Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 06/17

Jerzy Rzymowski

POWRÓT DO AMBERU

 

W twórczości Rogera Zelaznego bogactwo mitologii i koncepcji filozoficznych naszego świata odgrywało ogromną rolę. W swoich powieściach – takich jak np. „Pan Światła”, „Stwory światła i ciemności” czy „Oko kota” ‒ sięgał między innymi do hinduizmu, mitów starożytnego Egiptu czy wierzeń Indian Navajo. „Kroniki Amberu”, jego opus magnum, to próba stworzenia własnej mitologii, chociaż da się w niej zauważyć odniesienia na mitów i filozofii starożytnej Grecji.

 

Marcin Waincetel

NIEŚMIERTELNE POTWORY Z WYTWÓRNI UNIVERSAL

 

Dracula, potwór Frankensteina, mumia i inne legendarne monstra Universalu zostaną wkrótce zreinkarnowane w ramach Kinowego Uniwersum Potworów. Pytanie tylko, czy słynne „It’s alive!” zabrzmi dziś równie wiarygodnie, co w minionych czasach?

 

Andrzej Kaczmarczyk

OBYWATEL McKWACZ

 

Mało który bohater Disneya ma ciekawszą historię niż Wujek Sknerus, który obchodzi w tym roku 70. urodziny. Zanim powróci na ekrany telewizorów w nowej odsłonie kultowych „Kaczych Opowieści”, przyjrzyjmy się bliżej kaczorowi, bez którego nie mielibyśmy Indiany Jonesa, wielu słynnych animacji, mangi i anime.

 

Ponadto w numerze:

– opowiadania Rogera Zelaznego ze świata "Kronik Amberu";

– opowiadania polskich autorów (M. Kucenty, S. Prochocki, P. Karbowski);

– wywiad z Brandonem Sandersonem;

– dyskusja z udziałem A. Sapkowskiego, W. Siudmaka, T. Bagińskiego i J. Karpowicz;

– felietony, recenzje i wiele innych atrakcji.

Komentarze

obserwuj

Jest Kucenty? To trzeba kupić :)

Obecna! ^^

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dlaczego jeszcze prenumeratorzy nie otrzymali ?

Na pewno zostało już wysłane, bo zawsze jest wysyłane zanim numer trafi do zwykłej sprzedaży. A od tego momentu wszystko w rękach Poczty Polskiej.

A też jeszcze nie dostałam prenumeraty (wioska pod Gdańskiem).

I tak powinny wyglądać okładki NF! :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

         bo zawsze jest wysyłane zanim numer trafi do zwykłej sprzedaży

Z tym to bym akurat podyskutował. Prenumerata dotarła do mnie dzisiaj, z datą nadania na naklejce 25 maja. Z reguły tak jest, że prenumerata jest nadawana, albo dwa dni przed pojawieniem się w kioskach, albo tego samego dnia. Jak komuś zależy na szybkim przeczytaniu to  raczej dla niego nie jest najlepszą opcją. Kilka miesięcy temu reklamowałem to, że nie otrzymałem jeszcze pisma. Dostałem odpowiedź żebym się skontaktował ponownie jeżeli nie dotrze do trzech tygodni smiley  To wiadomo zarzuty nie do redakcji tylko wydawnictwa.

Cała publicystyka, od wstępu po stopkę, na świetnym poziomie. Aaa no i ten artykuł o Sknerusie potraktowałem jak trafiony prezent na Dzień Dziecka, nawet dla tych, którzy dziećmi już dawno nie są :) Jedynie niedosyt pozostawia wywiad w rubryce p. Parowskiego. Chciałoby się więcej tego naraz smileyJak mam się jeszcze do czegoś przyczepić to do tego, że jeżeli mniej więcej na takich banałach jak tych opisywanych w artykule Kosika jest oparta jego powstająca książka, to raczej mnie do kupna nie zachęcił. Watts wypadł, Piskorski skończył pisać swój cykl. Wiadomo już co wypełni tę lukę?  Okładka rzeczywiście kapitalna, ale ze Sknerusem też dałaby radę laugh Opowiadania z Amberu odkładam na wakacje, aż sobie odświeżę chociaż te pierwsze kroniki z Corwinem. Może nawet odkopię z pudeł tę śmieszną książeczkę z kiczowatymi rysunkami postaci, rozkładem sal w zamku itd. Wielkie podziękowania z mojej strony za to, że w końcu ktoś to wydał po polsku :) No i na brawa zasługuje to, że do tych drukowanych po raz pierwszy dorzuciliście "Galerię luster", wszystkie te dodatkowe opowiadania ma się w jednym miejscu.

 

"#Eudajmonia" – Zdecydowanie najlepsze polskie opowiadanie. Właściwie to podobało mi się wszystko od pomysłu na Patranę, przez irytujący język Nadii po pana od kaszy :) Na początku wydawało się trochę chaotycznie, ale to przeplatanie się scen dziejących się w zwykłej rzeczywistości z tymi z virtuala fajnie urozmaiciło opowieść i nie pozwoliło się nudzić podczas lektury.

 

"Raskoł" – Taki średniak o tym jak władza rozgrywa konspiratorów. Niby sprawy związane z islamską inwazją są na czasie, historie alternatywne też lubię czytać, ale tutaj czegoś brakowało.

 

"Człowiek, który uśmiechał się na stoku wulkanu" – Będzie trochę spojlerów.    Kompletne nieporozumienie. Ten tytuł opowiadania to miał jakiś ulotno-romantyczny akcent wprowadzić czy o co chodziło? W celu zlikwidowania supertajnego superkosmonauty na Islandię zostaje wysłany facet w niewygodnych butach (ze stóp robi mu się pasztet, odpadają mu paznokcie i takie tam straszne rzeczy). Niedoszła ofiara oprócz pisania książki demaskatorskiej trzyma na półkach gruz kosmiczny wart kilka milionów dolarów. Niedorobiony Hitman zamiast od razu zrealizować zlecenie na pisarza postanawia wypić z nim herbatę malinową, do której starszy pan dosypuje jakiś środek paraliżujący mordercę. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to opowiadanie było napisane na serio, bo nic nie wskazuje na to, żeby było inaczej. Nie wiem po co takie rzeczy się w ogóle ukazują, no ale może jest w tym tekście jakieś drugie dno, którego nie dostrzegam.

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Polskie opowiadania – me mniemania:

 

Magdalena Kucenty: #Eudajmonia

Jest to jakoweś dziewczyńskie sajns-fikszyn, zaaferowane bez powodu, usiłujące epatować na każdym kroku i co chwila niby to mrugające do czytelnika.

Taki dowcip na przykład: 'Mianowicie: skoro miała wszystko w dupie, a wszechświat nieustannie się poszerzał, to siłą rzeczy jej dupa też.

Wyrób ten zajmuje więcej stron niż dwa pozostałe opowiadania łącznie. Mimo paru podejść nie dotarłem dalej niż do ćwierci.

 

Przemysław Karbowski: Raskoł

Fikcja futurystyczna. Ale taka, która wyrasta nie z zainteresowania rozwojem technologii na przykład, lecz z żywiołu historii politycznej.

Tekst 'dialektyczny', z szyderczym dowcipem. Sprawnie napisana, nieco absurdalna, spekulacyjna publicystyka polityczno-historyczna w fabularnym przebraniu. Na historyczne tło opowiadania rzucają swój cień pewne osobistości współczesne, między innymi mroczny charyzmatyk wielkoruskiej geopolityki, prorok i spiskowiec eurazjatyzmu, Aleksander Dugin.

Mnie akurat niezbyt interesuje taki – publicystyczny – model literatury (wolę literaturę autonomiczną niż połowiczną), ale opowiadanie trzeba docenić jako rzecz niebłahą. Po męczarniach z paplaniną M. Kucenty lektura tego tekstu stanowiła niewątpliwą ulgę.

 

Sławomir Prochocki: Człowiek, który uśmiechał się na stoku wulkanu

Krótkie opowiadanie sensacyjne z pogranicza fantastyki (oparte na pewnej teorii spiskowej). Zrobione przyzwoicie.

 

"#Eudajmonia" – Zdecydowanie najlepsze polskie opowiadanie. Właściwie to podobało mi się wszystko od pomysłu na Patranę, przez irytujący język Nadii po pana od kaszy :) Na początku wydawało się trochę chaotycznie, ale to przeplatanie się scen dziejących się w zwykłej rzeczywistości z tymi z virtuala fajnie urozmaiciło opowieść i nie pozwoliło się nudzić podczas lektury.

michal85em – dzięki wielki za opinię. Miód na moje serce i orzeszki , i w ogóle yay ^^

 

zkorzenia – też dziękuję, choć nie będę udawać, że mnie twoja opinia cieszy ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

michal85em – dzięki wielki za opinię. Miód na moje serce i orzeszki , i w ogóle yay ^^

 To ja dziękuję za miłą rozrywkę :)

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

Jeśli idzie o publicystykę, podpisuję się pod tym, co napisał mój imiennik z ładnym kotem w awatarze. Interesujący, przytomny artykuł o kaczkach (ciekawy trop w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie dlaczego telewizja w latach dziewięćdziesiątych była fajna), zniechęcający do własnej twórczości Kosik (a jego publikowana lata temu w SF “Mgła” tak mi się wbiła w pamięć…, chyba że plącze, ale to było zdaje się jego) i niedosyt po kąciku Ojca Dyrektora. No, tak się nie robi! Ledwie Siudmak powiedział coś ciekawego, ledwie AS przejechał się po mejstrimie, a tu finisz, dalej za miesiąc. No nie, Jerzy, nie dałoby się wykroić w przyszłym numerze ze dwóch stron dla tego tekstu?

Opowiadań jeszcze nie tknąłem, ale póki co mniejsza z nimi. Ważne jest co innego. Wreszcie wypasiona okładka:)

To dziś bez zbędnych wstępów, bo czas goni…

„#Eudajmonia” Tenszy (Magdaleny Kucenty znaczy) – mam z tym opowiadaniem pewien problem. Bo o ile autorka coraz sprawniej porusza się w materii słowa pisanego, o tyle opowiadanie wydaje mi się trochę przegadane, scenograficznie rozbuchane (te walki rodem z cRPG…).  Poprzednie opowiadanie – „Czwarta wiadomość” – jakoś bardziej mi się podobało. I może dlatego, że lektura nie wciągnęła aż tak mocno, parę zdań niespecjalnie dobrze brzmiało podczas lektury. Np. „(…)za sprawą widoku krągłej pupy, który właśnie przygniatał ją w cybernie” – widok ją przygniatał? Albo „iluzoryczne radio” – iluzoryczne tzn. nie istniejące, więc jakim cudem grało? Za to motywik z kaszą – przedni. Ogólnie jednak – podobało mi się.

„Raskoł” Przemysława Karbowskiego – właściwie zapis dramatu, bo prawie wyłącznie dialogi, z ograniczonymi didaskaliami. Chętnie obejrzałbym taki w Teatrze Telewizji. Tym bardziej, że i temat na czasie, a podany niebanalnie. I mimochodem wpisuje się w bieżący spór polityczny. Czyli i aktualne, i zmuszające do zastanowienie. Duży plus!

„Człowiek, który uśmiechał się na stoku wulkanu” Sławomira Prochockiego – tutaj mam dosyć ambiwalentne uczucia. Pomysł mi się spodobał, ale już wykonanie… Mogło być lepiej. Dlaczego? Wydaje mi się, że tekst jest zdecydowanie za krótki, niektóre wątki jedynie zasygnalizowano, niektóre są do przerobienia, a autorowi spieszy się do puenty. Trochę zmarnowany potencjał.

Co do Zelazny’ego – cóż można powiedzieć? Po Kingu i LeGuin ostatnio, kolejny mistrz SF, którego czyta się, „wpadając” w tekst bez reszty. Dla mnie przyjemność podwójna, bo dopiero w zeszłym roku (ku mojemu wstydowi) cykl Amberu zaliczyłem. Brawa! Świetnie też, mimo wiadomych niedoskonałości, czytało się też tekst Greenwooda. Ale a propos tłumaczenia – choć tu się wyżalę. Czemu Dworce? A nie – Pałace, Dworzyszcza czy choćby Zamki? Mnie dworce kojarzą się jednoznacznie – z pociągami i zachrypniętą panią z megafonu. Ciekaw tylko jestem, jak opowiadania odebrali czytelnicy, nie znający wcześniej Amberu? Czy są zaciekawieni? Skonfundowani? Zniesmaczeni „niedzisiejszością” tekstu?

A za miesiąc – Haldeman. Kolejna uczta?

Po wpadce Parowskiego w zeszłym tygodniu, tym razem Ojciec Redaktor (wraz z rozmówcami) błysnął w publicystyce. Siudmak – w punkt. Jego wypowiedź powinna trafić obowiązkowo do MEN. Czekam na ciąg dalszy! Z drugiej strony – pan Wielgosz trochę się zagalopował (a może mi się zdaje?). „Intelekt (…) jest dodatkiem do prymitywnego mózgu gada” – to płazy mózgu nie miały? Albo ryby? W jednym akapicie – „w naszym mózgu nie ma jednego punktu, w którym się ona [świadomość] kryje”. Zaraz potem – „płat czołowy, gdzie kryje się nasz intelekt i osobowość” – czyli świadomość? Niby 9 miliardów neuronów nie jest punktem, ale jednak…

Reszta poprawna, z wyróżnieniem artykułu JeRzego. Co prawda, trochę za krótki, ale proszę o podobne – o Fundacji, o Diunie… Trochę mnie zaskoczył Sknerus McKwacz – teraz czekam na Power Rangersów ;). Ale poważnie – komiksy z reguły omijam z daleka, może jednak coś w tym jest? Tym niemniej – dla mnie trochę nie na miejscu. Może dlatego, że nie załapałem się na Kacze Opowieści – ani jako dziecko, ani jako rodzic.

Jedna ogólna uwaga – jakiś ten numer… antyawangardowy? Bo i świetny wstępniak (podpisuję się rękoma i nogami), i wspomniany Parowski, i Karbowski, i świetna recenzja „Egzorcysty”. Jak dla mnie, zatwardziałego konserwatysty, oby tak dalej! Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku!

Brawa za okładkę! A na koniec – ze smutkiem stwierdzam, że zagubiłem gdzieś spostrzegawczość. Tylko 5 literówek? 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

pan Wielgosz trochę się zagalopował (a może mi się zdaje?). „Intelekt (…) jest dodatkiem do prymitywnego mózgu gada” – to płazy mózgu nie miały?

Pisząc o mózgu gada Wielgosz miał na myśli pewnie ciało migdałowate, które potocznie jest nazywane gadzim mózgiem, bo  odpowiada za naturalne odruchy typu atak, ucieczka. Każdy kto kiedyś przeżył wstydliwy epizod w korpo i musiał szkolenia z umiejętności miękkich przetrwać nasłuchał się o tym do znudzenia laugh

"We chase misprinted lies, We face the path of time [...]"- Alice in Chains

„#Eudajmonia” Tenszy (Magdaleny Kucenty znaczy) – mam z tym opowiadaniem pewien problem. Bo o ile autorka coraz sprawniej porusza się w materii słowa pisanego, o tyle opowiadanie wydaje mi się trochę przegadane, scenograficznie rozbuchane (te walki rodem z cRPG…).  Poprzednie opowiadanie – „Czwarta wiadomość” – jakoś bardziej mi się podobało. I może dlatego, że lektura nie wciągnęła aż tak mocno, parę zdań niespecjalnie dobrze brzmiało podczas lektury. Np. „(…)za sprawą widoku krągłej pupy, który właśnie przygniatał ją w cybernie” – widok ją przygniatał? Albo „iluzoryczne radio” – iluzoryczne tzn. nie istniejące, więc jakim cudem grało? Za to motywik z kaszą – przedni. Ogólnie jednak – podobało mi się.

Co do “widoku” – to był zabieg celowy :) No, bo na dobrą sprawę, przygniatał ją właśnie widok pupy, a nie sama pupa – trzeba pamiętać, że bohaterka jest w tej scenie bytem cyfrowym i tylko widzi tę pupę, a nie czuje nacisku.

“Iluzoryczne radio” też się w moim odczuciu zgadza, ponieważ stream leci bezpośrednio do przystawki domózgowej bohaterki. Inaczej mówiąc, czy uznajesz muzykę z youtube’a za radio? ;) Ja raczej nie.

Ale widać mogłam to klarowniej opisać, więc to nie tak, że odstawiam Rejtana, bronię się nagą piersią i w ogóle.Chciałam tylko rozjaśnić, co miałam na myśli w tych momentach. A skoro ogólnie się podobało, nie będę się smucić.

Dziękuję i… kasza! :D

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Wyjaśnione! Pęczak ;)!

 

Edit: Aczkolwiek, sam bawiąc się w radio internetowe, nie uważam go za iluzoryczne.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Opowiadanie Tenszy skomentowałem w jej temacie. “Raskoł” do mnie nie trafił, “Człowiek…” bardzo mi się spodobał.

Opowiadań z Amberu nie przeczytałem. Cyklu nie znam, a może kiedyś poznam, a jeśli to się stanie, wrócę do tego numeru.

Nowa Fantastyka