- Opowiadanie: Koala75 - Tr5-65

Tr5-65

Szort jest inspirowany otwarciem konkursu „Kolej (na) Grabińskiego”. 

Nie bierze udziału w konkursie, bo nie zawiera wymaganej grozy.

Nie jest reklamą ani promocją Parowozowni Wolsztyn, chociaż obiekt na takową zasługuje.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Tr5-65

Przewodnik, oprowadzający grupę gimnazjalistów po Parowozowni Wolsztyn, powiedział:

– A to jest lokomotywa parowa, nasz wyjątkowy eksponat.

Tr5-65 wyszeptał cicho do mnie, tak, żeby go nikt inny nie usłyszał:

– Co za głąb! Jestem parowozem, nie lokomotywą. Nie lubię być nazywany lokomotywą parową. To jakby mężczyznę nazywać kobietą w spodniach. Lokomotywy mogą być spalinowe lub elektryczne, niemające w sobie pary.

Staruszek aż się spocił, zdenerwowany. Oliwa zaczęła spływać z niego szybciej niż normalnie.

– Czekam na przywrócenie mi sprawności, mam w końcu ponad sto lat, w tym roku równo sto trzy. Moich rówieśników już nie ma, jestem jedyny na świecie. Ciągle trwa zbieranie środków na moje leczenie. Potrzeba ich bardzo wiele, ale opiekę mam wspaniałą, życzę takiej wiekowym ludziom.

Tr5-65 zmęczył się i zamilkł. Muszę przyznać, że taka jasność myśli i taka forma wypowiedzi w tym wieku są godne podziwu. Przyszedłem, by spisać jego wspomnienia, bo nie z każdym chciał rozmawiać. Mnie polubił, bo też nie jestem młody, a mój dziadek był jego palaczem i parowóz dobrze go wspominał. Chciałem porównać ich relacje o pewnej nocnej wyprawie. Zwiedzający muzeum poszli dalej, ja zostałem. Po chwili usłyszałem szept:

– Dobrze, że jesteśmy sami. Męczy mnie hałas, który robią. Teraz możesz zapisać moje najwspanialsze wspomnienie.

– Mogę użyć dyktafonu? To takie urządzenie zapisujące słowa. Będę mógł spokojnie cię słuchać – odpowiedziałem też szeptem.

– Wiem, co to jest dyktafon i smartfony też rozpoznaję. Nie jestem dementem.

­– Nie męczy cię, że wszyscy robią zdjęcia i najchętniej selfie z tobą za plecami?

– Nie. Może dzięki temu będzie więcej pieniędzy na moją Parowozownię. W końcu to jedyny taki obiekt w Europie. Tak mówią o niej dziennikarze i urzędnicy. Ale chcesz posłuchać mojej opowieści, czy nie?

– Tak. Bardzo chcę.

– To mi nie przerywaj pytaniami.

Siadłem i zacząłem nagrywać opowiadanie, słuchając z ciekawością i niedowierzaniem, którego starałem się nie okazać.

– Byłem jeszcze w pełni sprawny, gdy twój dziadek przyniósł niedobrą wiadomość. Usłyszał, że mają mnie wycofać z normalnego ruchu i skierować do obsługi turystów. Skończą się dalekie podróże, poznawanie nowych tras i miejscowości. Będę się kręcił w kółko po znanej okolicy.

Tr5-65 smutno westchnął dwa razy i opowiadał dalej:

– Postanowiłem, że nocą się wymknę, na pierwszą i być może jedyną wycieczkę nad Bałtyk. Zawsze chciałem tam pojechać, ale nie było takiej możliwości. Gdy wszystkie czynności w parowozowni zostały zakończone i pracownicy poszli do domów, wytoczyłem się na wolny tor i wzbiłem w powietrze. Pierwszy raz użyłem tej magicznej umiejętności, skrywanej przed ludźmi, więc z początku nie było łatwo, lot był niepewny. Wkrótce jednak nabrałem wprawy. Leciałem nisko i niezbyt szybko, chłonąc widoki, tak inne od codziennych. Wyprzedzające mnie samoloty mrugały z aprobatą: Brawo, że się odważyłeś. Trzymaj się. Powodzenia. Doleciałem nad plażę. Nie ryzykowałem siadania na piasku, żeby się w nim nie zagrzebać. Zrobiłem kilka kółek nad wodą, nocą nie była tak piękna, jak myślałem. Dobrze, że nie było chmur i światło księżyca w pełni dodawało uroku mojej wyprawie.

Tr5-65 przerwał, albo przywołując wspomnienia, albo dla odpoczynku. Po chwili kontynuował:

– Zabawne było, gdy przyleciały dwa samoloty, wysłane pewnie po meldunkach ze stanowisk radiolokacji, że jakiś nieznany obiekt się kręci w powietrzu. Pomrugały do mnie porozumiewawczo i odleciały, a ich piloci opowiadali potem o spotkaniu z UFO, bo maszyny ich nie słuchały i same wróciły na lotnisko. Ja poleciałem prosto do parowozowni, najszybciej, jak mogłem, żeby zdążyć, zanim się obudzą ludzie. Rano się pochwaliłem twojemu dziadkowi, gdy przyszedł do roboty, ale tylko jemu.

 Na dzisiaj koniec, muszę odpocząć. Przyjdź jutro, opowiem więcej. Jesteś dobrym słuchaczem i chętnie porozmawiam, bo trochę się nudzę. Cześć! – Tr5-65 umilkł, może nawet zasnął.

 

Wróciłem do hotelu, chciałem odsłuchać, co nagrałem i okazało się, że jestem gapa. Nie założyłem nowej baterii do dyktafonu i nagrywanie trwało tylko kilka sekund. Odtworzyłem z pamięci i zapisałem, co mówił parowóz, ale nie mam dowodu, że tak było. Jego opowieść zgadzała się z relacją dziadka. Możecie mi uwierzyć albo nie. Nazajutrz musiałem wyjechać z Wolsztyna, bo szef przysłał pilne wezwanie. Na pewno jeszcze przyjadę do Parowozowni. Jeżeli Tr5-65 się nie obraził, może znowu coś opowie, jakieś wspomnienia.

Koniec

Komentarze

Cześć, Koala75. Ciekawy pomysł z tym ożywieniem parowozu. I to jest w pisaniu najlepsze – niekończące się możliwości, można zrobić wszystko. Podobało mi się. Pozdrawiam.

Heskecie, zaskoczyłeś mnie przeczytaniem tego szorta tak szybko po wstawieniu do Poczekalni. Cieszę się, że podobało. Też pozdrawiam. :)

Opowieść fajna, ale mógłbyś Koalo leciutko pokapać go niepokojem, wtedy byłby jak ulał na konkurs.

Lożanka bezprenumeratowa

Łowuszko, mam, można powiedzieć, alergię na udział w konkursach. :)

Ech to mnie mobilizują. Jak mi się nie chce pisać, to konkurs potrafi mnie zachęcić;)

Lożanka bezprenumeratowa

Dobrze mieć trochę pary, by cieszyć się życiem. Podoba się, takie refleksyjne.

Misiu, cieszę się, że mimo niechęci do uczestniczenia w konkursach, podzieliłeś się efektem spotkania z parowozem o opisałeś jego intrygującą wyprawę. :)

 

jasność myśli i forma wypowiedzi w tym wieku była godna podziwu. → Piszesz o dwóch czynnikach, więc: …jasność myśli i forma wypowiedzi w tym wieku były godne podziwu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 

Koalo, napisałeś przyjemną historię, i stworzyłeś sympatycznego bohatera. Opowiadania pod koniec tygodnia Twojego autorstwa to prawdziwy relaks. Parowóz to kolejny super przyjaciel. Cieszę się, że tekst jest niepodkręcony na konkurs, choć to egoistyczne z mojej strony.

Pozdrawiam serdecznie :)

Łowuszko, nie potrafię pisać na zadany temat i pod presją terminu. :(

MichaleBronisławie, staruszek teraz nie dostaje pary jeszcze, ale ma się nieźle. :)

Reg, zaraz się poprawię, znaczy w tekście. Dzięki. :)

Milis, obiecałem się starać. Zobaczyłem, że poleciłaś ten szort do Biblioteki. Dziękuję :)

 

Bardzo proszę, Misiu.

Życzę Ci częstych odwiedzin muzeów i wielu relacji ze spotkań z eksponatami. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, to był wyjątkowy, fantastyczny wypad. :D

Czyżbyś, Misiu, należał nie tylko do nieformalnego “klubu niezrzeszonych kolejarzy”, ale jeszcze do grupy uznających, że tylko epoka parowozów i one same godne są uwagi, sympatii? Bo trudno zachwycać się zmutowanymi traktorami i tramwajami na sterydach… Chociaż te pierwsze bardziej przypominają parowozy, bo nie są całkowicie zależne od zewnętrznego zasilania.

Pozdrawiam.

grupę gimnazjalistów po Parowozowni Wolsztyn

Sam opening przyprawił mnie o osobliwą nostalgię podszytą nutką grozy. Jesteś pewien, że tekst nie kwalifikuje się do konkursu? ;)

Dziadzio parowóz wydał mi się niezwykle rzeczowym i wiarygodnym rozmówcą. Całość przypomina miłą bajkę na dobranoc i czytało się przyjemnie sennie (w dobrym tego słowa znaczeniu). Zakończenie – swoją drogą lekko horrorowe – kieruje opowieść parowozu na tory tego zwrotu akcji „to był tylko sen”, co dodaje dodatkową warstewkę do tekstu – i nawet jeśli w większości przypadków jest oklepany, tutaj nad wyraz pasuje.

 

„słuchając z ciekawością i niedowierzaniem, którego starałem się nie okazać.” – których

 

Mam wrażenie, że zainspirował Cię plakat, jeśli tak było, jestem dodatkowo urzeczona ;)

Pozdrawiam!

Adamie, sympatia wynika też z mojego wieku. O ‘klubie’ nie wiedziałem. Dobrze, że taki jest. :)

Żonglerko, dzięki za miłe słowa. Sorry, że nie przystąpię do Twojego konkursu, ale pisałem już, że mam alergię na konkursy. Konkursowe teksty, nie bardzo krwawe horrory, będę czytał.

P.S. Starałem się nie okazać tylko niedowierzania. Byłoby co najmniej nieuprzejme nieokazywanie ciekawości, :) Miło, że uznałaś tekst za godzien Biblioteki.

Przyjemne, a tym bardziej propsy za fajną reklamę parowozowni Wolsztyn, z dodatkiem odrobiny historii. No i magii ofkors ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Outto, zastrzegłem w przedmowie, że to nie jest reklama, a że tak wyszło, cóż… Ciągle trwa zbiórka środków na Tr5-65, więc może ktoś po przeczytaniu odwiedzi Wolsztyn i… :)

Sympatyczne. Fajnie, że parowóz spełnił swoje marzenia i ma o czym opowiadać.

Wreszcie ktoś wyjaśnił obserwacje UFO – to latające pociągi i wszystko w temacie. ;-)

Babska logika rządzi!

zastrzegłem w przedmowie, że to nie jest reklama, a że tak wyszło, cóż

Misiu, ale to przecież nic złego, żeby w taki właśnie sposób reklamować jakąś zacną inicjatywę :) I żebyś wiedział, że jeśli będę kiedyś w tamtych okolicach, to Wolsztyn odwiedzę na pewno :)

Known some call is air am

Finklo, UFO nie są tylko latającymi parowozami. Mam tekst wspominający pozorne UFO, ale nabiera ‘mocy urzędowej. Dzięki za klika. :)

Outto, myślę, że nie pożałujesz. :)

Fajny pomysł. Nieco mnie to gimnazjum zbiło z tropu, ale to przez to, że ostatnio na korepetycjach mój kochany uczeń zapytał, czy tam chodziłam i po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej był nieco zdziwiony, że nie mam jeszcze demencji, siwych włosów i nawet sama weszłam po schodach. ;-)

A tak serio, chętnie przeczytałabym więcej takich maszynowych wspomnień. Wydaje mi się, że to bardzo wdzięczny motyw, a ponieważ każda Twoja miniaturka podoba mi się bardziej od poprzedniej, myślę, że w Twoim wykonaniu powstałoby z tego coś naprawdę interesującego.

Klikam ukontentowana.

 

Rosso, dzięki za klika, ale jeszcze bardziej mnie cieszy, że jesteś ukontentowana. :)

Swego czasu też dawałem korepetycje (nie wiem, czy tak się nadal mówi). Uczniowie potrafią wtedy ‘zaskoczyć’. :D

Podobała mi się ta krótka, lecz urocza historyjka. Zgrabnie wplotłeś w tekst informacje o Parowozowni. Ciekawe, czy narrator nie wziął przypadkiem dwa razy swojej dziennej porcji leków, zanim tam wszedł ;) Wrzucam do Biblioteki.

Sonato, Twój klik był decydującym, by tekst znalazł się na bibliotecznej półce. Dzięki.

Narrator jest po prostu gapa. :)

Koalo, dobry wieczór.

Bardzo przyjemna opowieść o ostatniej dalekiej podróży parowozu.

Pisząc komentarz spojrzałem na to, co napisała Finkla i pomyślałem dokładnie to samo – w końcu jest wyjaśnienie na te wszystkie niewyjaśnione spotkania samolotów z UFO.

Trochę smuteczek, że na końcu nie dajesz jakiejś puenty, małego zaskoczenia, pstryczka w stronę czytelnika – ale z drugiej strony takie właśnie są Twoje teksty. Przyjemnymi opowieściami, które kończą się jak przyjemna opowieść i tyle. Dlatego nie silisz się na to, aby nagle w ostatnim fragmencie z parowozu wyskoczyła niespodzianka. I w sumie, ma to swój urok i zaletę. 

Pozdrawiam!

 

Realucu, dzięki za dobre słowo, czytając takie rano, ma się uśmiech na pysku. I taki zostaje na dłużej :)

 tak żeby

Brak przecinka.

 Lokomotywy mogą być spalinowe lub elektryczne, niemające w sobie pary.

Mmmm… https://pl.wikipedia.org/wiki/Lokomotywa

 Staruszek aż się spocił zdenerwowany. Oliwa zaczęła spływać z niego szybciej niż normalnie.

Staruszek aż się spocił, zdenerwowany. Oliwa zaczęła z niego spływać szybciej niż normalnie.

 Muszę przyznać, że jasność myśli i forma wypowiedzi w tym wieku były godne podziwu.

Muszę przyznać, że taka jasność myśli i taka forma wypowiedzi w jego wieku są godne podziwu.

 parowóz go dobrze wspominał. Chciałem porównać ich relacje o pewnej nocnej wyprawie parowozu

Powtórzenie, szyk: parowóz dobrze go wspominał. Chciałem porównać ich relacje o pewnej nocnej wyprawie.

 Męczy mnie hałas, jaki robią.

Który.

 Nie jestem dementem.

Staruszkowie tak mówią?

 Siadłem i zacząłem nagrywać opowiadanie, słuchając z ciekawością i niedowierzaniem, którego starałem się nie okazać.

Zapewniasz. Dlaczego właściwie narrator nie dowierza?

 Postanowiłem, że nocą się wymknę na pierwszą i być może jedyną wycieczkę nad Bałtyk.

Postanowiłem, że nocą się wymknę, na pierwszą i być może jedyną wycieczkę nad Bałtyk.

 światło księżyca, będącego w pełni, dodawało uroku mojej wyprawie.

Zbędni imiesłów: światło księżyca w pełni dodawało uroku mojej wyprawie.

 Zabawne było, gdy przyleciały dwa samoloty wysłane pewnie po meldunkach ze stanowisk radiolokacji, że jakiś nieznany obiekt się kręci w powietrzu.

Zabawne było, gdy przyleciały dwa samoloty, wysłane pewnie po meldunkach ze stanowisk radiolokacji, że jakiś nieznany obiekt się kręci w powietrzu.

 Pomrugały do mnie porozumiewawczo i odleciały, powodując, że ich piloci opowiadali potem, o spotkaniu z UFO, bo maszyny ich nie słuchały i same wróciły na lotnisko.

Pomrugały do mnie porozumiewawczo i odleciały, a ich piloci opowiadali potem o spotkaniu z UFO, bo maszyny ich nie słuchały i same wróciły na lotnisko.

 najszybciej jak mogłem

Przecinek: najszybciej, jak mogłem.

 Tr5-65 wyciszył się całkiem, może nawet zasnął.

Wyciszyć się, a umilknąć – to nie to samo.

 

Jak zwykle – słodko ^^

 ostatnio na korepetycjach mój kochany uczeń zapytał, czy tam chodziłam i po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej był nieco zdziwiony, że nie mam jeszcze demencji, siwych włosów i nawet sama weszłam po schodach. ;-)

… wesołe jest życie staruszka? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Doczekałem się. :D Tarnino, dzięki. Może kiedyś nauczę się, gdzie stawiać przecinki i właściwego szyku słów. “Nadzieja umiera ostatnia”. Zostawiam eukaliptus i człapię wnieść naprawki w tekst. :)

Doczekałem się. :D Tarnino, dzięki. Może kiedyś nauczę się, gdzie stawiać przecinki i właściwego szyku słów. “Nadzieja umiera ostatnia”. Zostawiam eukaliptus i człapię wnieść naprawki w tekst. :)

 

 Nie jestem dementem.

Staruszkowie tak mówią?

Na przykład ja, tak. 

 

 Siadłem i zacząłem nagrywać opowiadanie, słuchając z ciekawością i niedowierzaniem, którego starałem się nie okazać.

Zapewniasz. Dlaczego właściwie narrator nie dowierza?

 Pozwolę sobie zapytać, czy to jest zapewnienie i czy Ty byś dowierzała? Ja, nie.

 

 światło księżyca, będącego w pełni, dodawało uroku mojej wyprawie.

Zbędny imiesłów: światło księżyca w pełni dodawało uroku mojej wyprawie.

 

Obawiam się, że bez imiesłowu można to rozumieć tak: w pełni dodawało uroku, a chciałem powiedzieć o księżycu w pełni. Może taka zmiana szyku: światło, będącego w pełni księżyca, dodawało uroku mojej wyprawie byłaby dopuszczalna i oddałaby moją intencję?

 

 

 

Doczekałem się. :D Tarnino, dzięki. Może kiedyś nauczę się, gdzie stawiać przecinki i właściwego szyku słów. “Nadzieja umiera ostatnia”. Zostawiam eukaliptus i człapię wnieść naprawki w tekst. :)

 

 Nie jestem dementem.

Staruszkowie tak mówią?

Na przykład ja, tak. 

 

 Siadłem i zacząłem nagrywać opowiadanie, słuchając z ciekawością i niedowierzaniem, którego starałem się nie okazać.

Zapewniasz. Dlaczego właściwie narrator nie dowierza?

 Pozwolę sobie zapytać, czy Ty byś dowierzała? Ja, nie.

 

 światło księżyca, będącego w pełni, dodawało uroku mojej wyprawie.

Zbędny imiesłów: światło księżyca w pełni dodawało uroku mojej wyprawie.

 

Obawiam się, że bez imiesłowu można to rozumieć tak: w pełni dodawało uroku, a chciałem powiedzieć o księżycu w pełni. Może taka zmiana szyku: światło, będącego w pełni księżyca, dodawało uroku mojej wyprawie byłaby dopuszczalna i oddałaby moją intencję?

 

 

 

Proszę bardzo, Misiu.

Pozwolę sobie zapytać, czy to jest zapewnienie i czy Ty byś dowierzała? Ja, nie.

A ja tak. Skoro rozmawiam z gadającą lokomotywą…

 Obawiam się, że bez imiesłowu można to rozumieć tak: w pełni dodawało uroku, a chciałem powiedzieć o księżycu w pełni.

Nie, nie można tego tak rozumieć. No, bo jak mogłoby dodawać uroku "w pełni"? To się nie łączy.

 Może taka zmiana szyku: światło, będącego w pełni księżyca, dodawało uroku mojej wyprawie byłaby dopuszczalna i oddałaby moją intencję?

Absolutnie niedopuszczalna i interpunkcyjnie błędna.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, uznaję z pokorą Twoją argumentację i wiedzę. Naprawiam. :)

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka