- Opowiadanie: maciekzolnowski - Legenda Bucza

Legenda Bucza

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Biblioteka:

BasementKey

Oceny

Legenda Bucza

Na Śląsku Cieszyńskim w miejscowości Górki Wielkie, w pobliżu dworu Kossaków i nieczynnej od lat stanicy harcerskiej, jest niewielkie wzgórze zwane Buczem. Przed wiekami bukowy las porastał jego łagodne zbocza. Obecnie drzewa pokrywają jedynie zachodnie i południowe stoki, natomiast po stronie północnej wyrosło spore osiedle domków jednorodzinnych. Z Buczem wiąże się wiele osobliwych legend, a jedna z nich przedstawia się tak…

Wszystko zaczęło się pewnej jesieni, kiedy ciężkie wilgotne mgły coraz częściej oplatały okoliczne wzgórza, a słońce przez wiele tygodni nie mogło przebić się przez nisko wiszące chmury.

W takiej to urokliwej scenerii dwóch mieszkańców Górek wybrało się po chrust do lasu. Zbierali, posuwając się ku górze, a gdy dotarli na sam szczyt, usłyszeli dziwny dźwięk, coś jakby odgłos piłowania, dobywający się z wnętrza prastarego dębu. Nie wiedzieli, co to za hałas ani gdzie dokładnie znajduje się jego źródło, nie potrafili go namierzyć. Nie mieli drabiny i nie mogli zajrzeć do wnętrza wysoko usytuowanej dziupli, która od razu przykuła ich uwagę. Wrócili więc czym prędzej do wsi po narzędzia, a także po to, by zasięgnąć języka. Jednak nikt nic nie wiedział i dopiero sędziwy Walenty Krząszcz, miejscowy pisarz i nauczyciel zwany gawędziarzem spod Witalusza, przyszedł im z pomocą i opowiedział ponurą legendę:

„Dawno, dawno temu pewna zła kobieta została posądzona o konszachty z diabłem i powieszona na drzewie rosnącym właśnie na Buczu. Minęło wiele lat i pojawili się tu pierwsi drwale, by wykarczować las i przygotować teren pod uprawę roślin pastewnych. Lecz gdy tylko zbliżyli się do prastarego dębu z zamiarem ścięcia go, zerwał się silny wiatr, zrobiło się strasznie, strasznie zimno i drwale zostali pochwyceni przez długie jak szpony czarownicy macki i wciśnięci w głąb dziupli oraz pod powierzchnię kory” – zakończył Krząszcz.

To usłyszawszy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia do rąbania i piłowania drewna oraz drabinę, wrócili młodzieńcy nazajutrz na szczyt, by przekonać się, czy legenda jest prawdziwa czy też fałszywa? Najpierw zajrzeli do wnętrza dziupli, gdzie ku swojemu wielkiemu przerażeniu odkryli mnóstwo ludzkich kości, a potem (mimo strachu, jaki odczuwali) przystąpili do swoistego testu. Pierwszy ze śmiałków, niejaki Adam Kowal, przyłożył piłę do dostojnego dębu i zaczął powoli nacinać korę. Jego przyjaciel imieniem Maćko stał tymczasem w bezpiecznej odległości i tylko się temu przyglądał. Z początku nic złego się nie działo, jednak już po krótkiej chwili drzewo odkryło swą diaboliczną moc. Adam, pozbawiony szans na ucieczkę intruz z piłą, musiał zginąć, natomiast Maćko zdołał jakimś cudem przeżyć i pogonić z krzykiem do wsi.

Od tamtej pory mieszkańcy unikają wzgórza jak ognia. Ci odważniejsi chadzają czasem na szczyt, by postraszyć niesforne dzieciaki opowiastkami o dębie i drwalach, a także posłuchać dziwnych odgłosów piłowania i buczenia, od których aż włos jeży się na głowie i staje nomen omen dęba.

Koniec

Komentarze

Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to słowa “Bucza” w tytule. Trochę mnie to zmroziło. Opowiadanie okazało się jednak, jak często w Twoim przypadku, oparte o lokalną legendę. Nie wiem, czy można je nazwać horrorem. Nie ma tu budowy napięcia, atmosfery strachu. Jest przypomnienie legendy z dodaniem jakiegoś współczesnego wydarzenia.

Czytało się bardzo dobrze. Opowiadanie daje trochę oddechu po tekstach z Obłędni.

 

Pozdrawiam

 

Dzięki, AP. Taka to legenda, że ją w całości sam wymyśliłem, to bardziej stylizacja na legendę i próba wyjaśnienia etymologii owego Bucza. Pozdrawiam, MZ. :)

z drzewa wyrosły mack

Jak to jest, że jak w końcu zabrałem się za nadrabianie zaległości z twórczością Lovecrafta, to teraz wszędzie czytam o mackach? ;)

 

A poważnie już, bardzo klimatyczny szorcik. Horror to raczej nie jest, raczej lekki dreszcowiec. I teraz już wiemy, że wycinka lasów to niebezpieczna gra :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Ja również postrzegam ten tekst bardziej jako baśń lub legendę niż horror. Ciekawa historia, adekwatna do pory roku, a nawet można by się dziś przebrać za krwawy dąb, idąc po słodycze ;). Szczerze mówiąc rozczarował mnie koniec, bo miałam nadzieję na coś spektakularnego, a nie powtórzenie akcji. Może gdyby dąb rósł w siłę i za drugim razem był jeszcze bardziej niebezpieczny lub mężczyznom udałoby się go przechytrzyć? Bo teraz mamy jakąś klamrę, ale co z opowieści właściwie wynika? Jakby brakowało środka pomiędzy wstępem a zakończeniem lub odejść od budowy klamrowej i dodać plot twist w zakończeniu. Reasumując, morderczy dąb jest świetny, ale moim zdaniem nic z szorta nie wynika.

Maćku, stworzyłeś całkiem niezłą legendę, a przy okazji pokazałeś, czym może się skończyć nieprzemyślany wyrąb lasu.

I tylko trochę się dziwię, że młodzieńcy zachowali się jak dzieci, że osobiście musieli kaleczyć drzewo, co fatalnie skończyło się dla Adama. Dobrze, że chociaż Maciej ocalał. ;)

 

coraz czę­ściej opla­ta­ły w swym de­mo­nicz­nym uści­sku… → Czy zaimek jest konieczny? Oplata się czymś, nie w coś.

Proponuję: …coraz czę­ściej opla­ta­ły de­mo­nicz­nym uści­skiem

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ładna konwencja baśni, chociaż bohaterom przydałoby się więcej szczegółów i zarysowania charakterów, a także jakaś bardziej wiarygodna motywacja.

 

Nazajutrz młodzieńcy, zaopatrzeni w stosowne narzędzia stolarskie i pilarskie,

Zastanawiam się, po co im w lesie narzędzia do stolarki, czyli do wyrobu mebli?

 

Pozdrawiam!

Obie wersje przyjemne i mimo bajkowej konwencji nieco straszne.

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki Wam, Drodzy Moi, postaram się poprawić błędy i niedociągnięcia. 

Hej,

 

mi zdecydowanie 1 wersja bardziej przypadło do gustu. Stylizacja na legendę bardzo udana.

 

Daję plusa do biblioteki.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Dzięki, BK, w sumie mi też podoba się ta I wersja, pozdrawiam również! :)

Tekst interesujący i klimatyczny, choć rozbicia na dwie wersje nie do końca kupuję – może dlatego, że jest zbyt dużo powatrzających się elementów.

Przyjdzie czas, że wybiorę lepszę wersję, Zygfrydzie Drogi; na razie tekst sobie leżakuje i dojrzewa. Dzięki za wizytę i komentarz. :)

Nowa Fantastyka