przerwę w pracy umilić.

Generalnie się podobało, choć to zakończenie, to sam nie wiem. Ale górnicy ze swoją godką fajny klimat.A wplecione opisy narządów robali bardzo smaczne. Wciągało i czytało się sprawnie. Nie wiem czy tak miało wyjść ale wyszło humorystycznie i lekko. Gratuluję papieru w NF.

Tylko dzielenie czasopisma z "Balladą(...)" budzi niesmak :D

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Dziękuję, Mytriksie. :-)

Cieszę się, że umiliłam przerwę.

Opisy smaczne? Musiałeś bardzo zgłodnieć w robocie, żeby nabrać ochoty na karalusze podroby. ;-)

Miało wyjść nieco mniej humorystycznie, ale chyba muszę się z tym pogodzić.

Nie przesadzaj – teksty są różne. Jak czytam opinie na temat tego numeru (a robię to z zainteresowaniem ;-) ), to niektórym “Mem” podoba się najbardziej z numeru.

Babska logika rządzi!

niektórym “Mem” podoba się najbardziej z numeru

Serio? To są chyba ci, którzy uważają, że im mniej rozumieją, tym literatura lepsza. Co to chłoną “Ulissesa” z wypiekami na uszach. A ogólnie poczułem ulgę, że nie jestem tak głupi jak myślałem i że nie tylko do mnie to opko nie trafiło. Zdecydowanie wolę “Wymianę...” niż “Balladę...”!

Sorry za offtop.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Trudno mi się wypowiadać, bo sama “Memu” jeszcze nie skończyłam.

Ależ to żaden offtop, jeśli porównujesz różne teksty z numeru. Popatrz na dialog Hrabiego z Darconem. Tak się pisze nie na temat! ;-)

Babska logika rządzi!

Jeszcze nie czytałem, ale gratuluję udziału w jubileuszowym numerze!

Dziękuję, Michale. :-)

Mam nadzieję, że przeczytasz.

Babska logika rządzi!

Nie uwierzysz, Finklo. Przeczytałem :―D

Moja kolejna zwłoka była spowodowana odległością – 10 km od numeru to kawałek, a choć Counta cechują dość długie ręce i całkiem dobry wzrok, to jednak ta czcionka... Trochę za mała ;―)

 

Powyższych komentarzy w większości nie czytałem (tylko te z początku i to kiedy były jeszcze “świeże”), jednak zbyt odkrywczy pewnie nie będę. Dużo już zostało powiedziane...

Na początek to, co Ci nie leży, ale już się pewnie pogodziłaś – rzeczywiście jest lekko i dowcipnie. Rzekłbym wręcz, że niezłej próby ten dowcip, tak on, jak i kosmici, kojarzyli mi się ze Star Trekiem, czy podobnymi fantasy w kosmosie. Podobnie Twój tekst – wystarczyłoby usunąć kilka zwrotów, które zalatują s-f i będzie równie dobre fantasy :―)

Ubawiłem się już na początek, tym imieniem: Jajonośca. Przed oczami od razu stanęła moszna z odnóżami :―D Przepraszam, Finklo XD Ci Ślązacy też swoje wnieśli...

Niemniej, już na poważnie, to początek dobry, zaciekawia. Mogłaś ewentualnie rozważyć rozpoczęcie od statku ludzi – wtedy byłoby łatwiej wykreować jakieś napięcie, strach przed nieznanym. A tak wiemy, że po obydwu stronach są poczciwiny i nic złego się nie stanie.

Sam rozwój akcji i tejże prowadzenie – pierwsza klasa. Opowiadanie trzymało uwagę od początku do końca, czytało je się z przyjemnością. Bohaterowie po stronie kosmitów fajni i różnorodni, z ludźmi różnie to bywało. Strasznie mi się mieszali, być może przez spore nagromadzenie osób na niewielkiej przestrzeni... tekstu ;―)

Worldbuilding delikatny, ale wystarczający, na plus również ten cały protokół – rozwój sytuacji śledziłem z zainteresowaniem.

Dopiero pod koniec immersja trochę mi siadła. Piszesz, że załoga statku to byli górnicy, a gdy rozmyślają, co wysłać kosmitom, wybór pada na... Romeo i Julię XD Jeszcze myślą o poezji. Wiem, że to przyszłość i górnicy mogą stać na wyższym poziomie kulturowym, ale biorąc pod uwagę aktualne tendencje, nie liczyłbym na to... Dziwne, że nie pomyśleli o filmach – mieli ich na dysku pewnie multum, a podczas długiego lotu oglądali je pewnie na okrągło. To by bardziej pasowało moim zdaniem.

Ale wiem, oczywiście, że Finkla filmów nie ogląda, może tym podyktowany był wybór ;―)

Zakończenie fajne, szkoda tylko biednego Reagflinta – takie miał larwina nadzieje, a tu dupa...

 

No to chyba spełniłem wymogi długości, mam nadzieję, że taka opinia na coś Ci się przyda. Nie mam kompetencji by doradzać, ale wydaje mi się, że znacznie lepiej (i naturalniej) wypadasz w takiej lekkiej literaturze. A King prawił, żeby wykorzystywać swoje atuty. Musisz być po prostu wesołą, pogodną osobą, Count w życiu by nie napisał takiego opowiadania ;―)

 

Trzym się ciepło.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Dzięki, Luki. :-)

Co mam nie wierzyć – zakładam, że olbrzymia większość portalowiczów potrafi czytać. Nawet ze zrozumieniem! ;-) Możliwe, że nawet dałbyś radę tej drobniutkiej czcionce z dziesięciu kilometrów, ale musiały jakieś materialne przeszkody się wrąbać. Ściany, drzewa, może nawet góry i lasy...

Lekko i dowcipnie już niech będzie. Tylko oskarżeń o humoreskę wolałabym uniknąć. Z zarzutami o fantasy też się nie zgodzę – owszem, dałam Velorianom technologie, których my jeszcze nie mamy, ale to w końcu bardziej rozwinięta technicznie rasa. Space opera i tyle.

No i z racji tej przewagi oni pierwsi wykryli ludzki statek. Tak mi chronologicznie wychodzi.

Rzeknę, że wizje Jajonośca masz wybitnie samcze... Nawet nie tekturowa wytłoczka z mnóstwem kurzych jaj, tylko moszna na nóżkach.

Tak, ludzie wypadli jakoś bardziej blado niż kosmici. Chyba więcej wysiłku włożyłam w opis obcych. Człowiek, jaki jest, każdy widzi...

Górnicy górnikami a Finkla Finklą. No, nawet przez myśl mi nie przeszło, że można posłać film jako reprezentacyjną próbkę ludzkich osiągnięć w ramach kultury. Może jeszcze pornola? ;-)

I tylko Reagflinta Ci żal? On przynajmniej przeżył, jeszcze będzie miał szansę, żeby się wykazać. Ale spodobało mi się określenie “larwina”. :-)

Ano muszę być wesoła i pogodna.

Babska logika rządzi!

Space opera? No mooooże, choć w takiej miniaturowej skali, biorąc pod uwagę, że to tylko opowiadanie i mogłaś przedstawić wycinek (wszech)świata.

Ja takie teksty, być może niesłusznie, wrzucam raczej do nurtu kosmicznego fantasy, podobnie jak Star Wars, Star Trek i tym podobne, mając na względzie, że więcej w tym wszystkim spekulacji i wyobraźni niż podstaw naukowych, ale definicyjnie masz słuszność.

 

No pewnie, że pornola! ;―P Pod względem edukacyjnym byłby idealny – nauczyłby Velorian co to seks, pokazałby jak wyglądają ludzie... Myślę, że byliby zbyt zainteresowani, by nas zniszczyć ;―)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

No, dla mnie w fantasy musi być magia. Jeśli zamiast niej są technologie umożliwiające prędkości nadświetlne, teleportacje itp. to dostajemy bardzo miękkie SF.

Taaak, nie mogliby się oderwać od ekranów i zaczęliby się masturbować. Ups! Oni nie mają jak. Powtórzę zagranie lekarza: a Ciebie rajcuje obcowanie na przykład osiołków?

Babska logika rządzi!

ŁOESU doczytałem.

Wrażenia mam całkiem pozytywne. Początek ciut mnie znużył, ale końcówka świetnie to wynagrodziła. Absurd poganiał absurd, przez co całe to wzajemne niezrozumienie wypadło naprawdę zabawnie.

Inna sprawa, że nie wiem, czy to jest tekst, w którym wykorzystałaś pełnię swoich możliwości i który mogłabyś pokazywać wszystkim na prawo i lewo, bo skoro wydrukowane, to takie dobre. Światotwórstwo pod postacią owadziej rasy pierwsza klasa, ale fabuła wygląda mi na bardzo pretekstową, a postaci zlewały mi się w jedną masę po obu stronach barykady.

Do tego mam aż nadto śląskiej gwary na co dzień, więc jak jeszcze w NF zaczęli godać... To szlag mnie trafił. :)

Krótko mówiąc: sympatycznie, ale czytałem lepsze Twoje teksty. :>

Dzięki, Panie Jasnostronny. :-)

Początek znużył? Niedobrze...

Hmm, absurdu tam nie planowałam, ale jak już znalazłeś, to niech będzie po Twojemu.

Że postaci się zlewały też niezbyt się cieszę. Sądziłam, że przynajmniej ufoludki mają swoje osobowości.

Mam nadzieję, że szlag spowodowany śląską godką na łamach NF nie był długotrwały.

Ale dobrze, że ogólnie pozytywnie.

Babska logika rządzi!

Finklo, gazetkę kupiłem pierwszego dnia po tym jak wylądowała w sklepach, a opowiadanie zamierzałem przeczytać tego samego wieczora. No i zacząłem... ale absolutnie nie mogłem go wtedy skończyć. Powód? Śląska gadka. Jest ona dla mnie tak irytująca, jak dla innych ludzi dźwięk szorowania paznokciami po tablicy. Dlatego też zirytowałem się, rzuciłem Fantastykę w kąt i nie ruszałem aż do teraz.

Tekst był zabawny i naprawdę intrygujący. W tym sensie, że miał oryginalny klimat i tak skonstruowaną fabułę, że czytało mi się z myślą “zaraz się wysikam, wytrzymam jeszcze chwilę, tylko się dowiem jak to się skończy”. Także duży plus. 

Natomiast nie był to Twój najlepszy tekst, według mnie. Inne bardziej przypadły mi do gustu, choć rozumiem dlaczego akurat ten został doceniony. Odczułem podobieństwo z innym: z = z^2 + c. Tak jakby to opowiadanie było duchowym spadkobierca tamtego. Aczkolwiek zdecydowanie wyżej oceniam tamto. 

 

Szczerze gratuluję złotego piórka. Zasłużyłaś.

Dziękuję, Łukaszu. :-)

Przykro mi, że tak dokuczyłam godką. Nie było to moim zamiarem. Fajnie, że jak już udało się przedrzeć przez śląską barierę, to opko wciągnęło. Mam nadzieję, że pęcherz przetrzymał lekturę w dobrej formie. ;-)

Nie wiem, czy najlepszy, to strasznie indywidualna kwestia. :-)

Podobieństwo z “z = z^2 + c”. Na pewno tematyka się zgadza i spotkanie w Kosmosie. Ale ja za bardziej bezpośredniego przodka uważam “Kontakt” – to pod jego wpływem zrodził się pomysł na kosmitów.

Babska logika rządzi!

Przeczytałam :)

Ja również odebrałam tekst jako lekki i zabawny, choć pod płaszczykiem tej lekkości przemycający ważki temat. Dobrze się bawiłam czytając. Co ciekawe, bardziej chyba utożsamiałam się z załogą kosmitów, ich relacje i konflikty były ciekawsze i wyrazistsze, u tych naszych tak trochę bladawo było pod tym względem.

Gratuluję publikacji i gorąco życzę Ci kolejnych! :) 

Dziękuję, Werweno. :-)

Dobrze, że znalazłaś coś ciekawego pod płaszczykiem. Dobre miejsce do szukania, BTW. ;-)

Też mi się wydaje, że kosmici lepiej wyszli. Ale ludzi jako tako znamy, więc co tu o nich wypisywać...

Babska logika rządzi!

W końcu przeczytałem. Spóźnione, ale zawsze – gratulacje. Podobało mi się. Lekkie i z humorem, ciekawy pomysł na pierwszy kontakt. 

Dziękuję, Zygfrydzie. :-)

Miło mi, że się spodobało. Nie miało być tak lekko, ale już trudno, nie będę Ci żałować. ;-)

Babska logika rządzi!

Odświeżę temat, bo – tadam! – udało mi się opowiadanie przeczytać ;) Wiele nowego do dyskusji nie wniosę, ale spieszę donieść, że czytało mi się bardzo dobrze. Masz bardzo lekki styl pisania, a to zaleta – prostota wcale nie jest taka oczywista. Choć rzeczywiście trudno przez to odebrać tekst poważnie, ale bez przesady. Przy “Nagrodzie wojownika” Ci się udało napisać coś nieparodystycznego, a w “Wymianie” po prostu było sporo elementów humorystycznych. Na gwarze śląskiej się nie znam (chociaż uwielbiam jej słuchać), więc nie wiem, na ile dobrze ją oddałaś. 

 

Zakończenie było w moim odczuciu przesadzone – rozumiem, że miało być mocne zamknięcie, ale jak się ma długaśną instrukcję pierwszego kontaktu i zylion formularzy do wypełnienia, to chyba się nie eksterminuje całej cywilizacji na szast-prast, bez wszczęcia długich procedur i uzyskania zgody wysokich urzędników. Podobał mi się natomiast pomysł “pierwszego kontaktu” nawiązanego przez ludzi bez żadnego przygotowania. Motyw mocno przerysowany, ale w gruncie rzeczy bardzo prawdziwy :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Dziękuję, Mirabell. :-)

Spoko, sama mam większe opóźnienia.

Lekko tak łatwo tak toczy się w dal i faktycznie trudno uznać, że to nie zabawka.

Na gwarze też się nie znam, więc na wszelki wypadek zastrzegłam, że i dla górników to jest coś nabytego, gadka dla szpanu, nie coś wyniesionego z domu.

OK, w Twoim argumencie coś jest, ale strach ma swoje prawa. Jeśli dojdziesz do wniosku, że napotkana rasa stanowi zagrożenie dla Ciebie i Twojego gatunku, to nie pytasz odległego szefostwa o zgodę. Zwłaszcza, jeśli nazywasz się Regresor.

Cóż, pierwszy kontakt chyba musi być nawiązany przez osobników słabo przygotowanych. ;-)

Babska logika rządzi!

Czyli przez nas. ;)

Niech będzie. Wsiadaj do rakiety i szukaj ufoków. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka