Julian wpadł w szał. Szarpał swoje włosy z taką namiętnością, że sługa wykonał gest sprzeciwu. Cesarz machnął ręką i uspokoił się.
– Zniszczę ich razem z tymi wszystkimi przesądami. Wrócą bogowie wszystkich namiętności. Moje oko nie ścierpi widoku chrześcijanina!
Niewolnik Arminiusz przełknął ślinę, sam był szczerym wyznawcą Chrystusa. Bał się momentu, w którym to wyjdzie na jaw, ale wiedział, że nie wyrzeknie się chrześcijaństwa.
Jego Pan złorzeczył i przeklinał. Nienawiść w jego oczach była nie do opisania. Co się stało z tym młodzieńcem ufającym swoim mistrzom? Arminiusz nie rozumiał, że Julian dlatego nienawidził Kościoła, ponieważ wiedział, że głosił prawdę, ale mimo to jego serce było skamieniałe na cnotę posłuszeństwa. Patrzył na swojego Pana i w ciszy mówił do siebie:
– Tyle złości w twarzy niewierzącego, a mimo to trzeba ją kochać. Jest dziełem Boga. W ludzkiej twarzy można zobaczyć duszę. Nawet Julian ją posiadał. Wieczną duszę przeznaczoną do zbawienia.
Z myśli wyrwał go huk. Władca wyszedł z impetem i potrącił dzban wina, które obficie wylało się na podłogę.
Arminiusz w pokorze uklęknął i zaczął wycierać napój z podłogi. Dzisiaj nie mógł być zły. Spotkał swoją miłość.
***
Patrycja dokładnie czesała włosy Lukrecji. Jej oczy opiekuńczo wpatrywały się w twarz młodszej siostry. Obie pochodziły z arystokracji i były dalekimi kuzynkami cesarza Juliana.
Lukrecji na rękę była słabość Patrycji. Wykonywała zadanie niewolników z miłości. Po śmierci rodziców zajęła się siostrą jak własną córką.
– Co myślisz o tym Germaninie? Urodę ma specyficzną. W jego oczach dostrzegłam żywioł morza.
Patrycja uśmiechnęła się.
– Zaprowadziłam ciebie na mszę, a ty zapamiętałaś tylko oczy Arminiusza.
– Jak czule wypowiedziałaś jego imię. Tobie też wpadł w oko.
– Nie twoja sprawa, ja uważałam na zgromadzeniu wiernych Chrystusa. Dla ciebie to tylko nowa moda.
– Nie będę ukrywać, że zaciekawiły mnie te świece i dziwne teksty, które czytał kapłan. Nie przywiązuj się jednak do tej sekty. Nasz kuzyn ma jej zakazać.
– Dziecko, Kościoła nie da się zakazać. Gdzie trzech wiernych spotyka się w Jego imię, tam jest Chrystus.
– Nie jestem dzieckiem!
Twarz Lukrecji błyskawicznie zmieniła wyraz, ale trwało to tylko chwilę. Patrycja skończyła czesać jej włosy i odeszła w milczeniu. Siostra sprawiła jej wielką przykrość, ale nie pozwoliła sobie na łzy. Myśli szybko pobiegły w stronę Arminiusza. Widziała go wielokrotnie, ale dopiero dzisiaj mogła z nim porozmawiać. Wszyscy z zainteresowaniem przyjęli obecność Lukrecji. Każda wierna i wierny byli na wagę złota. Germanin, jak pogardliwie określiła go Lukrecja, bardziej zainteresowany był rozmową z nią. Nie była już młoda, ale pełna sił angażowała się w życie Kościoła. Czy mogła zaznać szczęścia na ziemi?
***
Romulus ciął mieczem bez opamiętania. Trenował na niewolnikach swoje możliwości. Na arenę padał sążnisty deszcz. Jeden ze sług został draśnięty w ramię i opadł na lepiący się piach.
– Na dziś wystarczy
Pan nie zainteresował się zdrowiem człowieka, którego zranił. W zasadzie w pojęciu prawa, w które wierzył, zwierzętom i niewolnikom było bliżej do rzeczy niż ludzi.
Romulus czuł się Rzymianinem z krwi i kości. Dla chwały Rzymu był gotowy zrobić wszystko, nawet zabić. Po tym jak skończył rutynowe ćwiczenie, wsiadł do lektyki. Planował złożyć wizytę swojej narzeczonej.
Lukrecja, która właśnie skończyła poranną toaletę, zauważyła swojego ukochanego, który zmierzał do jej posiadłości. Wyszła mu na spotkanie.
– Stęskniłam się za tobą!
– Ja za tobą jeszcze bardziej! Wyglądasz fenomenalnie. Jesteś sama czy Patrycja w domu?
– Wyszła.
– Całe szczęście, nie będzie nam przeszkadzać.
– Obawiam się o nią, jest zaangażowana w tą sektę…
Ugryzła się w język.
– Co masz na myśli?
– Powiem ci, ale nikomu tego nie powtarzaj. Patrycja jest chrześcijanką.
– Co takiego?!
Lukrecja zaczęła całować Romulusa i sprawiła, że ten zapomniał o całym świecie, ale w jego myślach pojawiła się pokusa, żeby na własne oczy sprawdzić czy siostra jego narzeczonej zdradziła cesarza.
***
Julian leżał rozciągnięty na swoim łożu. Jego twarz była pogodna jak nigdy. Zajadał pyszne winogrona.
– Wiesz za co Ciebie cenię Arminiuszu?
– Za co panie?
– Potrafisz słuchać. Biskupi, poddani, a nawet moja własna rodzina, nie potrafią tej sztuki. Dlatego nadstaw dobrze uszy. Chrześcijaństwo zabija w człowieku to co najpiękniejsze. Każe wyrzec się pożądania, pijaństwa, a nawet samej rozkoszy płynącej z życia. Nie będę tolerować tej sekty na moim dworze. Wytępię nawet członków mojej rodziny, jeżeli mi się przeciwstawią!
Arminiusz zbladł. Cesarz o wszystkim wiedział. Jak to możliwe.
– Jeden z moich wiernych legionistów doniósł mi, że moja krewna bierze udział w obrzędach sekty, co jeszcze gorsze widział kogoś z mojego otoczenia razem z nią. Czy wiesz, kogo miał na myśli?
Sługa uklęknął.
– Panie to moja wina, nie karz Patrycji, jest niewinna. Weź mnie zamiast niej!
– Już dawno została wydana na tortury, pójdzie na krzyż, jak wasz Chrystus. Tobie dam szansę. Wyrzeknij się chrześcijaństwa.
Arminiusz otarł łzy, przybrał kamienny wyraz twarzy i zaczął się modlić za Patrycję, żeby wytrwała. Kiedy uczynił znak krzyża, Julian wezwał straże i kazał go wyprowadzić.
Oczy Germanina nabrały wyrazu błogości. Cesarz nie mógł tego ścierpieć, odwrócił wzrok.