Czasopisma

Dodaj recenzję

Nowa Fantastyka 10/25

Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Nexto  |   Legimi

 

PigOut & Przemek Corso

W CIENIU ELEKTRONICZNEGO MORDERCY

 

Tłumaczenia tytułów filmów to coś, co poziomem skomplikowania przerasta nawet instrukcje skręcania mebli z Ikei. Raz jest tak, raz siak, a innym razem jeszcze inaczej i człowiek zachodzi w głowę, jakimi narkotykami nafaszerował się tłumacz, że z tytułu „Save the Last Dance” wyszło mu „W rytmie hip-hopu”? Ale czy reklamacje aby na pewno powinniśmy słać do tłumaczy i czy faktycznie jest o co się ciskać?

 

ŚLEDZIU Z OSIEDLA SWOBODA

wywiad z Michałem Śledzińskim i galeria artysty

 

Michał „Śledziu” Śledziński ‒ rysownik i twórca komiksowy, reżyser animacji. Współtwórca i redaktor naczelny magazynu „Produkt”, autor serii „Osiedle Swoboda” oraz „Fido i Mel”. Jego „Czerwony Pingwin musi umrzeć 2” został Polskim Komiksem Roku 2021 w Nagrodach „Nowej Fantastyki”.

 

ŚWIAT NICZYM Z „UCIEKINIERA”

Wywiad z Michaelem Bacallem

 

Michael Bacall to współscenarzysta filmów „Scott Pilgrim kontra świat”, „Projekt X” i „21 Jump Street”. Razem z Edgarem Wrightem napisał scenariusz filmu „Uciekinier”, zainspirowanego powieścią Stephena Kinga. Pracował nad scenariuszem niezrealizowanego serialu „Snow Crash” („Śnieżyca” / „Zamieć”) na podstawie powieści Neala Stephensona. Jest też aktorem ‒ wystąpił m.in. w filmach Quentina Tarantino „Grindhouse: Death Proof” i „Bękarty wojny”.

 

Łukasz Czarnecki

PODĄŻAJ ZA BIAŁYM KRÓLIKIEM

 

Po sukcesie animowanej adaptacji „Castlevanii” Netflix sprezentował fanom japońskich gier wideo kolejny prezent – w kwietniu bieżącego roku na platformie ukazał się utrzymany w tej samej konwencji serial „Devil May Cry”, oparty na cyklu produkcji studia Capcom. Obie produkcje łączą podobny mroczny klimat, kreska oraz osoba producenta – Adiego Shankara.

 

Ponadto w numerze:

‒ opowiadania m.in. Franka Stocktona i Anny Hrycyszyn;

‒ kolejne spotkanie z Ćmą;

‒ promocja prenumeraty;

‒ felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.

 

Prenumerata   |   e-Kiosk  |   Nexto  |   Legimi

 

Komentarze

obserwuj

Godzina czytania i już dwa błędy, przy czym jeden duży.

Ten mały to fakt, że Sokrates na 100% nie powiedział nic po łacinie, więc cytat z łaciny zupełnie nie trafiony. Można było pokusić się o grekę. 

Ten duży znalazł się we fragmencie książki o polskich tytułach. W artykule wskazane jest “To może taka zabawa w propozycję polskich tłumaczeń do filmów, które weszły do naszych kin z oryginalnymi tytułami” i w tej wyliczance znalazł się “Fight club”, który wyszedł z polskim tytułem “Podziemny krąg”. Bieda reaserch – na pewno nie kupię tej książki.

Nieco jesiennie już się zrobiło. Pora wieczornego pochłaniania słowa pisanego nieubłaganie nadchodzi. Pochłonąłem też nowy numer „Nowej Fantastyki”.

A w nim…

 

Dwa opowiadania po polsku. Bardzo niebanalne.

„Mała nieskończoność” Anny Hrycyszyn – choć takie pisanie to nie moja bajka, przeczytałem z zainteresowaniem. Autorka potrafi wprowadzić czytelnika w odpowiedni nastrój, sugestywnie buduje atmosferę. Sens co prawda nieco banalny – „nie uciekniesz przeznaczeniu” czy może „warto realizować marzenia”, to właśnie stylem, formą ten tekst zaciekawia.

Podobało mi się!

„Czas Tutenhito” Pawła Dybały – japońszczyzny mam ogromny przesyt, ale tu jest schowana w tle, więc nie krzywiłem się za bardzo. Tekst mocno karkołomny, o mnóstwo rzeczy zahaczający. Czasem niekoniecznie potrzebnie. Prawdziwy kalejdoskop!

Autor jednak dosyć zgrabnie pozszywał tego literackiego Frankensteina, toteż tu też przy lekturze bawiłem się nieźle.

 

Z zagranicy mamy za to:

„Hyporboreę” Maksyma Gacha – na nawiązania do Bradbury’ego Autor sam wskazuje. I oprócz miejscowego, ukraińskiego kolorytu wiele więcej w tym tekście nie znalazłem.

A już zakończenie… Serio, znowu najbardziej oklepany motyw świata?

„Godzinę Ziemi” Kena MacLeoda – nijaka ekstrapolacja kierunku, w którym zmierza nasza cywilizacja. Na tyle bezbarwna, że w momencie pisania tego tekstu, dwa dni po lekturze, już zapomniałem o czym była.

„Magiczne jajko” Franka R. Stocktona – hipnoza jako strach rodem z Grabińskiego? Powtórzę się – nudne to było.

„Wszechświat samotności” Eugenii Triantafyllou – jeśli można mówić o „literaturze kobiecej” (choć nie lubię tego określenia, bo faceci też tak piszą), to właśnie ten tekst i opowiadanie Anny Hrycyszyn można do niej zaliczyć. Czyli – skupienie się na uczuciach, drobiazgach. Efekt jest taki, że oba teksty bardzo mi się podobały. Choć „Wszechświat…” bardziej, bo dotyka czegoś bardzo aktualnego: zamiast żyć ze sobą, coraz bardziej żyjemy obok siebie. Prawdziwe, trafiające w sedno.

Najlepszy tekst numeru!

 

W publicystyce tym razem tematy mnie, starego oldskulowca, mniej interesujące: wywiad z twórcą komiksów, Michałem Śledzińskim, wywiad ze scenarzystą nadchodzącego „Running Mana”, streszczenie serialu anime (brrr..) na podstawie gry „Devil May Cry”. Przeczytałem z obowiązku. Ciekawszy jest tekst o tłumaczeniu tytułów filmów, ale tu odrzucił mnie zbyt luzacki styl (znaczy: książki nie kupię).

Tym razem znacznie ciekawsze felietony: Jemielniaka o kosztach kolonizacji obcych globów (ale chyba jednak trzeba), bardzo przytomny Kosik, świetny tekst Aleksandry Klęczar (aż sobie wyobraziłem książki na podstawie uwspółcześnionych mitów) oraz niezwykle wzruszający felieton Orbitowskiego (serio to już 20 lat? No kurcze, starość goni mnie jak gepard na sawannie).

W każdym razie – gratulacje dla Łukasza i Redakcji, oby współpraca kwitła dalej! Bardzo lubię ten kącik!

 

Literówek – 3, aczkolwiek „fantazmagoryczny” (napisany z błędem) przyjmuję jako stylizację.

 

PS. Dla @Nazgul – tekstu w tym numerze tak wiele, że ilustracje są raptem trzy. To wybieram tę ze strony 59, autorstwa Joanny Strelnik.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

 

 

MAŁA NIESKOŃCZONOŚĆ Anna Hrycyszyn:

 

Spokojne, emocjonalne opowiadanie. Przeczytałem z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. Mam tylko jeden zarzut do tego tekstu. Według mnie doszło tutaj do „niekonsekwencji fabularnej”, polegającej na kontraście między czekającym na bohaterkę przeznaczeniem, a jej marzeniem. No bo jak to, bohaterka cierpi na nieposkromioną fascynację morzem, a zostaje Opiekunką „Wyspy”. Dla mnie to jak kara. Rozumiem, że tęsknota za morzem miała ją „tylko” doprowadzić do Wyspy, ale bardziej konsekwentne byłoby gdyby bohaterka została jakąś gigantyczną boginią-rybą już przez wieczność pokonującą wody oceanów…

Dla mnie finał jest gorzki, smutny i oderwany od postaci bohaterki. Ale opowiadanie, jako całość, bardzo solidne i warte lektury.

 

CZAS TUTENHITO Paweł Dybała:

 

Wspaniałe! Naprawdę wciągnąłem się i bawiłem świetnie podczas lektury. Prosty pomysł, a zbudowano na tym kawał świetnego tekstu. Niestety finał rozczarowujący. Tekst, taki tekst, zasługiwał na coś bardziej błyskotliwego.

Ale szczerze polecam! Dla mnie opowiadanie numeru!

 

HYPERBOREA Maksym Gach:

 

Podczas lektury zarzucałem tekstowi zbyt obyczajowe zacięcie, ale finał tak wszystko wywraca do góry nogami… że wolałbym, aby przy tej obyczajówce pozostał ;)

Dla mnie zbyt zakręcone. Pewnie czegoś nie zrozumiałem, ale te twisty tak nawrzucane wiaderkiem, że nie w sposób się tym emocjonować.

 

GODZINA ZIEMI Ken MacLeod:

 

Ciekawy tekst z kilkoma naprawdę świetnymi pomysłami, jak chociażby tytułowa godzina ziemi i ujemnoemisyjna elektryczność, czy te głowy w wiadrach… Ma to olbrzymi potencjał. Przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. To uniwersum zasługuje na więcej!

 

MAGICZNE JAJKO Frank Stockton:

 

Przyjemny tekścik z udanym twistem i mądrym morałem. Czego można chcieć więcej?

 

WSZECHŚWIAT SAMOTNOŚCI Eugenia Triantafyllou:

 

Mądry, bardzo aktualny tekst. Szkoda tylko, że, podczas lektury, zabrakło mi w tym emocji. Gdyby opowiadanie budziło silniejsze emocje, jakże wydźwięk tekstu zyskałby na mocy. W zaprezentowanej formie jest jak szturchnięcie w plecy, a spokojnie mógł być z tego sierpowy :)

 

Jeszcze najlepsza ilustracja z działu z prozą (dziękuję Staruchowi za przyłączenie się do zabawy):

Faktycznie ilustracje są tylko trzy i każda prezentuje coś ciekawego, ale nominacja ma być jedna, więc:

Ilustracja Marcina Kułakowskiego ze strony 19. Ta tonąca dziewczyna hipnotyzuje… Brawo.

 

Pozdrawiam!

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

   Pamiętam czasy, w których bibliotekarka z mojej najbliższej, wiejskiej biblioteki nie wiedziała, co to jest fantastyka naukowa, gdy zapytałem ją o jakieś książki z tego gatunku. Za to dobrze znała moją babcię i zawsze o nią pytała. Pozwalała mi czytać komiksy przy stoliku, a sama piła wtedy kawę.  

   Bibliotekę odwiedzało niewiele osób, podobnie jak obecnie – ludzie tłumaczą, że nie mają czasu na czytanie nudnych książek, za to wszyscy je teraz piszą. Wiem, bo wypożyczam książki od wielu lat. 

   Pierwszy raz kupiłem “Fantastykę” w wiejskim kiosku, po drodze do szkoły – skusiła mnie jej kolorowa okładka. Sprzedawano w nim też “Świat młodych”. 

   Teraz w prawie każdej księgarni można znaleźć mnóstwo książek SF w bardzo atrakcyjnych okładkach, dobrze wydrukowanych i sklejonych, choć nie tanich. Nie zawsze są one literacko najlepsze. Kiedyś okładki powieści St. Lema były (tak, to prawda!) czarne jak noc bez gwiazd. Mamy do wyboru mnóstwo autorów polskich i zagranicznych. Ja jednak często wolę starszych pisarzy, często już nieżyjących: Artura C. Clarka, Isaaca Asimowa, Roberta Silverberga, Janusza Zajdla, Marka Oramusa, czy Stanisława Lema. Wiem, że się na nich nie zawiodę. 

   Pamiętam, na przykład, świetne książki Jamesa White`a: pacyfistyczny “Zawód: wojownik”, czy znakomity cykl opowiadań o szpitalu kosmicznym, w którym lekarze leczą dziwne istoty z różnych planet. 

   Doceniałem literaturę rosyjską Kiryła Bułyczowa, czy braci Strugackich. Dla niektórych są to teraz tylko nudne starocie. Bułyczow pisywał też z powodzeniem książki dla dzieci i młodzieży. Bracia Strugaccy napisali mnóstwo znakomitych książek. Co się teraz dzieje w Rosji, wszyscy wiemy. 

   Cieszę się, gdy widzę w “NF” recenzję książki “Czwarta epoka” Kobo Abe – w mojej bibliotece znajdowała się jego książka “Kobieta z wydm” i chyba pozostała na półce do tej pory, rzadko czytana. Może po nią sięgnę, bo nie ograniczam swoich lektur do fantastyki naukowej. Czytuję, na przykład, sporo poezji. 

   Niedawno natrafiłem na zwykłym straganie z tanimi książkami na ciekawą książkę Sakyo Komatsu “Zatonięcie Japonii” wydaną pierwszy raz w Japonii w roku 1973 (roku mojego urodzenia), a w Polsce dużo później przez Wydawnictwo Poznańskie w jego serii SF. 

   Wielu z nas Japonia kojarzy się głownie z tandetnymi filmami o Godzilli, komiksami manga i marnymi filmami animowanymi, których jest pełno w Internecie. 

   Ja kojarzę Kraj Kwitnącej Wiśni z serialem “Shogun” i filmem “Siedmiu samurajów” pokazywanymi kiedyś w naszej telewizji. Widziałem też świetny western “Kowboje i samuraje”, w którym wystąpili razem Charles Bronson i Toshiro Mifune, który świetnie zagrał także dowódcę japońskiej łodzi podwodnej w komedii wojennej Stevena Spielberga “Rok 1941”. 

   Rzadko można obejrzeć takie filmy w telewizji. Za to bez przerwy powtarza się “Seks w wielkim mieście” i “Dziennik Bridget Jones”. 

   Kiedyś mieszkańcy wsi oglądali chętnie serial “Chłopi” na podstawie St. Reymonta. Teraz wolą “Rolników Podlasia” i “Rolnik szuka żony”, słuchają piosenek disco polo. A wszystko zaczęło się od “Niewolnicy Isaury”! 

   W szachy grali ongiś rosyjscy szachiści Anatolij Karpow i Garri Kasparow. W wieku XXI grywają pomiędzy sobą bezduszne programy komputerowe, z którymi człowiek nie jest w stanie już wygrać. 

   Stachura umierając pisał ostatni wiersz, a teraz wiersze tworzy Sztuczna Inteligencja – może ich z łatwością wygenerować setki, tysiące. 

   Jest wiek XXI, ale czy będzie on lepszy od poprzedniego – trudno przewidzieć. 

 

Nowa Fantastyka