Profil użytkownika

- Esensja – http://esensja.stopklatka.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html?id=19234 (“Interes”),  http://esensja.stopklatka.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html?id=21624 (”Droga przez las”) oraz http://esensja.pl/tworczosc/opowiadania/tekst.html?id=24604 (”Selekcja naturalna”);

- Qfant – http://www.qfant.pl/qfant-17  (“Sama prawda i tylko prawda”);

- Silmaris nr 1 – http://silmaris.pl/silmaris-116-1/ (”Miej serce”);

- Creatio Fantastica nr 2 (53) 2016 – https://creatiofantastica.files.wordpress.com/2016/07/lit-anna-grzanek-mrc3b3z.pdf (”Mróz”);

- Sofa nr 14 – https://issuu.com/almari_/docs/sofa_14_1 (”Chłopiec piękny i młody”);

- Świt e-booków nr 10 – http://www.rw2010.pl/go.live.php/PL-H6/przegladaj/SMTY0NA%3D%3D/swit-ebookow-nr-10.html?title=%C5%9Awit%20ebook%C3%B3w%20nr%2010 (”Prawdopodobnie”);

- Biały Kruk nr 1/2017 – http://magazyn.bialykruk.org (”Panna z wilkiem”);

- Mega*Zine Lost&Found – http://lostandfound_megazine.vipserv.org/?page_id=1618 (”Szczęście”);

- Szortal – http://szortal.com/taxonomy/term/151;

- Szortal Wydanie Specjalne Lato 2015 – http://szortal.com/node/8017 (”Piekło na Ziemi”);

 

Publikowałam również na papierze w Bramie (nr 1/2017), w Fantomie (nr 2/2017) oraz w Smokopolitanie (nr 3/2017).


komentarze: 8950, w dziale opowiadań: 4731, opowiadania: 2849

Ostatnie sto komentarzy

Nie mogę się doczekać, aż na mojej półce pojawi się nowa część. A że jestem zwyczajnie nieaktywna na portalu, z tym większa przyjemnością przeczytam te opowiadania, z którymi nie miałam do czynienia przy pracach nad antologią.

 

Wszyscy jesteście fantastyczni – i Wy, którzy piszecie, i Wy, którzy tyle wysiłku wkładacie w ten cudowny projekt!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobre towarzystwo!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Coś więcej?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Z kim mogę porozmawiać, jeśli zamówiona pocztą książka do mnie nie dotarła? :(

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zadawaj!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Brzmi fajnie, ale nie wiem co to ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

dogsdumpling

drakaina

Irka_Luz

kam_mod 

MrBrightside

ninedin

thargone

Wiktor Orłowski

Zygfryd89

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ktoś coś?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Gratulacje, Zły Wilku!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie spodziewałam się, że jeszcze ktokolwiek tu zajrzy! Serdeczne dzięki za dobre słowo <3

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Kawał tekstu. Odnoszę wrażenie, że w stosunku do rozwiązania i ciężaru zakończenia, całość jednak nieco za długo się rozpędza, zawiera na dodatek trochę elementów, które można by skreślić i nic by się nie straciło (na przykład co ma za znaczenie, że Turner jest celebrytą? Zaczynasz od niego, jakby to był główny bohater, poświęcasz ileś miejsca na tło postaci, a potem jego rola właściwie jest żadna, mógłby równie dobrze być mechanikiem lub lekarzem).

Ogólnie dziwny wydaje mi się skład tej drużyny – kapitan bez niezbędnego doświadczenia, nieszczególnie trzymająca załogę w ryzach? Nieprzystosowany społecznie gość od odwiertów? Turner i Isajev, którzy się nie znoszą, choć właściwie nie wiadomo dlaczego? Na dodatek obaj okazują się tak nieprofesjonalni, nawet rosyjski szpieg, że wdają się w niewyjaśnioną przez Ciebie bojkę w skrajnie niebezpiecznych warunkach? Astronauci są przygotowani do misji naprawdę długo, wątpię, by organizatorzy przymknęli oko na takie problemy przy tak dalekiej i ważnej misji.

Jakby co, przejrzałam losowo komentarze, i mogłabym się praktycznie w całości podpisać pod komentarzem Lukena. Czytałam z przerwami, bo naraz nie dałabym rady. Nie związałam się z żadnym z bohaterów, w zasadzie bardziej mnie irytowali niż ciekawili. Postać Isajeva należycie się ubarwiła pod koniec, ale reszta? Niepewna siebie, słaba pani kapitan, bezbarwna pani biolog, równie nijaki Turner. Tylko Kazuyoshi ma charakter, moim zdaniem.

Co jeszcze… za słaba jestem w fizyczne i biologiczne klocki, ale były w tekście fragmenty, które wydały mi się lekko naciągane (tak, wiem, to fantastyka); nie wątpię, że przygotowałeś się solidnie, jednak raz czy dwa miałam wrażenie, że celowo pakujesz w krótki fragment sporo mądrze brzmiących zdań i terminów, po to, by podtrzymać iluzję, że to SF, a nie, dajmy na to, space opera. Nie zrozum mnie źle, może to wszystko z naukowego punktu widzenia ma ręce i nogi; chodzi o to jak ja to odbieram jako przeciętny czytelnik – jakbyś bardzo chciał kogoś, a może i siebie, przekonać, że jest “naukowo” (chodzi oczywiście przede wszystkim o niektóre kwestie Shannon).

Jeśli chodzi o nominację, muszę się zastanowić. Zasadniczo napisałeś kawał przyzwoitego tekstu, ale nie wolnego od mankamentów, a poza tym w sumie nieodkrywającego Ameryki (ileż już było o ludziach zamkniętych w ciasnej przestrzeni i walczących z wywołanymi przez to zamknięcie problemami?). Jeśli zaś chodzi o sprawy techniczne, powinieneś popracować nad powtórzeniami ;)

 

…niż zasiąść przy stole z kubkiem parującej americano. Nawet jeśli trzeba było uważać przy najmniejszym ruchu, by kawa nie wypłynęła z kubka.”

 

Wpompowałam w niego wszystko, co miałam, ale to fatalny przypadek. Po tak długim przebywaniu w stanie nieważkości, nie może przywyknąć nawet do niskiej grawitacji. To jedyny przypadek istotnych powikłań po podróży. I tak możemy mówić o szczęściu…

– Nie musisz mówić tego, co już wiemy – przerwała jej Bernan i wskazała ekran.”

 

„Wydawać by się mogło, że po tak długim czasie we własnym towarzystwie[-,] zżyją się ze sobą i będą sobie bliscy prawie jak rodzina.”

 

„Wstawaj, nic ci nie będzie[+.] – Biolog podsumowała diagnozę i wyłączyła aparaturę.”

 

„W zasadzie[-,] nie miała pewności, czy tak by było, ale chciała go postraszyć.”

 

Jakby to było takie proste[+:] zapomnieć o tym, co przed chwilą usłyszały.”

 

dwóch facetów w bieluśkich skafandrach – jeden smutniejszy od drugiego, jakby wracali z pogrzebu ulubionej prostytutki” – woah, bardzo dobre zdanie

 

…drążących tunel spirali wykonanych ze stopu tak złożonego, że Kazuyoshi nawet nie próbował zapamiętać jego nazwy. Wszystko w stałym ruchu.

Ściany tunelu zalewane odmrażaczem na bazie metanolu, tak samo cały mechanizm. Co dwieście metrów automat na powierzchni wsuwa kolejny segment budujący ściany tunelu.”

 

Przecież nikt inny by tu nie zajrzał.

– Skąd… ta… inna?

 

Kobieta odpowiedziała coś, ale Kazuyoshi nie myślał zakładać hełmu, by wdać się w pogawędkę i wrócił do pracy.” – Dziwna konstrukcja. Znam „ani myślał coś zrobić”, ale „nie myślał”? Pierwsze widzę.

 

…wyszczerzył zęby jeszcze mocniej, choć wiedział, że uśmiech to ma taki, co najlepiej nadaje się do radia.”

<3

 

Nie, żeby Kazuyoshi na coś liczył. Może dziesięć, piętnaście lat temu, ale teraz… Bliżej mu było do rubasznego wujaszka, opowiadającego dzieciakom zbereźne dowcipy niż do amanta.

– Życie – dodała pani biolog, podchodząc bliżej operatora wiertła. Kabiną zatrzęsło, więc złapała się fotela. – Proste organizmy, porównywalne do sinic.

Kazuyoshi zagwizdał.

– Pod lodowymi czapami Marsa też żyją jednokomórkowce – dodała kobieta. – Ale te tutaj to całkiem inna liga. Wiesz, skąd się wzięły rośliny?

Mina górnika była wystarczającą odpowiedzią.

– Chloroplasty pochodzą od endofitów – stwierdziła, ale wyraz twarzy Kazuyoshiego nie uległ zmianie. – Organizmów żyjących wewnątrz innych organizmów.

– (…) To może uprawdopodobnić występowanie życia gdziekolwiek, ale… – przerwała, widząc skonfundowanie rozmówcy, po czym zaczęła od początku. – Wiem, że założenie, iż ewolucja przebiegała tu podobnie jak na Ziemi jest pochopne i nieuzasadnione… – kobieta mówiła dalej, ale miał wrażenie, że tym razem gada bardziej do siebie.

No nic, słuchał. Miała przyjemny głos.

– …ale to podobieństwo… Te organizmy wytwarzają fikocyjaninę i to w dużych ilościach. Wydawało mi się z początku, że to stąd ich właściwości, ale znalazłam coś jeszcze.”

Może się czepiam, ale… zwróciło to moją uwagę.

 

Po raz pierwszy widzę coś takiego[+.] – [-w+W]estchnęła i pokiwała głową, co oznaczało, że przechodzi do sedna.” – Westchnienie i kiwanie raczej odrębne od kwestii mówionej.

 

Same świecą i wykorzystującą to do fotosyntezy.” – Wykorzystują, nie wykorzystującą.

 

…i w tym samym akapicie…

To z pozoru najprostsze organizmy, ale ich działanie jest złożone i wyspecjalizowane. Nie wiem, czy to tylko szczątkowe życie w półpłynnej części skorupy, czy jest tam tego więcej, ale

– Dobra, śliczna – Kazuyoshi zatrzymał maszynę i wstał – Zerknij no tu. – Otworzył właz w podłodze.

Pani biolog nie lubiła jak ją komplementował, zmarszczyła więc czoło i chciała coś powiedzieć, ale ciekawość zwyciężyła i po prostu nachyliła się nad otworem.

 

„– Dobra, śliczna[+.] – Kazuyoshi zatrzymał maszynę i wstał[+.] – Zerknij no tu.”

A jeśli upierasz się przy zapisie bez kropek, to „zerknij” nie może być wielką literą.

 

Jedynym połączeniem między nią a załoga był długi na pół kilometra kabel.” – załogą

 

…na wypadek, gdyby coś się spieprzyło i po oddzieleniu segmentu z wiertłem, kabina zaczęła nabierać wody.” – Wtrącenie winno być albo wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale.

 

„– Szykujcie śluzę dla batyskafu – rzuciła kapitan sztywna” – Wcześniej pisałeś Kapitan Sztywna, wielkimi literami.

 

Shannon, wypuść Tunera” – Literówka w nazwisku

 

Czasami miała wrażenie, że tylko dzięki pozie, którą przybierała podczas kontaktów z załogą, utrzymywała dyscyplinę na statku. Mijały kolejne miesiące, a ona mogła tylko patrzeć jak marazm powoli odbija się w twarzach astronautów.”

 

Do tej pory Bernan sądziła, że przeszłość czyni z niej najlepszego kandydata to tej misji.” – do, nie to

 

„– Wolałbym, żeby Isajev go sprawdził. – Zatrzeszczał głośnik na biurku Bernan.” – Użyłeś szyku typowego dla dialogu, aż się prosi, by było bez kropki i „zatrzeszczał” małą literą. Oczywiście głośniki nie mówiąc, więc powinien być odwrócony szyk: „Głośnik… zatrzeszczał”. Teraz nie wygląda to dobrze.

 

Prawie połowa głębokości Rowu Mariańskiego, a tutaj prawie tyle co nic.”

 

„– Płyniemy tam, skąd przypłynął żagiel. – Kapitan usłyszała zniekształcony głos Shannon. – Na razie nie widać nic. Poza wodą.

– Płyńcie dziesięć mil, potem powrót. Gdyby działo się cokolwiek dziwnego, wracajcie.

Po dziesięciu minutach…”

 

„– Coś widzę[+.] – To mówił Turner. – Na trzeciej i w dół.”

 

…w ciemności odmętów oceanu. Kamera zjechała w dół, jakby kierowana myślami kapitan. W mroku dostrzegła małe, jaskrawozielone światła. Było coś jeszcze. Gdy batyskaf podpłynął bliżej, zobaczyła coś jakby słup albo pozbawione gałęzi drzewo wyrastające z ciemności oceanu…”

 

Łódź popłynęła jeszcze bliżej.” – podpłynęła

 

Większość istot zamieszkujących wieżokoralowiec skryła się w cieniu tuneli[-,] albo uciekła niżej, w głębiny…”

 

„– Federson, Kazuyoshi – krzyknęła kapitan do mikrofonu.” – Skoro krzyknęła, to gdzie wykrzyknik?

 

Skrzypnęły syntetyczne drzwiczki i sekretny kapitański barek ujrzał światło dzienne.

Opodal, w obitym syntetyczną skórą fotelu, siedziała Shannon.

 

Możliwe, że w jakiś sposób zmusiły nasze mózgi[-,] do tego, byśmy to zobaczyli.”

 

„– No, jak tak to ujmujesz, rzeczywiście brzmi nie najlepiej… ale to tylko hipoteza. Widzieliśmy tam dziecko. Na oko dziesięcioletnie. Kryło się w zakamarkach wieżokoralowca, ale było ciekawskie i wypłynęło, by się nam przyjrzeć. To absurd. Nie mogło tam być żadnego dziecka, przecież wiem, ale widziałam…”

 

„– Do kogo było podobne? Turner porównał je do kogoś.” – Co? Gdzie? Nic takiego nie było, żeby je porównywał.

 

Kapitan Bernan była osobą twardo stąpającą po Ziemi” – Z ciekawości, czy ta Ziemia wielką literą jest celowa? Jeśli tak, to piękny zwrot <3 Jeśli nie, to błąd ;p

 

Shannon zrobiła pauzę, czyli zaraz miała wyskoczy z czymś doniosłym.” – wyskoczyć

 

Federson też to widzi, więc nie zwariowałem, ale to kompletnie popieprzone. – Nastała cisza. Kazuyoshi zrobił przerwę, ale nie z takich samych powodów, co Shannon. Chyba po prostu musiał sobie golnąć. Bernan doskonale go rozumiała.

Ciekawe, ile alkoholu zostało przemycone na pokład tego statku?

– Tam jest człowiek – kontynuował księżycowy górnik. – To niemożliwe, ale tam jest człowiek!

 

Istota przypominająca Thomasa Greenberga pokazywała coś na migi, a Bernan odpowiadała tym samym, ale nie wyglądało na to, by doszli do porozumienia.

Potem kapitan zdecydowała się popełnić samobójstwo – a przynajmniej tak pomyślał Isajev, widząc, jak tamta ściąga hełm. Instynkt kazał Bernan wstrzymać oddech, ale szybko zabrakło jej powietrza i zachłysnęła się wodą. Tonęła.

Ktoś – Federson albo Kazuyoshi – uruchomił alarm, zewnętrzna śluza zatrzasnęła się natychmiast, pompy opróżniały komorę z wody, ale wszystko działo się zbyt wolno.

 

Nie wiem, co się tu odpierdala, może mamy jakąś narkotyczną jazdę przez kosmiczne opary, czy coś, ale przecież nikt nie oddycha pod wodą!

Bernan chciała odpowiedzieć, ale jej domniemany ojciec zrobił krok do przodu i przemówił jako pierwszy.

– Chcecie odpowiedzi, ale nie potrafię wam ich udzielić. Ten świat jest inny od naszego, rządzą na nim inne reguły, życie rozwija się w odmienny sposób. Powinienem zginąć. Powinienem utonąć i rzeczywiście, tonąłem, ale tylko przez chwilę.

 

„– Ja się piszę[+.] – Kuźnicki jak widać miał inny ogląd sytuacji.”

 

„– Jest noc, idź spać[+,] kapitanie Turner”

 

„– Isajev?! Turner? Ana? Co tu się dzieje?! – zaprotestowała kapitan, gdy pojawili się we wnętrzu kabiny, ale w mig oceniła sytuację i rzuciła się do szafki przy łóżku. Isajev wiedział, że ta cipa chowa tam pistolet. To była jedyna broń palna na całym statku.

Miał zamiar skoczyć w tamtym kierunku, ale Turner go wyprzedził. W momencie gdy Bernan miała już odbezpieczyć rewolwer, wbił strzykawkę w jej łydkę i nacisnął tłok. Padła nieprzytomna nim zdążyła nacisnąć spust.

Sobowtór Greenberga natarł na Isajeva, objął go w pasie i próbował przerzucić, ale nie na darmo jego przeciwnik był żołnierzem. Isajev założył przybyszowi dźwignię na prawe ramię, ale fałszywy Greenberg był silny. Uwolnił się z uścisku i zaatakował.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Jestem przekonana, że czytałam, i to niedawno, ale nie mogę skojarzyć…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Gratulacje!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Gratulacje!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przepraszam za zwłokę z komentarzem.

 

Zdążyli tylko omówić własną bezsilność w obliczu szarańczy, kiedy nadeszła prośba o pomoc. Zgodnie uznali, że w szklarniach będzie z nich więcej pożytku niż przy stole. Kupra nie mogła sobie pozwolić na utratę choćby jednej kalorii.

W domu zastał tylko najmłodszą, dziewiętnastoletnią córkę.”

 

“Poza tym[-,] im wcześniej zacznie się ściśle racjonować żywność, tym później porcyjki się skończą.”

 

“Ponadto[-,] zależność między rozmiarem osobnika a liczbą genów wcale nie jest liniowa.”

 

Właściwie Światowider napisał już wszystko, co sama mogłabym chcieć napisać o Twoim opowiadaniu, Finklo, ponadto podpisuję się pod wątpliwościami Cobolda.

Tekst ogólnie czyta się dobrze, ale choć ciekawe same w sobie wydają się dylematy zarządcy kolonii, przed którym stoi masa trudnych wyzwań, to wielu rzeczy, w tym samego założenia, po prostu nie kupuję. Nie przemawia do mnie ani tak szybka zmiana wyglądu owadów, że nikt nawet nie domyślił się w nich potomków pszczół, ani zmiana ich sposobu odżywiania. Czy nadal budowały ule i produkowały coś w rodzaju miodu? Pytam, bo ogólnie dziwię się, że przy technice pozwalającej na kolonizację obcej planety nikt nie dał rady zlokalizować domostw szkodników i ich wytępić.

Zakończenie następuje nagle i niespodziewanie, jakby skończył się limit znaków (co zapewne właśnie miało miejsce ;) i, przynajmniej moim zdaniem, wypada to dziwnie.

Postaci są narysowane mocno schematycznie. O ile dałoby się coś powiedzieć o głównym bohaterze (wypada sympatycznie), o tyle jego dzieci i żona to tylko puste słowa (przez to np. decyzja o zahibernowaniu żony nie budzi emocji). I, jak ktoś słusznie zauważył, zakaz ślubów nijak się ma do liczby dzieci (chyba że koloniści wyznają jakąś szczególną religię).

Podsumowując: czyta się miło, dopóki człowiek nie rozbiera tekstu na części pod kątem nominacji, bo tego opowiadanie niestety nie wytrzymuje. Jak już wiesz, jestem na NIE ;(

 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Czuję wyraźny niedosyt. Spodobał mi się nastrój, spodobał mi się pomysł i wprowadzenie do fabuły. Zakończenie zaś nastąpiło tak nagle, znienacka, właściwie niewiele tłumacząc. Z jednej strony sugerujesz, że bohaterki znały się od dawna, z drugiej, że do klubu przyjechały po raz pierwszy dopiero co. Zgrzyta mi to i już, nic na to nie poradzę. W takim sensie, że nie wierzę w to, co piszesz. Być może oczywiście jest to mój problem jako czytelnika. Niemniej ładna oprawa słowna i ciekawy zamysł, który – w moim przekonaniu – został deczko zepsuty – nie wystarczają, by nazwać tekst piórkowym. Tym bardziej, że choć opisujesz skomplikowaną relację, nie widzę w niej wiele emocji. 

 

Po dalszych taktach zapragnęła, by dotknął i ją.” – A nie jej?

 

“Bielizna Bianki nie przekraczała zazwyczaj kilku sznureczków, nie lubiła komplikować spraw prostych.” – To brzmi, jakby bielizna nie lubiła komplikować spraw ;)

 

“Każda zmiana, czy to długości struny[+,] czy gęstości ośrodka[+,] czy rodzaju odbiornika, zmienia harmonię.”

 

“Za chwilę na stoliku w zasięgu jej dłoni stanęła szklanka z musującym płynem.” – Po chwili.

 

“Składanie fragmentów Biankowej duszy często zaczynało się od składania ciała. Adela zwykle zatracała się w tej chwili, słuchała uważnie słów szeptanych w ekstazie i tkała z nich swój świat. Jednak dziś myślami błądziła gdzie indziej. Dziś jej palce biegały po klawiaturze fortepianu, szukały dłoni pianisty, a Bianka była tylko instrumentem. Który chwilę później, gdy w stanie odprężenia wyrównał już oddech, spytał”

 

„Gdzieś w głębi czuła wstyd, jak bezrefleksyjnie pobiegła za mirażem.” – To zdanie mi nie gra. Taki skrót myślowy. Wstyd, że pobiegła. Wstyd, kiedy pobiegła. Takie wrażenie nie-do-końca-gramatyczności mam po prostu.

 

„aż ostatni łyk piña colady będzie słodki[+,] a włosy mokre od śniegu.”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

W życiu bym się nie domyśliła, że to to O.o

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Właśnie przyszło mi do głowy, że od lat nie oglądałam żadnych nowych teledysków. Najnowszy, jaki znam, jest z 2015 roku. Kiedyś się oglądało, a teraz…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Stanowczo nie SF!

 

A tego filmu nie znam na pewno, więc niechże wreszcie ktoś inny też się pobawi ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bruce, zmieniliśmy zabawę w mecz ping-ponga ;p

 

Tak, to jest Na ostrzu noża, Cykl o Koniaszu Zambocha.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

– Czy może pan w jakiś sposób potwierdzić swoją tożsamość? – kontynuował Masner.

Kiedy wkroczył na pewniejszy grunt, jego głos brzmiał bardziej profesjonalnie i zdecydowanie.

– Nie – odpowiedziałem.

Jego profesjonalizm się rozpłynął.

– Ehm, więc… ja… muszę się przekonać, że to rzeczywiście pan.

– Jak zatem mnie pan poznał, skoro nie jest pan pewien mojej tożsamości? – zapytałem.

– Wnioskując z opisu, nie można pana… ehm, ehm, nie zauważyć. (…)

– Coś w stylu: na pierwszy rzut oka wstrętny i niebezpieczny?

– Ta-ak – zgodził się po krótkim wahaniu.

– Zatem to ja.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Rozpoznałam Toma Hanksa, więc wygooglałam, ale nie oglądałam tego filmu ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zasadniczo jest to “Czas żelaza”, ale że reszta się zgadza, dajesz następna ;)

 

Nawiasem mówiąc jestem po pierwszym tomie właśnie i z przyjemnością sięgnę po drugi.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No to może tak…

 

– Czy ja bełkocę po pijaku?

– Najlepsze historie to te opowiadane po kufelku czy dwóch – zachichotał Drustan.

– Albo sześciu czy siedmiu?

- Albo sześciu czy siedmiu. Opowiedz mi może, jak poznałeś Lowę i jak znaleźliście się w Mearhold. Intrygująca młoda dama, muszę przyznać. Chciałbym wszystko o niej wiedzieć.

– A pewno.

Drustan zaśmiał się.

– Nie w tym sensie. Skóra to nie wszystko, co wiotczeje z wiekiem. To jej historia, twoja i Wiosny mnie interesuje.

– Dobrze, powiem ci, jak tu trafiliśmy. – Dug zamknął oczy. – Był piękny słoneczny dzień, a ja nie miałem pojęcia, że zanosi się na bitwę…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Czyżby Hyperion?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przybyłam zwabiona wpisami w wątku piórkowym. Niestety opowiadanie to kompletnie do mnie nie trafiło. Zdecydowanie nie jestem właściwym odbiorcą – nigdy nie lubiłam błądzenia po umysłach, czy też obrazów zmieniających się jak w kalejdoskopie nie wiadomo jak i nie wiadomo dlaczego. Przepraszam, ale tego typu teksty sprawiają na mnie wrażenie, że właściwie można napisać cokolwiek, błądzić myślami, “o, a teraz przeskoczę ze szczytu góry na pustynię, a potem zanurkuję w oceanie z delfinami, po czym będę podziwiać kwitnące wiśnie w Japonii”, ale właściwie niczego to nie wnosi. Nie chcę spłycać ani upraszczać, po prostu podkreślam, że nie jestem właściwym odbiorcą. Dla mnie to takie pisanie dla pisania, a ewentualny morał czy haczyk gdzieś się w tym wszystkim rozpływa. Podobnie jest z ucieczkami przed samym sobą/prawdą we własnej świadomości.

 

„Myśl tylko o chwili obecnej. 

– Tylko… – wyszeptałam. 

Przymknęłam oczy. Promienie słoneczne pieściły moje policzki; wysuszyły łzę, która przed chwilą się pojawiła.”

 

„Tym razem zadrgała nie tylko dłoń, ale całe ciało. Dlaczego?

Z zakamarków umysłu znowu wychynął cień, ale… nie, to nie mogło być to. Wykluczone. 

 Nigdy w życiu nie widziałam żywych kur. Istniały dla mnie tylko w przepastnej bibliotece multimediów, tak jak wszystkie inne zwierzęta i ludzie. Te istoty… Czy żyły kiedyś tu, gdzie ja, czy od zawsze były tylko w krótkich filmach, z których uczyłam się życia?”

 

„…jej środek przecięła niszczycielska siła krusząca skały, a potem warstwy gleby, torująca sobie drogę do wnętrza planety.” – Nie rozumiem tego zdania. Jeśli siła działała od zewnątrz, do wnętrza planety, to najpierw dotknęła gleby, a dopiero potem skał.

 

„Kończyły mi się już drogi manewru. Chciałam skryć się we wspomnieniach, ale zobaczyłam, że korytarz do nich prowadzący ginie już w ciemności.”

 

„Mknęłam dalej. Światła i ciemność deptały mi po piętach. Kończyły mi się już drogi manewru. Chciałam skryć się we wspomnieniach, ale zobaczyłam, że korytarz do nich prowadzący ginie już w ciemności.”

Co to są drogi manewru?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Podpowiedź?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

W końcu dotarłam, choć potrzebowałam morza czasu na to ;)

Mam mieszane uczucia. Pierwsza odsłona przygód dzielnego detektywa tak mi się podobała, że przy drugiej oczekiwałam miliona fajerwerków, a dostałam tylko pół miliona (;p), więc poczułam lekki zawód. Na wiele sposobów pierwsze opowiadanie podobało mi się bardziej – bo było nowe, świeże, lekkie i pełne wisienek i rodzynków. W drugim czytelnik już wie, czego się spodziewać, i choć świetnie utrzymujesz noirowy klimat, to nie do końca jest to samo ;) Oczywiście jednak tekst jest po prostu dobry sam w sobie. I dlatego właśnie mam mieszane uczucia.

Waham się między stwierdzeniem, że jest dobrze, a stwierdzeniem, że główna siła Twojego tekstu leży w formie, a nie w treści. Że więcej jest tu tych smaczków, zabawy słowem i konwencją, niż pomysłu na fabułę. I między innymi dlatego tak długo wahałam się z oceną i skomentowaniem tego opowiadania. Po namyśle jednak stwierdzam – a co tam. Nie ma co szukać dziury w całym. Pierwsza odsłona przypadła mi do gustu bardziej, ale to nie znaczy, że druga jest zła. Bo nie jest. A ja jestem na TAK.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Moi drodzy, muszę zrezygnować z dyżurów. Jeśli dam radę, to za jakiś czas wrócę, ale na ten moment potrzebuję przerwy. Powodzenia!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

„Frank podniósł fedorę znad moich oczu.” – Znad? Czyli fedora była nad oczami, a nie na nich? Nie zasłaniała ich, hę?

 

„Rozpoznałem tylko narodziny Jeżusa w Beetlejem i wygnanie kotów z Kartonu.”

Ahahah, wygnanie kotów z Kartonu mnie kupiło.

 

„– Widzę, że mąż stracił dla pani głowę.

– Zostałam uniewinniona!”

XD

 

„Torebka leżała jak wcześniej, ale już bez wizy.

– Kto przebywa w domu? – zapytałem. Mogłem być konsultantem, jeśli dobrze płacili, ale nie zamierzałem pozwolić, aby panna Sharp spiła całą śmietankę za rozwiązanie sprawy.

– Mrówki pan już poznał. Służąca Szepipi bawi się teraz z dziećmi. Lokaj John, ale dziś ma wolne, i kucharka Dorothy.”

 

„– Tak jest! Z Pszczolski!”

<3

 

„pozioma rana jak po uderzeniu kamienia.” – kamieniem

 

„Wyszliśmy do ciemnych biur.” – Dziwne to zdanie. Bezpośrednio do biur? W liczbie mnogiej? Do kilku naraz? Za duży skrót myślowy.

 

„Z każdym dobudowanym pietrem dom Prei…” – piętrem.

 

„– Przykro mi, panienko…

– Kto powiedział, że jestem panienką?

– W porządku, koleś!

– Kto powiedział, że jestem facetem?”

Ahahahahahaha!

 

„Na policzki chomiczki!”

<3

 

„– Kret zawsze atakuje od dołu, panie Lowin!”

Same perełki ;)))

 

„opowiadałem krótko i zwięźle (uczcie się, panie)”

;p

 

„…i tym nieodgadnionym wyrazem na pyszczku, który widywałem tylko u kobiet.”

<3

 

Bardziej konstruktywny komentarz zostawię później, jak się namyślę.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Danke, danke!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Serdecznie dziękuję! <3 Ciepełko mi wlałeś w serce, ostatnio pozbawione wszelkich literackich ciągot. Arigato.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobre :D

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Coś mi się niby kojarzy, ale co… 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Uznaję odpowiedź ;) Tak, to Belgariada Eddingsa. Pierwsza strona pierwszego tomu, pomijając prolog (jakkolwiek brzmi tytuł tomu, bo nie pamiętam, mam wydanie łączące wszystkie części w jedną).

 

Zadajesz zagadkę!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Widzisz, czytałam to wieki temu. Jak dałaś fragment o zmniejszającym się koniu coś mi dzwoniło, ale nie byłam sobie w stanie przypomnieć, co. W życiu bym nie zgadła, gdybyś nie rzuciła hasła “jednorożec”, a i to ledwo rzutem na taśmę ;p

 

Kto czytał taką klasykę?

 

Choć w kuchni pracowali także inni, żaden bochenek, gulasz, zupa, pieczeń czy jarzyna nie mogły wyjść na zewnątrz, jeśli choć raz nie dotknęła ich ciocia Pol. Wyczuwała smakiem, węchem, może instynktownie, czego wymaga każde danie, i niedbałym na pozór ruchem doprawiała je przyprawami, które miała w glinianych dzbanuszkach. Sprawiała wrażenie, że otacza ją magiczna aura, że dysponuje wiedza i mocą większą niż zwykli ludzie. Ale nawet wtedy, gdy była najbardziej zajęta, zawsze dokładnie wiedziała, gdzie jest Garion.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Strzał na ślepo – Na tropach jednorożca Resnicka?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ach, to musi być to! Bo naprawdę byłam pewna, że znam ten tekst :D

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

“Lila, przestań już. Pójdziecie na wystawę. Koniec dyskusji. W lodówce macie obiad. Tata będzie później, więc nie czekajcie z odgrzaniem. Tomek, nie zapomnij wziąć telefonu. Pani w szkole kazała zrobić zdjęcia. Muszę już iść, bo spóźnię się do pracy.”

 

„– Lila, chodź już – zawołał Tomek” – Znowu „już”, poza tym skoro zawołał, to brakuje wykrzyknika.

 

„Niestety żaden nie był podpisany.” – Mało prawdopodobne.

 

„– Aaaa! Zwariował pan? – wrzasnął.” – J.w. Skoro wrzasnął, to potrzeba wykrzyknika.

 

„– Właśnie, że tak” – A tu bym dała bez przecinka. Wymawiane na głos nie miałoby pauzy, nieprawdaż?

 

„Za godzinę cię wyciągam. I pamiętaj, choćby nie wiem co, nie daj się wciągnąć w pustkę.”

 

Przyznam, że trudno mi ocenić Twoje opowiadanie, bo mam w głowie wielki napis “JUŻ TO GDZIEŚ CZYTAŁAM”. Naprawdę, jakkolwiek może trudno to wytłumaczyć, to mam niesamowite przeświadczenie, że czytałam już kiedyś opowiadanie zasadzające się na dokładnie tym samym pomyśle. Rodzeństwo, dawne marzenia, uszkodzenie jednego wskutek czego siostrzyczka znika, pomoc pracownika bliżej nieokreślonego miejsca, w którym nastąpił czynnik doprowadzający do zniknięcia… Czy Ty nie publikowała już tego gdzieś, kiedyś?

Abstrahując od tego, podoba mi się zaangażowanie brata. Jest wzruszające. Choć przyznam też, że są tu skróty myślowe pomiędzy poszczególnymi scenami, które mi trochę zgrzytają. Oraz że nie bardzo rozumiem, czemu pod koniec przeskakujemy do następnego pokolenia, w którym to już Lila jest z własnym dzieckiem?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

“Znalazł się dokładnie w tym miejscu, gdzie chciał być.” – Wydaje mi się, że raczej: w miejscu, w którym chciał być. Ewentualnie tam, gdzie chciał być.

 

Tekst duszny, gęsty, obrzydliwy. Brnęło mi się przez niego z trudem. Wydaje mi się, że jako tako rozumiem rys fabularny, mimo że wiedzy historycznej na temat danego okresu mi raczej brak. Z pewnością jest to bizarro, ale jak to bizarro – komuś może się spodobać, a komuś innemu nie. Mnie od czytania o larwach i muchach zrobiło się gorzej, jednak smutna opowieść o wstrząśniętym słudze, który został żołnierzem, by wypełnić tajną misję jakoś do mnie nie przemówiła.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Porwałeś się na ambitne i nietypowe przedsięwzięcie. Forma dramatu jest bardzo ryzykowna, podchodzisz do niej zresztą bardzo luźno (typowo dramatyczne elementy występują przede wszystkim w epilogu). Są tu elementy, które intrygują i całkiem mi się podobają – ogólnie pomysł na walkę za pomocą poezji, Księżycowy Książę (czy też Książęta… czymkolwiek są), umiejscowienie w bliżej nieokreślonym Podświecie (co sugerują nazwy rzek)… Z drugiej jednak strony wiele rzeczy przykrywa tu chaos. Właściwie większość. Być może dla Ciebie jako autora wszystko jest jasne, ale dla mnie jako czytelnika – nie.

Jakkolwiek bardzo dobrym pomysłem wydaje mi się przemiana tych, którzy tracą wiarę, wolę walki i, hm, samoświadomość, a także ogólne poruszenie tematu człowieczeństwa-zezwierzęcenia, tak nie wiem, co to za wojnę tu toczono, czemu dość losowe wersety z różnych poetów mają pomagać i co właściwie wydarzyło się na końcu. Wiele z tych cytatów zresztą było dla mnie męczących, właśnie dlatego, że w większości przypadków nie widziałam związku między nimi a wydarzeniami.

Interesująca jest bitwa o zawalone kino (granat <3), ale skąd tam u licha wziął się smok? Dlaczego się pojawił? Dlaczego Blake się “zezwierzęcił” akurat wtedy?

Zabrakło mi też jakiegoś szerszego wytłumaczenia po jakim świecie się poruszamy.

Podsumowując: może czegoś nie rozumiem, może coś mi umknęło, ale właściwie nie wiem, co chciałeś przekazać tym tekstem (poza, być może, tą kwestią człowieczeństwa konta “zezwierzęcenie”, które u Ciebie jest ukazane dosłownie; i że nic się nigdy nie zmienia, nawet jeśli sądzimy, że tak jest). Nie mogę powiedzieć, że zabrakło mi czegoś głębszego – prawdopodobnie to tu jest, tylko za głęboko, bym do tego dosięgała. Piszesz specyficznie i nie dla każdego, czasem może więc Ci być trudno znaleźć odpowiednich czytelników. 

 

„…a potem wciąga po schodach i zostawia opartego o jedną z kolumn portyku. Posyła mi zmartwione spojrzenie, a potem zaciska pięść…”

 

„…opowiada, a kędzierzawy waży moc swoich kart.

– Pas – decyduje w końcu, a staruszek przerywa monolog by zgarnąć pulę świecidełek.

– Spotkałem ją potem jeszcze pięć czy sześć razy – kontynuuje. – Trochę rozmawialiśmy, ale głównie ona tańczyła, a ja patrzyłem, jak to robi.”

 

„– Dwie natury w nas walczą – powtarza kędzierzawy, kiwając głową jakby był świadkiem objawienia największej prawdy. – Człowiecza i zwierzęca. Póki pierwsza przeważa, ludźmi pozostajemy.”

Czemu on gada jak Yoda?

 

„– Mówią, że ma siedem stóp wzrostu i spojrzeniem kruszy stalowe pancerze istot wojny – wtrąca najmłodszy. – Pojawia się tylko w księżycowym świetle, recytując Horacego…

– Bzdura! Widziałem go raz, cytował Coleridge’a! – wtrąca kędzierzawy.”

 

odpierał ataki napierających

 

„Wytyczyłem szlak na południe, zaznaczywszy wszelkie księgarnie, filie biblioteczne i domy bibliofilów, które znalazłem i oznaczyłem na mapach”

 

„Strzelec był ze mnie kiepski, ale nie miałem w zamiarze doskonalić się w tym fachu. Najlepszym z nich – choćby najszlachetniejszym, walczącym nie z zemsty czy nienawiści, ale dla sprawy i w obronie innych – już dawno wyrosły pazury. Wszedłem do środka z duszą na ramieniu. Ogarnąłem spojrzeniem wąską klatkę schodową, ale nikogo nie zauważyłem.”

 

„Nie tracąc czasu, wbiegłem na schody, które przy każdym kroku skrzypieniem desek rzucały ku mnie groźby[+,] i wpadłem na pierwsze piętro.”

 

„szukających manierek z wodą w zasięgu rąk[-,] albo z grymasem na twarzy ściskających skronie”

 

„który w porównaniu z nim wydaje się być dziecięcą zabawką. Na ścianie nad nim wiszą reprodukcje czterech obrazów”

 

„Ponoć zamiast kłów i pazurów[-,] wyrastały mu najprawdziwsze skrzydła, ogon i rogi.”

 

„– …obrona nieprzyjaciela została przełamana na południowym odcinku Lete…tszszszszsz…kontrofensywa sprzymierzonych…tszszsz…miasta odcięte od zaopatrzenia…tszszszszszsz…wstaje świt…tszszszszszszsz…”

Czemu nie ma spacji po wielokropkach?

 

„Sygnał jest słaby, ale, jak słyszycie, jest. Jest sygnał – usiłuje przemawiać z opanowaniem, ale głos mu się załamuje.”

 

„– Idą[-.] – [-R+r]ozchodzi się głos pośród tłumu.”

 

„Nie wiemy, jak długo będziemy musieli czekać nim to nastąpi, ale otrzymaliśmy dziś bezcenny dar. Nadzieję. Ona pomoże nam pozostać ludźmi, jej będziemy się trzymać, aż wreszcie wzejdzie upragnione słońce. Ale nie traćcie czujności, niech radość nie wpłynie na wasz osąd.”

 

„– Muzyka. Wiadomo, kto to nadaje? To z miasta? – dopytuje John, ale pan Blake zbliża tylko palec wskazujący do ust i zwiadowca milknie.

Muzyka urywa się nagle. W tle słychać niewyraźny szept, ale głos zaraz nabiera na sile.”

…a zaraz potem:

„Jest niewyraźny, ale to kobieta. Nie wiem co mówiale brzmi żałośnie… Ona nie udaje.

John też to słyszał. Słyszał, ale nie mówił o tym…”

 

„Może pora jest zbyt wczesna. Choć dzień nie nastał odkąd istoty wojny zajęły miasto, to nadal obowiązywały pory nocy i nie-nocy, kiedy nie widać było księżyca.”

 

„Ostrzał trwa, aż kłęby pyłu przykrywają wzniesienie. Jazgot broni i trzask pękających skał rozbrzmiewa wśród pustkowia, które było kiedyś wschodnią częścią miasta.

Pył i hałas.”

 

„Otrzymał ten jedyny w swoim rodzaju artefakt od surrealistów, którzy zaadaptowali jedną z teatralnych loży na swoją pracownię.”

 

„…bez słowa w mrok po stromych stopniach. Parając się swoim fachem, nieraz przemierzali pozbawione światła korytarze, więc ich oczy nawykły do niemal całkowitej ciemności, ale tu nie dociera żadne światło. Jest tylko mrok…”

 

„…by odsłonić twarz jednookiego zwiadowcy. Dowódca wilków przypatruje się mu krytycznie, aż w końcu odpiera:

– Nie poznaję.

Butler pluje mu w twarz.”

 

„Wilki nie odebrały mu go. Może nie zauważyli, albo uznali, że to nie broń, tylko puszka farby z dozownikiem…” – Nie odebrały, ale nie zauważyli – warto by ujednolicić formę. Wilki nie zauważyły.

 

„ łamią nadgarstki[+,] by wyciągnąć dłonie z kajdan”

 

„Eliota już nie ma. Nie ma. Już mu nie pomożesz. Nic tu po nas… – Butler mówi dalej, nie ustaje w próbach dotarcia do towarzysza, ale ten już go nie słucha…”

 

„Jeszcze chwila, może dwie i bitwa dobiegnie końca[+,] a jej wynik jest aż nazbyt oczywisty.”

 

„I już mam odpowiedzieć, że ludziom na górze już nie można pomóc, ale ogarnia mnie słabość. Ktoś krzyczy: „zachodzi księżyc!” Ktoś inny: „przejaśnia się!” Jeszcze inny: „są już!” (…) Już czuje ciepło poranka. Już słyszy zwycięskie fanfary. Już widzi jak armia wilków umyka.”

 

„Jan Abramowicz ukrywający twarz pod rondem kapelusza i postawionym na sztorc kołnierzu płaszcza.” – To zdanie jest niegramatyczne.

 

Tylko człowieka! Nie tylko śmierci i krwi…

 

EDIT: Męczyła mnie ta uparta forma teraźniejsza, która sprawia, że tekst jest (przynajmniej moim zdaniem) bardziej statyczny, mniej płynny. Nie lubię formy teraźniejszej, jest nietypowa i nieintuicyjna dla kogoś, kto czyta historię, która przecież w domyśle “już się wydarzyła”.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ach, no widzisz, faktycznie musiał wiedzieć ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przeczytałam właśnie kawał dobrego, zabawnego, dobrze skonstruowanego opowiadania. Jest to wprawdzie bizarro, ale w niczym nie ujmuje to jego wartości. Rozumiem, że wielu osobom konwencja może się nie podobać, nie zmienia to jednak faktu, że tekst jest po prostu dobry. Rzadko spotyka się tak zbalansowaną , dobrze domkniętą klamrą, a przy tym faktycznie pełną humoru opowieść. Bawiłam się dobrze od pierwszego do ostatniego zdania. Rozważam nominację.

 

“Gdy Jola[+,] zaintrygowana nietypowym zjawiskiem, zrobiła kilka kroków w stronę szczurów, to znaczy psów, rozległo się szczekanie.”

 

“Tymczasem suchy jesienny liść niesiony podmuchem wiatru, myślał jak to pięknie dryfować w przestworzach.” – Wtrącenie powinno być albo wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale.

 

“– Jola, posłuchaj mnie teraz uważnie.” – Skąd on zna jej imię? Nie przedstawiali się sobie.

 

„Szaleństwo zaczęło się po ekranizacji tej książki[+,] no, o pięćdziesięciu cieniach posuwających dziewicę.”

 

„Inaczej byśmy nie wydoili po ostatnich podwyżkach prądu.” – Wydolili, a nie wydoili.

 

„Odgłosy stawały się coraz głośniejsze…”

 

„– To dlaczego ma rogi? – Z trudem łapała oddech.

– A, o to musiałabyś zapytać jego żonę.”

Aahahahaha XD

 

„Wiesiek spoważniał:

– Jola, posłuchaj mnie teraz uważnie.”

Unikaj sąsiedztwa podobnych słów.

 

„– Świetnie, tylko[-,] że skoro wygrałaś, to on już więcej do nas nie przyjdzie…”

 

„Mumia z kokardą na głowie, malowała powieki Joli cieniami w kolorze piasku pustyni.” – Wtrącenie albo powinno być wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale.

 

„– Jasne. Dajesz, szmato – wykrzyknęła, ale tym razem nie zasłoniła ust.” – Skoro wykrzyknęła, to gdzie wykrzyknik?

 

„Jola dzielnie połykała zgodzie z zasadą GMO udzieloną przez Wieśka.” – w zgodzie

 

„Ośmiornica czuła, że nadchodzi największy wytrysk, jakiego do tej pory jeszcze nie doświadczyła. Jola wyczuła moment.”

 

„…a także Rysiek z kotłowni, wykonujący co kilka minut kontrolny telefon do żony. W ostatniej chwili dołączył do nich także Sebastian…”

 

„Nie mógł się ruszyć, gdyż biała, zaschnięta maź utworzyła na jego blaszkach nietypowy rodzaj klajstru.” – Zaschła tak błyskawicznie?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ja dodam tylko, że też miałam takie około-wojenne skojarzenia, jeśli chodzi o czas akcji, i dopiero jak padła wzmianka o Covidzie, zorientowałam się, że się grubo myliłam ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

“Co może wykorzystać skarabeusz jako broń? Gówno!”

XD Kupiłaś mnie tym.

 

Ogólnie rzecz biorąc: bardzo sympatyczny tekst, rozbawił mnie. Czytało się dobrze, podoba mi się zabawa konwencją i mitologią. Opowiadanie akurat na poprawę humoru.

 

EDYCJA: Jakby co, nie widzę tu ani krztyny bizarro.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

“Krematorium, krematorium – krzyczy, wskazując drzwi do kolejnych pokoi.” – Skoro krzyczy, to brakuje wykrzyknika. 

 

“Na tym etapie można nieco zwiększyć nacisk z zewnątrz, ale niezbyt mocno. Zawsze tylko jakieś… tylko – peroruje z uśmiechem profesor, co rusz muskając kozią bródkę.

– Piękne – podsumowuje mężczyzna w golfie, wciąż z fascynacją obserwując przemienioną pracownicę.

– Proszę tylko pamiętać…”

 

Jedno jest pewnie – dobrze pisze, Irko. Ładnie składasz zdania, dobierasz słowa, wrzucasz wyważone ozdobniki i smaczki. A potem ładnie się to czyta. Tak że od strony “wizualnej” jest to bardzo dobre opowiadanie. Podoba mi się też, jak pięknie użyłaś różnych środków do pokazania zmęczenia, rozpaczy, niemocy, wreszcie obojętności bohaterki. Wszystko to dobrze narasta… aż właściwie kończy się – wybacz – niczym. Niby jest coś w tym pomyśle zamiany ludzi w androidy, ale… Za mało, by być dobrą pointą. Blado to zakończenie wypada. Tym bardziej, że właściwie nie wiadomo, co się stało. Brali jakieś leki? Wszczepili im czipy w szczepionkach? (;P) W każdym razie pięknie piszesz. Ale tu zabrakło mi celu, dla którego napisałaś ten tekst. Poza pokazaniem trudnych warunków i przemęczenia służby zdrowia, a to, mimo wszystko, trochę mało.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bo to są prawdziwe pauzy/ myślniki. ;)

Reg, no niby tak, ale nie widuje się takich magicznych znaczków w książkach ani czasopismach ;)

 

Asylum, oczywiście, że Katia powinna pisać jak najwięcej. Widać, że się rozwija z kolejnymi tekstami, potrafi tworzyć naprawdę niesamowite klimaty i wpada na niezwykle ciekawe pomysły. Ale każde opowiadanie jest inne i każde jest odbierane w osobniczy sposób przez każdego czytelnika, nieprawdaż? Czytanie tekstów Katii sprawia mi pewną szczególną przyjemność, ale co innego patrzeć na tekst przez odczucia, a co innego spróbować go rozłożyć na części pod kątem konstrukcji czy powielania schematów. Zresztą Katia wie co i jak ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Niniejszym informuję, że potrzebuję urlopu na marzec.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Matko, co to za długaśne pauzy?

 

„― A teraz[-,] odwróć się, co widzisz?”

 

„Pokonałem je, przytrzymując się jeszcze bardziej niż klamka u furtki zardzewiałej poręczy.” – CO oznacza to zdanie? Klamka przytrzymuje się poręczy…?

 

„Sam wśród zapleśniałych foteli i kanapy, pajęczych nitek błądzących po mosiężnych figurkach dzikich zwierząt, podziurawionego dywanu, zbutwiałych liści…” – Sam wśród podziurawionego dywanu?

 

„Nie zabiłem stworzenia z piwnicy[-,] ani nie zabrałem z domu…” – mimo wszystko brakuje mi tu zaimka.

 

„Przez moment zawahałem się, czy po nieprzespanej nocy[-,] nie powinien odwołać naszego spotkania…”

 

„Pani Wiktrul odwiedzała mnie w każdy wtorek już ponad dwa lata, mimo że ja sam z tygodnia na tydzień[-,] nie obserwowałem u niej żadnej, chociażby najmniejszej poprawy.”

 

„…z jednej strony czując strach, a z drugiej narastającą z każdym krokiem ekscytację; jakby to strach przed nieznanym…”

 

„Podwinąłem rękawy i z wrażenia[-,] aż usiadłem na łóżku.”

 

„by w końcu trafić do komnaty…” – Komnaty? A co to, średniowieczne zamczysko czy zwykły dom?

 

„nalałem do kieliszka whisky” – whisky z kieliszka? Whisky pije się ze szklaneczek.

 

„…poszedłem po kolejny kieliszek whisky.” – j.w.

 

„W salonie powiało jeszcze większym chłodem, tak jakby ktoś pootwierał wszystkie okiennice.” – Okiennice? A nie okna?

 

„Tak czy inaczej, napełniłem do połowy kieliszek…” – jw.

 

„Półmrok, zimno, samotność, strach. Niemalże haustem wypiłem zawartość czarki…” – Ok, nawet jeśli uprzesz się przy kieliszku, to stanowczo nie jest on czarką!

 

„moc, która wypełniało pustkę” – wypełniała

 

„w przeciągu trzech kolejnych dni” – czepialstwo może, ale ten „przeciąg” jest słowem niezalecanym. W ciągu. Przeciąg mamy wtedy, gdy otworzymy okna na przestrzał ;)

 

„…waliły w chodnik z taką siłą[+,] jakby to były kamienie.”

 

„Przyspieszyłem, jakkolwiek[-,] zanim dotarłem do drzwi[+,] oprócz ulewnego deszczu[-,] zaczęło też silnie wiać.”

 

„Idziesz w ciemnym tunelu w kierunku światła, z każdym odbijającym się głuchym echem od betonu krokiem[-,] strop jest coraz bliżej twojej głowy…”

 

„Po twoich policzkach spływają zły.” – :) Złe te łzy!

 

„miłość do innych, czy zło i nienawiść, zapisane zostało w genach? A może w czymś innym?”

 

„Wręcz przeciwnie[+,] chciałem go więcej i więcej.”

 

„Pani Stringo, proszę się nie mieszać w moje sprawy.” – Wcześniej było Strigo, bez n.

 

„schowała monety do portmonetki[+,] poprawiła chustkę i odeszła.”

 

„moja pupilka będzie miała, co jeść[-,] a Kiki z dnia na dzień mężniała…”

Dziwnie wygląda określenie „mężniała” w stosunku do istoty płci żeńskiej (a przynajmniej przedstawianej jako samica).

 

„Niby maszerowałem tędy[-,] pewnie z tysiąc razy wcześniej, [+jednak] wszystko wydawało mi się obecnie jakieś inne.”

 

„Czułem niesamowitą moc wydostającą się z niewielkiego ciałka, drganie powietrza, niesamowite ciepło.”

 

„…trzy zrośnięte ze sobą głowy, dwie, te po bokach[+,] łyse, a ta pośrodku z długimi, antracytowymi włosami, które opadały aż na podłogę”

 

„niczym czarnoszyje kobry. Pokryta łuskami szyja i …”

 

„Poszedłem do przedpokoju i sięgnąłem po torbę, tę, w której od czasu mojej ostatniej próby[-,] wciąż znajdowały się niedoszłe narzędzia zbrodni.”

 

„…jakbym wypił z pięć szklaneczek whisky, nie[+,] raczej, jakbym wziął jakieś silne narkotyki.”

 

„Nie mogłem tak jak Graddino[-,] po prostu czekać na śmierć, ulegać powolnemu rozkładowi.”

 

„Na tyle szybko, o ile pozwalał mi stan zdrowia…” – na ile, nie o.

 

„Za chwilę będzie tu pani Stringo.” – I znowu Stringo z n. Dwa razy jest Strigo, dalej Stringo. Ujednolić.

 

„to[+,] które już w dniu narodzin zostało naznaczone chorobą i ubóstwem”

 

„Z naciągniętą niemalże na oczy czapką, wśród roztańczonych, białych płatków[+,] już nie wspierając się na kiju, nie szedłem, lecz wręcz biegłem.”

 

„Wtórne zadawanie śmierci[-,] to nie morderstwo, lecz pomoc.”

 

„łomot nie cichł, wręcz przeciwnie[+,] nabierał na sile” – raczej: przybierał na sile.

 

„Zęby, zmarszczki, wrzody… Ich nie byłem w stanie się pozbyć.” – Zębów już się w części pozbył ; p

 

„Panie[-,] Edrigu, ja się panem zaopiekuję…”

 

„Przepuściłem panią Wiktrul przodem.” – Puściłem przodem.

 

„Zatrzymała się pośrodku gabinetu i z przerażeniem w oczach[-,] wodziła wzrokiem po zmurszałych ścianach…”

 

„Wie[-,] pani, ja też lepiej się w panią wczuwam.”

 

Myślałam, że mu zęby powypadały, przynajmniej w części. Trudniej mu było przeżuwać liście, nie? A może by coś o tym, że zmodyfikowały się kły? Mimo wszystko ludzkie zęby chyba nie najlepiej się nadają do przebijania skóry…

 

 

Katiu, oto kolejny tekst, przy którym oczywistym jest, że jest Twojego autorstwa. Ma klimat i charakterystyczną narrację, trochę taką lovecraftowską. Przyznam jednak, że stanę raczej po stronie malkontentów. Po pierwsze, choć tekst jest ogólnie napisany ładnie, dłuży się niemożebnie. Dopiero po jakichś 2/3 zaczyna się robić ciekawie. Cały początek, cała ta… intryga? Jakoś nie przekonuje. Słabo umotywowane wydaje mi się to, że to bohater zostaje poproszony przez siostrę zmarłego o zajęcie się zwierzęciem. Skoro bała się zrobić to sama, mogła nająć kogokolwiek, hycla, pierwszego lepszego zakapiora z ulicy. To wyglądało tak, jakby celowo pchała bohatera w szpony zła, prawdę mówiąc, i wydaje się jakieś takie niespójne.

Dalej – jak ktoś już wcześniej wspomniał, przekazywanie informacji za pomocą przypadkowo znalezionego pamiętnika wydaje się pójściem na łatwiznę. Właściwie może jakbyś nawet nie próbowała wyjaśnić, skąd Kiki się wzięła, byłoby jeszcze mroczniej? 

Podoba mi się jednak, hm, rozwój bohatera, stopniowe pogrążanie się w szaleństwie, rezygnacji i nieszczęściu. Część psychologiczną odrobiłaś dobrze. Ogólnie podoba mi się też pomysł na rozkład – tak fizyczny, jak i psychiczny – związany z obecnością Kiki.

Podsumowując: mamy tu powolnie rozwijający się dość klasyczny horror, pełen klasycznych zagrań, ale jednak dość świeży. Gdyby tylko szybciej się rozwinął i miał bardziej przekonujący początek…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Myślę, że nikt dotąd nie skomentował tego tekstu, bo nie bardzo wiedział jak. Ni to opowiadanie, ni to coś w rodzaju szczątkowej poezji. Miejscami niestety bardziej przypomina strumień świadomości, zdania losowo przyklejone do siebie, niż cokolwiek innego. Wydaje mi się, że widzę w tym wszystkim zarys zamysłu… ale tylko zarys. trudno się to czyta, nieciekawie i niemiodnie. Czytelnicy nie lubią musieć się domyślać “co autor miał na myśli”. Brak tu spójności oraz, hm, historii, która by zaciekawiała.

 

“Bardzo ciężki krok, by do niego dotrzeć…” – Co to znaczy? Jak można dotrzeć do “ciężkiego kroku”?

 

“…wyrazy rzeźbi na kamieniu.” – Rzeźbi się w kamieniu, nie na nim.

 

“I wtedy postawiłem swój pierwszy krok, żałowałem, że zostałem do tego zmuszony” – brak kropki na końcu zdania.

 

“Wiązki światła uderzyły w moje widzenie” – Czy to android, że ma “widzenie”, a nie oczy?

 

“Powitaliście mnie w swoje kręgi” – Można kogoś powitać w kręgu. Albo przyjąć ewentualnie w kręgi. 

 

“Powiedz mi, jaki jest sens by istnieć?” – Raczej: jaki jest sens istnienia?

 

„Przez śnieżyce ciągnęło” – Wiele śnieżyc czy jedną śnieżycę?

 

„Nie idź dalej[+,] wilku”

 

„Mając nadzieje, że udusi się w poduszce.” – nadzieję

 

„Mając nadzieje, że udusi się w poduszce.

Z dnia na dzień bez nadziei na zmianę.

 

„Przyjechała pomoc czerwono biała.” → czerwono-biała.

 

„Nie przestawał, więc uderzyłem.

I wtedy taran uderzył…”

 

W kajdanki się nie związuje, tylko zakuwa.

 

„Nie chciałbyś porzucić tego okropnego świata, by do niego się udać?” – Do niego, czyli do czego?

 

„Chciałem znaleźć sposób[+,] by nie myśleć.”

 

„Nie boje się przyznać, że to koniec. → boję

Poddaje się. → poddaję

Nie umrę[+,] dopóki wyższa siła nie zadecyduje, że to koniec.

Nie umrę[+,] z całego serca zapragnę[+,] by po prostu przestać oddychać.”

 

„Prawdziwym sposobem na ból[-,] jest zadanie samemu sobie jeszcze większego.”

 

„Ekstaza życia[-,] to momenty bliskiego kontaktu ze śmiercią.”

 

„Poczucie swojego ciała[-,] to ilość wytoczonej z niego krwi.”

 

„Szlachetna drogą[-,] jest doprowadzenie siebie do końca.”

 

„Bo jak można pomóc komuś, komu po idea życia się nie podoba.”

 

„Bo gdybym poprosił[+,] abyś mnie zabił, jak zareagujesz?”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Widzisz, jak to jest, jak się nie umie czytać… ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Całkiem dobre opowiadanie. Najstraszniejsze w nim jest to, że faktycznie możemy być od krok od przedstawionego świata, zniszczonego przez katastrofę klimatyczną – oczywiście z tą smutną różnicą, że obecnie bliżej nam do samozagłady ludzkości związanej z emisjami CO2 niż do opracowania jakichkolwiek wartych uwagi androidów.

Przyznam jednak, że nie bardzo rozumiem to rozchwianie głównego bohatera. Taki jakiś niezdecydowany (źle zaprogramowany?). Sam nie wie, czego chce. Przyznam też, że nie rozumiem, jak androidy mogą być dziećmi i rosnąć.

Przedstawienie emocji człowieka też mimo wszystko jakoś do mnie nie trafiło – dajesz do zrozumienia, że był złym “potentatem” i wcześniej mu to jakoś nie przeszkadzało, a nagle ma wyrzuty sumienia, jest sam/samotny i to, co ma, mu nie wystarcza. Znaczy oczywiście, to może i wiarygodne, ale do mnie jakoś nie trafia, że po prostu wyszedł sobie ze schronu.

 

„Właśnie nadchodził jeden z nich, niosąc w jednej ręce omlet…”

 

„– Dobranoc, Panie Semathery” – panie małą literą.

 

„Kto wykazywał nieposłuszeństwo w jakikolwiek sposób – kończył rażony prądem. W razie konieczności mógł zostać nawet zabity.”

 

„…które zdradzają niedobre zamiary lub są powiązane z niewygodnymi tematami. Banalnie proste do ominięcia. Nikt nie zdążył rozszyfrować tajemnicy mózgu, zanim z cywilizacją zaczęły dziać się niedobre rzeczy.”

 

„Nicholas przyglądał się Ellen, kiedy ta grzebała w stertach szpargałów.” – Niezbyt dobrze dobrane słowo. Raz, że szpargały przede wszystkim kojarzą się z papierami. A nawet jeśli spojrzymy na to słowo szerzej jako na „niepotrzebne rzeczy”, to też nie bardzo pasuje, skoro wśród nich było coś potrzebnego do naprawy.

 

Myślą, że pan Semathery może czytać ich myśli…”

 

„Wierzę, że chcesz mi pomóc. Nie chcesz stać się robotem tak jak oni.”

 

„Podobnie jak kilka innych wydarzeń zaplanowanych przez pana Semathery’ego. Od kilku dni…”

 

„Że knują przeciwko niemu i tylko czekają na dogodny moment, na jakąś usterkę systemu bezpieczeństwa, by wbić mu nóż w plecy.

Androidy. Odczłowieczeni poddani z elektrycznym kagańcem. Wszyscy sąsiedzi z enklawy myśleli, że to tylko dziwaczny…”

 

„To były tylko zbiory liczb, słupki w statystykach. Stosował dehumanizację jako tarczę ochronną.

Mógł żyć tutaj tylko z prostymi robotami-sługami o ciałach z plastiku.”

 

„…odgrodzona niską stalową barierka.” – barierką

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No popatrz, a ja nie dałam rady przebrnąć przez Czerwonego Rycerza. Bohaterowie w większej części mnie drażnili. Pomysł – właściwie żaden. Zwrotów akcji przez 300 stron zero. Narracja irytowała tym straszliwym poszatkowaniem na milion osób. A dobiło mnie odkrycie, że prawie każdy bohater dysponuje jakąś super magiczną mocą. Odpadłam ;/

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przeczytałam Twoje wyjaśnienia, ale cóż, za dużo tu jak dla mnie filozofii. Przed wyjaśnieniami poza oczywistym odniesieniem do człowieka witruwiańskiego nie pojęłam absolutnie nic a nic ;(

 

„W niematerialnej sześciennej sali zbudowanej z półprzezroczystych, nieskończenie cienkich ścian stoi wyprostowany…”

 

„W końcu intuicyjnie czuje on[+,] że oczywistym celem życia powinno być…”

 

„W końcu traci swój kolisty kształt, rośnie, wydłuża się i przekracza je, a twórca procesu obserwuje z niepokojem jak trójwymiarowa sylwetka najpierw traci pion…”

 

„…kolejna płaszczyzna sunąc w dół z prędkością zapisanego uprzednio życia wyświetla kolejne, zeskanowane warstwy…”

 

„…świetliste ciało wiecznej istoty, o stopniu deformacji zależnym od popełnionych błędów skanowania. Wraz z położeniem ostatniej warstwy wciąż niestabilne ciało nowopowstałego przechodzi bolesną fazę transformacji, w której dochodzi do prób…”

Nowo powstałego oddzielnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

W sumie dość sympatyczna opowiastka. Nic specjalnego, do zapomnienia w ciągu godziny, ale sympatyczna. Nie zmienia to faktu, że podpisuję się pod pytaniami przedmówców: przede wszystkim dlaczego dali mu w lampę, jeśli jego zawartość była tak cenna? Bo jeśli nie zależało im na nosicielu, po co ogólnie potem byli dla niego tak mili?

 

„Effee o nich nawet nie słyszał. Zanotował w pamięci, żeby dowiedzieć się o nich czegoś więcej.”

 

„I, by na przyszłość unikać wypożyczania ich statków, mimo[-,] że były całkiem przytulne.”

 

Nadużywasz imienia głównego bohatera.

 

„…oczy, osadzone głęboko w podłużnych czaszkach[+,] błyszczały przebiegle.”

 

„– Przewożę submentalne kontrakty. Nie znam nawet haseł. – Effee rozłożył pojednawczo ręce[+.] – Nie mam nic cennego.”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A widzisz… umknęła mi ta mała litera, byłam przekonana, że i Imperator, i imperatorowa są z i!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Aż do końca lektury myślałam sobie: “trochę meh”. Końcówka, zaskakująca wszak, wynagrodziła częściowo to wrażenie (choć klękanie to trochę za dużo), nie ukrywam jednak, że w kilku miejscach boleśnie odczułam skrótowość i powierzchowność przedstawionych przez Ciebie wydarzeń. Wszystkie bitwy, zbyte dwoma zdaniami, cała wojna potraktowana pretekstowo, stosunki Imperatorowa-Hein-Stern uproszczone, a sama Imperatorowa nie ma właściwie twarzy. Cała ta akcja z pająkami, to, jak łatwo uwierzyły w obietnicę a potem zaniechały zemsty… czegoś mi tu po prostu zabrakło. Jest klimat, jest ciekawy świat, którego kreacja pozostawia niedosyt, niemniej jednak jakoś zabrakło tu duszy i emocji – przynajmniej mnie.

 

„– Kiedyś świat z góry zrzucał nam niewiele pożywienia – odezwał się ogromny stwór w ludzkim języku. – Po tym, jak rozpadł się świat i zostałam tutaj uwięziona.”

 

„Stern syknął z bólu, chwycił [+się] za okrwawioną dłoń.”

 

„Hein ciął ze świstem, zmuszając go do kroku w tył; przystawił sztych do gardła, spychając ku ścianie, aż tamten nie dotknął muru plecami.” – Ew. dopóki nie dotknął.

 

„Nad głową rozległ się syk, jak wody gwałtownie zamienionej w parę.”

Czasem zbyt chętnie i skrzętnie unikasz zaimków. Tu brakuje nad „jego” głową. Poza tym „jak” i „jakby” to nie do końca to samo. W powyższym przykładzie powinno być raczej „jakby” wody.

 

„Puścił obelgę mimo uszu. Teraz to Stern miał Zjawę, co oznaczało, że nawet mimo piętna zdrajcy…”

 

“On za to będzie mógł poślubić imperatorową i korzystać z wygód życia Imperatora.” – Imperatorową.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki za obszerną analizę ; p Tak, chyba tak to jest, że to się albo lubi, albo nie. No mnie jej styl drażni i tyle, na razie podziękuję. Tym bardziej, że to nie tylko kwestia stylu – kreacja bohaterów (przynajmniej w “Nomen omen”) również mnie nie rzuciła na kolana, większość postaci wydała mi się straszliwie przerysowana i niezbyt przez to wiarygodna. Ale przynajmniej spróbowałam ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzień dobry, czy jest na sali ktoś, kto wytłumaczy mi fenomen Marty Kisiel?

Kiedyś odbiłam się od jakiegoś zajdlowego fragmentu z uniwersum Dożywocia, bo wydał mi się niesamowicie infantylny. Ale postanowiłam dać jej szansę i przeczytałam “Nomen omen”. No i nie rozumiem, naprawdę. Wszystkie te żarty na siłę i karkołomne, mające się chyba wydawać językowo sprawne zdania… A już w ogóle rozwalił mnie cytat z jakiegoś blogaska, nawet bez podpisu, na okładce, jakoby Kisiel była lepsza niż Pratchett.

No więc na czym polega ten fenomen?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Podsumowanie stycznia: Deirdriu niestety nie wyrobiła się dwa miesiące z rzędu, co oznacza skreślenie z listy dyżurnych :(

Reszta do przodu.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Tak :)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wyguglałam. Nawet nie słyszałam wcześniej o tej książce…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

W języku potocznym mówi się “ipy”, ipę” itp., jednak to “nie wygląda”. Wydaje mi się, że w dialogu można swobodnie użyć dowolnej mówionej formy, natomiast w opisie zostałabym przy nieodmiennej IPA.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Rzeczywiście dziwna ta Fontanka ;) I fartuch też – dzięki za wizualizację!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przyjemne opowiadanie, mimo wszystko jednak mam wrażenie, że jak na objętość niesie za mało ładunku. Owszem, przejęłam się, bo sama jestem matką. I spodobało mi się zakończenie. Ale czegoś mi tu jednak zabrakło. Tak jakbym dostała zarys zagadki, tajemnicy, ale dostała zaledwie 33% obiecanej odpowiedzi.

 

Stare mury wciąż noszą ślady przełomowych wydarzeń, które jakby upodobały sobie to miasto. Jeśli chcesz znaleźć mroczną „dostojewszczyznę”[+,] również nie będziesz zawiedziony. W ciemnych podwórkach starych kamienic, połączonych ze sobą siecią przejść i korytarzy, jakimś sposobem nie zdołała zadomowić się krzykliwa nowoczesność. Między murami straszącymi ubytkami cegieł zawisła atmosfera dawno już minionego czasu. Wyczujesz ją zwłaszcza zimowymi wieczorami, kiedy zamierające powoli odgłosy miasta tłumi świeży śnieg.”

 

„…studiów wschodoznawczych. Na horyzoncie majaczył kolejny etap obranej drogi, która kilka lat temu wyprowadziła mnie z małej miejscowości we wschodniej Polsce…”

 

„…gdzie z Newy wypływa rzeka Fontanka.” – Wypływa? To jest dopływ. Małe rzeki wpadają do dużych, nie odwrotnie.

 

„Był to gmach muzeum należącego do uczelni artystycznej imienia barona Sztiglica. Niestety muzeum było już zamknięte, więc tym razem musiałem zadowolić się oględzinami jego bogato zdobionej fasady. Zatrzymałem się po przeciwległej stronie ulicy, aby móc objąć wzrokiem bryłę budynku. Gmach nosił wyraźne cechy charakterystycznego dla końca XIX wieku historyzmu. Na fryzie umieszczono medaliony z podobiznami wielkich twórców dawnych wieków, a w centralnej części fasady relief przedstawiający artystę w otoczeniu muz. Powiodłem wzrokiem niżej, moją uwagę przyciągnęły dwie bogato zdobione latarnie.”

 

O co chodzi z tymi przerwami między akapitami?

 

Fartuch na płaszczu?

 

„Przytoczone przez was, wszystkie co do jednej, to poziom pierwszy. Nie wszyscy je znają…”

 

„Poziom drugi[-,] to niewyjaśnione historie, które przekazywane są zazwyczaj w formie ustnej[-,], najbardziej zaufanym osobom.”

 

„Poziom drugi, to niewyjaśnione historie, które przekazywane są zazwyczaj w formie ustnej, najbardziej zaufanym osobom. Raczej niechętnie zapisywane, przeczytanie ich mogłoby grozić społeczną infamią, nawet represjami, kto wie… Czasem tylko można je znaleźć na łamach osobistych dzienników i pamiętników. Trzeci poziom to przypadki, którymi zajmują się podobno tajne służby. Wydarzenia mistycznej natury, ważne z punktu widzenia państwa, obronności, najwyższych szczebli polityki. Ale to oczywiście sprawy, w które lepiej się nie mieszać…”

 

„Parterowy budynek mieszczący służbowe mieszkanie dozorcy i stróżówkę[-,] stał przytulony do ściany kotłowni.”

 

„Na jednej z półek zwróciło moją uwagę stare zdjęcie przyklejone na kartonik z nazwą fotograficznego atelier.” – Gramatyka. Przyklejone do kartonika.

 

„Wsypał do swojej szklanki trzy łyżeczki cukru i kontynuował[-.+:]

 

„– Maleńki Antoszka, tylko on jej został. To… był piękny chłopiec[+.][-m+M]ilicjant zawiesił głos.” – Ewentualnie z wielokropkiem, będzie naturalniej.

 

„– Od piętnastego grudnia[-,] kobieta stale pojawia się na kartach dziennika…”

 

„– Ludzie żyjący ze schizofrenikami[-,] też potwierdzają, że szaleństwo bywa zaraźliwe.”

 

„W ostatniej chwili zatrzymał [+się] i spojrzał w moją stronę…”

 

„W ciągu kilka następnych dni” – kilku

 

„Jeżeli chociaż część wydarzeń, o których przeczytałem, faktycznie miało miejsce…” – miała

 

„…zostawiłem dziennik na ławce obok konfesjonału z nadzieją nigdy więcej go nie oglądać.” – To zdanie jest niegramatyczne.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ninedin?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Twoje opowiadanie ma mocne i słabe strony. Mocną stroną na pewno jest nagły zwrot akcji, bo… właściwie nie wiadomo, o co chodzi na początku, ale myślę, że i tak to, co dzieje się po wyjściu z chaty jest zaskakujące dla każdego czytelnika, jak również pointa jest niczego sobie. Słabą stroną jest drętwy początek (dłuuuuuży się; za pierwszym podejściem w ogóle zrezygnowałam z czytania, ale to mój dyżur, więc wróciłam). Nie mam też zielonego pojęcia kto toczy dialog opowiadający o tym, co się wydarzyło przy próbie przejęcia amuletu. No ale i tak, fabularnie, jak na początek drogi pisarskiej, wychodzisz obronną ręką z tej próby. Staraj się przemyśleć wszystkie kroki, uważaj na interpunkcję, unikaj chaosu i trzymaj się żartów na poziomie ;)

 

„Przy drewnianej chacie stała, i rozmawiała, grupa cudacznie ubranych ludzi.” – Wydzielenie przecinkami niepotrzebne.

 

„Urzędnik nie miał przy sobie liczydła, ale szacował, że stało tam od dwóch do czterech osób.” – Nie rozumiem, po co taki nieśmieszny żart? :(

 

„na którym po odłożeniu papierów[-,] urzędnik uroczyście usiadł”

 

„Po stoku okrągłego brzucha[-,] staczała się bujna, ale rzadka, ruda broda, zaczynająca się w zasadzie od brwi…”

 

„…frędzlami, które okazały się bardzo pomocne[-,] w przyciągnięciu do środka znacznej ilości błota.” – Do środka czego, frędzli…?

 

„Mężczyzna spojrzał na czarodzieja podejrzliwie, na co ten kontynuował wyjaśniająco[-.+:]

 

„– O różnych miastach Korony mówi się, że są perłami Korony jak Turwalia[-,] albo bursztynami jak Okręt, a między klejnotami Korony jest co? Złoto[+,] proszę pana.” – A to akurat dobry żart ;)

 

„Ale dobrze – kontynuował rekruter[+.] – Wygląda pan na czarodzieja…”

 

„– Chyba mu nie uwierzyliście? Komu matka nadałaby takie durne imię, chyba że to było jej ostatnie słowo…”

 

Ale b tak czy owak jest przed g, więc Abelard ma pierwszeństwo przed Agittą :O Chyba że to kolejny niezbyt udany żart?

 

„Kobieta usiadła i wyraźnie się rozluźniła. Założyła ręce na piersiach. Spod luźno założonego na biodrach paska[-,] sterczały rękojeście dwóch noży.” – Rękojeści, a nie rękojeście. Poza tym to brzmi, jakby miała noże bez żadnych osłon/pochewek; ogólnie wydaje się, że trzymały się za „luźno założonym paskiem”. Żeby trzymać coś za pasem raczej trzeba go mieć założony ciasno przy ciele, nie?

 

„Po chwili ciszy[-,] urzędnik otrząsnął się i zapytał[-.+:]

 

„przeszywnicę” – przeszywanicę

 

„– Witaj[+,] Jasiuk”

 

„Urzędnik[+,] wychodząc, zrobił krok nad sołtysem, który wydawało się, że leży w błocie…”

 

„– Zawiązuję oficjalnie tę drużynę, a pana Jasiuka ustanawiam przywódcą – ogłosił uroczyście[+.] – Zadanie…”

 

„Dowódca zakasłał[-,] i z wyraźnym ociąganiem zaczął opowiadać[-.+:]

 

„Siedzący mężczyzna spojrzał na dowódcę złowieszczo, na co ten przełknął głośno ślinę[+.]

 

„…bo wieśniacy zobaczywszy usmoloną twarz Dagira[-,] wzięli go za Nugerra, i chcieli wziąć na widły.”

Że niby kim są wymienione tu osoby?

 

„– Myliłam się co do ciebie – powiedziała Agitta do czarodzieja, przedzierając się przez wysokie trawy[+.] – No może poza tym zasrańcem, hah!”

 

„Agitta znowu zagadała[-.+:]

 

„…po czym po chwili dodał[+:] – Prawdziwa władza polega na tym…”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Kolejna wariacja na temat wyjścia Adama i Ewy z Edenu. Nie pierwsza angażująca zaawansowaną technikę, choć dodatek Reptilian (;p) wydaje mi się całkiem nowatorski. Niemniej jednak Twoja opowieść nie porywa, jest niemiodna. Nie czuje się związku z bohaterami, trudno ani kogoś polubić, ani nawet znielubić, nie ma komu kibicować. Dobre jako wprawka pisarska, więc ćwicz, ćwicz, aż będzie Cię stać na więcej. Jak dla mnie przede wszystkim zabrakło to właśnie emocji, bo całość napisana jest – mimo dramatycznych przecież wydarzeń – zadziwiająco obojętnie.

 

„– Nie wiem, szefie. – Usłyszał w głowie głos jednego ze swoich żołnierzy. – To chyba główne laboratorium.” – zwykle w takich sytuacjach jednak jest bez kropki po opcji dialogowej, a „usłyszał” małą literą. To tak jakby naturalna kontynuacja kwestii mówionej.

 

„Poza tym[-,] żadna inna roślinność nie rosła w jego najbliższej okolicy.”

 

„– Jesteś wężem? – Usłyszał za sobą.” – jw.

 

„Wszak, czy to drzewo nie jest zakazane?” – To zdanie jest niegramatyczne. „Wszak”, „wszakże” wyraża przekonanie, a nie wątpliwość. „Wszakże to drzewo jest zakazane?”.

 

„– Adam, Ewa, gdzie jesteście? – zawołał do nich.” – Skoro zawołał, to wypada użyć wykrzyknika.

 

„– Przestraszyliśmy się huku, poza tym[-,] jesteśmy nadzy.”

 

„– Od kiedy to boicie się czegokolwiek? – [-P+p]rzemówił głos Pana, zdający się dochodzić ze wszystkich stron.”

 

„Witaj ponownie[+,] mój synu.”

 

„Sam tego chciałeś, nawet się nie wypieraj[-.] – wycedził przez zaciśnięte zęby.”

 

„Świst i ciach! Świst i ciach!” – Ciach, serio? Wywołuje to efekt komiczny.

 

„…następnie ogarnęła go fala cierpienia gorszego[-,] od wszystkiego[+,] co czuł do tej pory. Wszystkie nerwy jego ciała krzyknęły z bólu w tym samym momencie.”

 

„Podniósł głowę i spojrzał w dół. w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą miał nogi…” – Brak wielkiej litery na początku zdania.

 

„Lucyfer w końcu stracił przytomność, obserwując dwie zapłakane, ludzkie postacie.” – Pewnie się czepiam, ale kłóci mi się następstwo zdarzeń. Zdanie brzmi tak jakby obserwował ich, już będąc nieprzytomnym.

 

„– Nie[+,] mój drogi”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Żeby nie było, ze mnie żaden specjalista od SF czy fizyki i techniki, ale w ostatnim roku akurat przeczytałam kilka książek w tym zakresie, żeby się dokształcić. Na przykład na ten Olympus Mons bym nie zwróciła uwagi, gdybym nie czytała artykułu o najwyższych szczytach w Układzie Słonecznym ;) Jakby co, teraz wygląda w porządku, nie mam się do czego przyczepić.

Przyznam, że mnie ten habitat na gołej glebie ugryzł bardzo mocno. Rozumiem, że opowiadanie ogólnie ma być humorystyczne, a nie techniczne, jednak jeśli coś zwraca uwagę więcej niż jednego czytelnika, warto się nad tym zastanowić, nie? Po prostu wydaje się, że nawet laik zrozumie, że w obcym środowisku, dla utrzymania ciśnienia i atmosfery, habitat musi być megaszczelny. No, wystarczy że ktoś Marsjanina oglądał (a tym bardziej jeśli czytał) ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

OuttaSewer, tak, czepiam się wszystkiego, co wydaje mi się niewiarygodne, nieważne, czy na portalu NF, czy w wydrukowanej przez duże wydawnictwo książce. To, że coś jest “SF” nie tłumaczy łamania praw fizyki bez wyjaśnienia. O ile mogłabym przełknąć nowoczesny skafander, to nie przełknę nieszczelnego, niezaizolowanego habitatu postawionego prosto na Marsie. To jest tylko F, a nie SF.

Ale to tylko moje zdanie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Hej. Technicznie nieźle (choć mam wrażenie, że miejscami nadużywasz przymiotników). Aha, no i dzięki Tobie dowiedziałam się, co to jest reguła 34. W sumie szkoda, że taki nadałeś tytuł, bo jak ktoś wie, to wie też, czego spodziewać się na końcu… Cóż, ja nie wiedziałam, więc zakończenie mnie rozbawiło. Na szczęście, bo przyznam, że te opisu rozwijania habitatu itp. zaczęły mnie nużyć… A tu nagle szast-prast, i zaskakujący koniec. Nurtuje mnie tylko pytanie: skoro chłopak wbiegł na górę w kurtce, to co z nią zrobił po drodze? Rzucił na schodach? ; p

 

„A ty, Blow, rozpocznij procedurę transformacji – rzucił przez ramię do pilota.” – Brak dookreślenia podmiotu. Bo zgaduję, że mówi to kapitan, a ostatnim podmiotem był „mężczyzna w kombinezonie rozmiaru XXL”.

 

„Przed nimi rozciągała się jałowa pustynia, pnąca się łagodnie coraz wyżej, by po kilkuset kilometrach wyrosnąć niebosiężnym masywem Olympus Mons.”

Wybacz, że psuję koncepcję, ale Olympus Mons jest o wiele za duży, żeby go zobaczyć, jeśli stoi się na powierzchni Marsa. Poczytaj o tym ;) O widnokręgu i odległości, na jaką może spojrzeć przeciętnie wysoki człowiek na Ziemi. A Mars jest mniejszy od Ziemi.

 

„SpaseX” – Spase a nie Space?

 

„– Ale przez interkom bym się nie odlał – odparował inżynier.” – Astronauci są świetnie nauczeni lać w skafander. A czas i trud związane z rozebraniem się ze skafandra, wysikaniem, a potem ubraniem na powrót stanowczo nie usprawiedliwiają chęci własnoręcznego złapania pitoka.

 

Moduł z atmosferą bezpośrednio na podłożu? Nie wierzę.

 

„W tle swoje gargantuiczne rozmiary prezentował widzom Olympus Mons.” – Nadal nie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Może ktoś coś? Jestem otwarta na propozycje i negocjacje, ogólnie zresztą mam więcej książek do opchnięcia.

 

Robot w ogrodzie – lekkie zagięcia w rogach – 5 zł

Królewski wygnaniec – 10 zł

Zakon smoka – 7 zł

Xięgi Nefasa – 10 zł

Lot sowy – 25 zł

Magia kąsa – 10 zł

Malowidło – lekkie uszkodzenia rogów – 5 zł

Zakazane życzenie – 15 zł

Kosmiczne bobry i zemsta księżycowej szarańczy – 15 zł

Betelowa rebelia – 7 zł

Malowany człowiek tom I i II (tylko razem). II tom nowy, I czytany dwa razy, lekko zużyty – 25 zł

Atrofia – 7 zł

Triskel Gwardia – 10 zł

CEO Slayer – 10 zł

Podróż Turila – 7 zł

Apokalipsa Z Początek końca – 30 zł

Pamięć lasu – 15 zł

Smok jego królewskiej mości – 10 zł

Wszyscy patrzyli nikt nie widział – 15 zł

Polska 2.0 – 10 zł

Kontynent – niewielkie uszkodzenie w lewym górnym rogu – 10 zł

Grim Pieczęć Ognia – 15 zł

Skaza – 10 zł

 

EDYTA: Droga Szamana cz. 1-3 – 35 zł

 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Podsumowanie grudnia: Deirdriu minimalnie poległa.

Dodatkowo Blacktom nie wyrobił się niestety po raz trzeci w ciągu sześciu miesięcy, co oznacza skreślenie z listy dyżurnych :(

Iluzja wzięła urlop.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Widzicie, ja Jonathana Strange’a nie byłam w stanie znieść. Ale o Piranesi słyszałam, nie wykluczam, że sięgnę ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Może czekaliśmy na różne premiery ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Coboldzie? Ja wiem, że Ty wiesz, Ty wiesz, że Ty wiesz, więc może po prostu napisz tytuł i zadaj nową zagadkę, ok? ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A niech to, nawet nie pamiętam. Cóż, jeśli nikt się nie zgłosi, będziesz mógł Coboldzie zapewne przejąć jutro pałeczkę ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Klasyk.

 

Sprzedawca piorunochronów przybył do miasta, nieco tylko wyprzedzając burzę. Owego pochmurnego październikowego dnia wędrował ulicami Green Town w stanie Illinois, co chwila oglądając się przez ramię. Gdzieś niezbyt daleko potężne pioruny uderzały o ziemię. Za jego plecami czaiła się nieuchronna burza, bezlitosne zwierzę o straszliwych zębiskach.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No to jak Chicago, to Akta Harry’ego Dresdena, Jim Butcher.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Widzisz, chyba zmęczona wczoraj byłam, ale faktycznie dopiero po powtórnym przejrzeniu dłuższego fragmentu widzę, że piszesz o trzech uczuciach. Może mi nie wpadło w mózg, bo ta nadzieja jakoś tak się ukryła pomiędzy dwiema pozostałymi emocjami. Ubzdurałam sobie, że chodzi o ludzi, a medyków było czworo, więc mi się nie zgadzało…

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

“Wszystkie trzy płomienie jaśniały teraz jednakowym blaskiem, splatały się ze sobą, zmagały w bitwie o pierwszeństwo.” – Przyznam, że nie rozumiem, co to za trzy płomienie?

 

Spodobała mi się wizja egzaminu przeprowadzanego przez Gabriela dla innych aniołów. Spodobała mi się niezachwiana wiara i nadzieja małego Gabrysia. Spodobało mi się nawiązanie do obecnej sytuacji epidemicznej i to, że staruszka zobaczyła anioła. Nie spodobały mi się nachalne – imho – wstawki odautorskie, zupełnie niepotrzebne. Zepsuło mi to znaczną część przyjemności płynącą z lektury opowiadania. Ogólnie jednak po przeczytaniu zrobiło mi się… miło.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Podpowiedź?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sympatyczna świąteczna opowiastka. Podoba mi się pomysł na przeżarty konsumpcjonizmem świat i Main Kauf – klasa sama w sobie! Podoba mi się też determinacja głównego bohatera. To jeden z tych tekstów, które trochę dają do myślenia, a trochę podnoszą na duchu i uśmiechają ;)

 

“– Witaj, jestem twoim doradcą konsumenta[-.][-P+p]rzedstawiła się maszyna po samoistnym włączeniu zasilania. – Czy zrobiłeś już dzisiaj zakupy?

– Cześć. Jestem Wincent. – Wince[+n]t czuł, że powinien się przedstawić.”

Trochę głupio wyszło. Piszesz, że maszyna się przedstawiła, a Wincent czuł, że powinien się przedstawić, mimo że ona nie podała imienia. Wyszedł dziwny miszmasz, na dodatek z powtórzeniem.

 

“– Nie mam, możesz wybrać. Czy zrobiłeś już dzisiaj zakupy, Wincencie? – [-S+s]pytała wygrzebując ładowarkę z kartonu, w którym została dostarczona.”

 

“podsumowała go, nie patyczkując się w gadkę-szmatkę.” – Patyczkować się w coś? A co to za konstrukcja?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sympatyczny szort, ciekawa sceneria, fajny pomysł. Po prostu przyjemna lektura, za co dziękuję.

 

“– Xlardve! Stasiu! – [-z+Z] głębi pobliskiej groty dobiegł głos.”

 

„Poza tym[-,] kiedyś to serwowali ostrygi na pokładzie”

 

„…spędził tam noc na bardzo przyjemnym odpoczynku, bo woda była nadal bardzo ciepła.”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Wiesz, czasem jak się nie odświeża, to nie widać zmian, więc jak mam otwartą zakładkę na stałe, czasem coś mi umyka. Wiesz, nie mówię, że czytałam to na 10 rat. Ale na przyszłość do kolejnego Twojego tekstu podejdę na pewno inaczej, obiecuję. Teraz nie wiem czy zdążę go odświeżyć na czas, ale i tak chyba nie potrzebuje mojej rekomendacji, broni się sam ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dołączam do grona użytkowników, którzy lekturę skończyli z miszmaszem w głowie. Sama jestem sobie po części winna, bo nie przeczytałam tekstu na raz, tylko na raty (inaczej po prostu nie mogłam). Szereg scen pozostaje dla mnie bez związku z innymi i nie wiem, jaką pełniły funkcję, ogólnie jednak wyłania mi się tu pewien obraz udręczonego umysłu, który sam skazuje się na to, co ma, co czyni go nieszczęśliwym. Ogólnie wszystko to zmierza jak na mój gust do wizji “matrixowej” – skoro nic nie jest pewne, nie możemy ufać własnemu mózgowi i zmysłom, nie ma przeszłości ani przyszłości, to może równie dobrze wszyscy tkwimy w jakiejś sztucznie wykreowanej przez nie wiadomo kogo rzeczywistości. A może w ogóle nas nie ma. Czy coś.

 

 

„Obydwoje mamy dwadzieścia lat, plany, marzenia i widoki na przyszłość, ale o tym później. Tu i teraz mamy przede wszystkim tę chwilę na czerwonej sofie, która wydaje mi się znajoma i wcale nie dlatego, że zajmuje poczesne miejsce w centrum salonu studenckiego bractwa, do którego należę, ani dlatego, że na niej (jeśli moje nadzieje nie okażą się płonne) zrobię to z Sarą. Powód jest inny, ale nie zastanawiam się nad tym, coś o wiele ważniejszego zaprząta teraz moje myśli, bo oto dłoń Sary ląduje na moim udzie, jeszcze w granicach przyzwoitości, ale wystarczy kilka centymetrów w górę, by…”

 

„Podobno produkują go z grzybów używanych przez aborygeńskich szamanów – opowiada[+,] a przez moją głowę przemyka pytanie, gdzie podziała się ta ekscytująca, pełna pasji dziewczyna?”

 

„Ja zacznę pracować w Firmie[+,] a Sara zajmie się garncarstwem…”

 

„…okazuje się, że leżę na stole[+,] a rozjarzona szklana bańka wisi nad moją głową.”

 

„Istnieje wiele opinii na temat tego, czym jest złoty pył[+,] a wszystkie zgadzają się tylko w jednym – to narkotyk inny niż wszystkie.”

Błagam, stawiaj przecinki przed „a” :O

 

„Nie mogę jej znaleźć, ale ktoś właśnie wychodzi, więc wykorzystuję okazję.

Mieszkam na ósmym piętrze, jednak nie czekam na windę. Wybieram schody. Windą byłoby szybciej, ale nie potrafię się zatrzymać.

Co ja zrobiłem?

Dysząc, staję przed drzwiami do swojego mieszkania. Naciskam klamkę i pcham, ale drzwi nie ustępują.

– Brak autoryzacji – informuje mnie mechaniczny głos automatu.

– Przecież ja tu mieszkam! – protestuję, ale zaraz dochodzi do mnie, że pewnie system znów się zawiesił.”

 

„– Sara – wołam – otwórz drzwi.” – Skoro woła, to brakuje wykrzyknika.

 

„Czy ta zmiana w elektronicznym głosie maszyny[-,] to była drwina?”

 

Ale to już nie jest głos mojej żony.

*

Wstaję, zrywam opaskę z ramienia, próbuję zdjąć z głowy siatkę, ale ta trzyma się mocno.”

 

„– Ja nic nie wiem, nic nie rozumiem, wszystko mi się plącze… – [-w+W]reszcie udaje mi się oswobodzić i rozgarniam posklejane pastą włosy[+.] – Nie możecie mnie tu przetrzymywać…”

 

„te zapisywane z małej litery.” – Małą literą, a nie z małej litery.

 

„– Uwaga! Ben Memmortigon proszony na piętro sześćdziesiąte siódme, do gabinetu Dyrektora Komunikacji[+,][+G-g]łos sekretarki pojawił się wraz z czerwono-żółtym, jarzącym się napisem, a połączenie z prywatną siecią zostało przerwane.”

 

„Chyba powinniśmy zrobić dodatkową tomografię, żeby… – [+T-t]łumaczy mi medyczne zawiłości, ale już jej nie słucham, bo sprawy się pokomplikowały i już nic nie wiem na pewno.”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Outta!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie było, więc piszę – po 7 odcinkach The Boys jest świetne. Poza zakręconą fabułą, przy której nie sposób się nudzić, przede wszystkim bardzo podoba mi się gra aktorska i ogólnie dobór aktorów do poszczególnych postaci. Szczerze polecam. 

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A nawet nie wiem. Miałam jakieś trzynaście lat, wtedy mi się podobało ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Sailor Moon, oczywiście ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Arnubisie, poczekaj na mnie ;p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Gratuluję!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Mężczyzna też rozpoznawalny, ale jak się nie zna filmu, to niewiele pomaga ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka