- Opowiadanie: Flype - Zagłada smoka [Grafomanja 2012]

Zagłada smoka [Grafomanja 2012]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zagłada smoka [Grafomanja 2012]

Słowem wstępu.

 

Wiem doskonale, iż wszystkie moje prace nadają się na ten niezwykle ambitny konkurs. Postanowiłem jednak spreparować dzieło jeszcze bardziej niedopracowane, z większą ilością powtórzeń i błędów oraz jeszcze mniej sensowną fabułą. ALE! Jest wątek fantastyczny.

 

P.S. Polecam tę oto nastrojową melodię, aby wam ten trud czytania osłodziła.

 

 

Tajemniczy wędrowiec szedł przez tajemniczy i zacieniony las, w którym drzewa były już tak stare, że pogubiły większość liści. Słońce wskazywało południe. To idealny czas na postój. Usiadł i wyjął ze swojego plecaka duże pieczone udko kurczaka, które pochłonął w całości. Cieszył się, że niebo przykryte jest chmurami i nie praży go słońce. Podróżował już trzy tygodnie. To były trudne czasy. Na południu został bowiem wybrany nowy władca, który rządził twardą ręką, przez co chłopi zaczęli emigrować na północ. Zostawali często awanturnikami, którzy są gotowi wyplemić grasujące potwory i dzikie zwierzęta za skromną opłatą. To były trudne czasy. Szczególnie trudne dla zawodowego zabójcy potworów.

 

Wstał i postanowił iść dalej. Nie znał drogi lecz miał nadzieję napotkać jakiś ludzi. Może miasto. Potrzebował pieniędzy, aby kupić sobie zbroję, bo podróżował jedynie w skórzanej tunice.

 

Szedł i szedł podziwiając naturę. Nagle jego oczom ukazało się leżące w oddali miasteczko. Tam mogą mieć dla niego pracę, ucieszył się. Jednak jego szczęście nie trwało długo, bo zobaczył, że droga do miasteczka prowadzi przez stary most linowy. Zwisał on nad przepaścią.

 

Gdy przekroczył mury miasteczka, zauważył że jest prawie opustoszałe. Ludzie którzy przechodzili byli wielce smutni i przestraszeni. Coś złego działo się w okolicy, stwierdził tajemniczy wędrowiec.

 

Wszedł do karczmy. Wyczuł miły dla jego nosa zapach świerzego smażonego mięsa w ziołach. Usiadł w stoliku i krzyknął:

– Karczmarzu dajcie mi piwa!

– Dać to ci najwyżej po mordzie mogę! – Odkrzyknął karczmarz, wyraźnie oburzony tonem tajemniczego wędrowca.

– To chcę kupić piwo. – To mówiąc zajrzał do swej sakwy. Nie było tam wielę.

– 4 sztuki złota się należą.

– Powiedziałbym, że tanie to piwo, lecz w dzisiejszych czasach z monetą jest krucho, więc i ten wydatek jest dla mnie trudny. – Tajemniczy wędrowiec wyjął ze swojej sakwy cztery monety mieniące się szczerozłotym blaskiem i wyłożył je na ladę. W sakwie zostało mu ich tylko 6. – Kwaśne to piwo! – Zawołał tajemniczy wędrowiec, wyraźnie oburzony jakością trunku.

– Po coś cie tu przyszli? Roboty pewno szukacie? Od razu mowię wam… Ja nie mam dla ciebie żadnej. Poszukaj gdzie indziej.

 

Słysząc te słowa tajemniczy wędrowiec opuścił karczmę, nie dopijając nawet swojego piwa. Gdy zmierzał do świątyni złożyć datek na rzecz boga Arghoroghariatherocyna, został zatrzymany przez starca siedzącego na ziemi.

 

– Ej ty! Tajemniczy wędrowcze. Czy szukasz pracy?

– Owszem starszy panie, czegóż ci potrzeba?

– Hyyyy, mam dla ciebie kilka ofert. Możesz pomóc zabić szczury w mojej piwnicy, bo urosły niesamowicie i zjedzą mi wszystkie zapasy.

– Obawiam się że nie jestem zainteresowany takim zadaniem.

– Nie to nie. A co powiesz na pokonanie smoka, który zalęgł się w okolicznych górach?

– Myślę, że mogę to zrobić – Tajemniczy wędrowiec odpowiedział z uśmiechem.

 

Wyruszył niezwłocznie. Pokonał już w życiu wiele dziwnych i wymagających stworów. Był ekspertem.

 

Gdy wędrował po górach, we znaki dawała mu się rana, którą odniósł trzy dni temu podczas walki z wygłodniałym wilkiem.

Zaczynało się ściemniać. Tajemniczy wędrowiec przystanął gdyż uznał, że nie ma sensu walczyć ze smokiem o tej porze. Wyciągnął swój miecz, wielokrotnie szczerbiony i złamany kilka razy. Tajemniczy wędrowiec znał jednak kowala co zawsze gotów był mu ów miecz naprawić za przyzwoitą cenę. Nie byłto zwyczajny miecz, bowiem dostał go w prezencie od swego ojca, który otrzymał go od zalegającego z pieniędzmi złodzieja, który ukradł go słudze, który niósł ten miecz dla króla elfów. Był on niesamowicie długi i jego ostrze pokryte było małymi ząbkami, którymi z większą skutecznością rozrywał grube skóry potworów. Przetarł klingę i położył się spać.

 

Ze snu wyrwało go przeraźliwe wycie.

– Na Arghoroghariatherocyna! To wilki! – Zauważył tajemniczy wędrowiec.

Zerwał się na równe nogi i zaczął kontynuować drogę na szczyt góry by pokonać smoka.

 

W ciemności szło mu się ciężko bowiem uważać musiał na nierówności terenu.

 

Na szczycie góry było wejście do smoczej jamy. Tajemniczy wędrowiec wyjął ze swego pakunku pochodnię i szybko rozkrzesał na niej ogień. W jamie było ciemno i wilgotno, lecz tajemniczemu wędrowcowi nie przeszkadzało to, gdyż ogrzewało go światło latarni. Smok drzemał w dużej komnacie jaskini. Para albo może dym buchała mu z pyska. Gdy tajemniczy wędrowiec zbliżył się, smok otworzył oczy i rzekł:

 

– Przybyłeś aby mnie zgładzić tajemniczy wędrowcze!

– Tak smoku, zostałem wynajęty by cię zabić. – Odpowiedział zaskoczony, że potrafi mówić.

– Stań więc do walki! – Wysapał smok i zionął ogniem w stronę tajemniczego wędrowca.

 

Lecz tajemniczy wędrowiec umknął fali ognia, i schował się za olbrzymim stalaktytem. Wydobył ze swej pochwy miecz i krzycząc na chwałę Arghoroghariatherocyna rzucił się na smoka. Jaszczur nie spodziewał się tak bezczelnego i nieskomplikowanego ataku. Miecz króla elfów przebił mu skórę na brzuchu. Smok ociekając juchą trząsł się w konwulsjach i ział ogniem we wszystkie cztery strony świata. Tajemniczy wędrowiec skoczył i wbił swoje ostrze w szyje gadziny. Wyszarpał z niej swój miecz i przebił serce stwora. Upadł na ziemie martwy. Tajemniczy wędrowiec wyciął fragment smoczej skóry, gdyż smocza łuska idealnie nada się jako zbroja. Wyrwał też smocze kły by pokazać je starcowi.

 

Gdy wrócił do miasta, starzec czekał na niego przy wejściu do gospody.

– Oto kły smoka, jako dowód, iż zabiłem gada! – rzekł z dumą tajemniczy wędrowiec.

– Hmm doprawdy. Nie spodziewałem się że ci się uda. Przyjmij to w nagrodę.

 

Starzec dał tajemniczemu wędrowcowi amulet i gdy go założył poczuł niezwykłą siłę w swoich ramionach. Czuł się jakby mógł władać bronią ogrów, albo nawet gigantów.

 

Koniec

Komentarze

Jak dodać film? Podobno niepoprawny kod...

Już mam =)

Nie chciałbym obrazić autora, ale ten tekst wydaje się być napisany na poważnie. Było podkreśline, że jest to dzieło konkursowe ( jeszcze specjalnie pod tym kątem zmieniane ), lecz czytając miałem wrażenie, że to i bez konkursu wyglądałoby w ten sposób. W kilku miejscach uśmiechnąłem się, jednak nie jestem pewien, czy ten tekst został napisany w ten sposób świadomie, czy też nie. Trudne do ocenienia...

Został napisany 100% świadomie jako grafomańska praca. Niestety jako że moje poprzednie prace również są marne, więc nie ma dużej różnicy. Co do pracy to nie zmieniałem jej na coraz gorszą. Zawarłem w niej kilka świadomych błędów logicznych kilka absurdów znanych w grach i kilka literówek. A pozatym jestem grafomanem, więc to konkurs dla mnie ;)

Te kilka miejsc wyszło Ci naprawdę nieźle, ale dało się odczuć, że nie masz takiego obycia z językiem, jak kilku innych autorów biorących udział w tym konkursie. Na pewno jest przed Tobą jeszcze troszkę pracy, ale wszystkie niedociągnięcia da się zniwelować poprzez nieustanne ćwiczenia. Życzę więc powodzenia przy kolejnych tekstach.
Pozdrawiam

Dziękuję bardzo za słowa otuchy. Jest to moja czwarta dobrowolna praca pisemna, którą na dodatek musiałem ubeznadziejnić. Pisząc te kilka fragmantów miałem frajdę. Mam nadzieję, że porównywalną do tej którą ty miałeś, podczas czytania.

Trochę brak temu tekstowi prawdziwie grafomańskiego ducha, jednakże zawarłeś kilka odpowiednich dla tego typu opowiadań rzeczy. Wyszło ogólnie dosyć średnio, ale na pewno wyszedłeś na tym lepiej (przynajmniej w moich oczach) próbując skupić się na mankamentach natury "fabularnej" niż idąc tylko i wyłącznie na orty.
A i na koniec krótka uwaga personalna: podoba mi się z jakim podejściem podchodzisz do pisania :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka